Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-07-2007, 11:55   #7
Brat Razjel
 
Reputacja: 0 Brat Razjel może tylko marzyć o lepszym jutrze
Podróż trwa już siedem godzin. Jedyne postoje były robione dla inkwizytora jak przechodził do pierwszego i drugiego oddziału. To były jedyne chwile gdy można było skoczyć kulturalnie za drzewko ulżyć pęcherzowi. Jak ktoś nie zdążył to biegł za chimerą, a jak go potrzeba przyszpiliła między postojami to jedyne wyjście to lać stojąc na pojeździe - zazwyczaj wracał w złym humorze.

Przez pierwszą godzinę lub dwie byliście czujni. Później monotonia lasu, miarowego trajkotania silników, duchota i wstrząsy sprawiły, że nawet najtwardsi dali sobie na wstrzymanie. Byle do uzdrowiska.

Spoglądając na zegarki powinniście być już niecałe 100km od uzdrowiska, a inkwizytor powinien lada chwila zarządzić postój i przyjść do was. Ta myśl gnębiła wszystkich. Wszak inkwizytor miał władzę sądzić, skazać i wykonać wyrok natychmiast. A tu jeszcze ma was egzaminować z jakiś popierdółek dla dzieci.

Nagle chimera drgnęła, lekko skręciła w prawo i zatrzymała się najgwałtowniej jak to żelastwo może.

- Zerwała się gąsienica towarzyszu sierżancie! - Wykrzyczał kierowca.

Rostov zaczął kląć i złorzeczyć. Zlazł z gniazda i połączył się z pułkownikiem Vasilijewem meldując o usterce. Wszyscy usłyszeliście przez radio odpowiedź.

- Naprawcie ją i dołączycie do nas. Inkwizytor nie chce czekać. Bez odbioru.

Wszyscy w duchu powiedzieli sobie 'hurra!', inkwizytor nie przepyta, jest chwila na rozprostowanie kości i zjedzenie czegoś na świeżym powietrzu. Sierżant zakomenderował.

- Kułuszkin! Weź młodego, Arrizena i Turana, naciągniecie to cholerstwo. Ino migiem, za cztery godziny będzie tu ciemno, a ja po ćmoku jechać nie chce! Heron, ty nigdzie nie idziesz, siedzisz na gnieździe przy LKMie ze mną. Reszta rozejść się i mieć baczenie na las!

Po czym sierżant włazi z powrotem na gniazdo obserwacyjne obok LKM'a. Wychodzicie (w ten czy inny sposób) na zewnątrz chimery. W końcu jest czym oddychać - świeże zimne powietrze przesycone zapachem lasu i żywic. Gąsienica faktycznie jest urwana, ale nie jakoś tragicznie. Jechaliście wolno i kierowca szybko się zatrzymał. Nie będzie wiele roboty.

Gdy kierowca wyłączył silnik i też wyszedł się rozprostować zrobiło się bardzo cicho. Nawet wiatr jest delikatny i drzewa nie szumią. Zbiera się delikatna mgła.
 
__________________
War. War never changes. Since the damn of human kind, when our ancestors first discovered the killing power of rock and bone, blood has been spilled in the name of everything, from God to justice to simple, psychotic rage. But war never changes!
Brat Razjel jest offline