Berwyn zazwyczaj nie wierzył w obietnice, a już w żadnym wypadku nie uwierzyłby w obietnice kogoś takiego jak Constantus. Ani, tym bardziej w obietnice Nadanidusa.
Był przekonany, że ledwo złożyliby broń, od razu zostaliby poddani różnym metodom przesłuchać, z których żadne nie przypadłoby im do gustu.
A w ręce prawa trafiliby jako niemożliwe do zidentyfikowania zwłoki.
Zresztą i tak ewentualne pertraktacje zostały przerwane przez Aerona.
Berwyn poszedł za ciosem, atakując akbitańskim toporem najbliższego strażnika, chcąc skorzystać z zamieszania, jakie wprowadziła działalność Cymmeryjczyka.