Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-08-2018, 21:36   #391
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Dawna kryjówka Glogera

Obrana ścieżka znacznie zarosła odkąd Gerhart uczęszczał nią po raz ostatni. Dzięki temu szkielet, leżący u stóp rozłożystej olchy sprawiał wrażenie bardzo odległego wypadku miast groźby. Strzelcowi coś zaświtało, że straszak powinien był wisieć. Gloger widocznie zaniedbywał swoje gospodarskie obowiązki na starość. Ruszył jednak dalej a za nim jego towarzysze. W końcu Bardag upadł na ściółkę, majacząc w gorączce. Dopiero po dłuższej chwili odpoczynku pozbierał się do dalszej drogi.


Która, upraszczając, wcale nie była długa. Gdy znaleźli się na niewielkiej polanie z niemałym trudem dostrzegli kryjówkę banity. Jej dach zupełnie zlewał się nawet z bliskiej odległości z wiszącymi wokół gałęziami pełnymi igliwia a słupkowa konstrukcja sprawiała mylne wrażenie wielu pni sosnowych w nieregularnych odstępach. Z bliska chałupka okazała się niewielka, ale wyposażona w spąg drewna i studnię.
Wewnątrz leśniczówki panował zaduch. Jej właściciel, stary Gloger, wisiał na sznurze z pokrzyw na kalenicowej belce. Wokół niego, niby za życia właściciela, odkryli bogaty zbiór ususzonych roślin i instrumenty aptekarskie.
- Na wszystkie demony... - zaklął Gerhart, widząc jak zakończył swe życie jego kompan. - Niezły kawał mi zrobiłeś - dodał, podchodząc do wisielca by go odciąć. - Nie mogłeś trochę poczekać z tym połączeniem się z Matką Naturą? - zadał retoryczne pytanie.
- Poczekaj chwilę - poprosił Emmerich. Uważnie obejrzał trupa. Ocenił, że wisi od co najmniej kilku dni i raczej nikt mu nie pomógł w przeniesieniu się do lepszego miejsca. Dopiero gdy skończył odsunął się pozwalając Gerhartowi zająć się martwym. Poszukał też jakiegoś dziennika, listu pożegnalnego czy czegokolwiek co wyjaśni tę śmierć. Bo zaczął się zastanawiać, czy to przypadek że ktoś kogo szukają nie żyje. Odpowiedź odnalazł za domem, gdzie po rozkopaniu świeżego kopczyka ziemi znalazł truchło małego, szorstkowłosego psa.
- W tamtej szafce - powiedział Gerhart, pokazując na zamknięte na skobel drzwiczki - Gloger trzymał różne maści i mikstury. Sprawdźcie, czy która nie jest podpisana "Gesundheit".
Zabrał się za odcinanie zwłok mieszkańca chaty.
Albrecht rzucił pod nosem soczyste, ale ciche “kurwa”. Wyglądało na to, że i tym razem los nie był dla nich łaskawy. Popatrzył na wisielca. Szkoda mu było mężczyzny, jego psa i siebie samego. Może sznur nie jest takim złym pomysłem? O ile oczywiście najpierw zabierze ciała Wiktora i Josefa w lepsze miejsce.
- Ja przeszukam szafki - rzucił zrezygnowanym głosem. Poza nim chyba jedynie Gerhart potrafił czytać, a on zajął się Glogerem.
Znalezione w komódce maści były trzy i żadna nie była opisana. Dodatkowo wskutek ostatnich upałów medykamenty wyschły niczym gliniasta ziemia w pełnym słońcu. Albrecht przełamał jednak impas unosząc w górę jeden ususzony wiecheć spośród wielu. Nie miał wątpliwości, że znalazł właściwą roślinę. Był tego pewien jak własnej rychłej śmierci.
- Zna... Znalazłem! - zawołał. - Gesundheit, tutaj jest... Jeden wiecheć. - Zawahał się. Nagle przeszła go obawa, która zmroziła jego entuzjazm. - Czy to wystarczy na was obu?
Popatrzył na Gerharta i Bardaga.
- Wystarczy - zapewnił Gerhart. - Parę razy widziałem, jak Gloger robił takie maści. Z pewnością wystarczy - dodał. - Tylko trzeba tę maść upichcić.
Bardag nic się nie odzywał i walczył sam ze sobą gdy dotarli do kryjówki. Pierwszy raz się zdarzyło żeby tak słabo się czuł. Teraz kiwając głową usiadł patrząc na wisielca i przyglądając się krzątaninie kompanów.
- Mam nadzieję, że to to i stanę na nogi. Nie znoszę być ciężarem dla nikogo.- Jęknął i czekał by ktoś o sprawniejszych rękach zajął się jego sprawą.
- Znasz kogoś, kto sporządzi taką maść, Gerhart? - zapytał Albrecht i spojrzał uważnie na Bardaga. Krasnolud ledwie trzymał się na nogach.
- Nie ma na co czekać - odparł zagadnięty. - Zanim ktokolwiek cokolwiek zdoła zrobić, to będzie za późno na jakąkolwiek pomoc. W wiosce kiedyś takimi sprawami zajmowała się stara Ulla, ale ona już od dawna gości w Ogrodach Morra. I nikt jakoś nie wspominał, że miała następczynię. Wysłali nas do miasta, a to o wiele godzin za daleko. Wcześniej stracę rękę, a Bardag życie. Proponowałbym utrzeć te roślinki na miazgę... - Otworzył jedną, potem drugą szafeczkę, wreszcie znalazł miedziany moździerz, używany przez Glogera do ucierania różnych składników. - Emmerich, przyniesiesz trochę wody ze studni?
Nie widząc powodu by się odezwać, łowca nagród kiwnął głową i wyszedł. Sprawdził perymetr, wrzucił kamyczek do studni, a że po plusku nie nastąpił atak to już po niedługim czasie postawił pordzewiałe i trochę cieknące wiadro w pobliżu Gerharta.
- ja bym to zagotował - mruknął i wyszedł się odlać. I sprawdzić czy nikt za nimi tu nie lazł.
- Albrechcie, zajmiesz się tą wodą? - spytał Gerhart.
Z pewnym trudem wytaszczył ciało Glogera na zewnątrz, a potem wrócił do chaty.
- Trzeba by je dokładnie posiekać, a potem utrzeć. Nie mamy chyba żadnego tłuszczu, więc musi wystarczyć zmieszanie roślin z odrobiną wody i zrobienie okładu.
Bardag w tym czasie z bronią na kolanach wodził za człeczynami patrząc co robią. Czuł się źle. Coraz bardziej źle i musiał im zaufać, inaczej to miejsce będzie jego grobem.
Albrecht zaś zgodnie z prośbą Gerharta zabrał się za przygotowanie wody. Miał nadzieję, że niczego nie spieprzą.

Przygotowanie zawiesiny zajęło raptem chwilę. Zdeterminowanie zdecydowało, że nie zastosowano się do złotej myśli starego Glogera. Wypowiadał ją za życia niemal przy każdej okazji.
- Nie wiem czemu, ale wszystko jakieś takie lepsze na drugi dzień, jak mocy naciągnie.
Chatka Glogera nie była gorszą siedzibą niż każda inna, obłożeni okładami poleżeli więc do wieczora z nadzieją na poprawę stanu zdrowia.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline