Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-08-2018, 21:48   #36
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Po otrzymaniu informacji od Kirsska jakiś czas się zastanawiała i w końcu się odezwała: - Na początek powinnam sprawdzić systemy komputerowe tej fabryki, ale najpierw chciałabym przesłuchać ogłuszonych strażników.-
- Jasne, Alette, na miejscu możesz ze sprzętem robić, co chcesz, byle tylko znaleźć przyczynę - odparł luzacko Trandosza, bardziej zwracając się jak do koleżanki niż podopiecznej. - Co do ochroniarzy… - zamyślił się, szczerząc kły - większość już… tu nie pracuje, ale przyślę tam później kogoś na miejsce.-
- Oczywiście! - odrzekła lakonicznie Alette. - W tym czasie powinnam dokładnie przyjrzeć się planom tej fabryki... Mogłabym dostać dostęp ich plików i systemu administrowania nimi oraz naszą siecią komputerową? - Widząc zdumioną minę sierżanta, kobieta dopowiedziała - Możliwe, że złodzieje też wpadli na pomysł, że warto zobaczyć mapę terenu, na którym zamierzają działać. -
- Emmm, system adminininstrowania? Mapa? - Trandosza widocznie się zakłopotał. Chyba nie spodziewał się podobnego nawału pytań. - Uch, wszystko powinno być na miejscu. Porozmawiajcie z kierownikiem na miejscu. To fabryka A-03. Ta zaraz za pałacem. Z mojej strony do wszystko... Umm, obowiązki wzywają! - odparł z udawaną na siłę powagą, zupełnie jakby teraz nie spełniał swoich obowiązków.
Mandalorianin nie wydawał się zainteresowany tymi wszystkimi pytaniami. Obserwował za to uważnie istotę, z którą rozmawiał, jakby chciał zgadnąć, czy mówi im prawdę. Jego wzrok świdrował Trandosha. - Obyś miał rację - powiedział tylko i nie wydawał się zainteresowany żadną dalszą konwersacją.

- Już dobrze! - odrzekła Aletta i odczekała na odejście prelegenta, a następnie zwróciła się do nowego współpracownika: - Skąd dokładniej wziął się pomysł, że więcej tu zdziała poszukiwaczka starożytnych artefaktów niż... - tu poszukiwaczka uważnie spojrzała Mandoliariania - pogromca band piratów?
Ordo wzruszył ramionami, jakby nie miało to najmniejszego znaczenia lub, co bardziej prawdopodobne, jakby to go po prostu nie interesowało. Spojrzał na kobietę nic nie mówiącym wzrokiem i podobnym tonem głosu dodał:
-Nie wiem - odczekał jeszcze chwilę, jakby dla efektu: - Może ty mi powiesz?-
- Z początku myślałam, że chodzi o moje umiejętności w infiltracji. A teraz - Alette zrobiła zamyśloną minę - słyszę o jakiś czary mary... Skoro siedzisz w tym śledztwie, myślałam, że masz jakieś teorie na temat.
-Żadnych czary - mary - zaśmiał się łowca głośno, wyraźnie rozbawiony taką sugestią -Umiejętności, niekompetencja, sprzęt. Ot, ktoś jest lepszy, ktoś gorszy - przerwał na chwilę -Mam wrażenie, że komuś tu nie zależy na rozwiązaniu tego. A przeszukanie takiej ilości terenu samemu jest trudne. Możesz pomóc i jesteś poza podejrzeniami. Idealne połączenie moim zdaniem -
- Dobrze! Zatem prowadż do kierownika tego całego A-03. - Powiedziawszy to, Cereanka energicznie chwyciła torbę ze sprzętem potrzebnym do infiltracji.

Fabryka znajdowała się niemal zaraz za Pałacem. Dłużej zajęło opuszczenie twierdzy Grakkusa niż przejście ulicą do celu. Budynek fabryki był wąski i podłużny, wysoki na około sześć pięter. Na całej długości co paręnaście metrów wystawały z dachu długie kominy. Obok znajdowała się równoległe wybudowana bliźniaczo podobna fabryka A-04, w paru miejscach połączona mostami z fabryką A-03.




W środku panował spokój jak na miejsce produkcji. Większość maszyn nie funkcjonowała, na hali nie przebywało zbyt wielu pracowników. Biura znajdowały się na piętrze, zaraz przy wejściu. Sudodthowi i Alette chwilę zajęło odnalezienie kierownika. Nie wszyscy od razu chcieli ‘wydać’ jego pozycję, poza tym i tak niewielu było ludzi także i tu do przepytania. Kierownik fabryki siedział w salce konferencyjnej, samotnie, popijając kawę. Był to średniego wieku Arkanianin. Na widok uzbrojonych przybyszy na jego twarzy pojawiło się zakłopotanie, które skrzętnie starał się ukryć.
- Proszę państwa, w czym mogę… pomóc?
-Mieliście tutaj kradzieże, a to stanowi problem dla szefa - powiedział Mandalorianin do dyrektora najbardziej zimnym tonem głosu, na jaki było go stać. - Rozwiązujemy problemy. Co możesz nam więcej powiedzieć o tych wydarzeniach?-
- Ach, to wy… - westchnął. - Nazywam się Crijosh, i cóż, jesteście moją ostatnią nadzieją. Jeśli wam się nie uda niczego znaleźć, to Grakkus rzuci mnie swoim bestiom na pożarcie… - Mężczyzna wyglądał na zobojętniałego tym faktem, jakby już zdążył się pogodzić ze śmiercią. - Niewiele więcej mogę wam powiedzieć, wszystko na bieżąco przekazywałem sierżantowi Kahrowi. Kamery niczego nie zarejestrowały. Nawet żadnych podejrzanych przechodniów, zawsze kiedy kończyliśmy danego dnia produkcję. Mamy paru ochroniarzy do pilnowania, ale oni nawet nigdy nie zobaczyli choćby cienia napastników. Sprzęt znika praktycznej z samej linii produkcyjnej, wcześniej kradli po parę skrzyń z magazynów, ale zmieniliśmy plan produkcyjny tak, żeby wszystko, co stworzymy, od razu wysyłać. Dodatkowo wprowadziłem system trzyzmianowy, tak żeby zawsze na miejscu było więcej ludzi, ale wczoraj i tak zniknęło parę nowych karabinów podczas przerwy śniadaniowej. Ktokolwiek nas okrada jest naprawdę zuchwały. Nie mam pojęcia, jak dochodzi do tych kradzieży… Jeśli macie jakieś pytania, śmiało, postaram się pomóc.
- Na początek zadowolę się dostępem do waszej sieci komputerowej... - przeszła do dzieła Alette. - Gdzie znajdę jakiś terminal?
-Mnie interesuje produkcja - powiedział krótko Mandalorianin. Niech dziewczyna znajdzie się komputerami, prawdopodobnie znała się na tym lepiej niż on. Do śledztwa można było podejść na wiele sposobów i czas było wykorzystać starą, dobrą pracę detektywa. -Obejrzę karabiny i linię- po tych słowach skierował się w stronę głównego pomieszczenia fabryki. Chciał sprawdzić, jak się tutaj dostawali. Gdyby miał zgadywać, postawiłby na jakieś tunele serwisowe, o których nikt nie wiedział. Nie mógł jednak też wykluczyć roboty wewnętrznej, dlatego chciał dobrze przyjrzeć się temu, co produkują. Dobrze było poza tym dokładnie wiedzieć, czego szukają.

Na produkcji nie przebywało zbyt wielu pracowników. Kierownik wspomniał, że zaczęli pracować na trzy zmiany, więc pewnie musiał rozdysponować ich na cały dzień i widocznie nie zrekrutował żadnych dodatkowych, by nadrobić braki w składzie. Część linii produkcyjnej była wyłączona. Z tej strony fabryki zaczynano składanie broni. Tutaj odbierano półprodukty i wszelkie materiały, z których zaczynano od produkcji podstawowych elementów broni, od luf po najdrobniejsze mechanizmy. Im dalej w głąb hali, tym więcej elementów dokładano do siebie. Po niecałych dziesięciu minutach spokojnego spacerku Ordo dotarł do końca linii produkcyjnej. Bronie były gotowe. Przeważały zwykłe karabiny blasterowe i pistolety. Nic szczególnie wartego uwagi, zwykła masówka.
Po drodze Sudodth zauważył, że fabryka wygląda, jakby była już wielokrotnie przebudowywana. Rozróżnił kilka rodzajów kolumn podtrzymujących całość budowli, maszyny pochodziły z różnych odległych epok. Nawet podłoga czy ściany w różnych miejscach się różniły. Ta fabryka mogła mieć setki lat. Poza pracownikami na hali poruszały się droidy zajmujące się główne monitorowaniem maszyn, a także małe latające drony sprawujące bliżej nieokreśloną rolę. Prawdopodobnie jedynie pilnowały pracowników, by ci wyrabiali normę
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline