Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-08-2018, 20:14   #46
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Relaks i wyznania w pokoju hotelowym

- Zwolnij… chyba że chcesz dołączyć do orszaku duchów.- odparła Świerga i zamyśliła się.
- Powody mogą być… różne. Chyba…-
Perka niechętnie zwolniła, zamiast tego zaczęła nerwowo stukać palcami o kierownicę.
- Byleby to nie był znów ten potwór. - Westchnęła w końcu widząc już kierunkowskaz wskazujący odległość do ich hotelu.
- Ma te wizje od dawna. Miała zanim ją spotkałaś. Poradzi sobie.- oceniła blondynka.
- Widziałam w jakim potrafi być w stanie. - Zosia powoli wjechała na parking, starając się nikogo nie rozjechać. - Mój instynkt macierzyński nie daje mi spokoju.
- Poradzi sobie…- dodała uspokajającym tonem Joanna i uśmiechnęła się. - Poszukam Rutę i poślę ją na poszukiwania ziół do rytuału przysłanego nam przez Liszkę.
- Dziękuję. - Zosia wyszła z samochodu i zgarniając z sobą Ducha, ruszyła w kierunku pokoju. Na recepcji poprosiła o drugi klucz tłumacząc się tym, że znajoma wyszła gdzieś, a ona musi się pilnie dostać do środka.
Otrzymała klucz bez problemu i bez pytania i mogła wreszcie ruszyć do pokoju. Na miejscu spróbowała się dostać na razie po prostu naciskając na klamkę. Co nie dało żadnego rezultatu, więc Zosia otworzyła drzwi i ujrzała Jagodę zwiniętą w drżącą kulkę w jednym z kątów pokoju i TEN szkic na łóżku, choć z miejsca w którym stała nie mogła dostrzec nowych szczegółów jakie malarka na niego naniosła. Na razie zignorowała rysunek i podeszła do Jagody. Usiadła tuż obok i objęła ją.
Malarka nadal drżała jak febrze, powoli się uspokajając… bardzo powoli.
- Przepraszam... -wydukała w końcu z siebie. - Nie chciałam byś… byście się o mnie martwili, ale… ataki bywają… mocne.
- Bardziej martwiące jest to, że uciekasz bez słowa. - Zosia potarmosiła włosy Wilgi i przygarnęła ją mocniej do siebie wtulając twarz malarki w swoje piersi. - Możesz zaufać dziewczynom, rzucić jakieś hasło “atak” czy coś, toż zrozumieją.
- Nie myślę.. wtedy… trudno mi się skupić, ledwo mam kontrolę nad ciałem…- jęknęła cicho Jagoda.- A ten atak… chyba posikałam ze strachu.
- Chcesz się wymyć? - Zosia zerknęła w kierunku, leżącego na łóżku rysunku, sprawdzając czy rzeczywiście podłoga obok jest mokra. - Mogę ci pomóc.
- Nie… nie chcę byś… widziała mnie w takim żałosnym stanie.- westchnęła cicho Jagoda niewprawnie próbując wstać.
Podłoga była mokra od płynu z charakterystycznym zapaszkiem, a rysunek… poza zasięgiem wzroku siedzącej na podłodze Zofii.
- Znalazłaś coś ciekawego… na wycieczce?- niemrawym tempem Jagoda ruszyła ku łazience.
- Kilka rzeczy, ale to wymyj się na spokojnie i ci opowiem, dobrze? - Perka uśmiechnęła się do malarki i sama wstała z podłogi. Podeszła do swojego plecaka i wydobyła z niego rolkę papieru. Zapasy na czas biwakowania.

Idąc w kierunku rysunku odwinęła spora część i wrzuciła ją w kałużę. Po tych wstępnych porządkach wzięła do ręki rysunek. Pojawiły się na nim kolejne szczegóły… długi nos i błyszczące, a może… świecące ślepia, długie jasne włosy wynurzające się spod kaptura jak tysiące małych macek, dłonie z paznokciami niczym pazury. Szkic był, na szczęście, niedokończony… ale detali było już więcej.
Perka odłożyła go. Czy to one zbliżały się do tej kreatury czy to ona deptała im po piętach? Czuła jak po plecach przechodzą jej nieprzyjemne dreszcze. Nie dość, że miały na głowie to coś, to jeszcze ten punkt. Lekko zirytowana zabrała się za dokładne czyszczenie podłogi.
Jej pracy towarzyszyło cichy szmer prysznica. Jagoda obmywała się zarówno z brudów na ciele jak i na duszy… usuwając lęk i wstyd.
- Czy… czy… wiesz… możesz mi coś przynieść do przebrania?- wydukała po jakimś czasie znów zawstydzona faktem, że idąc pod prysznic zapomniała o takich detalach.
- Jasne. - Perka wrzuciła cały mokry papier do kosza, zapisując w pamięci by to potem wynieść. Wybrała komplet koronkowej bielizny, który kupiła Jagodzie w prezencie i jedna ze swoich obcislych sukienek i z takimi ubraniami ruszyła do łazienki.
- Wiesz, że nie miałabym nic przeciwko temu byś wyszła goła? - Stanęła prezentując Wildze wybrane dla niej ubrania.
- No nie wiem… czy powinnam łazić goła. Nie jesteśmy już w moim domu. Zresztą ty prezentujesz się lepiej…- mówiła odwrócona plecami do wchodzącej kochanki. Woda kropelkami spływała po jej plecach i tyłeczku. Zerknęła przez ramię na przyniesione przez Perkę ubrania.- Jesteś… pewna? To raczej strój… no wiesz… na randkę.
- Przyzwyczaj się, że na wyjeździe ze mną jesteś na jednej wielkiej randce. - Zosia uśmiechnęła się szeroko. - Po za tym co z tego jak ja się prezentuję? Nie chcę patrzeć na siebie.
- To gdzie są te komplementy, gdzie kolacja przy świecach?- zażartowała Jagoda biorąc się za wycieranie włosów ręcznikiem po wyjściu z łazienki.
Perka rozsiadła się na łóżku, rozchylając swoje nogi i opierając się dłońmi za plecami.
- Uwielbiam te twoje długie zgrabne nogi, to jak ściska te swoje ponętne uda i tak nie mogąc skryć tego co nieśmiało prześwituje przez te koronkowe majtki. Uwielbiam ten twój gładki brzuch i to jak delikatnie opadają na niego twoje piersi. To jak próbujesz je czasem osłonić, po czym i tak oddajesz się moim pieszczotom. - Wyszczerzyła się. - Mam kontynuować?
- Przestań…- zaśmiała się skrępowana tymi słowami Jagoda zakładając okulary na nos. Wystawiła język mrucząc.- … bo jeszcze ci uwierzę.
- Mam zdjąć spodnie i majtki byś zobaczyła, że jest mi mokro na twój widok? - Perka mrugnęła do Wilgi. - Nawet nie wiesz jak bardzo muszę się powstrzymywać by nie rzucić się i nie ścisnąć tych twoich krągłości. By nie wsunąc dłoni w te majtki, palców w twój kwiatuszek i by nie wydusić z ciebie tych rozkosznych jęków.
- Mogłabyś…- odparła cicho Jagoda wodząc wzrokiem po ciele Zosi i chwyciła się dłońmi za zaczerwienione policzki.- Co my robimy? Przecież powinnyśmy…
Sięgnęła po ręcznik owijając swe wciąż mokre ciało i ukrywając krągłości pod nimi.- Nie boisz… się, że mi się to za bardzo spodoba i nie będę potem chciała cię zostawić w spokoju?
- Hm… czyli, że będziesz mnie dotykać cały czas? Kusić wyuzdanymi ciuszkami? Napastować w każdej wolnej chwili. - Zosia położyła się na łóżku i przeciągnęła eksponując swoje ciało. - Chyba bym nie miała nic przeciwko.
- Wiesz dobrze, że brak mi do tego… śmiałości. Z pewnością napotkałaś już kobiety bardziej agresywne w zalotach…- zaśmiała się Jagoda siadając na łóżku obok Perki i rozczesując włosy.- Mi brak odwagi.
Zosia sięgnęła dłonią do uda Wilgi i ścisnęła je delikatnie.
- Zapominasz, kto zaatakował mnie w aucie, siadając na moich ustach. - Uśmiechnęła się niewinnie do kochanki. - Masz śmiałość ale brakuje ci motywacji… a ja.. mam nieco lubczyku przy sobie.
- Ale... to nie byłam ja… to był ten lubczyk.- palce Wilgi sięgnęły jednak do rozporka spodni Zosi i poczęły go nieśmiało rozpinać.
- On tylko potęguje pożądanie. Nie wywołuje fantazji. - Zosia poddała się działaniom kochanki.
- Nie wywołuje...- mruczała Jagoda rozpinając spodnie Perki i palcami nieśmiało sięgając pod nie, by wodzić opuszkami po bieliźnie.
- No powiedz… nie chciałabyś usiąść na moich ustach? Zrzucić tego ręcznika z siebie i pokazać mi to zgrabne ciało? - Dłoń Perki powędrowała głębiej pod ręcznik, aż jej palce otarły się o kobiecość malarki.
- Zdejmij wpierw spodnie…- rzekła Jagoda drżąc pod dotykiem palców Zosi.
Perka wykonała polecenie, pokazując zupełnie już przemoczone majteczki.
- Przez was muszę zmieniać bieliznę kilka razy dziennie. - Pokazała język malarce.
- Akurat… bo ci uwierzę.- wymruczała Jagoda zrzucając ręcznik. Uklękła na łóżku, kolanami obejmując głowę kochanki i pochyliła się, by wodzić języczkiem po przemoczonym obszarze majteczek. - Może mi się to spodobać… napastowanie ciebie.
Perka zamruczała od dotyku kochanki. Jej wzrok utkwiony był w wilgotnym kwiatuszku znajdującym się tuż nad jej twarzą.
- Myślałam… że już ci się podoba. - SIęgnęła do bioder Wilgi, zachęcając by ta usiadła na jej ustach.
- Być.. drapieżną…- wyszeptała sięgając paluszkami pod majteczki Perki i pocierając jej wrażliwy punkcik. Ustami muskała uda, języczkiem krążąc po skórze.- Mam babcine wino, jeśli.. trochę wypiję, to… przekonasz się… jaka mogłabym… być.
- Jeśli tylko masz ochotę. - Zosia polizała kwiatuszek WIlgi. Cieszyło ją, że malarka tak szybko zapomniała o wizji. - Jestem teraz cała twoja.
- Mhmm…- mruczała Jagoda poddając się pieszczocie języczka kochanki i sięgając palcami w głąb kobiecości kochanki, powoli poruszając nimi. Westchnęła cicho i naprężyła się.. drżąc coraz bardziej, gdy język Zosi wodził po jej łonie.
- Ja… nie chcę… się teraz skupiać na tobie… przepraszam.- jęknęła smutno.
- Myślę, że raz na jakiś czas nie zaszkodzi byś skupiła się na sobie. - Zosia possała wrażliwy punkcik Jagody.
- Ddobrze…- mrukneła zsuwając bieliznę z łona Perki i wyprostowała się dociskając łono do ust rudowłosej kochanki. Pomrukując zapewne bawiła się własnym ciałem, ale tego Zosia nie widziała mając przed oczami intymny obszar Jagody.
- Bardzoooo… dobrzeee..- ni to pojękiwała, ni to mruczała Jagoda.
Zosia przymknęła oczy i chwyciła pewnie uda kochanki, delikatnie wbijając w nie swoje paznokcie. Przyciągnęła jej kwiat jeszcze bliżej i już całkowicie skupiła się na tym by zaspokoić górującą nad nią Wilgę.
- Bardzo bardzooo.. doobree..- coraz bardziej rozpalona malarka poruszała instynktownie biodrami i napierała ciałem na usta kochanki.- Baaardzooo…-
Jej ciało drżało i pokrywało się potem, aż po kolejnym muśnięciu językiem, okularnica doszła z głośnym jękiem ulgi i rozkoszy. Zosia jeszcze przez chwilę spijała soki kochanki, delikatnie odpuszczając chwyt na jej udach na wypadek gdyby Wilga chciała przerwać.
- Bardzo…- zamruczała cicho Jagoda łapiąc oddech.-... mam wrażenie że cię wykorzystuję.
- Dziwne… - Perka odsunęła usta i zanurzyła palce w kwiatuszku kochanki. - Bo mi się wydawało, że to ja ciebie wykorzystuję.
- Jakim cudem? To ja cię wciągnęłam wizjami i uwięziłam w swoim domku. I teraz siedzę ci na twarzy…- ciało Wilgi naprężyło się zmysłowo, pod wpływem nowych intruzów.
- A ja pierwsze co zrobiłam po zaproszeniu to dobrałam się do ciebie w kąpieli. - Perka zaczęła pomału wsuwać i wysuwać swoje palce z kochanki. - A teraz zapewniam sobie bardzo podniecające widoki.
- No… to prawda…- zachichotała kochanka i pod wpływem jej dotyku oddech okularnicy przyspieszył. Sięgnęła do łona kochanki i sama wsunęła palce odważnie i drapieżnie. Jak najgłębiej.
- Nie powinnam teraz… ja… tobą?- zadrżała od przyjemnych doznań, dodając cicho.
- Przed chwilą oddałam się Kusemu… nie… z przyjemnością zajmę się teraz jakimś mięciutkim i wrażliwym ciałem. - Zosia uśmiechnęła się i przyspieszyła ruchy swoich palców.
- Kkkusemu.. przecież to czarty?! I mają… no… wiesz… jak fauny…- zawstydziła się Jagoda tracąc równe tempo ruchów w swych palców w intymnym zakątku leżącej kochanki. Działania i słowa Zosi utrudniały jej skupienie się na tej czynności.
- Yhym… są duzi. Ma się niemal wrażenie, że zaraz cię rozerwą. - Perka jakby ilustrując swoją opowieść wsunęła do kwiatuszka Wilgi trzeci palec i rozchyliła je pokazując mniej więcej szerokość męskości diablika. - Taaaacy szerocy, a mimo to ich skóra nadal jest miękka, pofalowana od gęstych żyłek, jak u mężczyzny… Do tego to tempo, które potrafią narzucić. - Zosia przyspieszyła ruchy swych palców.
- Taaak?- jęknęła głośno Jagoda drżąc od pieszczot i nerwowo poruszając palcami w intymnym zakątku Perki. Powoli traciła kontrolę nad swym ciałem zmierzając ku kolejnemu szczytowi ekstazy pod dotykiem Zosi.
- Tak. Mocne, stanowcze tempo. - Perka sama zaczęła drżeć od wspomnień i chaotycznych ruchów Jagody w swoim kwiecie. - Gwałtowni.... jak zwierzęta.
- Dzicy… draaapieżni…- płaczliwym tonem dodała okularnica drżąc jak w febrze, gdy docierała do do szczytu. Doszła z głośnym jękiem.
-Taaaaaaaaaaak!

Perka uśmiechnęła się słysząc okrzyk kochanki. Wilga miała w sobie tyle namiętności… gdyby nie ta jej nieśmiałość, niewykluczone, że mogłaby dać Zosi nieco popalić. Powoli uspokajała ruchy swoich palców, dając Jagodzie dojść do siebie.
- I co… dalej… było?- wymruczała Jagoda opadając na ciało kochanki i łapiąc oddech.
- Dobiliśmy umowy. Pomoże mi zamknąć czarny punkt, przez który był cały ten wypadek. - Perka objęła kochankę, pozwalając by jej własne ciało zaczęło się uspokajać.
- Kusy i mu podobni są niebezpieczni… i niegodni zaufania.- wymruczała Jagoda powoli osuwając się na łóżko obok Perki.- Tak babcia mówiła.
- Są… ale szanują pakty. - Zosia podniosła wzrok na sufit. - Podobno wokół dziury gromadzą się upiory… ktoś będzie musiał je przytrzymać. Nie liczę na wiele, ale nawet chwila wystarczy.
- Ty tu jesteś specjalistką… nie ja.- stwierdziła cicho okularnica.- A… co na to Świerga?
- Pomoże mi. Też nie ufa diablikom. - Zosia przymknęła oczy i przesunęła się tak by wtulić twarz w piersi kochanki. - Ale nie powinnyśmy tak tego zostawiać, prawda?
- No… nie powinnyśmy. Ja ci pomogę… na ile będę w stanie.- mruknęła spolegliwie czarnowłosa kochanka.
- Na ile panujesz nad pogodą? Myślisz, że byłabyś nam w stanie załatwić mgłę? - Perka pocałowała jedną z piersi. - Czeka nas niestety wypad na cmentarz i wolałabym by nikt nas nie zobaczył.
- No...tak… na szczęście mgła nie wymaga tańca nago… choć… tańca już tak.- zaśmiała się cicho Jagoda.
- To może jeszcze deszcz, co bym mogła popatrzeć jak tańczysz nago? - Zosia uszczypnęła delikatnie pierś kochanki.
- Jeśli chcesz…- zaśmiała się Jagoda i spytała.- A po co idziecie na cmentarz?
- Po komponenty do uroku. - Perka westchnęła ciężko. - Czeka nas dużo pracy.
- Acha…- Okularnica nie dopytywała się o szczegóły.
- A Patryk i Kasia… ta lekarka, zabawiają się podobno myśląc o mnie. - Objęła Jagodę mocno, starając się zgubić gdzieś w tym uścisku cała niepewność. - Nie wiem co mam robić.
- Czemu mnie nie dziwi, że myślą o tobie. Potrafisz wryć się w pamięć. Kasia to… kto?- zapytała malarka próbując pocieszyć Zosię.
- Opowiadałam ci o niej. - Perka przypomniała Wildze swoje przygody z gabinetu lekarskiego. - Mam wrażenie jakby wszystko wokół wołało bym z tego zrezygnowała… z Patryka.
- Acha… dlatego mnie to zaskoczyło. Czy ona przypadkiem nie była no… lesbijką?- zapytała Jagoda.
- Ta… ale zrobiliśmy to kilka razy we trójkę. Wiesz ja ją, on mnie i jakoś tak. - Wspomnienie bycia ściskaną pomiędzy dwoma ciałami, sprawiło, że Zosia aż zadrżała.
- No… ty ją, on ciebie, ona jego?- dopytywała się malarka.
- Za bardzo nie było ona jego. - Perka zamyśliła się. - Ale najwyraźniej się przełamali.
- Skąd ta myśl?- zastanawiała się Jagoda głaszcząc palcami po włosach Zosi.
Perka sięgnęła do telefonu i zerkając kątem oka znalazła odpowiednie zdjęcie, na którym Kasia pomagała stanąć “na nogi” Patrykowi i pokazała je Wildze.
- No…- zaczerwieniła się mocno dziewczyna i odwróciła wzrok.-... to jest jakiś dowód. Ale… naprawdę sądzisz, że oni coś więcej… razem?
- Nie wiem i nie mam pojęcia na ile powinnam dociekać. Liszka z tym swoim gadaniem o moim starszowaniu i Świerga cały czas powtarzająca mi, że nie chcę rezygnować z czarostwa.. - Zosia odłożyła telefon i ponownie przywarła ciałem do Wilgi. - Może byłoby lepiej gdyby oni poszli z tym dalej. Tyle że… ech to będzie tak cholernie bolało.
- Ja też nie wiem… co powiedzieć.- mruknęła zawstydzona Jagoda. I milczała przez chwilę.- A próbowałaś dociekać?
- Nie... bo wyszła ta sprawa z dziurą, potem Kusy… zaraz trzeba się będzie ogarnąć i przygotować do długiej nieprzespanej nocy z bieganiem po cmentarzu i czarowaniem. - Perka wsłuchiwała się w bijące szybko serce kochanki, starając się jakoś uspokoić myśli. - Nie mam nawet jak zadzwonić do tego idioty.
- Aaaa… no tak. I jeszcze zajmujesz się mną.- westchnęła cicho Jagoda głaszcząc kochankę po włosach.- A i nici z tego co… miałyśmy robić, bo czasu brak.
- Po raz pierwszy czuję, że mam kogoś kto jest mi jak przyjaciel. - Perka uśmiechnęła się i podniosła głowę by spojrzeć na Wilgę. - Więc z przyjemnością się tobą zajmuję.
- Jak przyjaciel, co? Nie takich słów… oczekuje chyba kochanka? - zapytała retorycznie Jagoda przesadnie egzaltowanym głosem i z łobuzerskim uśmiechem.
Perka zaśmiała się.
- Pomyśl ile miałam kochanek i wyciągnij z tego co powiedziałam ile przyjaciół, a potem sama oceń. - Zosia uniosła się na rękach i zawisła ponad ciałem Jagody. - Jakich słów oczekujesz?
- Żartowałam… -pisnęła cichutko Jagoda niczym zagoniona w kąt myszka. Wzruszyła ramionami.- Nie wiem… nie miałam przyjaciół, ani przyjaciółek… takich prawdziwych. Przez te ataki.
- Ja też. Bo czarownice przez większość mego życia mnie nie akceptowały jako tej “nudnej”, “nie czarującej”, a potem… potem już jest tylko seks. - Uśmiechnęła się ciepło do Wilgi. - Mam kontynuować komplementy czy masz ochotę na coś innego? Nie omówiłam jeszcze uroków twojej twarzyczki, twoich słodkich ust…
- Usta brzmią… kusząco.- zaśmiała się Jagoda spoglądając na wargi Parki.
- A twoje jeszcze tak wyglądają. Uwielbiam to jak potrafią być czerwone gdy cię podniecę, szczególnie gdy zaraz spoczną na moim kwiatuszku. Uwielbiam czuć twoje delikatne wargi na mojej skórze. To jak całują mnie, drażniąc. To jak po chwili wychyla się z nich twój gibki języczek i dotyka moich wrażliwych miejsc. - Głos Perki przerodził się w szept, a jej biodra naparły na biodra Wilgi.
- Nie… jestem aż tak dobra…- speszyła się Jagoda rumieniąc wyraźnie.- To… dużo mamy… czasu?
- Na pewno jeszcze chwilę, a co? - Zosia sięgnęła dłonią do ust Wilgi i rozchyliła palcem jej wargi. - Masz na coś ochotę moja piękna?
- No… nie wiem za bardzo…- zaśmiała się cicho Wilga pesząc jeszcze bardziej.-... Jak… sprawić… byś nie myślała o Patryku? Byś… przestała się martwić?
- To zależy… czemu chcesz bym przestała o nim myśleć? Nie wiem… czy jestem w stanie przestać się martwić. - Zosia wsunęła swój palec do ust Wilgi i naparła nim na jej języczek.
To sprawiło, że Jagoda zamiast rozmawiać ujęła wargami ów palec i smyrała języczkiem po opuszku, powoli i szybko… cały czas wpatrując się w oczy Perki.
Zosia uśmiechnęła się i wsunęła palec nieco głębiej.
- Jak ty w ogóle możesz mówić, że nie jesteś podniecająca.... - Nachyliła się i pocałowała kochankę w usta wysuwając wcześniej swój palec spomiędzy jej warg. - Odwdzięczysz mi się za wcześniejsze pieszczoty?
- Jak tylko zechcesz.- odparła radośnie Jagoda uśmiechając się szeroko. - W jakikolwiek sposób.
- Chcę poczuć twoje usta na moim kwiatuszku. - Perka powstrzymała śmiech, który chciał się wyrwać spomiędzy jej warg. Tyle entuzjazmu… skąd Jagoda go miała?
- Dobrze….- odparła dziewczyna siadając na łóżku i dodając cicho.- Może ułożysz się wygodnie?
Perka przewróciła się na bok układając się plecami na materacu łóżka.
- Jest mi wygodnie. - Uśmiechnęła się do kochanki i rozchyliła nogi. - Jest mi też mokro.
Jagoda ostrożnie wsunęła się między rozchylone uda kochanki i zaczęła zachłannie wodzić językiem po intymnym obszarze czarownicy. Bez pośpiechu, acz energicznie. Rozkoszując się każdym muśnięciem.
- Tak… naprawdę masz gibki języczek. - Perka sięgnęła do swoich piersi i ścisnęła je mocno przez koszulkę.
- No… bardziej chyba palce…- wymruczała wstydliwie Jagoda nachylając się bardziej i sięgając głębiej kolejnymi lubieżnymi ruchami języka. Jej pupa uniosła się w górę, wypięta zachęcająco ku niewidzialnemu kochankowi, gdy sama okularnica sięgała językiem ku kwiatowi kobiecości Zosi.
- Tak? Skoro tak twierdzisz to chętnie je także poczuję. - Puściła jedną ze swych piersi i sięgnęła do włosów kochanki.
- Dobrze…- Jagoda pozwalała się prowadzić… jej usta powędrowały szlakiem pocałunku po brzuchu rudowłosej kochanki. A jej wąskie szczupłe palce wbiły się niczym sztylety w kobiecość Perki. Ruchy malarki w jej intymnym zakątku, były pewne siebie i intensywne. Poruszała palcami z wprawą i doświadczeniem. Zapewne często ćwiczyła na sobie.
- Dobrze… bardzo dobrze… - Głos Perki przerodził się w pomruk, a chwilę potem w jęk, gdy jej ciałem zaczęły potrząsać dreszcze przyjemności.
- Dobrze… - powtarzała cicho Wilga pomiędzy pocałunkami pieszczącymi skórę Zosi. Palce poruszały się coraz gwałtowniej, biorąc w posiadanie ciało kochanki. Szybkie mocne i bezlitosne ruchy. Wszak Jagoda wiedziała już co lubi Zofia.
Dlatego też dłoń opuściła w końcu kwiatuszek i uderzyła pomiędzy pośladkami. Palce wślizgnęła się do norki wyuzdanym rozkoszy ukrytej pomiędzy miękkimi wzgórzami. A choć zanurzały się w niej powoli i delikatnie, to czyniły to stanowczo.
Zosia jęknęła głośno, ale nie uciekała od nagłego ataku. Zamiast tego już po chwili jej pupa naparła na atakujące ją palce.
Całując okolice pępka, malarka leniwymi ruchami dłoni podbijała wyuzdany zakątek Zosi, raz za razem. Bez ustanku. Jej szczupłe długie palce poruszały się wzbudzając kolejne fale rozkoszy w rozgrzanym już i tak ciele piegowatej czarownicy. Perka doszła z głośnym okrzykiem. Jej ciałem wstrząsnął mocny dreszcz, który wygiął je w łuk.
- Chyba… było przyjemnie.- stwierdziła z łobuzerskim uśmiechem Jagoda poprawiając okulary na nosie i przyglądając się kochance.
- Masz wątpliwości? - Zosia z trudem łapała oddech. Uwielbiała dochodzić… choć nie była pewna czy stan tuż przed nie był lepszy. - Jestem uzależniona.
- Masz apetyt… to fakt.- potwierdziła z uśmiechem Jagoda siadając na łóżku.- Ale chyba to normalne… u czarownic?
- Tak… chyba nie znam żadnej która by tego nie lubiła. - Zosia uniosła się na przedramionach i zerknęła w kierunku porzuconego na podłodze telefonu. - Powinnam się wymyć.
- Tak. Przepraszam za to.- zaśmiała się malarka i zaczęła splatać włosy we warkocz. - Poszukam pozostałych czarownic i może coś zjemy? Jestem trochę głodna, a ty?
- Bardziej niż trochę. Marzy mi się placek po węgiersku… albo cokolwiek innego, byle dużo. - Zosia przysiadła na łóżku i zdjęła z siebie koszulkę. Powinna się nieco bardziej ubrać na wieczorny wypad.
- Dobrze…- Jagoda przez chwilę wpatrywała się w biust Perki, po czym nachyliła się pomrukując.- Oooo.. widzę że cię Aśka nie oszczędzała. Cała pogryziona jesteś.
Zosia zaśmiała się.
- Chyba już wszystkie wiecie, że lubię gdy bierze się mnie mocno. - Perka przesunęła palcem po jednej z niewielkich ranek. - Posmaruję maścią… do jutra powinno zniknąć.
- Mimo wszystko… z nią bym była baardzo ostrożna.- odparła Jagoda matczynym tonem i zabrała się za ubieranie koronkowej bielizny, którą Zofia jej wybrała.
- To dobra istotka. Lubi tą zabawę ale nie zrobi nikomu krzywdy. - Zosia zsunęła do końca majtki i już zupełnie naga wstała i przeciągnęła się. - Jakby nie patrzeć to jednak czarownica.
- Babcia mówiła, że kiedyś… bywało inaczej. Że niektórych czarownic wypadało się bać.- mruknęła Jagoda wspominając opowieści mentorki.- Że byli tacy co na nie polowali.
- Są dziwne czarownice, ale jak narazie Aśka… wydaje się być dosyć agresywnym ale jednak dobrym pieskiem. - Perka podeszła do Wilgi i pocałowała ją w usta. - Ślicznie wyglądasz w tym komplecie.
- Ty byś wyglądała lepiej. - stwierdziła po pocałunku Wilga i opuściła pokój.
Perka podniosła swój telefon i postanowiła w końcu odpisać na sms.
“Chciałabym byś mnie wziął, tak zupełnie normalnie.. nudno. Przydałby mi się odpoczynek.”
Weszła do łazienki odkładając telefon na umywalkę i zabrała się za zmywanie pozostałości po wszystkich dzisiejszych przygodach. Miała czas dla siebie. Na odpoczynek, na regenerację sił… na przemyślenia i złapanie oddechu. Woda spływała po ciele przynosząc ulgę.
A gdy skończyła się myć już czekał na nią kolejny SMS.
“ Podróż tak męcząca?” … od Patryka.
“Co przerwa staram się złapać jakąś fuchę, więc tak. Jest męcząca.”
Perka wyszła z łazienki i sięgnęła do swojej torby lekarskiej po maść. Powoli zaczęła nakładać ją na niewielkie ranki.
Minęło kilka minut nim Patryk znów się odezwał. Tym razem… dzwoniąc.


Zosia zerknęła na drzwi i odebrała telefon. Przytrzymała go ramieniem przy uchu, dalej nakładając maść.
- No cześć.
- Miło usłyszeć twój głos.- usłyszała w odpowiedzi. Patryk zamilkł na moment…- Nie przeszkadzam w czymś?
- Pewien piesek mnie pogryzł i właśnie nakładam maść, a tak to nie.. - Zosia mimo woli uśmiechnęła się do telefonu. - Też miło cię usłyszeć.
- To nic poważnego? Gdzie cię ugryzł? - zaniepokoił się mężczyzna.
- Nic poważnego to jeden z tych z kiełkami zamiast zębów i niestety ucierpiały moje piersi. - Perka prawie parsknęła na myśl o minie Aski gdyby dowiedziała się, że nazwała ją małym pieskiem.
- Piersi? Jak mały piesek mógł dosięgnąć ci biustu? - zapytał skołowany Patryk, a rozmowa zaczęła schodzić na ciekawe tory.
- Podniosłam go. Weterynarze czasem muszą podnieść swoich pacjentów, wiesz? - Zosia nałożyła większą porcję maści na piersi i odłożyła słoiczek by uwolnić jedną rękę i już normalnie chwycić telefon. Kolistymi ruchami zaczęła wmasowywać specyfik pokrywając nim niemal całe piersi.
- Acha… nie dziwię się mu. Sam bym się wgryzł. - odparł Patryk. - Chodźby teraz.
- Jak tak dalej pójdzie to mi ich ubędzie i co ja wtedy zrobię? - Zosia ścisnęła delikatnie jedną z brodawek wyobrażając sobie na niej usta kochanka.
- Bardziej przyssał niż ugryzł. Zdecydowanie bardziej wolę wodzić po nich ustami i językiem. - zaśmiał się nieświadom jej działań. - Nie wiem czy się ucieszysz, ale… obroniłem numer twojego telefonu przed Kasią.
- Dziękuję. - Zosia ścisnęła odrobinę mocniej szczyt swojej piersi. - Właśnie się z nimi zabawiam, wiesz? Są takie uroczo zaróżowione.
Nie posłyszała odpowiedzi… nie od razu. W telefonie słychać było jego głośny oddech. Milczał zapewne wyobrażając sobie sytuację.
- Są śliczne i sprężyste. Chciałbym je ścisnąć i potrzeć o… - przerwał nagle. Dodał dopiero po chwili. -... potrzeć je o siebie mocno.
- Wiesz, że sperma podobno działa ujędrniająco? - Perka puściła brodawkę i zaczęła mocno ściskać swoją pierś. - Mogłabym ująć twój mieczyk nimi i masować go tak długo, aż byś na nie doszedł.
- Miałbym na to ochotę… zobaczyć twoje nagie piersi… całe ciało ubrudzone mną. - szeptał chrapliwie coraz bardziej pobudzony mężczyzna.
- Yhym… potem trzeba by to tylko dokładnie rozmasować. Każdy milimetr moich piersi i może brzuch? - Zosia zsunęła dłoń niżej i powoli zanurzyła palce w swoim kwiatuszku. - Tam na dole nie trzeba niczym smarować… już i tak jest mokro.
- Na to też… miałbym ochotę. Właściwie… to najpierw posiadłbym cię. Rzucił na łóżko… zdarł z ciebie majtki… co byś miała akurat na sobie. I wziąłbym cię, wbił w ciebie bez pytania. Dopiero po pierwszym razie mógłbym brudzić twój biuścik. - wyznał wstydliwie, acz wyraźnie podnieconym głosem.
Perka jęknęła tylko do słuchawki, zanurzając głębiec palce w swoim kwiecie. Poczuła jak jej ciało zaczynają przeszywać przyjemne dreszcze.
- Zosiu? Pragnę cię… tak mocno. Umiesz zostawić po sobie niezatarte wrażenie… leżałabyś przede mną z rozłożonymi bezwstydnie nogami… a ja bym ci się zanurzył w tobie jak dzika bestia… wrócisz jak najszybciej? - szeptał mówiąc gorączkowo i nieskładnie.
- T.. tak. - Perka zaczęła pojękiwać głośniej. Jej palce atakowały coraz mocniej potwornie rozpalone wnętrze. - Patryk.. ja zaraz…
- Chciałbym docisnąć cię do łóżka i słyszeć twoje jęki tuż przy uchu… brzmisz seksownie.- odpowiedział rozpalonym głosem Patryk. - Obiecaj że zadzwonisz do mnie… i… hmm… będziesz wtedy w seksownej bieliźnie?
- Teraz.. jestem naga… - Zosia krzyknęła starając choć odrobinę odsunąć słuchawkę. Opadła na łóżko drżąc mocno. Czemu tak na niego reagowała? I co właściwie miała z tym zrobić? - Patryk… Patryk… - Jej głos przeradzał się w szept gdy pomału doprowadzała się do porządku.
- A ja nieprzygotowany i ze wzwodem…- mruknął cicho i żartobliwie. - I gdybyś tu była, wziąłbym cię bez względu na okoliczności.
- Kusisz. - Zosia wysunęła z siebie palce i spojrzał na zebraną na nich wilgoć. Przez chwilę przyglądała się im wahając się co ma zrobić. - Patryk.. robiłam to z kobietami. Teraz podczas wyjazdu… źle mi na myśl, że miałbyś na mnie czekać.
- Cóż… nie jesteśmy oficjalnie parą. Nie mogę oczekiwać od ciebie wierności.- odparł cicho i smętnie. - I… nie czuj się winna. Nie miałem dziewczyny zanim cię poznałem. Mówiłem ci już o moich związkach. Kolejny, po prostu, nie majaczy na horyzoncie.
- Reaguję na ciebie inaczej, wiesz? Lubię być dotykana i temu podobne, ale jak słyszę twój głos… dzieje się coś dziwnego. - Perka uśmiechnęła się odrobinę smutno do słuchawki. - Chcę ciebie, chciałbym spakować manatki i wrócić, ale przerwa… może znajdziesz kogoś kto się lepiej nadaje niż ja.
- Może. - odparł bez przekonania w głosie.
- Wybacz, nie chciałam tego ukrywać. Wiem że byłoby milej, ale… - Zosia pomału przesunęła palcami po swojej piersi, ale ochota na zabawy jakoś nagle zniknęła. - Ech.
- Nie przejmuj się. Nie ty pierwsza dałaś mi kosza. - Patryk próbował obrócić to w żart. - Mam z tym doświadczenie. Tyle że zwykle… po okresie z randkami.
- Heh jeszcze nie byliśmy parą, więc nie dostałeś kosza. - Zosia spróbowała zabrzmieć pozytywniej. - Pamiętasz… etap randek ewentualnie jeszcze przed nami… Jeśli tylko będziesz chciał by miał miejsce.
- Zważywszy na to jak mi tu randkowanie wychodzi… to jest duża szansa na to, że będę nadal wolny jak wrócisz. - odparł zapewne z uśmiechem Patryk.
- Myślę.. że jak wrócę nie będziesz chciał mnie widzieć na oczy. - Zosia chciałaby zabrzmiało to żartobliwie ale poczuła nieprzyjemny ścisk w gardle.
- Czemu? Nawet jeśli jakimś cudem miałbym dziewczynę, to i tak jesteście z Jagodą moimi przyjaciółkami. - zdziwił się jej telefoniczny kochanek.
- Cóż czuję się lekko jak suka i według mnie tak powinieneś mnie traktować, ale… chyba nie jestem w stanie zapanować nad swoją nimfomanią. - Westchnęła ciężko i wytarła palce w leżący w lekarskiej torbie kitel.
- Na to przyjdzie czas. Na zamartwianie się… zresztą… myślę, że jakoś poradziliśmy sobie we dwoje. Lub we troje, jak wciągnęłabyś w to Kaśkę. - ostatnie słowa tchnęły nutką ironii i sarkazmu.
- Myślę, że za takie akcje należałoby mi się przykucie do jakiegoś grzejnika i porządne rżnięcie. - Zaśmiała się cicho do słuchawki. - I chyba wolałabym by wtedy nie było Kasi w okolicy.
- Więc ta cała pogaduszka o suce to tylko gra wstępna i zachęta do seksu?- zaśmiał się Patryk i po chwili dodał. - Myślisz że potrzebujesz mnie zachęcać?
- Myślę, że lubię to robić. - Zosia uśmiechnęła się do słuchawki. - Mam taki skórzany gorset i pasujące do niego majtki.
- Mam na ciebie ochotę… chętnie wsunąłbym dłoń pod te majteczki. - mruknął zadziornie mężczyzna. - O cholera… bateria mi pada.
- To zmykaj. Wyślę ci coś ładnego i sama wezmę się do pracy… i coś zjem. - Perka poczuła nagle delikatne burczenie w brzuchu. - Przydałby mi się aperitif.
- I zadzwonisz jutro… w seksownej bieliźnie. - przypomniał czule Patryk.
- Jak tylko nie będę obserwowana przez jakieś bystre malarskie lub studenckie oczka. - Zosia zaśmiała się do słuchawki i po chwili rozmowa się skończyła. Wzięła telefon i zrobiła sobie zdjęcie. Tak jak leżała, zupełnie naga na łóżku i posłała je Patrykowi.
Szybko poderwała się z łóżka i zaczęła ubierać, wybierając odrobinę mniej seksowną bieliznę i zakładając dżinsy i bluzę. Teraz musiała tylko znaleźć Jagode i coś zjeść.
 
Aiko jest offline