Wilhelm z przyjemnością zostawiłby całą sprawę w rękach Morrytów, od których wolał, prawdę mówiąc, trzymać się z daleka. No ale nie da się ukryć - uważał, że za zbrodnię należała się kara, a on nie powinien wymigać się od udziału w jej wymierzeniu.
- Możecie na mnie liczyć - powiedział.