|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
19-08-2018, 17:59 | #221 |
Reputacja: 1 | Elmer nieswojo czuł się w towarzystwie morrytów, ale prowadził ich najlepiej jak potrafił. Później to zadanie przejęła Gissele i czarodziej już nie zwracał na siebie uwagi całej grupy. Wkrótce zapewne spotkają resztę kompanów, dlatego też psychicznie przygotowywał się do starcia z wiedźmą i jej sługą. |
19-08-2018, 23:53 | #222 |
Reputacja: 1 | Santiago uśmiechnął się blado do Kroenerta i wzruszył ramionami. To znaczy wzruszyłby, gdyby ciało nieco bardziej słuchało swojego właściciela. Za to jego mina wyrażała fatalistyczne stwierdzenie "no i co poradzisz?" De Ayolas nie miał problemów z tym, że Stirganie nie chcą ich w taborze. Już dawno zbrzydło mu obozowe życie i cały ten rozgardiasz podczas festynów. A skoro wiedźma rzeczywiście miała na sumieniu mroczną sztukę, to pozostawanie w takim towarzystwie byłoby nieroztropne. - Zacznę pakować nasze rzeczy. - Stwierdził tylko i znowu się uśmiechnął.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
20-08-2018, 20:29 | #223 |
Reputacja: 1 | Stało się dokładnie tak, jak przewidział Elmer. Idąc wraz z Gisele i Morrytami wkrótce napotkali idących w przeciwnym kierunku Berwina i Wilhelma. Konrad von Mackensen domagał się szczegółów, więc Hraban szeptem nakreślił mu obraz sytuacji. Zrelacjonował mniej więcej co zaszło na wzgórzu wśród ruin, opisał układ terenu i zaoferował, że może wrócić i stanąć do walki przeciw czarownicy wraz z zakonnikami. - To ten typ, którego widziałem we śnie - oznajmił, gdyż nie miał ku temu okazji wcześniej. - Verena daje mi znaki we śnie, to pewne. Nie mogę nie pomóc wymierzyć sprawiedliwości. Nawet jeśli ma to być krwawa jatka... - A Wy, panowie? - zapytał von Mackensen z ironicznym uśmiechem na ustach. - Również pomożecie, czy wracacie do obozowiska? * A w obozowisku, na tyle na ile pozwalały mu na to siły, Santiago pakował rzeczy i przygotowywał się do opuszczenia stirgańskiego taboru. Najlepiej po cichu i tak, żeby nikt go nie widział... |
21-08-2018, 14:58 | #224 |
Administrator Reputacja: 1 |
|
22-08-2018, 21:25 | #225 |
Reputacja: 1 | - Przecie zabito niewinnego człeka - powiedział Elmer morrytom - Oczywiście że idziemy z wami. Czarodziej choć wcześniej nie chciał mieszać się w nie swoje sprawy, teraz gdy już został wmieszany, musiał zareagować jak na człowieka i maga przystało. |
23-08-2018, 20:14 | #226 |
Reputacja: 1 | Pozostając w namiocie Estalijczyk nie pchał się Stirganom w oczy. Do tego późna pora sprzyjała cichej wyprowadzce. Nie mieli również zbyt wiele majątku, a Santiago mógł wykorzystać konie zdobyte na łowcach nagród. - Señor Kroenert, idziecie ze mną? - zapytał Johannesa, gdy ten ponownie pojawił się w namiocie. - Chyba najlepiej będzie zabrać się do gospody i tam poczekać na resztę. - Zaproponował.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
23-08-2018, 22:34 | #227 |
Reputacja: 1 | - Weźmiemy ich w dwa ognie - von Mackensen miał plan. Pewnie wykorzystywany często przy tego typu okazjach. - Zaatakujecie od przodu. My obejdziemy to wzgórze i wejdziemy gdzieś z tyłu. Nie będą w stanie uciec. Nie starajcie się ich pojmać. Przeklęci muszą trafić na łono Morra. On im wymierzy karę dotkliwszą niż śmierć. Ruszajcie do ataku, gdy minie czas potrzebny na odmówienie dwóch Litanii. W imię Morra, zaczynamy! Nie czekając na nic, łowca czarownic i zakonnicy, niemal bezszelestnie weszli pomiędzy krzaki i już po chwili nie było ich widać ani słychać. Berwin miarowo odmawiał Litanię, a pozostali co werset powtarzali "Panie Zaświatów, miej nas w opiece". Gdy minął wyznaczony czas, wszyscy byli gotowi. Na wzgórzu Boyko stał na straży, a pozostała dwójka rozmawiała. Maria Luisa z torby jaką miała na ramieniu wyciągnęła jakiś przedmiot, który Elmer rozpoznał jako ususzoną dłoń. Mężczyzna coś powiedział i z uznaniem kiwnął głową. Stirganka schowała odciętą rękę z powrotem i wyjęła sporą książkę. Jej rozmówca z namaszczeniem przejął wolumin i wolno wodził palcami po okładce. Potem oddał książkę staruszce, a ta schowała ją do torby. Zdjęła ją z ramienia i podała mężczyźnie. "Panie Zaświatów, miej nas w opiece" - przebrzmiało ostatni raz. Trzeba było działać! * - Nie idę. Zostaję tutaj - odpowiedział Kroenert. - Postaram się ułagodzić Salvadore. Jest dla mnie zbyt cenny, abym stracił jego zaufanie. Mam co do niego dalekosiężne plany. I tak nie zamierzałem podróżować z Wami do końca. Myślę, że w tej okolicy będziecie już bezpieczni i nie będzie Wam grozić niebezpieczeństwo. Zaklinam Was, wyjaśnijcie sprawę śmierci Lessinga. Gdy zobaczymy się następnym razem, opowiecie mi jak to się skończyło. |
24-08-2018, 11:18 | #228 |
Administrator Reputacja: 1 | Plany mają to do siebie, że pięknie wyglądają na papierze czy omawiane przy kuflu piwa. Oczywiście w miarę rozsądną rzeczą było wzięcie przyszłych ofiar w kleszcze, w taki sposób, by wspomniane ofiary nie mogły uciec. Ale wspomniane ofiary wcale nie były bezbronne i mogło się okazać, że rozprawią się z częścią podzielonych na dwie grupy "myśliwych". No chyba że rzucą się do ucieczki i wpadną prosto na Morrytów... - Najpierw wiedźma - zaproponował Wilhelm. - Na trzy. Raz, dwa... Gdy padło słowo "trzy", posłał w stronę czarownicy magiczne żądło. |
25-08-2018, 18:48 | #229 |
Reputacja: 1 | Kroenert zrejterował. Skorzystał z nadarzającej się okazji i odłączył. Santiago zdziwił się, że woli wciąż utrzymywać dobre kontakty z tymi, którzy za nic mieli posługiwanie się plugawymi mocami przez jedną z nich, a nawet jej bronili, jednak nie dał po sobie tego poznać. Po umieszczeniu tobołków na grzbietach koni przywiązał jedno zwierzę do drugiego tak, żeby wystarczyło prowadzić tylko jedno z nich po czym skinąwszy głową Johannesowi bez słowa ruszył w kierunku gospody. Na wszelki wypadek był uzbrojony - w końcu kto mógł wiedzieć co jeszcze grasowało w okolicy poza wiedźmą i jej pachołkiem? Na miejscu wynajmie pokój dla całej czwórki lub choćby przenocuje w stajni. Gdy tylko opuścił obóz Stirgan odetchnął głęboko. Najwyraźniej miał dosyć życia, jakie prowadził tabor.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
26-08-2018, 08:04 | #230 |
Reputacja: 1 | Początkowo Elmer miał wątpliwości czy atakować pierwszą wiedźmę, wszak ten drugi mógł być jeszcze gorszym czarownikiem. Ostatecznie jednak przyznał rację Wilhelmowi, w końcu jak ją szybko wykończą to będzie o jednego czarnoksiężnika mniej. Tak więc Elmer również zaczął splatać zaklęcie magicznego pocisku. Należy się wiedźmie. |
| |