Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-08-2018, 11:40   #63
Leokacy
 
Leokacy's Avatar
 
Reputacja: 1 Leokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie cośLeokacy ma w sobie coś
Cóż innego pozostało... Bez zbędnego marudzenia Grisza usadowił się na koźle i ruszył, gdy tylko Galina i Dymitr także zajęli miejsca. Pogryzając nieco z zapasów znajdujących się na wozie powoził niespiesznie wzdłuż bocznego traktu. Nie bał się zabłądzić - nie było zbyt wielu rozgałęzień traktu, otrzymane wskazówki okazały się dokładne, a i Góry Czarne zaczynały być wyraźnie widoczne w oddali. Także nieobecność patroli cieszyła go i uspokojała. Na tyle, by prowadzić z towarzyszami niezobowiązującą rozmowę. Wspominał kilka co zabawniejszych przygód z czasów swojej służby w cesarskiej armii. Widok odległych szczytów przywodził mu na myśl czasy, gdy sam przemierzał bezdroża Gór Krańca Świata.

Miejsce na nocleg wybrał na długo przed zmierzechem. Polanka na uboczu traktu wydawała się odpowiednio spokojna, a co więcej - oświetlało ją jeszcze słońce. Potrzebowali wszak światła, by przyjrzeć się dokładnie jednej z beczułek na wozie. Szybko uwinęli się z zebraniem drwa i oporządzeniem koni na nocleg. Gdy w kociołku nad ogniem przyjemnie zacznęła bulgotać potrawa, z pomocą Dimy ustawili beczułkę w pionie i zaczęli ją dokładnie badać. Miał nadzieję, że uda im się sprawdzić zawartość beczki bez jej uszkodzenia. Może odbić wieko, jeśli będzie taka potrzeba, które później można zamontować z powrotem... I chociaż nie interesowało go za bardzo co tam jest, to intrygowało go, dlaczego Wungiel bronił tej zawartości z taką zawziętością. Dobrze wiedział, że były na tym świecie na tyle niebezpieczne rzeczy, żeby do niektórych nie przykładać ręki... Jeśli jego obawy okażą się słuszne, trzeba będzie porzucić wóz i uciekać jak nadalej.

Zawartość beczki nieco go uspokoiła. Bał się czegoś znacznie gorszego, czegoś, co doprowadziło go niegdyś do dezercji... Zwykły przemyt przynajmniej potrafił zrozumieć. Wraz z Dimą zamknęli beczkę z powrotem i umieścili w poprzedniej pozycji. Proch ani nie mógł im się przydać, ani też szukanie nań nabywcy nie miało zbyt wielkiego sensu. Ciężko byłoby skryć się z wozem przed Wunglem i pewnie Nochalowymi także... Pozwolił sobie jedynie na odlanie miarki piwa dla siebie i swoich towarzyszy, dzięki czemu wieczór upłynął dość przyjemnie. Mimo tego jednak nie zapomnieli o wystawieniu wart i pilnowaniu obozu do ranka.

***

- Powinno już być niedaleko. - rzekł Grisza, gdy przed ich oczami roztoczyła się panorama Zalesia. - Zatrzymajmy się do rana w wiosce. Zasięgniemy informacji i odpoczniemy, a jutro będziemy mieć cały dzień na odszukanie Navarro. Pewnie ktoś go tu zna, przecież nie może polegać jedynie na dostawach. - dodał z nadzieją i zaczął rozglądać się za budynkiem sołtysa, czy innego przywódcy tego sioła. Na karczmę nie liczył, ale może kto pozwoli im na schowanie się z wozem na nocleg w jakiej stodole. Poza tym kto jak nie sołtys będzie wiedział najlepiej o tym co się dzieje i kto mieszka w okolicy. Z tym nastawieniem raźno popędził konie w stronę centrum wioski...
 

Ostatnio edytowane przez Leokacy : 28-08-2018 o 15:11.
Leokacy jest offline