Właściciel karczmy, Bergos, spojrzał na Ciebie, i przytaknął. Mruknął coś jeszcze o pięciu pensach za godzinę. Wydała Ci się to bardzo wysoka stawka, jako że w Aanharsdorfie za zajęcie sługi płacili Ci trzy za godzinę.
Na dole przybyło kilka osób. Przy dwóch z wielu eleganckich stołów siedziało po pięciu mężczyzn, a przy kontuarze kobieta i mężczyzna. Karczmarz właśnie wymieniał beczki z piwem - klienci najwyraźniej zamówili piwo w "krytycznej" chwili.
Gdy wyszedłeś z klatki schodowej przez drzwi wszedł strażnik, i podszedł do Ciebie. Przez chwilę widziałeś akcję sprzed kilku godzin, gdzie medyk wyparzył Ci ranę gorącym drutem. Otrząsnąłeś się, a on zaczął mówić. Pan... Pan... - wyciągnął pergamin. Strażnik umiał czytać - Pan Aldebrant? - mruknął. - Z pewnością tak, kazano mi się tu pana spodziewać. W imieniu burmistrza Ballenhofa i oficera Falhenhoffa kazano mi panu podziękować za dorwanie uciekiniera. Okazało się, że był on sprawcą pięciu napadów na sklepy w mieście, oraz winien jednego morderstwa na strażniku. W imieniu burmistrza i oficera kazano mi wypłacić panu nagrodę w wysokości dwudziestu złotych koron. - Skończył. Wyciągnął zdobioną, skórzaną sakwę i wręczył Ci ją. W środku brzęczało wesoło dwadzieścia, uczciwie i przypadkowo, zarobionych koron.
Po chwili do karczmy wszedł kto inny. U pasa miał 2 topory do rzucania. Wydawało Ci się, że zobaczyłeś jakiegoś mistrza w rzucaniu toporów, którzy od czasu do czasu pojawiają się na wsiach, by pokonać przypadkowych wieśniaków w turniejach, by zarobić kilka złotników. Po stroju poznałeś, że jegomość jest cyrkowcem. Luitpold Zumwald
Wszedłeś do karczmy o nieznanej nazwie. W środku ostro cuchnęło alkoholem. Siedziało tu kilkanaście osób, jakiś karczmarz właśnie wnosił beczkę z browarem pod kontuar. Jakiś dziwny facet w ubraniu służącego stał na środku pomieszczenia gapiąc się na piękną, skórzaną sakwę. Minął Cię strażnik, a domniemany służący w prawie całkowicie zakrwawionym stroju, otrząsnął się z zadumy.
Ostatnio edytowane przez Yaneks : 12-07-2007 o 20:05.
|