Oleg przebudził się, wytrząsnął siano z włosów i rozciągnął plecy. Przywitał się z kucami i ruszył na poszukiwanie swojej grupy i czegoś na śniadanie.
O dziwo okazało się, że rześkie poranne powietrze postawiło go na nogi jako jednego z pierwszych. Ubiegli go jedynie Karl i jak zawsze gorliwy Gustaw. Przysiadł się do nich i przekazał, to co usłyszał. Szczególnie skupił się jednak na informacji o pobliskich wzgórzach.
- Ciekawa rzecz i warto byłoby to sprawdzić - Przysunął się bliżej kompanów - Powiedzmy, że idziemy sprawdzić, czy nie zdezerterowali, a potem na dalsze kontrole. Wieści o nas rozniosą się tak, czy inaczej i będą od nas poro szybsze. A tak jeśli nie dotrzemy do kolejnych posterunków, to pomyślą, że nas po prostu jakieś licho wzięło.. - Oleg przedstawił sensowną w jego mniemaniu propozycję, ale tak na prawdę, to zżerała go ciekawość i bardzo zależało mu by zobaczyć, co to za straszydła nawiedzają te ziemie.
- jak ruszymy traktem, to w końcu spotkamy znajomego Parszywca i się zrobi dym. - przekonywał dalej. - Później możemy pomyśleć nad podrożą łodzią. I tak musimy jakąś wynająć, bo inaczej nie dostaniemy się na drugi brzeg. A trzymając się prawego brzegu trafimy na mocno ruchliwą trasę. Sporo tam miasteczek, więc będzie tłoczno. |