Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-08-2018, 13:12   #269
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Thundertree
6 Marpenoth

Mimo że najemnicy nie znaleźli nic więcej w chatach, z których korzystał Reidoth i kultyści, byli usatysfakcjonowani. Spaczony kamień zawierał w sobie wielkie pokłady dzikiej magii i wcale nie byłoby dziwne gdyby odpowiadał za leśne choróbsko, lub przynajmniej za mutacje występujące w Thundertree. Joris wcisnął go to magicznej torby, co przynajmniej w teorii powinno było uchronić drużynę przed zgubnym wpływem dzikiej magii. Poniewczasie Stimiemu przyszło do głowy, że skała może wypaczyć i torbę przechowywania, zmieniając ją na przykład w portal do Otchłani. Nic jednak nie powiedział by dodatkowo nie kołować tropiciela. Innego pomysłu na bezpieczne przetransportowanie głazu do Neverwinter i tak nie mieli.

Na wieczornym popasie, z dala od niebezpieczeństw zrujnowanej osady przedyskutowali dostępne opcje. Zniesmaczony Joris musiał przyznać, że ponowna współpraca z Przymierzem daje największe szanse na rozwiązanie problemu magicznej skały, choć wizyty w świątyniach są także godną rozważenia opcją. Póki co postanowili wrócić w okolice miasta i posłać po Marduka i Turmalinę. Co prawda geomantka nigdy nie szczyciła się teoretyczną wiedzą na temat Splotu, przedkładając praktykę nad akademickie rozważania, lecz mogła przynajmniej pomóc w identyfikacji samej skały. Marduk zaś... cóż. Jako dorosły elf z pewnością miał grubo ponad setkę lat na karku i niejeden raz korzystali z jego rozległej wiedzy na różne tematy. W ostateczności Stimy mógł też sprowadzić do obozowiska ciekawskiego Oghmitę, choć wątpił czy jego wiedza miałaby tu praktyczne zastosowanie.


Poranek przywitał najemników deszczem, nie na tyle uciążliwym jednak by utrudnić jazdę. Torihce udało się nawet złapać rytm końskiego kroku i nie bujała się już chaotycznie w siodle jak trzcina na wietrze. Za to Stimy... Stimy od pobudki się patrzył. I patrzył... i patrzył... i napatrzyć się nie mógł. Bo na towarzyszach - i na nim samym - wszystko się świeciło! Znaczy nie wszystko, ale i buty, i płaszcz, i sejmitar, kusza i wisior z dyskiem... Nie było to tak jasne światło jakim emanował kamol, ba! Nie było nawet tak wyraźne jak po rzuceniu zaklęcia wykrycia magii. Eteryczny poblask przyciągał jednak wzrok pozwalając z grubsza... tak! Odróżnić przedmioty magiczne od niemagicznych!



Neverwinter
7 Marpenoth, popołudnie

Do miasta dotarli po południu, rozbijając obóz nieopodal rogatek. Tori poszła sprowadzić drużynowych czaromiotów, a mężczyźni zostali przy koniach... no i przede wszystkim przy felernej skale.

Turmi znaleźć było o wiele łatwiej niż Marduka, ale w końcu oboje stawili się w obozowisku. Nabzdyczona geomantka (nieco zła, że dnia poprzedniego wyraźnie przepadła jej chwila chwały i mądrzenia się) obejrzała kamień i stwierdziła, że jest cięższy niż wulkaniczna skała być powinna. Faktycznie pod skorupą może coś być; niekoniecznie przedmiot oczywiście. W końcu lawa zastyga na przeróżnych skałach wyrzuconych podczas wybuchu wulkanu. Nie była jednak przekonana czy rozwalanie kamienia jest dobrym pomysłem. Subtelności Splotu, a zwłaszcza wypaczonego Splotu były jej obce.

Ze swojej strony Turmalina nie miałą wiele wieści. Informatorzy podali Zenobii kilka nazwisk i teraz kurtyzana uruchamiała stare i nawiązywała nowe kontakty by wywiedzieć się o potencjalnych kultystach czegoś więcej. Uliczni złodziejaszkowie mieli w bogatszych dzielnicach bardzo ograniczone możliwości. Jednak półświatek nie miał dla Zen tajemnic i od słowa do słowa wyciągnęła z otroków nieco więcej informacji. Ot choćby o "konkurencji", która w czasie pracy dla Shavriego weszła na teren młodocianych przestępców. Zen zasugerowała, że mogli być to szpiedzy nasłani by śledzić drużynę, i by najemnicy mieli się na baczności. Ciężko było powiedzieć, czy tamci pracowali dla żądnego zemsty (czy czegokolwiek innego) Cedryka, dla Rihara, czy dla nich obu. Trzeba by w tym celu któregoś złapać.

Chwilowo jednak drużyna miała większy problem na głowie; a raczej w torbie przechowywania.

 
Sayane jest offline