Violet Evergarden
Czyli epistolografia rządzi.
Violet odchodzi z wojska gdy w wyniku ran traci obie dłonie. Co gorsza traci też swego przełożonego, który to jest dla niej najważniejszym człowiekiem.
To pierwsze załatwiają mechaniczne protezy. Z tym drugim jest gorzej. Lekarstwem na smutek staje się praca przy pisaniu listów na zlecenie ludzi mających problemy z wyrażaniem uczuć i myśli na piśmie.
Czy takie zawiązanie akcji może być materiałem na dobry serial?
Zdecydowanie tak.
Violet w pierwszych odcinkach nie wydaje sie być dobrym kandydatem na pisarza. Owszem, pisze na maszynie jak szatan. Owszem, gramatyka, interpunkcja i ortografia to jej mocne strony. Problemem jest jej nadmierna bezpośredniość i brak empatii.
Ale spokojnie...
Kolejne odcinki to mieszanka zleceń od klientów w sprawie pisania listów i wojennej przeszłości Violet, która to w końcówce przechodzi w teraźniejszość.
Szczerze pisząc wojenne wyczyny panny Evergarden nie interesowały mnie zbytnio, za to każdy odcinek przedstawiający jej zmagania z własnym sercem i umysłem podczas pisania listów pożerałem ze smakiem.
Dodajmy, że grafika jest prześliczna, prześlicznie przedstawiając śliczne pisarki.
I wystarczy, ocena 8/10, rewelacja.
Polecam każdemu.
Cheers
PS. Mag, nie wiem czy się zgodzisz, ale Dragon Maid zdradza pewne podobieństwo do Wywiadu z Wampirem. Tam mieliśmy dwu mężczyzn wychowujących dziecko, a tu mamy dwie kobiety obarczone dzieckiem.