Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-08-2018, 20:09   #19
pi0t
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
praca zbiorowa część II

NARADA

Zignorowana raz propozycja zostania wędrownymi sutenerami została powtórzona i Galeb, aż się wzdrygnął słysząc rozochocenie w głosie naczelnego złodziejaszka Ostatnich. - Każdy powinien mieć ze sobą… - krasnolud zastanowił się moment - Własne przybory do spania, bukłak i kilka suchych racji na wypadek, gdyby główny zapas jedzenia się zepsuł, zaginął lub został utracony. Upewnijcie się, że macie połatane buty. Dodatkowe pary skarpet lub onucy z pewnością się przydadzą. Nici i igły do cerowania ubrań, duża nieprzemakalna płachta, aby w razie deszczu czy słońca było się pod czym skryć. Przybory do polowania, higieny i… medykamenty. Ten wasz medyk mąciwoda zwiał, więc pytanie czy ktoś z was potrafi opatrywać rany.
Oleg spojrzał na krasnoluda i pokiwał głową z uznaniem - Koniecznie jeszcze spora szpula dratwy, lina dla każdego i sztućce, najlepiej metalowe.
- Medykamenty są w lazarecie. Trochę się znam na ranach więc wybiorę co trzeba i wspomogę się wiedzą od miejscowych cyrulików o ich zastosowaniu. Co do reszty kto organizuje te rzeczy?- Gustaw spojrzał na niziołka i na Dużego Karla.
- A! I na pewno metalowe naczynie, bo od surowej wody sraka murowana. - wtrącił nagle włóczęga i zbliżył się ukradkiem do Gustawa - Jeszcze jakiś dobry plecak dla mnie. - I od razu mówię, że jak sobie jak sobie rowa odparzysz, to ci maść z babki przygotuję, ale nie licz, że pomogę w smarowaniu - Rzekł po chwili w kierunku Karla - ja wiem, że są kuglarze, co na rękach chodzą w takiej zbroi, ale nie tygodniami, w słońcu, deszczu, błocie i tak w kółko.
- Wyposażenie, da się załatwić jeśli mieszkańcy będą coś mieli. Jak nie to z chuja nie wytrzepie. Możemy cześć rzeczy dostać w innych osadach po drodze, jak tu nie będzie, no ale na wyposażenie armii potrzebne mi będą fundusze, najlepiej armijne.- Karl uśmiechnął się szeroko.- Oleg kto Ci powiedział, że ja CAŁĄ drogę będę szedł w zbroi? I proszę przestań się tak przy wszystkich przejmować moim rowem bo się zaraz zaczerwienie.- Topher popatrzył jeszcze raz na mapę.- Wóz odpada, ale na przełaj chociaż ze dwa muły lub woły do taszczenia tej całej listy się przydadzą.- Karl sięgnął po sakiewkę ze stołu.- Skoro się na krasnoludzkie mapy nie składamy, to ja to zabieram.
Gustaw pokiwał głową po wypowiedzi Olega i Karla, po czym westchnął.- Funduszy armijnych nie ma a na razie to z własnej kasy trzeba będzie płacić.- Popatrzył na zebranych widząc u niektórych skrzywienie na twarzy. - Plecak niejeden znajdziesz wraz z kocem w rzeczach zdobycznych Oleg. Idź do kwatermistrza i poproś jego.- Uśmiechnął się i spojrzał na niziołka.
Loftus nasłuchiwał, analizował i doszedł do pewnych spostrzeżeń, którymi postanowił się podzielić z innymi. Możliwe, że się mylił, zapewne dla większości wydadzą się one dziwne, ale trudno. - A jakby zrobić to trochę inaczej. W mieście wiadomo, że przybył posłaniec z rozkazami. Zniknięcie w tajemnicy Gustawa, Detlefa, czy bohaterskiej Dziewicy z Meissen wzbudzi tylko plotki. Plotki które bardzo szybko dotrą do uszu Granicznych, niezależnie czy mają tutaj swoich szpiegów, czy nie. Choć pewnie mają. Brak jakichkolwiek informacji wzbudzi zainteresowanie. Mam w mieście paru sprawdzonych ludzi, można też Olegowi dać wolną rękę, czy raczej pozwolić wlać w siebie trochę alkoholu. Niech się wyda w mieście, że je opuszczamy. Trzeba tylko wymyślić powód, od choćby rozkaz odnalezienia, czy pochwycenia magistra magii, który tu wcześniej urzędował. Jest prawdopodobne, że mogłem coś przecież odnaleźć w jego siedzibie. Możemy też oficjalnie ruszyć w pościgu za dezerterem, podpalaczem i zamachowcem na życie komendanta, czyli za Waldemarem Brökiem. Takich powodów może być wiele. Coś co wzbudzi ciekawość u tutejszych, ale dla Granicznych będzie nieistotne. Pozwoli też na wykorzystanie transportu rzeką, w najbliższym bezpiecznym terenie. O ile informację patroli na coś takiego wskazują. Nawet godzina, czy dwie spływu rzeką da oszczędność pierwszego dnia dla naszych nóg. A dalej niech prowadzi Oleg, tak jak ustalono.
- Cały oddział do ścigania dezertera w obliczu wojny to trochę za dużo. Magister magii to lepsza wymówka, ale Graniczni mogą chcieć wtedy takiego zwerbować, mieli wszak u siebie ogniowego czarownika. Wymówka nie może dać pretekstu wrogowi do rozesłania lekkiej konnicy z zadaniem patrolowania wschodniego brzegu. Możemy jednak po prostu powiedzieć, że oddział ma wzmocnić inną mieścinę. - zaproponował Galvinson
- Niepełna dziesiątka, bliżej chyba temu do silnego patrolu niż pełnego oddziału. Wzmocnienie miasta brzmi dobrze pod warunkiem, że wyjdziemy z Meissen z drugiej strony i zrobimy szerokie koło. Idziemy przecież w teren określony jako stracony, niepewny. Skoro nawet dalsze utrzymywanie Meissen jest bezcelowe, to powinniśmy robić odwrót wraz z resztą sił. Skoro tego nie robimy, to rodzą się pytania dlaczego. Wracając natomiast do kuca, czy konia to zdałby się i drugi. Mniej obciążony, pozwoli nam to na wysłanie konnego zwiadu, transportu rannego, chorego, czy zwyczajnie nie zmusi do porzucenia zaopatrzenia, gdyby ten pierwszy okulał, czy padł. Dodatkowo zawsze może posłużyć jako awaryjny środek wymiany, lub źródło pożywienia. – Mag wszedł ostrożnie w dyskusję, wskazując swój punkt widzenia.
Oleg jakby stracił już zainteresowanie rozmową. Szczegóły wymarszu były według niego mniej istotne niż sama podróż. Zbliżył się więc do niziołka i stanął tuż przy nim. Wpatrywał się w niego z góry, uśmiechając się niepokojąco.
Cześć Bert. - Odezwał się w końcu - Wiesz, że nie mam pieniędzy. Załatwisz kilka rzeczy po starej znajomości? - Oleg przykucnął przy niziołku i zaczął wymieniać - Będę chciał długi impregnowany płaszcz z kapturem, jakieś solidne buciszcze i plecak co pomieści tak: krzesiwo z hubką, pochodnię i porcję oleju, metalową menażkę sztuki dwie, suchy prowiant na tydzień, 4 metry liny, rulon z koca i małego, ale solidnego namiotu się podwiesi. A jak załatwisz jeszcze mały moździerz to utrę wam maści na odciski. I jeszcze z tuzin strzał, albo dwa. Będziemy polować, jak nam się ryby skończą - powiedział nieco głośniej - Każdy powinien się przynajmniej tak zaopatrzyć. Jak nam koń ucieknie, to nie zostaniecie z ręką w nocniku. Lepiej mieć najważniejsze rzeczy przy sobie.
Jasne wszystko załatwię - odpowiedział niziołek - Co prawda wydałem trochę twoich karli, ale na to wszystko wystarczy mi kasy. Resztę oddam jak dokopiemy granicznym, no chyba że wolisz bym ciągle trzymał twoją działkę.
-Trzymaj, trzymaj. Wydaj resztę jak chcesz. - Oleg odpowiedział i jakby się nieco speszył. - Pamiętam, jak brzmiała umowa, nie chcę jej zmieniać, ale nieplanowana sytuacja, rozumiesz. - Dodał z cicha i odstąpił niziołka. Wsadził rękę w kieszeń spodni i wyciągnął niewielki pęk dratwy. - I Kwatermistrzu jeszcze pełną szpulę dratwy, jakby nas naszła ochota na świeżą rybkę po drodze.
- Panie Galvinson, czy poniesiesz dla mnie, yy dla nas chociaż moździerz? - Frietz uśmiechnął się trochę głupkowato no nowego znajomego. Nie próbował nawet pytać drugiego z Khazadów, a wiedział, że ta rasa może nieść konia z rzędem na plecach i każdemu dotrzymać kroku. - Nie wiem, czy moje wątłe plecy udźwigną ten cały ciężar, a muszę być mobilny. Półki co. Rozumiesz Panie Galvinson, zwiad.

Przez bandaże nie było widać było wyrazu twarzy Galeba, choć po ich ruchu na pewno widać było że się zmienił.- Póki co... - rzekł z niechęcią w głosie - ...to wrzuć to do bagaży na zwierzaku.
- Płaszcze już zakupiłem dla nas porządne. Co do Twoich rzeczy możesz na Miłkę je dać byś w terenie miał swobodę ruchów.- Oznajmił sierżant. - Wychodzimy z miasta jako zwiad okolicy i zarazem w poszukiwaniu żywności itd. Emblematy najemników mam nadzieję, że Karl zdobędzie czy kto inny?- Dodał.
- Skoro mamy iść na przełaj to proponuję ominąć Wittenhausen od wschodu - Bert wodził palcem po mapie - i skierować się na Sochtenau, a potem na Hornfurt i brzegiem szlaku przez Kroppenleben na przełęcz.
Gustaw popatrzył po zebranych z pytaniem czy ktoś ma coś przeciw takiej drogi. Najbardziej liczył się ze zdaniem Olega i krasnoludów. Tych dwóch wiedziało gdzie najlepiej wkroczyć na teren na którym ci będą prowadzić. - Jeśli nasi przewodnicy się zgadzają to mamy już trasę. Tylko nikomu słowem o tym. Nawet Porucznikowi.- Warknął na końcówce Gustaw
Loftus patrzył na mapę, słuchał towarzyszy i pobladł. Przypomniał sobie, blisko miesiąc temu 13 Vorgeheima, gdy został zwerbowany jak większość tu obecnych już było słychać plotki, że z marszu zdobyte zostało Kroppenleben, centrum handlu futrami, a później splądrowano Wusterburg. - Bert wszystkie miejscowości, które wymieniłeś zostały zdobyte i kontrolują je Graniczni.
- Przyjąłem że wszystkie miejscowości na południe od nas kontrolują graniczni - odpowiedział niziołek - To nie jest wycieczka krajoznawcza tylko dywersja na tyłach wroga. Zważ że moja trasa wygląda na najkrótszą z dala od szlaków komunikacyjnych i większych lasów. Można by jeszcze nająć wóz i ruszyć na Karak Norn, objechać całość zagrożonego terytorium do Karak Ziflin, potem pieszo zejść w dolinę i ruszyć na Sonnefurt i Khazid Gentraz.
- Nie wszystkie przyjacielu, a tylko te na prawym brzegu rzeki Soll. Zgadzam się, że mamy działać na tyłach, ale nie ścierać się z każdym patrolem wroga po drodze. Oni przecież cały czas trzymali się jej brzegu. Idąc prawym brzegiem trzeba oddalić się od rzeki, idąc lewym powinniśmy mieć większą swobodę. – Loftus postanowił przypomnieć sytuację w trakcie bitwy nad Witten z 27,28 Vorgeheima. - Wittenhausen był okupowany, ale Auggen było wolne.
- Przyjąłem najgorsze i założyłem że cały teren jest pod kontrolą wroga. Ja tylko daję sugestie, sierżancie - zwrócił się do Gustawa - ty musisz podjąć decyzję.

Dyskusja dobiegła końca, pozostało mało czasu na własne sprawunki, wszyscy więc oczekiwali na decyzję Barona.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline