Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-08-2018, 08:31   #8
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Astrid już jakiś czas temu dała się poznać khazadom z tej lepszej strony. Gdy przybyła do Karak Hirn dawny czas temu, była traktowana jak urocza człeczyna, która zabawnie macha mieczem, dużo krzyczy, gada i śmieje się jak hiena. Od samego początku była jednak bardzo otwartą osobą, nie migającą się od pracy, chętną do pomocy i chłonącą wiedzę jak i dobre rady. W jej niemal szafirowych oczach czaił się zuchwały błysk, a pewność siebie otaczała ją jak chmura dymu po wysadzeniu grubego muru. W akceptacji przez grupę khazadów pomógł również fakt, że Astrid przybyła do Karak Hirn wraz z Brokkiem Varadą i Erwinem von Geissbach’em, którym wcisnęła ją jej matka, zajęta przygotowaniami do ponownej wyprawy do Lustrii. Młoda blondyneczka nie foszyła się jednak, machnęła tylko matuli niedbale, a ta równie obojętnie jej odmachnęła, jakby chciała rzec “zejdź mi już z oczu, gówniaro, i rób co chcesz byle z dala ode mnie”.

Astrid nie była oczywiście dzieckiem nieznośnym, niegrzecznym czy dającym w kość, była po prostu niechciana, więc matka nie traktowała ją z uczuciem. Właściwie, to nastolatka zastanawiała się czasami, czy Lexa w ogóle ma jakieś uczucia, ale Erwin coś wspomniał, że się spiknęła z jakimś konowałem. Blondyneczka miała to jednak w nosie, bo miała własne życie, a właściwie dzięki matce, dziadek zmienił stosunek do podróży wśród norsmeńskich kobiet. Jako jarl mógł wiele zarządzić, choć chętnych na jego głowę nie brakowało, głównie przez odmienne poglądy co do roli kobiet w świecie.

Teraz, dzięki postępowi lub po prostu ignorancji, wśród khazadzkich żołnierzy maszerowała Norsmenka. Kobieta o długich blond włosach związanych w wysoki warkocz, twarzy delikatnej i gładkiej, którą zdobił niebieski tatuaż imitujący szramę idącą przez lewe oko i lekkiej budowie ciała. Wśród krasnoludów wyglądała jak maskotka, choć jej mimika zdradzała pewność siebie. Astrid bowiem wiedziała, na ile ją stać, a było stać na wiele. Póki co podekscytowana swą pierwszą bitwą jako sierżant, kręciła się między maszynami bojowymi a szykującymi się do bitwy khazadami. Próbowała coś zrozumieć z ich mowy i miała wrażenie, że całkiem nieźle jej idzie! Peter w końcu włożył wiele starań w to, aby nauczyć ją khazadzkiego, a dziewczyna była naprawdę mocno w to zaangażowana. Ciekawiło ją wszystko, łącznie z konstrukcją krasnoluda i powodem dla którego tak szybko rosły im brzuchy, a łapy mieli większe od głowy. Zadowolona więc była z tego, że poznała Petera w Hadrin i tak szybko się zaprzyjaźnili! Przypominał jej trochę khazada, choć wcale nim nie był i to również ją zaintrygowało. Znajomość jednak nie polegała na fascynacji, a ogromnej sympatii, jaką się darzyli.

Astrid nie martwiła się o życie żadnego ze swoich przyjaciół czy żołnierzy. Wierzyła w to, że dadzą radę i nawet Peter, którego czasami ochraniała przed chciwymi łotrami, da popalić tym kultystom i pokaże im gdzie jest ich miejsce! Wszyscy byli świetni i fantastyczni, a blondynka nie miała zamiaru tego ukrywać. Tuż przed samą walką Astrid zdawała się być podekscytowana i pełna energii. Być może była również nieco zdenerwowana, gdyż to był jej pierwszy raz, kiedy miała uzyskać u innych posłuch. Nie było to łatwe, mimo iż khazadzi darzyli ją sympatią. W końcu o stokroć bardziej woleliby słuchać Kyana, niż Norsmeńskiej kobiety, a Astrid głupia nie była i doskonale o tym wiedziała. Na szczęście Peter podbudował jej i tak wysoką pewność siebie tuż przed walką, nie szczędząc komplementów i zapewniając, że uda jej się swoją przemową poruszyć nawet górę. Khazad po jej prawej stronie darł się swym basowym głosem wydając suche rozkazy. Miał posłuch za samo to, że był mały, gruby i miał rurkę do sikania. Norsmanka jednak nie poddała się i nie ukazała na swej twarzy żadnych wątpliwości.

- No dobra Panowie, to będzie szybkie, bo nie ma czasu na pieprzenie się jak matka z łobuzem! Jesteście najlepszymi wojami u boku których mogłam mieć zaszczyt stoczyć ten nierówny bój! Mówię nierówny, bo wrogowie to zwykłe robale, które zaraz zdepczemy podeszwą! Zaszarżujemy z pełną mocą, a tej wiem że macie więcej niż uwarzonego Ale w ciągnących się kilometrami piwniczkach! Te pucybuty sięgają wam tak nisko, że mogą co najwyżej pocałować was we fleta! - Astrid uśmiechała się kącikiem ust, a jej wyprostowana postawa ukazywała pewność siebie. Mówiła zmieniając intonację, aby zaakcentować niektóre słowa i nie tylko zmotywować oddział, ale i dać im trochę humoru. Mówiła głośno i stanowczo, ukazując że jest pewna swojej decyzji. W gwarze bojowych pomruków usłyszała nawet stłumiony i krótki śmiech, który przerodził się po chwili w prawdziwy okrzyk zmotywowanego żołnierza - No co, nie mam racji?! Zabijmy ich naszą siłą! - spytała zupełnie retorycznie i przygotowała swój miecz jak i tarczę, dając tym samym sygnał, że nie mają więcej czasu na gadanie.
- Roznieść ich w pył !! - wykrzyczała twardym, charakterystycznym dla Norsmenów głosem, wywołując tym samym tumany kurzu, który pozostawili po sobie szarżujący wojownicy.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline