Kroenert zrejterował. Skorzystał z nadarzającej się okazji i odłączył. Santiago zdziwił się, że woli wciąż utrzymywać dobre kontakty z tymi, którzy za nic mieli posługiwanie się plugawymi mocami przez jedną z nich, a nawet jej bronili, jednak nie dał po sobie tego poznać.
Po umieszczeniu tobołków na grzbietach koni przywiązał jedno zwierzę do drugiego tak, żeby wystarczyło prowadzić tylko jedno z nich po czym skinąwszy głową Johannesowi bez słowa ruszył w kierunku gospody. Na wszelki wypadek był uzbrojony - w końcu kto mógł wiedzieć co jeszcze grasowało w okolicy poza wiedźmą i jej pachołkiem? Na miejscu wynajmie pokój dla całej czwórki lub choćby przenocuje w stajni.
Gdy tylko opuścił obóz Stirgan odetchnął głęboko. Najwyraźniej miał dosyć życia, jakie prowadził tabor.