- Sytuacja się komplikuje - oznajmił Hokk, nachylając się do Bary. - Musimy odnaleźć części i odzyskać speeder, inaczej cały plan diabli wzięli. Twój znajomy będzie w tej sytuacji… niezastąpiony - dodał, wskazując skinieniem Dashade’a. Zwracając się z kolei do szlochającego Grana: - Jeśli uda nam się odzyskać sprzęt, naprawisz nasz pojazd od ręki?
- Właściwie to mój znajomy obiecał podjąć się odzyskania straconych rzeczy… - odparł z promyczkiem nadziei w głosie. - Ale może jeśli mu pomożecie, to wspólnie na pewno uda się wam się ukarać sprawców! ...To znaczy, odzyskać skradziony sprzęt… I tak, naprawię wam śmigacz za darmo. - W Grana wstąpiły nowe siły, jego niespodziewana zaciętość mogła dziwić. W tej samej chwili do warsztatu wkroczył człowiek, a zaraz za nim naprawdę wielki osobnik osobliwej rasy Dowutin.
- O wilku mowa! - zawołał radośnie Gran, nie zauważając nagłego wzrostu atmosfery, gdy Zeltronka z Nautolanem zmierzyli się wzrokiem ze znanym już sobie z poprzedniej nocy szmuglerem. - Oto Marka, mój przyjaciel! Wspólnie na pewno dopadniecie sprawców! Sprawa powinna być banalna - ciągnął dalej, z biurka wziął jakieś urządzenie - dzięki temu namierzycie nadajnik z jednego ze skradzionych komputerów. W takiej ekipie powinniście sobie łatwo poradzić, tych złodziei musiało być przynajmniej pół tuzina. Jeśli wam się uda wszystko odzyskać i ukarać sprawców, to naprawię wasze śmigacze kompletnie za darmo i jeszcze dorzucę coś od siebie ekstra! -
Naprzeciwko siebie stali Zeltronka, Nautolan i Dashade z Człowiekiem i Dowutinem, a pomiędzy tą piątką pociesznie Gran wykazywał swój entuzjazm związany z prawdziwą grupą uderzeniową, którą udało mu się zebrać do odzyskania straty.
Gdy tylko para mężczyzn ukazała się w drzwiach warsztatu, Barah ukradkiem rzuciła Hokkowi i Sekiemu porozumiewawcze spojrzenie - robiło się ciekawie. Potem obdarzyła przybyszów najbardziej urzekającym uśmiechem, na jaki było ją stać. Od stóp do głów zmierzyła wzrokiem mocarnego Dowutina; wyglądał tak, jakby mógł złamać Zeltronkę wpół jedną ręką, gdyby zechciał. Następnie położyła lewą dłoń na biodrze, po czym zwróciła się do szmuglera, lekko przechylając głowę:
- Cóż za spotkanie! Prawie zdążyłam się stęsknić… Początek znajomości nie do końca nam się udał, prawda? Ale wygląda na to, że sprowadził nas tu wspólny cel… - Uśmiech nie schodził z pełnych warg Zeltronki, gdy spoglądała na niego wyczekująco.
Jej kompan, Dashade, tymczasem niewiele ustępował Dowutinowi. Był tylko niewiele niższy, mniej “obszerny” co prawda, ale w przypadku, gdyby miało dojść do walki między nimi, wytypowanie zwycięzcy nie byłoby tak łatwe. Seki jednak nie wyglądał na zainteresowanego bitką, z zaciekawieniem spojrzał na nowego towarzysza Marki.
- To Czempion - rzekł krótko Dashade. - Ma moje uznanie. Jest prawdziwym wojownikiem, jak Seki. -
Macki na głowie nautolanina smagały powietrze, w miarę jak z niekrytym zdziwieniem przerzucał wzrok od Bary do ich niedoszłego oprawcy. Zeltronka zdawała się nie być zbytnio zaskoczona obecnością duetu, człowieka i Dowutina. Z lekkim niedowierzaniem spojrzał ponownie na mężczyznę. Porozumiewawczy wzrok Bary zinterpretował jako zgodę na współpracę.
- Widzę, koledzy, że mmm… - zająknął się zapobiegawczo - los ma dla nas wszystkich wspólne plany. Chyba będziemy musieli pogodzić nasze różnice i spróbować działać razem. Wyjdzie to na dobre wam, nam i naszemu wspólnemu koledze mechanikowi - dodał, spoglądając entuzjastycznie na “gości” i tym samym wyciągając rękę w kierunku człowieka.