Oleg widocznie zbity z tropu oddał zwierzę Loftusowi. Niestety nie był w stanie, choćby nie wiadomo, jak się starał nadążyć za towarzyszami. Nie w marszu oczywiście, a w machlojach, podstępach i intrygach. Tyle obcych nazwisk padło w trakcie tej krótkiej wędrówki. Frietz szybko się pogubił i choć nie przyznał się do tego, to gdyby ktoś wziął go teraz na spytki to usłyszałby tak nieskładną i bezsensowną historyjkę, że albo by go od razu za próbę oszustwa ścieli, albo wzięli za odciętego od rzeczywistości włóczęgę z problemami.
Dla grupy może to i lepiej, bo nawet jeśli bardzo by chciał to nie byłby w stanie zdradzić ich planów.
Potrząsnął w końcu głową i przestał próbować poukładać zrozumieć tego, czego nie dało się zrozumieć.
- Ale nie wiemy, czy w ogóle ktoś za nami pójdzie. Oni też nie wiedzą, czy my wiemy, czy ktoś pójdzie. - Oleg zamyślił się zmierzając w stronę Barona wydając pozostałe zwierzęta ich opiekunom. Podrapał charakternego Ostatka nad nosem, chyba łapiąc z nim lepszy kontakt.
- No to dowiedzmy się czegoś. Idźmy. Zostawmy wyraźne ślady i niech nas gonią, albo nie. Pokażmy im kierunek naszej podróży. Przed końcem dnia i tak musimy odpocząć. Zejdziemy wcześniej ze szlaku, jak nasze ślady zmieszają się z innymi. Pójdziemy bardziej wschód i rozbijemy obóz. Ja za wami i zatrę ślady i jak nie będą mieli psów myśliwskich to nie zauważą, że odbiliśmy. Obóz głęboko w głuszy, a zwiad przy drodze zostawimy. Zobaczymy kto za nami pojedzie. Jak jakaś armia, to nas po prostu miną, jak kurier z informacją, to Walter puści strzałę w kolano i go Diukiem poszczujemy. Zdejmie zbroję i mamy banitę, jak się patrzy. Zobaczymy co tam wiezie.
Oleg dywagował i dywagował coraz bardziej zbliżając się do Gustawa. - A jak nikt podejrzany, to pewnie możemy iść spokojnie dalej - Dokończył stojąc już tuż przy nim i plecami do pozostałych. Pochylił się do niego i szepnął coś do ucha. |