-
"Schowaj się szybko, zaraz do ciebie dołączę" – To były ostatnie słowa Phila, nim się rozdzielili.
I jakoś Kelly w to uwierzyła.
Ale to, co rozgrywało się na jej oczach, po tych paru chwilach, gdy chłopak od niej odstąpił, wcale o tym nie świadczyło. Phil chciał ratować dziecko, gonione po plaży przez dziwne, często zmasakrowane ludzkie... kukły? Albo te... jak to się w filmach nazywało? No te żywe trupy no... Zombie!
Obserwując co też Phil wyprawia na plaży, nerwowo obgryzała paznokcie, niemal już do krwi.
-
Nie... nie... nie... - Szeptała przerażona, widząc co też tam się wyprawia. Ratunek dziecka okazał się daremny, a zarówno mały, jak i Phil, uciekali z plaży, gonieni przez te Zombie...
-
Nie... - Jęknęła raz jeszcze, wyciągając dłoń w kierunku swojego wybawcy z opresji, który teraz wiał daleko od niej, ratując własną skórę.
Zostawił ją samą, z tymi potworami, wokół niej.
-
Nie - Poruszyła już tylko niemo ustami, zalewając się łzami. Niczym małe zwierzątko, pod plażową budką, schowana w piachu pod podłogą niewielkiego budyneczku, została sama. Wczołgała się głębiej do tyłu, po czym skulona w pozycji embrionalnej, z mocno zaciśniętymi oczami, a nawet i dłoniami na uszach, zaczęła cichutko popłakiwać.
.