Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-07-2007, 22:53   #298
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Thomas

Gdy Gangrel otworzył drzwi karczmy, wiatr uderzył z niego z wściekłością, jakby czyhał już od dłuższego czasu na swoją ofiarę. Pęd powietrza i przenikliwe jego wycie zagłuszało niemal wszystko, tępiąc wyczulone zmysły Kainity.
Thomas rozejrzał się odruchowo, mimo że mrok nocy wciąż zdawał się być nieprzenikniony. Tylko wewnętrzny zegar mówił wampirowi, że za dwie, może trzy godziny nadejdzie świt.
Postąpiwszy kilkadziesiąt kroków w stronę lasu - akurat tyle, by minąć ostatnią chałupę - mężczyzna wydał z siebie długie wycie, które do złudzenia przywodziło na myśl głos wilka.

Przymknąwszy oczy Thomas oczekiwał teraz na odzew swych dzieci.
Krople deszczu spadały na jego odzienie.

Kap, kap, kap...


Cisza.

Kap, kap, kap...

Oczy Thomasa otworzyły się momentalnie, gdy czułe ucho wyłowiło jakieś poruszenie w pobliskich krzakach.

Cisza.

Może tylko mu się zdawało?

Wsłuchując się w odgłosy nocnego lasu, Thomas czuł, jak niezwykła ciężkość powietrza narasta, skupiając się wokół niego. Zupełnie jakby czyjeś oczy wpatrywały się w niego intensywnie, próbując rozpoznać go, wydrzeć wszystkie tajemnice...

Nagle zduszony skowyt doleciał od strony drzew. Jakieś 100 metrów... nie, bliżej!

Dźwięk powtórzył się i wampir siłą woli musiał powstrzymać w sobie chęć wkroczenia w ostępy leśne. Wiedział jednak, że jeśli to wróg, to i tak będzie on na swym terenie, a to może go zgubić. Musi czekać!

Szelest narastał.
Coś zbliżało się w stronę Kainity. Przyjmując postawę pełnej gotowości, czekał na to, co zmierzało ku niemu powoli, lecz nieuchronnie.

Kap, kap, kap...


Po chwili z zarośli wyłoniły się dwa cienie.
Groza i Gniew mimo wyraźnego zmęczenia zafalował ogonami na widok swego pana. Wilki szły wolno, bok przy boku, jakby się wspierając. Nawet mrok nocy nie był w stanie ukryć krwi na nich futrach – ich własnej oraz wrogów. Groza wyraźnie też kulała na prawą, przednią łapę, lecz i tak w jej ślepiach żarzył się zwykły – pełen zadziorności i nieustępliwości - blask.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline