| Loftus wszedł do gabinety Gustawa ten zajęty był zbieraniem swojego dobytku, ale na widok maga przestał pakować plecak, a sięgnął do kufra. Wędrowny czarodziej zdawał sobie sprawę, że Baron często gubił się w planach, obietnicach i działaniach. Nie można było mu nigdy odmówić dobrych intencji, ale czasami powodowało to dodatkowe komplikację, ofiary lub wydatki. Tak i było tym razem. Dowódca z uśmiechem na ustach chciał wręczyć lunetę magowi. Loftus chętnie by ją przyjął, gdyby nie fakt, że Gustaw pokrył koszty ekspresowej naprawy lunety Rittera. Byli na osobności, mógł więc mówić prosto i otwarcie. - Gustawie doceniam gest, ale już pokryliście rachunek za naprawę. Swoją lunetę mam, z dwóch naraz korzystać nie zamierzam, a trzymać ją w zapasie jest ryzykowne. Zbyt wiele karli kosztują, lepiej zostawcie ją dla siebie, lub dacie naszemu zwiadowcy. Szkoda z niej nie korzystać i licząc się z utratą jednego człowieka, stracić obie.- Mag drużyny odniósł się też do pozostałych zagadnień. - Dziękuje, ale nie rozpowiadałbym, że jestem Szarym Strażnikiem. Nikomu się, to nie przysłuży, szczególnie w Meissen. A uzyskanie licencji, co najwyżej dało mi to możliwość uniknięcia stryczka. - Czarodziej mógł upuścić armię, miał nową tożsamość, odpowiednie dokumenty, ale nie zmierzał tego czynić, ani nawet głośno wspominać o takiej możliwości. -Nie martwcie się, jeszcze na szkoleniu w garnizonie oferowałem Wam swoje rady i w tym zakresie nic się nie zmieniło dowódco.- Loftus poklepał Gustawa po ramieniu. - Jak więc mogę pomóc w przygotowaniach? Oczywiście nadal mogę działać względnie samodzielnie.
Niedługo później rozpoczęła się narada, Loftus zabrał w niej głos, zgłosił swoje spostrzeżenia, ale to nie on decydował. Gdy konsylium dobiegło końca mag postanowił pośpiesznie załatwić parę ostatnich spraw. Po pierwsze pozostawił halabardę w zbrojowni garnizonu, następnie w systemie barterowym pozbył się starej zbroi na rzecz uzyskania porządnych butów, rękawiczek i skarpet. Może i większość mieszkańców ich nie używa, ale para porządnych skarpet może niekiedy zadecydować o utracie palców u stóp lub ich zachowaniu ich w całości. Mag skierował się też ku siedzibie zaginionego magistra kolegium cienia. Odłożył jego księgę czarów na miejsce chowając w niej krótki raport o obronie miasta. Na miejscu pozostawił również parę sztuk złota, opłata za zabrane składniki. Szarzy Czarodzieje są skryciu, używają wielu przebrań i nie chwalą się swoimi planami. Mag lub jego uczeń mógł tu jeszcze wrócić, a Ritter nie chciał stać się przedmiotem szczegółowego dochodzenia. Na tym też nie poprzestał, kolejne kroki skierował do Achima i Güntera. Chłopaki mieli szczęście i przeżyli, pomagali magowi w jego wcześniejszych działaniach, świniach, manekinach i plotkach. Byli tutejsi o raczej nie mieli powodów, aby miasto opuszczać. Loftus, krótko rozmówił się z nimi, wręczył parę monet i serdecznie się pożegnał. Ciężko były to nazwać siatką szpiegowską, ale jej zaczątkiem? Kto wie, zresztą może kiedyś tu nie wrócą, a Mag Cienia wtedy chętnie odwiedzi znajomych.
Mag był praktycznie gotowy, swoje sprawy pozałatwiał.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |