Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-08-2018, 23:43   #20
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Jakiś kwadrans po jedenastej rozległ się trzask, a po chwili zza kwiaciarni, za którą wcześniej aportował się Finnegan, wyszedł Sean. Rozejrzał się i dość szybko wyłowił znajomą znajomą twarz aurora. Podszedł do niego i powiedział na powitanie:

- Jest mój ulubiony pracownik Ministerstwa! Wybacz spóźnienie, coś mi wypadło. Konkretnie cały poranek - zażartował, po czym bez zażenowania sięgnął do wewnętrznej kieszeni płaszcza, skąd wyciągnął puszkę piwa, którą po chwili otworzył i pociągnął z niej zdrowo.

Daubney pokręcił z dezaprobatą głową, ale nie skomentował.

- Co teraz robimy? Powiedz mi dokładnie, jaki mamy plan?

- Widzisz ten dom? - Sean wskazał budynek trzymaną puszką. - Podobno pomieszkiwał w nim jakiś śmierciożerca, którego trafiła zaraza. Wyniósł się stąd, albo też jego wynieśli - zrobił przerwę na kolejnego łyka. - Jakiś czas potem pewien cwaniaczek postanowił sprawdzić, czy wspomniany właściciel nie zostawił tu czegoś ciekawego. Pogonił go stąd… i tego nie zmyślam… mugol z dziwną bronią. Miała mu ona dawać ochronę przed rzucanymi w niego czarami. I co, nieciekawe? Mugol potrafiący bronić się przed czarami, potrafiący walczyć z czarodziejem - Sean po raz ostatni przechylił puszkę do ust, a potem upuścił ją na chodnik, od którego odbiła się dwukrotnie. - Podejrzewam, że on też szukał czegoś po tym śmierciożercy, pewnie nawet zdążył to stąd zabrać. Nie chciałbyś się dowiedzieć co to mogło być? - raz jeszcze wskazał na budynek, tym razem gestem zapraszającym do środka.

Budynek był zaniedbany, może nie był sypiącą się ruderą, ale tu i ówdzie odprysnął kawałek farby. Mały trawnik domagał się koszenia co najmniej od roku, szyby były brudne. W normalnych okolicznościach uchodził by za zwykły, nieco przestarzały domek. Jednak świadomość tego, że może tam czekać coś z czym jeszcze nie mieli kontaktu, jak i oprawa sceniczna cmentarza działały na obu mężczyzn dość mocno.

Dom był piętrowy i być może kiedyś był biały, teraz jednak zdążył już przybrać barwę szaro-brudną. Miał także mały garaż (jak na angielskie domy przystało) oraz niewielki ogród. Jednakże przy dokładniejszym przyjrzeniu się łatwo było dostrzec ślady obecności ludzkiej. Na trawniku wyraźne były odciśnięte ślady butów, a nawet wydeptane ścieżki. Furtka może i trochę skrzypiała, ale otwierała się łatwo i bez oporów. A przy samym wejściu duży zielony kosz na śmieci, który był w znacznie lepszym stanie niż reszta domu. Gdy zajrzeli do niego, okazało się, że był w jednej trzeciej pełny.

- To wszystko jest cholernie dziwne - powiedział Finn, kiedy przeszli przez furtkę. - Ale to bez wątpienia najlepszy trop, na jaki wpadliśmy do tej pory. Ta broń... - zerknął na Seana. - Co to dokładnie było?

- Żebym to ja wiedział - Keane trzymał się przezornie za plecami aurora. - Ten facet, który został zaatakowany... Powiedzmy że myślenie nie jest jego największym atutem. Ale nigdy nie zrobił na mnie wrażenia pomylonego, może trochę przewrażliwionego na swoim punkcie. Lubi się nad sobą użalać… Odbiegłem od tematu... Ta broń, według jego opisu, to noszone na plecach wielkie, metalowe ustrojstwo z mnóstwem kabli, a do jednego z nich podłączone było coś w rodzaju krzywej, metalowej różdżki, potrafiącej ciskać zaklęcia i wyczarowywać przeciwko nim tarczę. Co więcej może to robić bez używania formuł i nie mówię tu o zaklęciach niewerbalnych. Ten mugol podobno atakował go, jednocześnie wykrzykując jakieś rzeczy - to mówiąc Sean nachylił się do kubła na śmieci, by dokładnie obejrzeć jego zawartość.

W środku były jednak tylko zwykłe śmieci. Resztki owoców i warzyw, opakowania od mleka i słodyczy, puszki po piwie. Jedyną wartą uwagi rzeczą było to, że były to śmieci z pewnością mugolskie. Nie było żadnych opakowań ze świata czarodziejów, ani jednej ruchomej reklamy na żadnym kartoniku. Część śmieci była dodatkowo dość świeża.

Keane sięgnął do wewnętrznej kieszeni płaszcza, skąd wyciągnął po chwili różdżkę.

- Homenum Revelio - rzucił zaklęcie na dom. Po chwili rzucił kolejne - Cave Inimicum.

Następnie z prawej kieszeni wyjął niewielki kawałek skórzanego materiału, złożony na pół, przypominający kształtem mały portfel. Rozłożył go i wyjął z wewnętrznej kieszonki monokl, który założył na oko. Tak przygotowany ruszył na bardziej szczegółowe przeszukanie domu, rzucając wszędzie zaklęcie Aparecium.
 
Col Frost jest offline