Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2018, 22:56   #291
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Historyk uśmiechał się do siebie za maską postanawiając sobie, że już nigdy nie będzie pracował z amatorami. Denis musiał bardzo mocno uwierzyć Cooperowi, gdy ten mówił o ich silnej pozycji pomimo okrążenia, choć było wprost przeciwnie. W każdej chwili Black Cross mogli podnieść broń i rozstrzelać wszystkich. Prawie wszystkich. Chodzące fortece istotnie nie dałyby się tak łatwo pokonać. Choć oczywiście byłoby to nieuniknione. Nie ważne jak duże prawdopodobieństwo wiązało się z wersją przedstawioną przez Jacoba, nie sprowadzało się do jedności pomimo, iż tak właśnie sprawę przedstawiał. Świadomie.

Pierwsza zasada wychodzenia z niemożliwego to nie sabotowanie opcji. Szczególnie, że tych było jak na lekarstwo. Tymczasem Arcon postanowił swoim zagraniem osłabić ich pozycję jako grupy. Obniżyć punkt negocjacyjny. Było to tak samo groźne dla niego, jak i reszty, na rzecz której rzekomo działał.

A w zasadzie byłoby, gdyby plan historyka nie był idiotoodporny. Stwierdzenie lurkera skwitował pobłażającym kiwaniem głową. Zdawałoby się to nierozsądne. Kto mógł wiedzieć więcej o własnych poczynaniach niż on sam? Trwając przy swojej opinii Starr wystawiał całą swoją wypowiedź pod znak zapytania. Pozornie. Sam Denis wskazał jak ważny jest dla niego, na różnych płaszczyznach, Richard. Siłę tego pokazywał po prostu będąc w miejscu, w którym się znajdował. Na tej wyspie.

Tym samym zdjął z siebie całą swoją wartość i przekazał na Richarda... przystawiając mu sztylet do pleców. Pozostając niezależnym, nie wypierając się odpowiadałby za samego siebie. Obecnie, jeśli Czarne Krzyże będą chcieli skorzystać z jego usług nacisną na szlachcica lub jego rodzinę. Denis oddał lwią przysługę. Nie będzie mógł nie pomóc przyjacielowi. Lub zrobić coś na jego prośbę.

Miało to jednak swoje dobre strony. Pozycja Richarda wzrastała. I postanowił grać jak polityk. Wystąpił ze śmiałą inicjatywą. Może nawet nieco zbyt śmiałą, ale to dobrze. Było z czego schodzić podczas negocjacji. Eliasz, oczywiście, nie mógł na to przystać. Każda myśl karmiła Istotę. Jeśli zostawiliby wszystkich, którzy wiedzą lub dochodzą prawdy w krótkim czasie nastąpiłaby katastrofa. Gdziekolwiek by ich nie wysłać, cokolwiek by z nimi nie zrobić, będą nieświadomie wspierać koniec świata. Jedynym rozwiązaniem było to, aby nie myśleli. To z kolei dało się osiągnąć na ograniczoną ilość sposobów. Znany i skuteczny - tylko jeden.

Jacoba jednak interesowało inne zagadnienie. Dotyczyło ono samego Eliasza. Niedowodzącego przywódcę. Istniało wiele hipotez tłumaczących taki stan rzeczy, ale jedna wysuwała się na czoło.
- Czyżby szykowała się emerytura? - zapytał całkowicie odchodząc od tematu rozmowy z przekrzywioną ptasio głową.

Wydawało się to opcją najbardziej prawdopodobną. Zbyt ważna była ostatnia bitwa, by pozostać bezczynnym, a na to właśnie zdecydował się starzec. Był chroniony, ale jednocześnie kompletnie niewidoczny z punktu widzenia dowodzenia. To on powinien objąć stery, zaś wycofał się jeszcze przed pojawieniem się piratów.
Szansa była wysoka. Niemniej nierówna jedności.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline