Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-08-2018, 22:25   #223
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację

Drzwi nie były zamknięte. Awanturnicy i kilku z kapłanów Mitry, którzy postanowili im towarzyszyć przeszło do długiego korytarza, który rozciągał się na wprost i na lewo od drzwi, tworząc wydłużoną literę L. To co było po lewej stronie, ginęło w mroku, gdyż tamtej części nie oświetlały żadne źródła światła. Na końcu tunelu przed sobą, w chybotliwym świetle łuczywa wiszącego w uchwytach na ścianie, widać było zakratowane przejście, a za nim schody wiodące w górę. Było to prawdopodobnie wyjście do znajdującej się wyżej posiadłości. Nieco wcześniej znajdowały się prowadzące w lewo i prawo, przegrodzone drewnianymi drzwiami przejścia. I to właśnie zza drzwi dobiegał podniesiony głos Constantusa!

Głos umilkł i w tym momencie na korytarz zaczęli wybiegać uzbrojeni w miecze, przyodziani w łuskowe pancerze i stalowe łebki strażnicy. Jeden z nich zamiast skierować się ku intruzom, po prostu przebiegł przez korytarz i wpadł do sąsiedniego pomieszczenia. Rozległy się krzyki, wyraźnie słychać było słowo "Alarm!". Ktoś zaczął kląć.

Speszeni pojawieniem się strażników kapłani zatrzymali się, niepewnie spoglądając wokoło. Constantusa nie było widać, ale wszyscy chwilę wcześniej wyraźnie słyszeli jego głos.

- Koniec zabawy - odezwał się jeden ze strażników. - Zrzucajcie habity i złóżcie broń! Jak nie będziecie podskakiwać, to po prostu zostaniecie przekazani w ręce przedstawicieli prawa i potraktuje się Was jako zwykłych włamywaczy. Lord Nadanidus nie będzie naciskał na surową karę. A jeśli nie posłuchacie, zaraz zostaniecie zmasakrowani. Jest Was tylko pięciu...

Nim ostatnie słowo przebrzmiało w rozbrzmiewającym echem korytarzu, Aeron chwycił zaskoczonego, stojącego obok kapłana wpół, podniósł nad głowę i ze zwierzęcym rykiem wydobywającym się z gardzieli, wymachującego kończynami cisnął w kierunku strażników. Krzyczący duchowny uderzył w grupę zbrojnych, wywracając kilku z nich niczym kręgle. Powaleni zaczęli się szybko zbierać z podłogi. Taka odpowiedź Cymmeryjczyka oznaczała wybór drugiej z zaproponowanych intruzom opcji.
 
xeper jest offline