12-08-2018, 23:40
|
#262 |
| Jack w pierwszej chwili sięgnął po nóż, gdy zobaczył nieznajomego mierzącego do nich z broni, lecz szybko go odłożył, stwierdzając z ulgą, że ma do czynienia z człowiekiem nie kontrolowanym przez te potwory. Zresztą sam nie mając broni palnej, dostałby pewnie kulę w łeb zanim cokolwiek by zdziałał.
Obcy był zdesperowany jak i oni, ale mówił rozsądnie. Nie mieli lepszego wyboru, niż połączyć z nim siły. Podszedł i podał rękę Andiemu. -Cześć, jestem Jack, były gliniarz, a to Faith, mechanik i twarda babka. Braliśmy udział w tym głupim show "Dom Marzeń i Koszmarów...", potrzebowałem pieniędzy. - Dodał nieco zawstydzony. -W sumie nawet nie wiemy gdzie dokładnie jesteśmy, chyba na któreś karaibskiej wyspie? Dobrze, że masz broń, miałbyś coś dla nas? Tylko tych stworów z mackami nie ma co atakować, trzeba trzymać się od nich z daleka, mają jakieś cholerne lasery jak z Gwiezdnych Wojen. - Kontynuował, po czym miał zamiar rozejrzeć się dookoła i przystąpić do realizacji ich planu. W sumie coś do picia też by się przydało po tym bieganiu, nawet zwykła woda.
Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 12-08-2018 o 23:42.
|
| |