Lothar po cichu dostał się do drzwi wiodących do semafora. Były zamknięte, ale nie na klucz. Stanął przy nich, zaczajony na ewentualnych wychodzących a równocześnie miał okazję sprawdzić czy z wnętrza dobiegają jakieś odgłosy. Było całkowicie cicho. Niżej szemrała rzeka, odzywało się wodne ptactwo i kumkały żaby.
Podróżni, którzy przybyli do wieży sygnalizacyjnej, byli dobrze wyekwipowani. W jukach znajdowały się zapasy jedzenia, sprzęt biwakowy i zapasowe ubrania. Jeden komplet należał do mężczyzny, a drugi do kobiety. Damskie odzienie przesycone było zapachem lawendy i piżmu. Axel od razu skojarzył aromat. Dokładnie tak samo pachniały ubrania, w jakie odziany był przywódca goblinów w mieszkalnej wieży w Czarnych Szczytach.
Nim zdążył podzielić się tym spostrzeżeniem z pozostałymi, Zingger zasygnalizował, że coś słyszy. Gdzieś poniżej wieży, od strony miejsca, w którym ghul pozostawiał ciała zabitych krasnoludów słychać było zbliżające się kroki.