Klara, Oswald i Randulf
Strażnik zaczął przeszukiwać kapłankę jednak po wciągnięciu zawieszki nie mógł tego kontynuować, bo kapłanka odstąpiła od niego, a i bohaterowie postawili się przeciw ich działaniom.
Strażnik trzymający amulet odparł prędko na słowa Randulfa:
- Jak śmiesz mnie oskarżać o podstęp, lepiej bacz na słowa, jestem tutaj z rozkazu włodyki, który nakazał dbać o porządek!
Oswald jak widać nie miał tyle cierpliwości i przeszedł do tych krótszych słów i rękoczynów. Jego akcja była udana. Do tego czegoś takiego Klara czy nawet Randulf jeszcze nie widział. Strażnik w pełnym uzbrojeniu nie przewrócił się, ale odleciał na jakieś 5 metrów w tył. W momencie uderzenia słychać było jak gdyby jakiś trzask. Było to miejsce jak gdyby około ramienia. Strażnik wylądował na dupsku wykładając się na ziemi. Amulet który trzymał w ręce wyleciał mu w miejscu w którym stał, tuż niedaleko Klary.
Wyglądało jak gdyby miał problemy z podniesieniem się, dopiero drugi dobiegłszy pomógł mu wstać. Całą ta sytuacja spowodowała wielki przestrach. Strażnicy być może właśnie wcale nie spodziewali się wsparcia jakie było przy karczmie, a bezbronnej kapłanki i tłumu gapi, który wesprze ich swą aprobatą.
Strażnik, którego odepchnął Oswald wyglądał jak gdyby coś mu się stało w rękę, syczał gdy tylko jego kompan starając się mu pomyć podnieść dotykał go w jej okolicy. Jego ręka zwisała, a gdy próbował nią poruszyć dało się zauważyć grymas na jego twarzy.
Strażnicy zaczęli się jak gdyby powoli wycofywać jeden z nich tylko dodał:
- Von Schrank się o tym dowie - w jego głosie słychać było przerażenie
Strażnicy wycofali się, a i nie trwało długo gdy zniknęli z oczu bohaterów.
Bohaterowie zauważyli idącego Otwina, a za jego plecami na niebie ciemny dym.
Otwin
Bohater wraz z najemnikiem postanowili udać się w okolice karczmy. Chałupa paliła się że aż miło, w okolicy się wiele nie działo i nie było potrzeby aby tutaj sterczeć. Kilku ludzi wyszło z chałup patrząc na to co się tutaj wyczynia, ale nawet nie podejmowali prób gaszenia. Bo raczej nie było już czego. Ogień pochłonął cały budynek. Gryf wyglądał na przestraszonego i trzymał się na krok bohatera.
- Kim właściwie jesteście? Po co tutaj przybyliście? - zapytał Rudi
Karczma nie była daleko, to bohater doszedł na miejsce. Widział po minie towarzyszy, że coś się świeciło.