Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-08-2018, 00:04   #114
Noraku
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Poprzedniego wieczora przy ognisku


Xhapion siedział nieopodal wpatrzony w ogień. Elely ciągle płakała wtulona w ramiona Heleny. Nie wypadało teraz o to pytać, ale lepszego momentu nigdy nie znajdą.
Wszyscy byliśmy świadkami niesamowitego wydarzenia. Natura tego zjawiska jest mi jeszcze obca, ale myślę, że razem możemy dojść do sedna tej historii. Czy wszyscy mieli równie złowieszcze wizje? Co o tym sądzisz Ivorze?
Nie wiem, czy wszyscy – odparł zagadnięty – ale moja niezbyt dobrze się kończyła, przynajmniej dla mnie.
– Mi nic się w mojej wizji nie stało, ale moja wioska…
– odparła Astine, obejmując kolana rękoma. – Wszyscy tam zmarli, a potem ktoś ich… – Głos jej się załamał. Próbowała coś dodać, ale nie udało jej się przekonać. – Nie chcę o tym rozmawiać, po prostu jak to wszystko się skończy, wrócę tam najszybciej jak się da. To nie była nawet pierwsza taka wizja, jakiej doświadczyłam… Musimy się spieszyć. Proszę.
– Z czym się śpieszyć?
– spytała Helena, głaszcząc po plecach i kołysząc lekko niziołkę niczym roztrzęsione dziecko.
Z tym zadaniem z koboldami. Chcę szybko wrócić do domu i upewnić się, że wszystko tam jest dobrze…
– Nie traktowałabym tego aż tak dosłownie
– pocieszyła ją kapłanka. – Czy każdy miał taką… personalną wizję? Bo moja była raczej… – Helenie ciężko było określić jaka. Dla kapłana morderstwo jego boga *jest* osobiste, bardziej niż osobiste. Jednak nie można go porównywać ze zniszczeniem wioski czy poronieniem, które – jak to okrutnie by nie brzmiało – są dość powszechnymi wydarzeniami.
Krasnolud wpatrywał się w niewielki metalowy element, właśnie pieczołowicie przez niego ozdabiany rylcami do metalu.
To coś wyciągnęło nasze obawy i je zwielokrotniło. Chociaż głupota czarodziejów, czy jak to oni lubią uważać, tfuu... pasja badawcza jest już przysłowiowa. Jakieś głupie wizje nie muszą mnie przekonywać, iż czarodzieje wpakują nas w kłopoty. Zresztą czyż nie ma ma na to dobitnych dowodów. Mówi się im by nie korzystali z odpowiedzi piekielników, robią to. Mówi się by nie dotykali, oni dotykają. Khymm… – chrząknął i znów zagłębił się w pracy.
Helena nie była przekonana czy morderstwo bóstwa jest największą obawą kapłana, ale nie skomentowała.
Jak dla mnie mogą być tak ciekawscy jak chcą, byleby nie sprowadzali na nas wizji rodem z piekieł… – wtrąciła się tropicielka.
Shee’ra? – kapłanka spojrzała na druidkę. Miała wrażenie, że ta rozmowa zmierza donikąd.
Dla jednych głupotą jest chęć poznania świata, dla drugich rozgłaszanie na wiele mil swojej obecności w imię jakiś obcych bytów, krasnoludzie – wtrącił Xhapion. Nie chciał jednak dalej ciągnąć tej dyskusji. Wolał skupić się na faktach. – To co wydarzyło się przy menhirze było zdecydowanie zaorkiestrowane. Potrzeba było trzech obdarzonych mocą osobników żeby aktywować kryształ. To nie była wyłącznie pułapka. Ktoś miał w tym swój cel. Co do samych snów...Nie jestem pewien, czy moja wizja skupiała się na obawach. Z pewnością była dziwna, a najdziwniejszym jej elementem był trójnogi wilk. Czy również u was się on pojawił?
Czarodziej spojrzał na Astine, jakby to od niej domagał się odpowiedzi na ostatnie pytanie.
Nie, nie było żadnego wilka. Tylko jesienny chłód i… Cmentarz z dyni. Ale żadnych wilków tam na szczęście nie było… – odpowiedziała blondynka.
Ja byłam na boskim planie – dodała Helena, ciesząc się, że zaczęli mówić o konkretach. Uprzedzenia Torina nie ułatwiały rozmowy.
– [i]Jakie obawy?[/] – Ivor spojrzał na krasnoluda i pokręcił głową. – U mnie to był krąg magów – powiedział. – Ale nie mam pojęcia, jakim celom miał służyć ten rytuał.
Shee’ra przysłuchiwała się dialogowi, ale dopiero zagadnięta przez Helenę postanowiła się włączyć chociaż wspomnienia wizji wciąż przyprawiały ją o mdłości.
Ja… spłonęłam… jakaś ognista istota sprawiła, że płomienie usmażyły moje ciało aż do kości. – Spojrzała na swoich towarzyszy. – Nigdy takich stworzeń nie widziałam. Czy mieliśmy po prostu przeżyć śmierć swoją czy bliskich? Nie wiem. Może do rytuału z kryształem potrzebne było cierpienie?
Kto jeszcze z was zginął w swojej wizji? – spytał Ivor.
Demony czy też diabły, to zabiło mnie, a przedtem całą drużynę. To coś – wskazał głową na kryształy – gra na naszych obawach. Potęgując je. Dziwna druidyczna magia.
– Ja nie
– odparła Helena. Nie do końca zgadzała się z teorią Torina, jednak sama nie miała lepszej. – Może tylko ci, którzy dotykali menhiru? Nie czujecie się gorzej od popołudnia? – Wskazała na kryształy.
Fizycznie czuję się tak jak zawsze – wzruszyła lekko ramionami Shee’ra – a jeśli to magia druidyczna, to ja jej nie rozpoznaję...– odparła na słowa Torina.
Mi też nic nie dolega – powiedział Ivor. – A ten... ozdobnik – spojrzał na wrośnięty w skórę kryształ. – Jak na razie w niczym mi nie przeszka.
Ja również czuje się doskonale, nie licząc sztywności karku, ale to pewnie od leżenia na twardej ziemi noc w noc. Musimy jednak wyczulić zmysły na jakiekolwiek efekty kamienia.
Xhapion przyjrzał się blaskowi odbitemu od ogniska opalizującemu na wrośniętym w jego dłoń darze.
Może spróbujcie hm… jakichś silniejszych zaklęć niż wykrycie magii? By w najmniej odpowiednim momencie nie okazało się, że kryształy blokują magię, utrudniają koncentrację zsyłając wizje. czyu coś podobnego – zasugerowała Helena.
W zasadzie można by sprawdzić, rzucając jakiś czar, czy zaklęcie na nas jakoś wpływa – powiedział Ivor. – Coś drobnego i, najlepiej, kawałek od was.
– Rzucałeś “drobne” wykrycie magii i nic się nie stało, prawda?
– zauważyła kapłanka. – Ewentualnie coś na was, czy was chroni… – myślała głośno.
Nie mam nic drobnego w tym stylu. I, prawdę mówiąc, wolałbym nie sprawdzać, czy kryształ chroni przed czymkolwiek. To zbyt niebezpieczne.
Ale sprawdzenie czy ma jakikolwiek wpływ na magię może być ustrzec przed późniejszym niebezpieczeństwem. Zgadzam się z Heleną. Proponuje jednak sprawdzić to już rano. Nie ma co ryzykować tego wieczora. Skupmy się na koboldach. W jaki sposób chcemy podejść do tej sprawy? – czarodziej spróbował zmienić temat. Dowiedział się już czego chciał, a raczej potwierdził to co podejrzewał.
Przez noc można odespać i odmodlić zużyte moce; a jeśli się rano poranimy to co wtedy? – zaprotestowała Helena. Jednak reszta wyraźnie nie paliła się do eksperymentowania, więc nie miała zamiaru naciskać. Pewnie na ich miejscu sama też nie byłaby do tego chętna. – Co do koboldów to masz zamiary wymyślić coś więcej niż to, o czym rozmawialiśmy w wiosce? Wobec braku informacji najlepiej jakiegoś złapać i spytać dlaczego chcą walczyć, mścić się czy cokolwiek innego wymyśliły. – odpowiedziała czarodziejowi.
Wzięcie kogoś na spytki do bardzo dobry pomysł – przytaknął zaklinacz.
Myślicie, że mogą wiedzieć coś o tych kamieniach? Wizja eksperymentowania z nimi na ślepo jakoś mi się nie podoba po tym, jak skończyły się ostatnie badania – spytała Astine. – Nie żebym się na tym znała czy coś.
Nie – zaprzeczył Ivor. – Nie mam zamiaru rozmawiać z nimi o kamieniu i mam nadzieję, że nieprędko się o nim dowiedzą. Ale powód ataku na wioskę jest ważny. A nawet najważniejszy. Kto, dlaczego i jak to przerwać. Trzy pytania.
Jak uważasz. To ciebie dotyczy, nie mnie… – odpowiedziała mu tropicielka.
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline