Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-08-2018, 10:55   #41
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Zwiedzanie pola biwakowego

Rozbicie namiotów poszło bardzo szybko. Zarówno Zosia jak Marylka miały wprawę w urządzaniu obozowiska. Świerga mniej, ale i ona sobie radziła. Nawet Jagoda miała niewielkie obozowe doświadczenie… niewielkie, ale to zawsze było coś. Pozostało tylko gotowanie na świeżym powietrzu. Tu Perka z Rutą musiały coś przygotować razem.
- To co… idziemy po wodę? - Zosia wyszczerzyła się do Marylki. Coś czuła, że naprawdę powinna zapewnić Rucie nieco rozrywki nim ta ściągnie im kogoś na głowę.
- Chodźmy…- rzekła czarownica z naiwnym uśmiechem. Bądź co bądź Marylka nie była mistrzem planowania. I domyślała się planów Perki.
Zosia zgarnęła kanister, którego używała do do wody i poprowadziła Rutę w kierunku stawu.
- Dzięki w ogóle za pomoc przy ogarnianiu dworku. - Uśmiechnęła się do drugiej czarownicy. - Kiedy planujesz tam wracać?
- Jak tylko dojedziemy do Świerki, zatrzymam się u niej dzień lub dwa i wracam do dworku. Przypilnuję porządku…- uśmiechnęła się w odpowiedzi Marylka.- Wszystko będzie dobrze, nie martw się.
- Już sama nie wiem co dokładnie oznacza dobrze. - Perka podeszła do jeziora i rozejrzała się za jakąś przecinką w chaszczach, co by wejść do wody. - Ale cieszę się, że ktoś tam będzie, choć… miałam trochę nadzieję, że pojedziesz jeszcze kawałek z nami.
- Mogę jeśli ci zależy. Jestem pewna, że dworek jakoś wytrzyma parę dni bez nas.- odparła wesoło Ruta podążając za Zosią.- Ty chyba… nie mówisz tak, bo potrzebujecie kucharki, co?-
Po czym zaśmiała się głośno podkreślając, że żartowała tym pytaniem.
Perka zatrzymała się w miejsce, w którym udało się jej znaleźć niewielką dziką plaże i ustawiła kanister. Powoli zaczęła rozpinać koszulę.
- Mam ochotę sprawić Wildze nieco radochy, a…. miała nieco fantazji z naszym trójkącikiem. - Koszula wylądowała na ziemi, a w ślad za nią poszły spodenki. - Całkiem przyjemnych fantazji.
- Nie ma sprawy… lubię ją. Ona lubi mnie. Mniej niż ciebie, ale cóż… jeśli o chodzi o cycki to mnie pokonujesz.- zaśmiała się Ruta wodząc po odsłanianym przez Zosię ciele.
Zosia podeszła do Marylki i położyła jej ręce na ramionach, stając przed kobietą w samej bieliźnie.
- Myślę… mam nadzieję, że lubi mnie nie tylko za cycki. - Mrugnęła do Ruty po czym uśmiechnęła się lubieżnie. - Popływamy nago?
- Miałyśmy…- zadumała się Marylka, ale poczucie obowiązku wywietrzało jej szybko z głowy.- Jasne.
I zaczęła ściągać sukienkę przez głowę, odsłaniając zgrabne nogi.
- Musimy nabrać wody, a toż nie będziemy tego robić tuż przy brzegu. - Zosia objęła Rutę od razu układając dłonie na jej pośladkach.
- No… mogłyśmy też wziąć wodę z innego… źródła. - Marylka objęła dłońmi policzki Zosi i zaczęła całować Perkę tuląc się do jej ciała.- Zimna ta woda.
Zosia sięgnęła palcami jednej dłoni niżej, przesuwając nimi między pośladkami Ruty.
- Jeśli chcesz,mogę cię rozgrzać.
- Możemy…- zamruczała Marylka naśladując działania rudej czarownicy, jej dłoń przesunęła się po pośladku Zosi i szybko palce jej ześlizgnęły się do doliny pomiędzy nimi.
Perka przygryzła wargę. Była ciekawa jak bardzo Ruta planuje naśladować jej ruchy. Powoli zanurzyła palec w tylnym otworku kochanki. Marylka nie krępowała się tą sytuacją, wręcz wypięła pośladki, by ułatwić Zosi zadanie. Sama zaś śmiało zaczęła podbijać jej tyłeczkiem zanurzając badawczo palce i całując usta kochanki. Perka poszła za jej przykładem i także ustawiła się tak by ułatwić Marylce pieszczoty, podczas gdy jej palce zaczęły śmiało podbijać ciało kochanki. Ocierały się biustem całując nawzajem i bawiąc w zdecydowanie wyuzdany sposób. Pocałunki Ruty były namiętne i żarliwe podobnie, podobnie muśnięcia jej palców między pośladkami… przeszywając impulsami rozkoszy ciało Zosi. Rzeczywiście… w stawie robiło się gorąco. Perka przesunęła dłoń, którą nie zabawiała się wewnątrz kochanki i sięgnęła nią do drobnego biustu ściskając go i miętosząc, starając się nie przerywać pocałunków. Tej pieszczocie towarzyszyły pomruki dotykanej Ruty, która najwyraźniej polubiła fakt, że jej biust jest dotykany. Mocniej zaczęła poruszać palcami norce wyuzdanych rozkoszy Zofii wprawiając w drżenie jej ciało. Perka pogłębiła pocałunek, śmiało poczynając sobie językiem w ustach Ruty i przyspieszając ruchy palców w jej pupie. Jeszcze kilka pchnięć, mocnych pchnięć.. a dojdzie. A z jakiegoś powodu bardzo jej zależało by Marylka doszła wraz z nią. Niemniej partnerka w tych wodnych figlach nie była nowicjuszką i potrafiła odczytać zamiary kochanki. Ruta zresztą sama rozkoszowała się dotykiem Zosi starając się utrzymać podobne tempo. Tak więc jęki rozkoszy obu czarownic odezwały się unisono… i trochę za głośno, zważywszy gdzie się znajdowały. Ich głosy poniosły się po powierzchni jeziora docierając do hałaśliwej młodzieży przy ognisku. I wzbudziły ich zainteresowanie.
Młodzieńcy wspieranie zza pleców przez dopingujące ich dziewczyny ruszyli wzdłuż brzegu jeziora wypatrując źródła tych dziwnych jęków.

- Chcemy… ich wykorzystać czy uciekamy? - Perka spojrzała z uśmiechem w twarz Marylki.
- Ja się tam nie boję. Złowimy sobie jakiegoś chłopaczka do zabawy? Czy dziewczynkę?- zapytała żartobliwie Ruta, najwyraźniej ucieczki nie biorąc pod uwagę.
Zosia zamyśliła się obserwując Marylkę. Może… może powinna spróbować zrobić to z kimś innym.
- Może chłopczyk? - Zasugerowała i spojrzała w stronę brzegu.
- Może poudajemy nimfy, co? Znam taką sztuczkę… - zadumała się z lisim uśmieszkiem Ruta.- Z mgłą.
- Brzmi dobrze. - Perka wyszczerzyła się. - Szkoda, że nie mam tego eliksiru usypiającego.
- Cóż… uwierzy mu ktoś, że go dwie gołe ślicznotki napadły i zgwałciły… teoretycznie.- mruknęła Ruta kręcąc palcem spirale i kółka na wodzie, które zamiast zanikać zaczęły tworzyć jakiś wzór podobny tym na starych słowiańskich garnkach. I im dłużej pisała tym gęstsza mgła zaczęła otulać jezioro rozlewając się na sitowie i piaszczysty brzeg.
- Teraz podaj mi dłoń.- mruknęła czarownica wyciągając swoją ku Zosi.- Obawiam się, że tylko ja w niej widzę.
Perka ujęła podaną rękę i uśmiechnęła się do Marylki.
- Wobec tego prowadź. Zabawmy się nieco.
Ruta ruszyła przodem nucąc coś pod nosem i kręcąc bioderkami. Jej pieśń roznosiła się po całym jeziorze, ale coś… może ta mgła… zniekształcająca ją. Głos który niósł się przez mgłę był… nieziemski. Lekko upiorny.
Przedzierały się przez sitowie, aż Ruta wskazał na postać przed nimi… wołającą towarzyszy.
- Ten? Przynajmniej będzie mało rozbierania.- zachichotała Marylka wskazując dość muskularną postać studenta.
- Wygląda nieźle. - Perka objęła w pasie kochankę. - Chcemy go zaatakować od frontu i od tyłu?
- Myślałam żeby podać się za nimfy jeziorne i mu wmówić że jest naszą ofiarą… zresztą…- zadumała się Ruta.- W sumie to nie wiem jak go podejść. Myślałam że dwie nagie dziewczęta wystarczą by mu w głowie zamotać. A potem… i tak pójdzie za głosem instynktu.
- Ja lubię zaskakiwać. - Perka zaśmiała się, a jej głos poniósł się po wodzie. - Znajdę go od tyłu, a ty dołączysz od frontu.
- Ty atakujesz pierwsza… czy ja?- dopytywała się Ruta zerkając na ich ofiarę.
- Może ty zacznij. Będzie mi go łatwiej podejść. - Mrugnęła do Marylki i puściła kochankę, rruszając okrężną drogą w stronę ich ofiary.
Ruta podążyła na wprost przedzierając się przez szuwary.
- Witaj szczęściarzu…- rzekła z promiennym uśmiechem nie ukrywając swojej nagiej postaci. - Dziś spełni się jedno z twoich skrytych marzeń.
Lubieżnie przesunęła dłońmi po swych piersiach i łonie.- Jestem nimfą tego jeziora i wybrałam ciebie na mojego kochanka tej nocy, tego roku.
- Ccco?- wydukał mężczyzna zaskoczony zarówno widokiem jak i przemową. Całkowicie mowę mu odjęło. A może to tylko krew spłynęła z głowy w inne partie ciała?
Perka zbliżyła się od tyłu i objęła chłopaka bezceremonialnie wsuwając palce w jego kąpielówki.
- Zabaw się z nami. - Wyszeptała, przytulając piersi do jego pleców.
- Kim… jesteście…- mruknął młodzian, jednakże dłoń Perki utrudniała mu skupienie się na mówieniu. Dłoń, która wodziła po męskości kochanka, dość imponującej i dość bojowo nastawionej.
- Już mówiłam.. niegrzeczny chłopiec… jesteśmy nimfy tego jeziora, a ty naszym pierwszym i jedynym kochankiem w tym roku. Czułbyś się choć trochę zaszczycony.- zamarudziła Ruta podchodząc do mężczyzny pochwyconego przez drugą czarownicę. Jej języczek zatańczył na jego torsie, a dłoń dołączyła do palców Zosi, zanurzając cię pod bokserki i wodząc wraz z nią po dumie mężczyzny.
- Uuu.. masz czym sprawiać przyjemność… - pochwaliła go całując w podbródek.
- Jesteśmy nimfami, które przez całą zimę musiały się zabawiać z sobą i cieszyć swoimi paluszkami. - Perka pocałowała łopatkę mężczyzny, przesuwając palcami po męskości chłopaka. - Mamy ochotę na coś grubszego… długiego. - Wyciągnęła oręż studenta, zsuwając jego kąpielówki.
- Właśnie…- Ruta klęknęła w wodzie i zsunęła bokserki mężczyzny w dół. Jej języczek muskał czubek jego męskości, powoli i lubieżnie.- … nie mów, że nie podołasz?
Zachichotała gdy jęknął i zerknęła na Zosię.
- Ty pierwsza… siostro?
- Z przyjemnością na was popatrzę. Baw się dobrze siostrzyczko. - Perka sięgnęła niżej by zacząć masować woreczek mężczyzny. - Jak ci na imię?
- Marek…- wydukał mężczyzna, podczas gdy Ruta nachyliła się pochłaniając ustami męskość kochanka. Leniwe ruchy jej ciała przechodziły w hipnotyczny obraz wynurzającej się i zanurzającej się między jej wargami dumy ich ofiary, drżącej od przyjemnych pieszczot.
- Śliczny… - Perka kąsnęła ramię kochanka. - Długi… Dasz radę wziąć go całego do ust?
- Ha… to wyzwanie?- zachcichotała Marylka i powoli zaczęła pochłaniać swą zdobycz. Usta obejmowały kolejne fragmenty, aż dotarła do dłoni Zosi, po czym głowa się cofnęła, by ponownie obejmować w całości męskość kochanka, ku jego wyraźnej rozkoszy. Marek… przestał już kwestionować realność tej sytuacji i w pełni poddał się sprawianej mu rozkoszy.
- Uważaj bo dojdzie, a chcę zobaczyć jak cię bierze. - Perka zaczęła się piersiami o plecy chłopaka czując jak bardzo podniecają ją te widoki.
- Tak bardzo…- wymruczała Ruta uwalniając męskość kochanka z objęć jej ust i wodząc po nim języczkiem.- A ja ma wziąć mnie nasz wybraniec?
Lizała po nim leniwie… polerując berło mężczyzny niczym znudzona panienka jedząca loda.
- W jakiej pozycji?
- Od tyłu? - Zaproponowała rozpalonym głosem Zosia. - Dałabym ci się polizać.
- To zawsze możemy zrobić w naszej kryjówce… dziś mamy kochanka do zabawy.- usta Ruty objęły czubek jego męskości lekko ją ssąc.- A ty mój drogi… chciałbyś zawitać swoim wężem, do gorącej i wilgotnej groty nimfy?
Nie potrafił nic powiedzieć, więc tylko przytaknął.
A klęcząca Marylka obróciła się w wodzie i wypinając tyłeczek pokręciła nim.
- No to pokaż na co cię stać.. każdy otworek dobry.
Perka puściła chłopaka pozwalając mu na atak i klepnęła go w pośladek.
- Pracuj dzielnie.
Ten przez chwilę patrzył na kuszący go tyłeczek Ruty, po czym klęknął przed nią. Chwycił mocno dłońmi za pośladki i posiadł na oczach Perki. Jego męskość wbiła się w kwiatuszek Marylki z głośnym mlaśnięciem i wyrywając z jej ust cichy jęk.
- Oj… ogierze… nie tak ostro… od razu.- Marek jak zahipnotyzowany napierał na Rutę swymi biodrami raz po raz, wprawiając jej ciało w lekkie kołysanie.
Perka przeszła przed Rutę i przyklęknęła przed czarownicą tak, że jej kwiatuszek znalazł się naprzeciwko ust kobiety.
- Korzystaj, tyle energii… - Szeptała rozpalonym głosem wpatrując się w męskość znikającą wewnątrz kochanki.
- Skorz...ystamy…- jęknęła Ruta w odpowiedzi przywierając ustami do kobiecości kochanki i sięgając języczkiem w głąb, tym mocniej im silniejsze były pchnięcia rozpalonego pożądaniem Marka.
Perka sięgnęła do swoich piersi i zaczęła je ugniatać na oczach, biorącego Rutę, chłopaka.
- Jaki śliczny widoczek. - Wymruczała zadowolona.
- Mhmma..mmhm…- odpowiedź Marylki była niezrozumiała, bowiem jej języczek w tej chwili był zajęty smakowaniem kwiatuszka drugiej czarownicy. Ale łakome spojrzenie Ruty było skupione na piersiach Perki, takoż i wzrok mężczyzny wodził pożądliwie po biuście Zosi, gdy brał w posiadanie drugą czarownicę.
Perka spojrzała mężczyźnie prosto w oczy i uśmiechnęła się.
- Bierz ją ogierku, pokaż co potrafisz.
- Hmme..ejmm!- coś tam Ruta próbował powiedzieć. Może protestować przed nagłym przyspieszeniem tempa i mocniej napierając na ciało kochanki. Języczek Marylki nerwowo wodził po kwiatuszku przyjaciółki i sięgał coraz głębiej smakując rozkosz Perki.
- Wspaniale. - Perka zamruczała z zadowolenia i zaczęła mocniej ściskać swoje piersi pociągając przy tym za ich twarde szczyty.
Po kilku kolejnych ruchach biodrami, mężczyzna jęknął a i Marylka zadrżała dociskając biodra do jego kochanka i krzyknęła cicho.
Zosia puściła swoje piersi i pogładziła włosy Ruty, pozwalając kochance złapać oddech.
- Myślę… że… nasza ofiara… jeszcze nie całkiem opadła z sił. - wymruczała lubieżnie Rut ocierając kędzierzawą czupryną o brzuch kochanki.
- Oczywiście że nie… trochę oddechu złapię i…- oburzył się student, że w ogóle coś takiego wspomniano.
- Cieszę się. - Zosia uśmiechnęła się i sięgnęła jedną dłonią do piersi ściskając mocno jej szczyt, a drugą przesuwając po swoim łonie. - Bo wasz widok tylko pobudził mój apetyt.
- Cóż… postaramy się go zaspokoić… prawda?- wymruczała Ruta zerkając na siebie.- Takiemu dużemu ogierowi nie wystarczy jedna klacz?
Mężczyzna tylko pokiwał głową opuszczając gościnny kwiatuszek czarownicy, a ta obróciła się by pochwycić jego męskość dłonią i wodzić palcami po niej.
- Nie martw się rycerzu… zaraz naostrzymy twój mieczyk.
Perka podeszła do chłopaka i jej dłonie dołączyły do już pieszczących go rąk Ruty.
- Hm… jesteś pewny, że dasz radę? - Spojrzała na Marka z wyzwaniem w oczach. - To nie takie proste zaspokoić nimfę.
- A zwłaszcza dwie bardzo wyposzczone….- Ruta oblizała się i wolną dłonią chwyciła za włosy Perki by przyciągnąć jej twarz do swojej. Pocałowała zachłannie jej usta na oczach mężczyzny nie przerywając pieszczotliwego tańca palców na jego fleciku. Niewątpliwie ten widok pobudził go znacząco.
Perka puściła męskość chłopaka i przyklękując w wodzie drapieżnie pochwyciła piersi kochanki jeszcze pogłębiając pocałunek.
Ruta rozkoszowała się tym pocałunkiem prężąc swój skromny i nie przestając masować berła miłości ich kochanka. Powolnymi acz mocnymi ruchami palców szykowała go na ciało Perki.
- Chyba jest… gotowy…- wyszeptała pomiędzy pocałunkami.
- Jest duży. Wie jak robić użytek ze swojego ekwipunku. - Perka wypięła się w stronę mężczyzny kontynuując pieszczenie Marylki.
Mężczyzna pochwycił za pośladki Zosi, podczas gdy Marylka skupiła się na kochance. Jej usta całowały zachłannie czarownice, jej dłonie również pochwyciły jej biodra wodząc opuszkami po skórze. Uwięziona między dwoma kochankami Perka poczuła twardą i ciepłą obecność mężczyzny w swoim kwiatuszku przeszywanym powolnym acz stanowczym orężem Marka.
- Tak… na coś takie warto było czekać zimę. - Zamruczała przerywając pocałunek. I pomyśleć, że jeszcze kilka godzin temu brał ją Patryk. Wspomnienie kochanka sprawiło, że jej ciało aż zadrżało.
- Mhmm… języczek Marylki wodził po szyi, gdy czarownica sięgała niżej palcami. Sięgała nieco powyżej podbijanej bramy kobiecości Perki, by masować jej wrażliwy punkcik. Męskość kochanka podbijała leniwymi ruchami czarownicę, ale jej ruchy były wyraźnym i intensywnym doznaniem.
- Chyba go nieco zmęczyłaś siostrzyczko. - Perka schyliła się by pocałować pierś drugiej czarownicy.
- Się rozkręci…- mruknęła Ruta odsuwając dłoń, bowiem pieszcząca ją Zosia utrudniała jej sięgnięcie między uda kochanki. Sam Marek zapewne obrażony tą sugestią napierać zaczął mocniej wprawiając ciało rudej czarownicy do gwałtowniejszych ruchów i zalewając umysł Zosi silniejszymi doznaniami.
- M.. myślisz? - Zosia jęknęła, a jej biodra zaczęły wychodzić naprzeciwko atakom chłopaka. - A może się nas boi?
- Taki… duży chłopiec?- mruknęła Ruta wstając i przyciągając twarz klęczą Perki do swojego podbrzusza. Pieściła drugą dłonią swój biust, by pobudzić jego entuzjazm. I udawało jej się. Marek przyciskał mocniej ciało Zosi do siebie, kolejnymi ruchami podbijając jej ciało. Coraz silniejszymi i gwałtowniejszymi… ujarzmiał kochankę.
- Jeszcze Mareczku…. - Wymruczała czując jak jej ciało zbliża się do szczytu, po czym przywarła wargami do kwiatuszka kochanki ssąc go od razu mocno.
Ich ofiara popisała się, bo rzeczywiście zaczął napierać silnie i często biodrami na kochankę, sprawiając że twarz Perki była co chwila dociskana do rozpalonej widokami i pieszczotami kobiecości Marylki. Doznania były silne, intensywne i przyniosły falę rozkoszy… która wyrwała się jękiem z ust Zosi prosto w intymny zakątek Ruty. Perka przerwała pieszczoty łapiąc oddech i pozwalając swojemu ciału się uspokoić.
- D… dobry chłopiec. - Wymruczała zadowolona, całując delikatnie kobiecość Ruty.
- No i co teraz z nim zrobimy… siostro?- mruknęła lubieżnym głosem Marylka rozkoszując się oddechem Zosi na swojej skórze.
- Chyba… powinnyśmy utopić, prawda? - Perka uśmiechnęła się zawadiacko do kochanki. - Inaczej zdradzi, że nas widział.
- Mogłybyśmy… ale jest taki słodziuki.- Marylka zaczęła rozważać ten dylemat.
- Ufasz mu, że nie powie swoim kolegom? - Perka spojrzała na chłopaka podejrzliwie, opierając przy tym policzek o łono Ruty. - Wygląda na niegrzecznego.
- Nie wykazał się jednak tą niegrzecznością. Był bardzo posłuszny… i nie bardzo… niegrzeczny. Nie wiem czy to dobrze czy to źle.- rozmyślała na głos Ruta, a Marek… zaczął się bać. Znów zaczęło docierać do niego w jak absurdalnej sytuacji się znalazł. Nie był jednak w stanie wydusić z siebie choćby jednego słowa.
- Dał ci buziaka? Jest nieuprzejmy, a skoro mamy już jego nasienie…. chyba możemy się go pozbyć. - Perka podniosła wzrok na Rutę i wyszczerzyła się.
- To prawda… stracił użyteczność dla nas…- wymruczała Ruta kucając i wodząc palcem po powierzchni płytkiej (w tym miejscu) wodzie. Kolejny wzór który oddzielił ścianą mgły obie czarownice od ich przerażonej ofiary.

- Lepiej wracajmy do naszego obozowiska. Jagoda i Joanna mogą się niepokoić. A i nie pamiętam, gdzie zostawiłyśmy ubrania i wiaderko.- mruknęła cicho, gdy przerażony Marek przemknął tuż obok nich we mgle w ogóle ich nie dostrzegając.
- Przejdźmy się brzegiem to się znajdą. - Perka wyprostowała się i przeciągnęła w wodzie. - Musiałyśmy się przemieścić bardziej w stronę ich obozowiska.
- I na pozostałych wczasowiczów. Moja mgiełka choć nas ukrywa to… ma swoje ograniczenia.- wyjaśniła Ruta drapiąc się po czuprynie.- I nie będzie trwała wiecznie.
- To chodźmy kawałek wodą i tak będziemy musiały gdzieś wyjść. - Perka ujęła dłoń Marylki. - Najwyżej wrócimy gołe i wesołe.
- Dobrze… - Ruta ruszyła przodem i nagle zaśmiała się głośno. - Swoją drogą… Marek też zgubił spodenki.
- Był uroczy. - Perka także zachichotała. To była przyjemna przygoda, ale muskularne ciało chłopaka trochę nazbyt przypominało jej innego mężczyznę.
- I jest goły jak my… przy czym jego akurat mgiełka nie chroni.- Myśli Ruty poszybowały w kierunku innego aspektu tej sytuacji. Ściszyła głos bo posłyszały oboje rozmowę.
- Cholerna mgła… jak w horrorze.- stwierdził kobiecy głos.
- Chyba zgubiliśmy resztę. Po co właściwie właziliśmy w tę mgłę. “Będzie fajnie, zobaczycie.”- zawtórował jej męski głos ironizując ostatnie zdania.
- Hmmm... Chyba musimy ich wyminąć. - Wyszeptała Perka. I ruszyła dalej wodą.
- I po co ja kupowałam to bikini. Darek na mnie nie spojrzał nawet.- warknęła dziewczyna, gdy Ruta z Zosią ją mijały.
- Ja uważam że wyglądasz świetnie.- pocieszała ją koleżanka.
- Ja też uważam, ale…. cholera… nie po to wybuliłam na nie tyle kasy, by tylko wyglądać w nim świetnie!- sarknęła rozżalonym tonem pierwsza z nich.
- Aż kusi by zerknąć jakie to bikini, co? - Perka uśmiechnęła się do Ruty.
- Trochę... - zachichotała w odpowiedzi Marylka, oglądając się za siebie.- Ale to byłoby za duże ryzyko.
- Prawda. Ominiemy tą zgraję i dołączmy do reszty. - Zosia ruszyła dalej brodząc po pas w jeziornej wodzie.
- Musimy zatoczyć spory łuk, by ich ominąć. Umiesz pływać prawda?- zapytała Ruta kierując się w kierunku głębi jeziora.
- Tak. - Perka ruszyła w głąb jeziora pomału się zanurzając.
Płyneły powoli i stygnęły po niedawnych figlach poruszając leniwie rękoma. Woda była zimna, choć nagrzana od słońca. Gdzieś z oparów słychać były nawołujące się głosy, gdy obie czarownice powoli zataczały półkole.
- Chyba nie odzyskamy naszych ciuszków. - zachichotała Ruta.
- Też się tego obawiam. - Perka westchnęła odrobinę przesadnie. - Szkoda, lubiłam tamten stanik.
- Kupimy ci nowy.- pocieszyła ją Marylka kierując sie ku szuwarom znajdującym się na tyle daleko od młodzieży przeszukującej brzeg, by mogły bezpiecznie powrócić do swoich towarzyszek.
Zosia podążyła za nią płynąc powoli. Gdy dotarły do szuwar i przedarły się przez nie, musiały nago ruszyć w kierunku obozowiska. Ruta przywołała pisaniem po wodzie kolejną mgięłkę, ale ta niestety okrywała tylko brzeg i nie opuszczała obszaru jeziora.
- Uciekamy czy skradamy?- zapytała Zosi.
- Nigdy nie miałaś ochoty pobiegać nago? - Perka wyszczerzyła się do Marylki.
- Biegałam nago… nie raz… tylko nie przy nie spodziewającej się tego widowni. - zaśmiała czarownica szykując się do przebieżki.- Ścigamy się?
- Jasne. Jaka nagroda dla zwycięzcy? - Perka uśmiechnęła się ustawiając się jak do startu.
- Hmm… Jagódka?- wyszczerzyła uśmiech Marylka zerkając na Zosię.- Kto zwycięży ten bierze Jagódkę do namiotu, a kto przegra zadowala się Świergą?
- Jutro… dziś obiecałam jej wspólną noc. - Zosia mrugnęła do Marylki.
- To musimy wybrać inną nagrodę…- zamyśliła się Ruta i podrapała po czuprynie.- Twoja kolej na zasugerowanie czegoś.
- Małe lizanie nim pójdziemy spać?
- Ścigamy się to to kogo tak?- spytała Ruta.
- Ja wygram ty mnie, ty wygrasz to na odwrót. - Zosia uśmiechnęła się.
- Zgoda…- odparła Marylka i popędziła zdobywając fory w tym biegu. Ale to nie wystarczyło, pędząca za nią Zosia zachowała najwyraźniej więcej sił, bo powoli dogoniła, a potem przegoniła dyszącą Rutę, pierwsza wpadając w obszar opromieniony blaskiem ogniska.
 
Aiko jest offline  
Stary 16-08-2018, 10:57   #42
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Biwakowy Sabat

- Coś wam długo zeszło i zgubiłyście ubrania i… wiaderko.- mruknęła Joanna nalewając kawy zaparzonej nad ogniskiem do kubka i podając go Perce.
- Okazało się że na tym biwaku są toy toyie i doprowadzona woda do kranu.- mruknęła cicho Wilga.
- Jak wasza nieobecność się przedłużała, to uznałam że spapracie sprawę.- odparła ironicznie Świerga, zerkając na zziajaną Rutę przybiegającą jako druga.- Opowiecie co się stało?
- Poszłyśmy popływać i… Marylka jest taka pociągająca nago. - Zosia wyszczerzyła się upijając łyk kawy i podeszła do auta by wydobyć z plecaka jakieś ciuchy.
- Mhmm…- mruknęła Świerga zerkając na jezioro.- ...i ta mgła i te okrzyki znad jeziora to nie wasza sprawka, co?
- Byłyśmy nieco za głośno i zaczęli nas szukać. - Perka wcisnęła się w ciasną sukienkę, która dodatkowo przywarła do mokrego ciała. - Wymęczyłyśmy i nastraszyłyśmy jednego po czym zwiałyśmy.
- To… dobrze…- oceniła Joanna i spytała.- To która gotuje?
Ruta ubrana w kolejną workowatą lnianą sukienkę spojrzała na Zosię, a ta zauważyła na swojej komórce powiadomienie o dwóch SMSach.
- Ja mogę. - Powiedziała, zerkając na telefon. - Obiecałam Rucie, że coś jej upichcę.
- Dobrze… bo nasze próby z Jagodą dały tylko przypaloną jajecznicę z kiełbasą.- westchnęła z ulgą Joanna. Pierwszy SMS był od mamy… ze standardowymi pytaniami: Gdzie jesteś? Co u ciebie? Zdrowa aby?
Co prawda ujętę w bardziej zgrabne zwroty, ale takie było ich znaczenie.
Drugi… zawierał obrazek… Patryka na łóżku w czarnych satynowych slipkach i z podpisem: Tęsknię.
Zosia schowała telefon do plecaka. Odpiszę potem.
- Zabrałyście Duchowi kiełbasę? Okrutne… - Wydobyła z lodówki samochodowej kilka konserw, jakiś makaron i warzywa. i podeszła do ogniska by zabrać się za pichcenie.
- Taaa… i tak na końcu wszystko zjadł.- westchnęła smętnie Świerga i podrapała się po głowie. - Dlatego cieszę się że wsi blisko mojej chatki, założono restaurację ze swojskim jedzeniem dowożonym do domu.
- Czasem warto się nauczyć gotować. Obierzesz? - Podała Świerdze nóż i kilka warzyw i wróciła się do auta po przyprawy. - Po chwili namysłu zrobiła sobie zdjęcie w oblepiającej ciasno jej ciało sukience i wysłała je do Patryka z dopiskiem: “Jesteśmy po kąpieli, wszystko ok.”
- Dobrze… obieranie to coś z czym sobie poradzę.- uśmiechnęła się Joanna, a Wilga dosiadła się pomagając jej z tym.
Perka wrzuciła telefon do kieszonki w sukience i wróciła do ogniska by przygotować resztę składników. Od razu podzieliłą całość, przygotowując niewielką porcję bez mięsa dla Ruty. Zerknęła na Świergę mimowolnie oceniając jak jej idzie z obieraniem.
- Jutro powinnyśmy do ciebie dotrzeć?
- Jutro… - potwierdziła Aśka radząc sobie zatrważająco dobrze z nożem.- Tak po południu lub wieczorem… zależy od tego, jak długo zejdzie nam jazda i jak wcześnie wstaniemy. A ty.. komu posłałaś tą fotkę?
- Bo nie wiesz. - Perka pokazała jej język. O dziwo nagle zrobiło się jej potwornie głupio, zupełnie jakby zrobiła coś zakazanego. Skupiła spojrzenie na przygotowywanym daniu. - Do Patryka.
- To głupi pomysł… powinnaś zrobić sobie odwyk, by przemyśleć priorytety. A nie… dorzucać drew do ognia.- skarciła ją beznamiętnym tonem Joanna.
- Wiem… - Perka westchnęła ciężko. Wiedziała tak samo dobrze, jak to, że czeka teraz na kolejną wiadomość od niego.
- Wiem… nie załatwia sprawy. - westchnęła Świerga ciężko i potarła kark.- … Będzie boleć, tu… w sercu.
- Może zmieńmy temat na jakiś ciekawszy?- zaproponowała Ruta z uśmiechem, ale zmarkotniała po chwili nie bardzo wiedząc, o czym właściwie porozmawiać.
- Możemy pomówić o tym jak tu nauczyć Wilgę i Świergę gotować. - Zosia wyszczerzyła się wrzucając kolejne rzeczy do rondla. - Proponuję, że będziemy je pieścić, nie doprowadzając tak długo aż czegoś dobrze nie zrobią.
- Obawiam się że lepszym motywatorem byłby bacik, a i wtedy… Świerdze się może spodobać. - odparła ze śmiechem Ruta.
- Możemy odwiedzić… tam u mnie… kilka ciekawych miejsc. Jeśli starczy wam odwagi.- bąknęła pod nosem Aśka nie komentując uwag Marylki, a Wilga siedziała bardzo cicho i czerwona na uszach.
- Brzmi dobrze. - Perka uśmiechnęła się szeroko sama ciesząc się ze zmiany tematu i oczekując charakterystycznej wibracji smsa w kieszeni. - Skoro już się ruszyłyśmy to możemy nieco pozwiedzać.
- To nie wycieczka… może być… groźnie… - stwierdziła złowieszczo Świerga z łobuzerskim błyskiem w oku. - Jest tam kilka lisołaków...bardziej zwierząt zmieniających się w ludzi, niż na odwrót. Są dzicy nieco.
- Znam taką jedną wilczycę. Idzie się przyzwyczaić. - Perka wrzuciła makaron do gotującej się wody i zerknęła na Aśkę.
- I parę innych niespodzianek.- blondynka próbowała nadal brzmieć strasznie, ale jakoś jej to nie wychodziło. Tymczasem telefon zaczął wibrować.
Perka z całych sił starała się nie wyjmować komórki. Zerknie na nią potem… już niedługo.
- Yhym.. tylko uprzedź mnie czy mam brać lepsze czy gorsze ciuchy. Wolałabym nie stracić kolejnych swoich ulubionych spodni.
- Skorzystamy z moich… będą pasować. Mniej więcej. Jagoda… a ty nie wyglądasz na miłośniczkę mocnych wrażeń, co?- spytała Świerga zerkając na cichutką malarkę.
- Ani… za bardzo… społeczną. Ja… nie radzę sobie z tłumami obcych ludzi.- mruknęła cicho Wilga.
- To o której jutro wstajemy?- spytała Ruta.
- Jak najwcześniej z tego co zrozumiałam. - Perka wydobyła talerze i zaczęła nakładać na nie jedzenie. - O świcie?
- Myślałam o konkretnej godzinie.- sprecyzowała Marylka.
- Szósta? Siódma? - Perka podała Rucie przeznaczone dla niej bezmięsne danie i zabrała się za nakładanie dla reszty. - Mamy ochotę na wino do tego?
- Oczywiście… byle nie wiono babuni i bez tego zapowiada się gorąca noc.- Świerga przeciągnęła się znacząco, choć… było raczej chłodno.
- Mam normalne wina i… całkiem niezły miód pitny. - Zosia wyszczerzyła się ustawiając pozostałe talerze na kocu. Powoli podniosła się by pójść do samochodu po alkohol. - Co wolicie?
- Miód zostawmy na inną okazję… tu wystarczy wino.- zaproponowała Ruta, a Świerga jedynie wzruszyła ramionami z miną: “Mi to obojętne.”
Perka przytaknęła i ruszyła do auta. Butelki upchnęła pod siedzeniami by się nie potłukły i planowała skorzystać z okazji by zerknąć na otrzymane wiadomości. Zanurzając się w aucie czuła się jak taki mały zdrajca.
“Chciałbym wślizgnąć palce pod tą sukienkę i dotknąć twojej muszelki. Sprawdzić czy tak gorąca jak twój wygląd.”- sprośny tekst godny maturzysty, ale też… jakoś odpowiedni w tej sytuacji.Zachowywali się wszak jak nastolatkowie.
Perka uśmiechnęła się wydobywając butelkę.
“Jestem ciekawa jak zareagowałeś na ten widok” Odpisała i chowając komórkę w kieszeni wyszła z auta. Wyjęła z paki jeszcze kubeczki korzystając z okazji na wzięcie oddechu i dopiero uspokojona ruszyła w stronę ogniska.

- Płonie ognisko w lesie…- zaczęła się wydzierać Ruta w ramach “budowania nastroju”. Jagoda nieśmiało i cicho mu wtórowała, zaś Świerga porządkowała talerze, które jutro należałoby umyć.
Zosia nalała wszystkim wina i rozsiadła się wygodnie przy ognisku obserwując pozostałe czarownice.
Marylka objęła Jagodę i razem z nią zaczęła masakrować kolejne ogniskowo harcerskie klasyki. Ruta miała donośny głos i to była jej jedyna zaleta. Bo ani słuchu nie miała, ani wyczucia tempa. I całkowicie zagłuszała cichy głosik Jagody.
Zosi zupełnie to nie przeszkadzało. Sączyła wino pozwalając by sukienka na niej wyschła od ognia. czasem przyłączyła się gdy znała jakiś utwór, nie starając się jednak konkurować z Marylką. Świerga również nie wtrącała się w te duety sącząc wino z klasą i spokojem. Wieczór upływał pogodnie i spokojnie, aż tu nagle znów… wibracje w telefonie Perki. Zosia powstrzymała uśmiech. Była ciekawa... potwornie. Czuła że zaraz oszaleje, jednak zamiast wydobyć telefon dolała sobie więcej wina i upiła sporą część. Musi coś z tym zrobić. Joanna miała rację. Powinna choćby spróbować złapać oddech. Jednak… jej ciało rozgrzewało się i pragnęło spełnienia. Podniosła się i przesiadła za Wilgę, obejmując ją w pasie i pozwalając by bliskość kochanki odrobinę uspokoiła narastające podniecenie.
Oblepiona z dwóch stron Jagoda uśmiechała się nieśmiało. Trzy czarownice bujały się w szalony tak śpiewającej Ruty, która zerkała znacząco na Zosię oczekując, że bardziej włączy się we wspólne śpiewy. Świerga wydobyła swoją komórkę i zrobiła wspólną fotkę trójce coraz bardziej pijanych czarownic.
Perka przytuliła mocniej Wilgę i z uśmiechem zaczęła śpiewać głośniej, pozwalając by jej myśli odpłynęły od pozostawionego kochanka i wiadomości, którą jej wysłał.
Piosenki i wino zaczęły się powoli kończyć, jak i ognisko dopalać. Nadszedł czas nocy, nadszedł czas snu. Świerga pierwsza wstała i zabrała się za powolne gaszenie ogniska wodą. Perka podniosła się i pomogła przy zbieranie rzeczy po przygotowaniu posiłku. Skorzystała z okazji by nakarmić Ducha dając mu to co zostało z jedzenia. Kręcąc się samotnie przy aucie i zamykając je na noc, nie wytrzymała i ukradkiem zerknęła na telefon.
Jedna fotka. Zero opisu. Owe czarne męskie slipki ubrudzone czymś białym. Perka łatwo się mogła domyślić czym i jak to się stało. Perka poczuła jak jej własna wilgoć spływa po udzie. Na razie zapowiadało się, że odwyk niezbyt się jej uda, szczególnie gdy z horyzontu znikną Świerga i Ruta. Schowała telefon i skończyła zamykanie auta. Teraz będzie musiała się skupić na swojej towarzyszce z namiotu, a nie facecie, który został gdzieś daleko w tyle.
Ruta z Świergą już zaczęły szykować się do snu w swoim namiocie, sądząc po chichocie Marylki i sarkaniu blondynki, nie pójdą od razu spać. Jagoda też już zniknęła w namiocie, wspólnym dla niej i Perki. Zosia zostawiła Duchowi miskę z wodą przy namiocie i wsunęła się do środka, szukając swojej “kuzynki”.
Ta już się przebrała w biały t-shir i skąpe majteczki… jej strój do spania. Rozpuszczone włosy opadały jej na twarz. Schowała okulary do etui i uśmiechnęła się niemrawo.
- Pewnie wymęczyłaś się w jeziorze. Możemy iść… spać po prostu. Przytulę…-
- Co najwyżej nabrałam apetytu. - Zosia zdjęła sukienkę przez głowę, pokazując swoje zupełnie nagie ciało. Uśmiechnęła się lubieżnie do Wilgi. - Ale możemy zacząć od przytulania.
- Ddobrze…- odparła cicho Jagoda kładąc się na śpiworze i wyciągając dłonie.- Chodź do mnie.
Perka położyła się na kochance, dociskając swoje piersi do ukrytego pod koszulką biustu. Delikatnie pocałowała wargi Jagody.
- Myślałaś, że mogłoby zabraknąć mi na ciebie sił? - Wyszeptała pomiędzy delikatnymi pocałunkami.
- Że mogłabym ci się znudzić.- odparła potulnie dziewczyna całując usta Zosi delikatnie i głaszcząc ją po głowie. - Tak… przyszło mi to głowy.
- Głuptas. - Zosia przesunęła dłońmi po bokach kochanki i wsunęła kciuki pod majteczki Wilgi. - Zrobiłam coś co sprawiło, że nabrałaś takich obaw?
- No… słychać was było… nawet tutaj…- zamruczała żartobliwie Wilga.- Nie marnowałyście czasu w tym jeziorze.
- Przyznaję, że chciałam by Ruta nieco odreagowała i nie kombinowała z wizytą w obozie studentów. - Zosia wyszczerzyła się i naparła palcami na bieliznę kochanki nieco ją zsuwając.
- I wyszło ci? Zresztą… skoro…- zamyśliła się Jagoda pozwalając kochance na niecne działania i głaszcząc ją po głowie.- … czemu miałaby nie zaszaleć tam? Najwyżej złamałaby jutro parę serduszek.
- Bo jeszcze by ich przyprowadziła tutaj, a ja miałam inne plany na tą noc. - Zosia zsunęła majtki Wilgi jakoś do połowy jej uda i otarła się swoim mokrym łonem o kwiatuszek kochanki.
- Jakie…? - spytała niewinnie Wilga z łobuzerskim uśmieszkiem, kończąc jednak słowo cichym jękiem. Sama też robiła się wilgotna.
- Ktoś mi obiecał przytulanie w śpiworku. - Wyszeptała i pocałowała szyję kochanki. - Gorącą i wilgotną noc.
- Mogłam obiecać zbyt wiele.- mruknęła malarka prężąc się pod pieszczotą pocałunków. Udem ocierała się o wilgotny zakątek kochanki. Powoli i leniwie.- Ale skoro obiecałam tooo… jestem na twe rozkazy… moja pani.
- Mam ochotę na pocałunki.. na całym ciele. - Perka uniosła się na przedramionach.
- To połóż się i mów gdzie mam całować.- zadecydowała Jagoda nerwowym tonem. Wyraźnie stremowana.
Zosia obróciła się na plecy i przeciągnęła eksponując swoje ciało.
- Tutaj. - Wskazała palcem swoje usta.
- Dddobrze…- Jagoda wstała pochylona i przy chichocie towarzyszącym im z drugiego namiotu, zsunęła w dół bieliznę. Chichocie zupełnie nie związanym z ową sytuacją, a raczej wywołanym działaniem Świergi. Wilga uklękła przy Perce, nachyliła się i zaczęła całowac usta.
- Mhm.. zdejmij jeszcze koszulkę. - Zosia pogładziła włosy kochanki i delikatnie naparła udem na jej odsłoniętą kobiecość.
- Miało być tylko całowanie…- jęknęła cicho Wilga i zadrżała pod wpływem ocierającego się o nią uda.- Nie grasz fair.
- Ty mnie tylko całujesz, prawda? - Zosia uśmiechnęła się i pokazała na swoją szyję. - Teraz tutaj.
- Nie było mowy o rozbieraniu… - pokazała język i zdjęła koszulkę przy wtórze głośnych klapsów i jęków Ruty.
- Daj mi się nacieszyć swoim ciałem. - Zosia sięgnęła dłońmi do piersi Wilgi i ujęła je delikatnie.
- Ddobrze…- mruczała cicho Jagoda zajęta wodzeniem ustami po szyi kochanki i łaskotaniem jej skóry niesfornymi puklami włosów.
Perka w tym czasie nadal drażniła swoim udem kobiecość kochanki. Ruta i Świerga mogły od razu przejść do rzeczy, ale.. naprawdę chciała się nacieszyć Wilgą. Z uśmiechem wpatrywała się w ukryty pod czarną czupryną czubek głowy malarki.
- Teraz niżej… obojczyki, a potem piersi.
- Ddobrze…- wymruczała tylko Jagoda schodząc niżej i zaciskając nerwowo uda… bo wiem jej intymny zakątek znalazł się w zasięgu stopy Perki. Malarka z oddaniem całowała obojczyki i piersi, powoli i ostrożnie muskając skórę… by nie pominąć ni centymetra.
- Możesz… mocniej? - Głos Perki stał się rozpalony, a złośliwa stopa z uporem starała się sforsować barierę z ud kochanki.
- Mocniej… znaczy.. jak?- mruczała Wilga zakłopotana, jak na złość mocno zaciskając uda.
- Possij. - Zosia ujęła swoje piersi i ścisnęła je ze sobą. - tak jakbyś chciała je oznaczyć.
- Dobrze…- Jagoda przylgnęła ustami do jednego z twardych karmelków zdobiących biust kochanki i przyssała się z oddaniem niczym niemowlę spragnione mleka.
- Wspaniale. - Perka przyglądała się delikatnie poruszającej się głowie kochanki uparcie starając się dotrzeć do jej kobiecości, teraz jednak zamiast pchać się do niej na siłę, starała się połaskotać stopą udo kochanki. - Masz takie delikatne wargi.
- Ty też… - Jagoda na moment oderwała usta, by po chwili wrócić do pieszczoty. Tym razem koncentrując się na drugiej piersi i ciągle broniąc swojej intymności przed niecnymi zakusami kochanki.
Perka przez chwilę poddawała się pieszczotom, uparcie drażniąc uda kochanki.
- Teraz.. pępek? Brzuch. - Wyszeptała rozpalonym głosem.
Pocałunki Jagody schodziły w dół przy wtórze leniwych jęków Ruty. Muśnięcia były delikatne i niepewne, a choć malarka drżała i robiła się coraz bardziej rozpalona to nie dopuszczała stopy Zosi do jej celu.
- Teraz uda… ale chyba będziesz musiała się obrócić bo nie zmieścisz się w namiocie. - Perka uśmiechnęła się niewinnie do kochanki.
- No tak… ciasno tu…- zgodziła się Wilga niezgrabnie obracając się namiocie. Jej wilgotny kwiatuszek znalazł się tam gdzie chciała Perka. Tuż nad jej twarzą.
Zosia pozwoliła przez chwilę Jagodzie całować swoje uda, nie przeszkadzając jej w tej czynności, po czym delikatnie chwyciła pośladki kochanki i przyciągnęła ją do siebie. Powoli pocałowała kobiecość Wilgi i nieśmiało zanurzyła w niej język.
- Heeeej! Nie nie... wolno.- pisnęła nagle okularnica, której włosy łaskotały skórę ud Perki. Starała się uciekać swoją kobiecością od warg Zosi.- Przeeestań.
- Tylko zlizuję co by na mnie nie kapało. - Perka przytrzymała dłońmi pupę malarki. - Nie lubisz gdy cię tu dotykam?
- Wiesz dobrze, że nie o to chodzi… rozpraszasz mnie…- zamarudziła zawstydzonym głosem malarka.
- To rozchyl szeroko nogi bym mogła na nią popatrzeć i obiecuję że nie będę jej dotykać. - Zosia jeszcze raz pocałowała umykającą jej kobiecość Wilgi. - Ach… ale chcę w zamian byś ty wycałowała mnie tam na dole.
- Zgoda…- nieśmiało rozchyliła uda i zaczęła całować podbrzusze kochanki, nie posuwając się dalej w swoich zabawach. Wszak obiecała spełniać jej polecenia. I tylko to.
- Niżej. Sięgnij w głąb swoim językiem. - Perka przyglądała się kwiatuszkowi kochanki czując jak ten widok sprawia, że jej ciało robi się coraz gorętsze.
- Tak moja pani.- odparła potulnie, acz z lubieżnym uśmieszkiem Jagoda i śmiało posmakowała pożądania Perki, sięgając językiem i niemal chłepcząc z kielicha jej kobiecości ów nektar.
- Wspaniale. Mocniej. - Perka zadrżała i zacisnęła palce na pośladkach malarki, powstrzymując się by nie sięgnąć do jej kwiatu.
- Thaa..kk.- ciężko było Jagodzie mówić z ustami przy kwiatuszku Zosi, jednak czyny języka mówiły więcej niż słowa. Szybkie i silne, oraz głębokie muśnięcia. Zwinnie i śmiało pieściła zakątek Zosi, powoli zmuszając ją do chórku z głośną Rutą.
Perka wbiła paznokcie w pośladki kochanki. Z trudem łapała oddech między coraz głośniejszymi jęknieciami.
- Jeszcze.. jeszcze… - Delikatnie przysunęła do siebie kobiecość Wilgi, tak że jej rozpalony oddech owiewał teraz intymny zakątek kochanki.
Nie otrzymała odpowiedzi. W każdym razie, Jagoda nie odpowiedziała słowami.. zamiast tego mocniej śmigała języczkiem po i w kobiecości Perki… niczym łakomy kocur. Pieściła z oddaniem kochankę drżąc pod wpływem jej oddechu.
Zosia krzyknęła dochodząc, ale powstrzymała się by nie przywrzeć do kwiatuszka Wilgi. Zamiast tego wpatrywała się w niego rozmarzonym wzrokiem.
- Co teraz?- zapytała Jagoda drżącym głosem, na tle radosnych krzyków Ruty.
- Mam ochotę się odwdzięczyć. Mogę? - Perka uśmiechnęła się do kochanki, nadal pewnie przytrzymując jej pośladki.
- Może najpierw… usiądę… albo położę się wygodnie?- zapytała cicho malarka.
Perka niechętnie puściła pośladki kochanki.
- Połóż się, będzie ci wygodniej. - Uniosła się na przedramionach i przesunęła, robiąc miejsce obok siebie.
- Dobrze…- odparła nieśmiało okularnica kładąc się grzecznie i dłonią odgarniając niesforne kosmyki z twarzy.
- Daalleeej mooojaaa słoooodka dzikusko!- wrzeszczała głośno Ruta tonem pełnym radości i ekstazy.
- Marylka… chyba dobrze się bawi.- zaśmiała się cicho Wilga.
- Ja też. - Perka położyła się na kochance i pocałowała ją delikatnie w usta.
- To dobrze…- odparła z ciepłym uśmiechem dziewczyna rozkoszując się pocałunkiem i ciepłem ciała Zosi.
- Dziewczyny lubią być głośne. - Perka pogłębiła pocałunek, sięgając dłońmi do piersi kochanki i ściskając je mocno.
- Ja… nie…- pisnęła cichutko Jagoda między pocałunkami prężąc się instynktownie pod zachłannym dotykiem kochanki.
- Wiem. - Perka zsunęła się odrobinę niżej i pocałowała szyję Wilgi ssąc ją zachłannie.
- To ddobrze…- mruczała cicho dziewczyna poddając się pieszczocie i wijąc zmysłowo.
Zosia przeniosła się na drugą stronę szyi pozostawiając w poprzednim miejscu tortur sporą malinkę i ponownie zabrała się do pracy. Jedna z jej dłoni opuściła pierś kochanki i powędrowała w dół w stronę jej kobiecości. Powoli zanurzyła palce i na razie pozostawiła je w bezruchu, by Jagoda mogła przywyknąć do ich obecności. Ta pojękiwała cichutko i dyszała poddając się dotykowi Zofii. Zamknęła oczy i pozwoliła ciału reagować instynktownie na dotyk palców i ust Perki wyrywający gwałtowne oddech z jej piersi. Ruda czarownica zsunęła się jeszcze niżej i przywarła ustami do opuszczonej przez dłoń piersi, ssąc ją równie mocno co przed chwilą szyję. Jej palce zaczęły ospale poruszać się w ciele kochanki. Pomruki i jęki Jagody stawały się głośniejsze. Jej ciało zaczęło wić się nerwowo. Teraz… kiedy znajdowały się na biwaku, a entuzjastyczne wrzaski Marylki przypominały Jagodzie o tym że może być posłyszana, wrodzona nieśmiało malarki nie pozwalała jej w pełni poddać się chwili. Nie była tak odważna jak w czterech ścianach sypialni. I walczyła sama sama ze sobą. A jedną ze stron tego konfliktu Perka powoli podsycała swoim dotykiem.
Zosia odnalazła wrażliwy punkt we wnętrzu kochanki i zaczęła go delikatnie masować. Oczekiwała momentu, gdy Jagoda będzie mogła myśleć tylko o tym co dzieje się w ich niewielki namiocie, pozwalając ustom wędrować po piersi kochanki i pozostawiając na niej kolejne malinki. To była długa walka… jęki Ruty w namiocie obok już ustały, a wijąca się malarka jeszcze walczył. Jednak w końcu jej kolejne jęki zaczęły być donośniejsze. Zawstydzona Wilga zakryła zamknięte oczy dłońmi i poddała się w pełni rozpalającemu dotykowi Zosi. Perka wsunęła kolejny palec w kobiecość kochanki i przyspieszyła swoje ruchy coraz mocniej atakując wnętrze kochanki. Pochwyciła w końcu karmelek piersi Wilgi i zaczęła go ssać równie intensywnie co otaczającą go skórę. Teraz malarka już w pełni była pod jej władzą, jej ciało ocierało się o Zosię jakby domagało się więcej pieszczot jak i uwagi. Jej jęki były donośniejsze i intensywne. Była głośna, była bezwstydna i była coraz bliżej szczytu.
Zosia pochwyciła w palce drugi karmelek jej piersi i zaczęła pociągać go delikatnie, ale z każdą chwilą coraz śmielej. Dłoń, która zabawiała się kobiecością kochanki cały czas przyspieszała i już wkrótce namiot poza jękami Wilgi wypełniły mokre plaśnięcia ataków Perki.
Aż w końcu nastąpił głośny finał, przy którym to ciało Wilgi napięło się jak cięciwa łuku. A sama malarka krzyknęła głośno oznajmiając światu swoją ekstazę. Perka jeszcze przez chwilę drażniła się z jej kobiecością, pozwalając za to odpocząć wymęczonym i pooznaczanym licznymi malinkami, piersiom. Uniosła się na wolnej dłoni i z uśmiechem obserwowała dochodzącą do siebie kochankę.
- Lubię patrzeć gdy dochodzisz.
- Ty też wyglądasz wtedy rozkosznie. - przeciągnęła się zmysłowo dziewczyna i przytuliła do Zosi. - To co teraz? Idziemy spać?

- Możesz próbować. - Perka podciągnęła się do góry układając ponownie na kochance, jednak jej palce nadal poruszały się w jej kwiatuszku.
- Mmm… ogę.- zgodziła się nieco rozkojarzona okularnica wodząc językiem po szyi Zosi i ocierając się biustem o jej piersi. Zupełnie zapomniała o czym rozmawiały.
Perka powoli wysunęła swoje palce i przesunęła nimi między pośladkami kochanki. Nim WIlga zdążyła zareagować wsunęła jeden z nich w jej tylni otworek.
- No to próbuj zasnąć.
- Mhmmm… - mruknęła Jagoda i ukąsiła delikatnie szyję kochanki próbując uciec pośladkami od palca Zosi. Bez skutku. Jej ciało drżało poddawane tym wyuzdanym pieszczotom przy dźwiękach dochodzących z namiotu obok. Tym razem jęków i pomruków Aśki.
Poruszając środkowy palcem w pupie kochanki Zosia wsunęła kciuk w jej kobiecość i złączyła palce w jej wnętrzu.
- Jesteś taka mięciutka i mokra. - Wyszeptała rozpalonym głosem i pocałowała Wilgę w usta.
- Przez ciebie… - Jagoda poskarżyła się cicho po pocałunku, a potem wróciła do kąsania szyi kochanki. Chwyciła dłońmi jej biust zaczęła pocierać nim własne nabrzmiałe z podniecenia piersi.
- Nie lubisz być w tym stanie? - Zosia pozwalała sobie na to by jej palce powoli masowały wnętrze kochanki, ocierając się o siebie.
- Nnnie wiiem. - ni to załkała ni to wyjęczała malarka wijąc się po dotykiem coraz bliżej szczytu rozkoszy.
- Mam przerwać? - Perka delikatnie pocałowała rozpaloną skórę.
Okularnica zaprzeczyła ruchem głowy w odpowiedzi. Jej ciało drżało pokryte potem, a kilka chwil później Jagoda doszła głośno i intensywnie. Zosia natomiast bawiła się dalej wsuwając w pupę kochanki kolejny palec. Uśmiechając się wtuliła twarz w ramię Wilgi i ospale poruszała swoimi palcami ciekawa czy uda się jej niebawem wsunąć kolejny.
- Mam przyspieszyć? - Spytała po raz kolejny całując rozpaloną skórę.
- Dopiero coo… - pisnęła zmęczonym głosem malarka. - … potrzebuję chwili.
Zadrżała dodając. - Ostrożnie… to boli… trochę.
Była tam bowiem ciaśniutka i na trzeci palec raczej nie było miejsca.
- Coś trzeba na to poradzić. - Zosia zatrzymała palce nie wyciągając ich i podniosła się siadając obok malarki. Sięgnęła do wrzuconej w róg namiotu torby lekarskiej i wyciągnęła swoją ulubioną maść . Sporo jej ubyło po zabawach z Patrykiem ale wybrała nieco drugą dłonią i powoli zaczęła ją wprowadzać, ostrożnymi ruchami do wnętrza kochanki. - Zaraz powinno być lepiej.
- Nie musimy się skupiać tylko na mnie. - mruknęła nieśmiało Wilga uśmiechając się ciepło, gdy poddawała się dotykowi kochanki.
Perka uśmiechnęła się przyspieszając ruchy.
- Wybacz jestem dosyć samolubna. Lubię cię pieścić. - Rozchyliła palce mocniej napierając na ścianki kochanki. - Masz na coś ochotę?
- Zabawkę wzięłam… planując użyć ją na tobie. - pisnęła wstydliwie pomiędzy głośnymi jękami. A choć maść przyniosła Wildze ulgę, to nie zmieniło faktu, że tam była ciaśniutka.
- A gdzie ją masz? - Zosia rozsuwała i zsuwała palce, przyzwyczajając powoli mięśnie kochanki.
- W plecaku, na tylnym siedzeniu… samochodu. - popiskiwała rozpalana pieszczotami dziewczyna.
- Za daleko. - Perka przyspieszyła ruchu siedząc obok kochanki i patrząc jak jej ciało reaguje.
- Plaaa….nowałaam naaa toobie wraz z Rruutą. - jęknęła dochodząc i wyznając. - Ja cięę… zwiążeeeemy… u Aśki.
Zosia nachyliła się i pocałowała kochankę.
- Dobrze. Z przyjemnością się wam oddam. - Zatrzymała swoją dłoń, pozwalając jej odpocząć, ale nie wyjmowała palców z wnętrza kochanki. Delektowała się tym jak ciało Wilgi pulsuje obejmując ją. - To co… jeszcze jeden paluszek?
- Nie nie zmieści się …- szepnęła dziewczyna łapiąc oddech po niedawnym szczytowaniu.
- Zmieści, ale trochę zajmie nim się przyzwyczaisz. - Perka wysunęła kciuk z kobiecości kochanki i ustawiła wygodniej dłoń. Powoli naparła kolejnym palcem na pupę Wilgi.
- Nie nie to za dużo naprawdę! - panikowała Jagoda pojękując jednocześnie. Jej ciało stawiało duży opór.
- No już… bądź grzeczna i się rozluźnij. - Zosia przyklęknęła ponad kochanką i przywarła ustami do jej kwiatuszka. - Planuję tu niebawem wsunąć coś wibrującego. Trzeba cię przyzwyczaić.
- To za dużo… ja nie jestem taka… dośw dośw… taka gotowa… może lepiej nie… - panikowała malarka drżąc od pieszczot. - mi wystarczy mniej… naprawdę… nie musisz.
Jej ciało było jednak rozgrzane i wyraźnie pobudzone.
- Mówiłam, że jestem samolubna. - Perka szeptała składając w przerwach pocałunki na kobiecości kochanki i milimetr po milimetrze wsuwając kolejny palec. - Chcę zobaczyć urządzonko wibrujące w twoim wnętrzu i spijać jednocześnie twoje soki. Wybacz.-
- Jaaaa…! - krzyknęła głośno dochodząc i niemal zemdlała od nadmiaru wrażeń.
Perka pozostawiła swoje palce, ale nie poruszała nimi. Ostrożnie całowała delikatną skórę na łonie kochanki.
- I jak tu się z tobą nie drażnić, kochana? - Wyszeptała.
- Za bardzo to lubisz… i będziesz mu mu musiała brać mnie… wszędzie ze sobą. - wydyszała z trudem zmęczona czarownica.
- Na razie na pewno nigdzie cię nie wypuszczam… hm… może znajdziemy jakiś sklep po drodze. Przydałby się jakiś wąski wibratorek, mogłabyś jechać z nim w środku. - Całując w przerwach skórę kochanki, obserwowała mięśnie zaciskające się na własnych palcach przy każdym oddechu kochanki.
- Dlaczego… ja? - mruknęła zawstydzona tym pomysłem malarka.
- Hm… - Zosia zamyśliła się, wysuwając przy okazji pierwszy palec z pupy Jagody. - Nie wiem czy kiedyś tak miałaś ale… czasem spotyka się na swojej drodze kogoś z kim odnajduje się dziwną więź. Miałam tak z moja mentorką, miałam z Duchem… tą więź czuję też z tobą. - Już chciała powiedzieć, że czuje ją też z Patrykiem, ale darowała sobie.
- Dlaczego… nie w tobie? - odparła ze śmiechem i z trudem uniosła dłoń, by pogłaskać Perkę po czuprynie.
- W sensie? - Zosia wyjęła ostrożnie kolejny palec z pupy malarki.
- Ja już jeździłam z czymś w sobie… twoja kolej. - przypomniała jej Jagoda.
- Och… - Perka wyjęła ostatni palec i powoli osunęła się na śpiwór tuż obok Wilgi. Z zadowoleniem wpatrywała się na swoje zmęczone, umorusane maścią i sokami kochanki palce. - Jeśli masz ochotę.
- Mhmmm i może zrobimy coś szalonego potem we trzy… albo cztery. Jestem pewna, że koleżanki skuszą się na ciebie… - zamruczała wodząc łakomym spojrzeniem po ciele Zosi.
- Chyba zaczynam się obawiać. - Perka zaśmiała się i przytuliła się do ciała Jagody.
- Czego? - zdziwiła się malarka.
- Was pieszczących moje ciało. - Zosia pocałowała rozpaloną skórę Wilgi.
- Sama sobie jesteś winna. To bardzo ładne ciało. - odparła żartobliwie kochanka.
- Wobec tego wina mojej matki. Jesteśmy potwornie podobne tylko… - Perka chwyciła jedną ze swoich piersi i ścisnęła. - Ja mam większe cycki.
- Bardzo ładne. - ziewnęła Wilga z trudem ocierając się potrzebie snu.
- Śpij. Ja też zaraz padnę. - Perka okryła kochankę śpiworem i wtuliła się w nią, czekając aż Jagoda uśnie. Jej ciało było takie przyjemne, takie dziewicze. Zosia cały czas wahała się na ile powinna dręczyć Wilgę. Jak bardzo wprowadzać ją w świat wyuzdanych rozkoszy.

Gdy Wilga usnęła usiadła obok niej i przez chwilę przyglądała się drobnemu, smukłemu ciału kochanki. Tyle dylematów. Co począć z Wilgą… co zrobić z tym ich pokracznym kręgiem… co zrobić z Patrykiem. Sięgnęła po telefon i zerknęła na ostatniego smsa w świetle latarki, która którą zawiesiła na jednym z drążków. Poczuła jak na sam widok zaczyna drżeć. Do tego to podniecenie, które wywołała w niej Jagoda... Powoli sięgnęła do swojej kobiecości i ostrożnie zaczęła przesuwać po niej palcami. Nagle przyszedł jej do głowy szalony pomysł. Ostrożnie oparła telefon o jeden ze znajdujących się w środku z plecaków i skierowała kamerkę tak by było widać jedynie jej kobiecość i fragment brzucha i piersi. Widok własnego kwiatu sprawił, że zrobiło się jej jeszcze bardziej mokro. Włączyła nagrywanie i zaczęła się dotykać. Coraz szybciej… mocniej. Ugryzła drugą rękę nie chcąc hałasować. Widok znikających wewnątrz palców, sprawił, że doszła po zaledwie kilku ruchach. Z trudem łapiąc oddech przejrzała nagranie i wysłała je Patrykowi. Z jednej strony nakręcona tym co zrobiła, a z drugiej zawstydzona, ułożyła się z powrotem obok Wilgi i zgasiła światło.
 
Aiko jest offline  
Stary 19-08-2018, 20:52   #43
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację

21 marca


Wczesny poranek. Gwizdanie. Bardzo wczesny poranek. Bo jeszcze panował mrok. Gwizdanie. Jagoda oczywiście jeszcze spała, nieświadomie kusząc wypiętym zadkiem.
Gwizdanie. To chyba Joanna gwizdała.
Perka ucałowała Wilgę i zerknęła na telefon. Nie spodziewała się tam czegokolwiek znaleźć jakby nie patrzeć wysłała filmik późno w nocy. Niestety odpowiedź jeszcze nie nadeszła, ale sądząc po godzinie 4:44… Patryk jeszcze nie miał okazji widzieć co mu wysłała. Zgarnęła swoją sukienkę i naga wyszła z namiotu.
Świerga rozpalała ognisko, by zaparzyć kawę… rozczochrane włosy, krótkie spodenki i biała koszulka na ramiączkach nadawały jej wygląd jakiejś dzikuski. Łypnęła okiem na wychodzącą z namiotu Perkę.
- Musimy się zbierać… pewnie jak najszybciej.- oceniła. Okolicę spowijała mleczna mgła i.. także Zofia czuła w niej coś… nieprzyjemnego i nienaturalnego.
-Taa… - Perka wciągnęła sukienkę przez głowę. - Chcemy tu jeść śniadanie? … Co to w ogóle jest?
- Nie wiem. Nie chcę też się dowiedzieć. To coś…- zamyśliła się próbując zdefiniować słowami uczucie które czuła. Westchnęła.- Coś po prostu wisi w powietrzu. Tragedia.
- Wilga miała wizję z trasy. Zakrwawioną dłoń… - Perka usiadła przy ognisku. - Zerknę na drugą stronę, dobrze? - Nie czekając na odpowiedź Świergi przeszła spojrzeniem do świata duchów. I to co zobaczyła… mgłę, niby taką samą jednak inną. Ta otulała wszystko jeszcze gęstszym oparem. Jakby żywy całun… pogrzebowy, dusił wszystko swoją obecnością, zaciskał się wokół samej czarownicy. Nie było tu innych duszków, jakby wszystkie poukrywały się w przerażeniu. I może rzeczywiście tak było.
Perka wróciła do realnego świata i gwizdnęła przywołując Ducha.
- Napijemy się kawy po drodze. Zbierajmy się stąd. - Wstała od ogniska i ruszyła z powrotem do namiotu by obudzić Wilgę.
- Mamy trochę roboty przy…- Świerga nie dokończyła, bo Duch zawył niczym wilk po czym z podkulonym ogonem pognał pod samochód i schował się pod nim.
- Obudź Rutę. - Perka otworzyła namiot i zaczęła wyciągać z niego rzeczy. - Wilga jedziemy!
- Jest ciemno.. spaaać…- wyjęczała Jagoda tylko zakopując się pod śpiwór, głośny wrzask bólu potwierdził fakt, że Aśka nie bawiła się w tej chwili w subtelności.
- Ruchy bo zwinę namiot nim się ubierzesz. - Na potwierdzenie groźby zaczęła wyjmować śledzie kotwiące linki z ziemi.
- Czeeeemmu…- ziewnęła Jagoda niemrawo ubierając to co akurat znalazło się pod jej dłonią. - … To Świerga, prawda. Nie musimy się aż tak spieszyć do jej domu.
- Czuję coś złego… - Perka pewnym ruchem zdjęła tropik. - … duszącego… także w świecie duchów. - Szybko składała nieprzemakalny materiał. - … Inne duchy się pochowały.
- Och… - odparła zalęknionym głosem Jagoda. To ją wybudziło od razu i zabrała się za pospieszne pakowanie. Wyjrzała z namiotu widząc mlecznobiały opar.
- Trzeba będzie uważać na drodze.- powiedziała.
- To nie moja wina… nigdy coś takiego mi się nie przytrafiło. Ta mgła z wczoraj była niewinną sztuczką.- rzekła Ruta na swoją obronę składając pospiesznie namiot.
- Na razie nie wiemy w ogóle co to jest. - Perka wręczyła Wildze kilka toreb by zaniosła je do auta i sprawnie zwinęła śpiwór i karimatę.
Po chwili pakowania były gotowe do wyjazdu i Zosia zasiadła za kierownicą, a Świerga obok. Poubierane bez składu i ładu czarownice utknęły z tyłu wraz z popiskującym duchem. We mgle wydawało się coś poruszać, ale może to były tylko złudzenia?
Perka pozwoliła spojrzeniu przejść częściowo do świata duchów licząc na to, że tak więcej zobaczy. I to co zobaczyła… bynajmniej nie było miłe. Sylwetki ludzkie obleczone całunem, blade jak kość słoniowa twarze wykrzywione cierpieniem. Puste oczodoły. Mgła składała się z tych istot. Palcami drapały o szyby i maskę próbując dostać się do środka jej opla. Tylko po co?
Perka przeklęła pod nosem dorzucając tylko. - Nieboszczyki. - Musiała je jakoś wyciągnąć z tego gówna. Tylko jak? Nerwowo rozglądała się jadąc powoli i szukając jakiegoś przejazdu.
Bez problemu udało jej się wyjechać na ulicę mijając narzekających na mgłę studentów u wyjścia z pola biwakowego, czasem niewiedza była błogosławieństwem. Zosia miała wrażenie, że opel wyjątkowo opornie się dziś daje prowadzić.
W duchu modliła się do Mokoszy ostrożnie prąc naprzód. Ktoś to musiał na nie nasłać… tylko kto?
Ruszyła drogą w ciszy. Jakoś ten mleczny opar zniechęcał pozostałe wiedźmy do rozmowy. Samochód powoli zaczął przyspieszać, mimo że nie dodawała gazu.
- Ostrożnie… nie musimy tak szybko. Wiem, że chcesz opuścić tą mgłę.- skarciła ją nerwowo Świerga nieświadoma sytuacji.
Perka spróbowała wcisnąć hamulec.
- To nie ja. - Wyszeptała starając się nie odrywać wzroku od drogi.
- Jeśli nie ty… to…- Świerga zbladła rozglądając się dookoła. - Torba… moja torba… Ruta…
Marylka podała szybko torbę blondynce. Ta zaś wyjęła z niej warkoczyk upleciony misternie ze słomy. Coś tam mrucząc w staroruskim zaczęła ten warkoczyk związywać w misterny supełek. Na razie bez większego skutku. Bo Perka walczyła z coraz większą podsterownością swojego samochodu.
- Zapnijcie pasy. - Zosia z całych sił wciskała pedał hamulca. Co jednak niewiele pomagało. Nie tylko zresztą jej samochód miał takie problemy. Duża ciężarówka minęła ich dosłownie niemal o włos.
Perka zaczęła rozważać alternatywne drogi hamowania. Rów? Na pewno lepiej niż drzewo lub inne auto. W duchu modliła się do Mokoszy i Światowida by jednak udało się zatrzymać te prawie dwie tony załadowanego auta bez kolizji.
Tymczasem cokolwiek próbowała zrobić Świerga…na razie nie działało. Opel niczym narowisty rumak próbował wyrwać się spod kontroli Zosi, sytuacji nie ułatwiał fakt, że inne samochody miały podobnie. Przy tej prędkości zresztą nawet rów trudno było uznać za w pełni bezpieczną alternatywę.
- Co związane zerwij znów! - wrzasnęła nagle Świerga rozrywając supełek i nieco rozpraszając mgłę, oraz dając Perce nieco kontroli nad autem. Nie mogła go zatrzymać, ale przynajmniej udawało się zwolnić.
Perka przygryzła wargę, powoli zjeżdżając w kierunku pobocza. W końcu nie wytrzymała i zwróciła się do opiekującego się jej autem bzionka.
- Wyłącz silnik.
Maszyna zazgrzytała mocno, jakby dwie siły walczyły o kontrolę nad pojazdem. Pisk metalu przypominał wycie upiorów z innego świata. Rozpędzony van minął nagle opla i próbując uniknąć wypadnięcia z zakrętu, gwałtownie skręcił. Na niewiele się to zdało. Uderzył z impetem w drzewo, oznaczone jako “czarny punkt”. To sprawiło jednak, że upiory kryjące się w mgle skupiły właśnie na rozgrywającym się na oczach czarownic wypadku. I odpuściły dalszą walkę o kontrolę na pojazdem czarownic.
Perka zwolniła na ile była w stanie i zerknęła na Świergę.
- Wysiadamy czy wiejemy?
- Powinnyśmy pomóc i zawiadomić pogotowie.- odparła cicho Jagoda, zamiast Aśki. Z wyraźnym uporem wpatrując się zarówno w Zosię jak i Joannę. Jakby stwierdziła, że tym razem postawi na swoim, choćby wszystkie trzy były przeciw niej.
Zosia docisnęła hamulec starając się zatrzymać auto.
Tym razem wszystko odbyło się bez problemu.
- Ja mogę zadzwonić.- stwierdziła Ruta, gdy ich auto gładko zatrzymało się na poboczu.- Wy pojedziecie dalej. Zeznam że jestem autostopowiczką. -
Świerga wysiadła z wozu i dodała.- Znam pierwszą pomoc, ale tu chyba będzie potrzebne coś więcej.
- Ja mogę ich nawet połatać… jeśli żyją. - Perka wyszła z auta zgarniając kluczyki i wypuściła Ducha, obawiając się pozostawić go w środku. - Co by nie było powinnyśmy najpierw zobaczyć czy można ich wyciągnąć…. i zrobić coś z duchami.
- Duchy biorę na siebie.- odparła Świerga wyciągając buteleczkę z wodą, prawdopodobnie święconą, i solą. A Ruta podążyła za nimi dodając.- Też coś tam umiem leczyć.
I wyjęła słoiczek z jakąś maścią.
Tylko Jagoda została w oplu, wraz z Duchem… który odmówił wyjścia z samochodu.
Widząc opierającego się psa, Perka westchnęła tylko i zgarnęła swoją torbą lekarską. Tak uzbrojona podeszła do rozbitego auta i zajrzała przez okno kierowcy.
Świerga podśpiewując cicho rozlewała wodę i sypała sól, wywołując ledwo słyszalne ssyki dochodzące z różnych stron. Kierowca vana leżał w kałuży krwi i był… umierający. Zosia nie potrzebowała oględzin by to stwierdzić. Miał też pasażerkę na gapę… również w takim ciężkim stanie. Oboje byli przypięci pasami, a ich oddechy robiły się coraz płytsze. Wydawało się też mgiełka stara się wraz ich oddechami wyssać dusze, by dołączyć je do swojej kolekcji.
Perka odstawiła torbę i wydobyła świeczkę, której jeszcze niedawno używała przy umierającej sarnie i sięgając przez rozbitą szybę, otworzyła drzwi. Wyciąganie ich w tym stanie było głupim pomysłem. Wstawiając zapalony lampionik do środka, obejrzała się na Rutę.
- Zadzwoń po karetkę. Spróbuję ich utrzymać przy życiu. - Pospiesznie zaczęła szeptać urok, mając nadzieję że dym spowolni krwawienie.
- Masz, to pomoże…- Ruta podała Perce słoiczek z jakąś maścią. A sama zaczęła dzwonić, podczas Świerga odganiała żarłoczne duchy.
Zosia przytaknęła i powąchała zawartość słoiczka starając się rozpoznać jego zawartość. Wsunęła się tułowiem do wozu i zaczęła nakładać maść na otwarte rany.
Maść zatamowała krwawienie i przyspieszyła nieco regenerację. Klan Marylki znał się na miksturach. Zosia poczuła niewielkie ukłucie zazdrości. Niestety jej klan znał się na czymś o czym nie miała bladego pojęcia,a mikstury… nie miała szans z czarownicą, która zajmowała się nimi od początku. Zepchnęła złe myśli na tył głowy i skupiła się na tamowaniu, najbardziej niebezpiecznych zranień. Skończywszy z kierowcą przeszła na drugą stronę auta i zajęła się dziewczyną.
Ich działania dawały nadzieję na pozytywne rezultaty. Oddechy obojga się ustabilizowały, a widmo śmierci z pewnością udało się oddalić na jakiś czas przynajmniej. Marylka tymczasem dzwoniła na pogotowie.
Perka zerknęła na rozbite auto sprawdzając czy benzyna wylała i czy jest szansa, że się zapali. Nie było takiego problemu. A i mgła się rozrzedzała przechodząc z upiornie mlecznobiałego oparu w szarawą mgiełkę poranka.

- I co ? Jak sytuacja?- spytała Świerga kończąc już swoje “egzorcyzmy”.
- Powinno być dobrze, ale zostawiłabym ich w aucie na wypadek gdyby wstrząs ruszył kręgosłup. - Perka wyszła z samochodu z zakrwawionymi dłońmi. - W aucie mam kilka kocy termicznych. Mogą być lekko w sierści ale powinny dać radę.
- Raczej jeden… Po co Rucie więcej kocy termicznych?- przypomniała jej Joanna.
- Jak mamy pomóc?- zapytała Marylka wtrącając się w rozmowę.
- Rucie? Trzeba tą dwójkę okryć co by nie dostali hipotermii. Stracili sporo krwi. - Perka podeszła do swojej torby i wytarła zakrwawione dłonie w kitel. - Możecie po nie skoczyć.
- Ale jeśli Ruta tu tylko była, to tylko ona ich mogła okryć kocami.- wyjaśniła swoje wątpliwości Joanna, gdy Marylka ruszyła wykonać polecenie.
- Dzwoniła na pogotowie. - Perka wrzuciła kitel z powrotem do torby i wyprostowała się. - Będziemy musiały tu zaczekać aż przyjadą… Co z duchami?
- Chyba odeszły już… w każdym razie te w okolicy najbliższej się oddaliły.- stwierdziła Joanna wyraźnie niezadowolona z tego pomysłu.
Tymczasem komórka Perki zawibrowała, a Ruta wróciła z kocami.
Zosia pomogła dziewczynom okryć dwójkę poszkodowanych i zgarnęła swój lampionek. Wróciła się do opla i otworzyła pakę. Przysiadła na jej krawędzi i zabrała się za odczyszczanie rąk z krwi. Powinna chociaż sprawdzić kto do niej napisał. Jakby nie patrzeć… to nie musiał być Patryk. Wydobyła telefon zerkając przy okazji na las jakby obawiając się tego co mogłoby od niego nadciągnąć.
SMS był jednak od Patryka… o tej porze matka by jeszcze córki nie męczyła, a mentorka nie uznawała telefonów komórkowych. Trzy pozostałe czarownice zajmowały się poszkodowanymi, pozwalając Zosi odpocząć. Jagoda widząc bowiem że może pomóc, tak po prostu normalnie bez pomocy czarów, również dołączyła do sióstr. Perka upiła wody z jednej z zakupionych butelek i włączyła wiadomość by zobaczyć jej zawartość.
“Nie mogę teraz ale obiecuję coś więcej później
I fotka jego męskości, twardej i w pełni gotowej do boju i nieco zabrudzonej na biało. Cóż… nie mogła się spodziewać niczego innego po ich wyuzdanej korespondencji.
Z odrobinę smutną miną pogładziła ekran, trochę jakby przesuwała palcami po jego męskości. A co by było gdyby teraz to one rąbnęły w drzewo? Co gdyby on siedział obok? Poczuła nieprzyjemny dreszcz przechodzący po plecach. Powoli odpisała.
“ Skoro nie masz dla mnie czasu to dziś fotki nie będzie.
Chciała by zabrzmiało to żartobliwie. Wsunęła telefon do kieszeni i przyjrzała się pozostałym czarownicom, głaszcząc uspokajająco Ducha.Te już zajęły się w pełni rannymi i radziły co dalej. Sytuacja była ustabilizowana na chwilę obecną i już było widać światła karetki i miejscowej policji. Szykowało się tłumaczenie sytuacji i składanie zeznań. Sprawa jednak powinna być krótka, wszak widać było że zdarzył się tu wypadek. Perka wysiadła z auta i podeszła do miejsca wypadku, by odpowiedzieć na zeznania.

Karetka zabrała poszkodowanych, a policjanci zebrali zeznania i zabezpieczyli teren. Zebrali też numery kontaktowe od całej czwórki dziewczyn i puścili je wolno. Po trzech godzinach.
W końcu mogły ruszyć dalej z burczącymi brzuchami. Zosia wydobyła z tyłu auta jakieś owoce i kabanosy. Rozdała je pasażerkom i sama z jabłkiem w zębach ponownie odpaliła silnik.
- Znajdziemy jakieś miejsce by zjeść obiad i oddam ci stery, dobrze? - Zerknęła na siedzącą obok Aśkę odgryzając spory kawałek owocu.
- To jest dobry pomysł. - potwierdziła Świerga i westchnęła. - Przyda nam się krótki wypoczynek. -
Wjeżdżały do kolejnej wsi szukając miejscowego zajazdu i trafiły na taki. Rodzinną firmę prowadzącą uroczą jadłodajnię z posiłkami dla miejscowych i turystów. I reklamującą się pizzą prosto z kamiennego pieca.
Perka zaparkowała auto i wypuściła całą wycieczkę.
- Nie wiem jak wy, ale ja umieram z głodu. - Zgarnęła plecak z portfelem i ruszyła w kierunku zajazdu.
- Ja też…- odparła wesoło Ruta, a Świerga tylko przytaknęła nerwowo. Jedynie Jagoda była lekko przybita.
- Przepraszam. Że moja przepowiednia nie była przydatna. I że je nie byłam przydatna.- odezwała się cicho malarka poprawiając okulary na nosie.
- Za karę każemy ci opróżnić duszkiem całą butelkę wina. - Perka potarmosiła włosy Wilgi.
- Nie zdołam! - przeraziła się okularnica.- Mam słabą głowę.
- No to nie marudź. - Zosia mrugnęła do niej.
Przybytek był dość duży i wygodny. Niewątpliwie przejeżdżało tędy wielu turystów. Oznaczało to w miarę dobre jedzenie… i ceny z kosmosu. Na szczęście Liszka zostawiła im dość spore fundusze, które nawet po zakupach u Jolanty pozwalały na odrobinę szaleństwa.
Perka zamówiła wszystkim pizze i jakieś napoje, zarówno kawę jak i coś zimnego. W końcu padnięta opadła na ławę.
- Nie cierpię takich poranków. - Wyszeptała opierając policzek na blacie stołu.
- Jak my wszystkie…- oceniła Joanna i westchnęła.- Trzeba by jednak pomyśleć, czy coś zrobimy w związku z tą mgłą.
- A możemy coś zrobić?- spytała Marylka.
- Nie wiem… nigdy nie spotkałam się z czymś takim. Choć przypomina mi to zwodnicze ogniki z bagien.- wyjaśniła Świerga.
- Mogę zdzwonić się po kawie z Liszką, może kojarzy coś takiego… - Zosia westchnęła ciężko. - Albo z moją matką.
- Jeśli mamy się zająć tym, to musimy się gdzieś zatrzymać na dłużej w okolicy.- zamyśliła się Świerga pocierając podbródek.
- Pomyślimy o tym później.- odparła wesoło Ruta i spojrzała na pozostałe dziewczyny. - Spieszy się nam?
Perka pokręciła głową, choć wyszło to dosyć pokracznie bo nadal nie podniosła głowy z blatu.
- Chyba mają tu pokoje jakby co. Możemy sobie pozwolić na nieco rozpusty.
- To po zjedzeniu poszukajmy pokojów do wynajęcia. Trzeba odespać poranek i ubrać się po ludzku.- zaproponowała Marylka i rozejrzała się po czarownica.- Co wy na to?
Tymczasem zamówione pizze właśnie była do nich niesione.
Zosia podniosła głowę i przełknęła ślinkę czując zapach zbliżającego się dania.
- Sen, kąpiel… ubranie. Brzmi jak spełnienie marzeń. - Gdy tylko talerze stanęły przed nimi sięgnęła po pierwszy kawałek pizzy i zabrała się za jedzenie.
- Ja też jestem za.- stwierdziła Jagoda cicho również zabierając się za jedzenie wraz z Rutą.
- Ale dziś już nie dojedziemy do mnie. Więc raczej jutro…- zgodziła się spolegliwie Świerga również jedząc.
Pierwszy kawałek błyskawicznie zniknął w ustach Perki i zabrała się za kolejny.
- Co się odwlecze to się nie uciecze. - Uśmiechnęła się do Asi. - A kto wie może mają tu w okolicy jakąś banię. Mogłybyśmy skorzystać.
- Nie liczyłabym na coś więcej niż dwuosobowa wanna. W końcu pół godziny stąd jest biwak nad stawem.- oceniła Ruta.
- Cóż pomarzyć zawsze można. - Perka opróżniła jednym dużym łykiem swoje podwójne espresso i wróciła do jedzenia. Myślenie i planowanie musiało ustąpić teraz pola pustemu żołądkowi.
Posiłek odbył się przy wesołym trajkotaniu Marylki o wszystkim i o niczym. Ona jako jedyna zachowała siły i entuzjazm. Joanna była jakaś niemrawa, a nawykła do późnego wstawania Jagódka niemal zasypiała nad stołem. Posiłek upłynął szybko i przyjemnie, pozwalając zapomnieć o wypadku i jego przyczynach.
Perka zapłaciła za posiłek pieniędzmi z koperty i wypytała kelnerkę o możliwość wynajmu pokojów.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 22-08-2018, 11:17   #44
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Te były. Były też drogie i dwuosobowe co pozwalało znów podzielić się na pary. Same pokoje okazały się przepłacone. Dwa łóżka, szafa, telewizor z kilkoma naziemnymi kanałami. Mała łazienka. Nie najgorzej, ale za cenę jaką tu żądano Perka mogła oczekiwać czegoś więcej.
Jagoda jednak nie miała takich dylematów i po zdjęciu butów, po prostu wczołgała się pod pościel na łóżku. Zosia postanowiła, że wobec tego zacznie od kąpieli, a potem wykona telefon do Liszki. Zrzucając z siebie sukienkę zerknęła na komórkę, upewniając się czy nic do niej nie dotarło.Niczego nie było… czy czuła z tego powodu ulgę, czy zawód? Na pewno czuła zmęczenie wywołane ciężkim porankiem, które ugasiło wszelki ogień w jej lędźwiach. Przynajmniej na razie. Wzięła ciepły prysznic, zmywając z siebie pozostałości nocy, z pomocą darmowego mydełka, zalegającego na umywalce i owinięta jedynie ręcznikiem wróciła do pokoju. Padła ciężko na łóżko i wybrałaby numer Liszki, gdyby nie fakt że przyszedł dość obszerny MMS od Patryka. Niepewnie zerkając na swoją towarzyszkę i upewniwszy się, że ma wyciszony telefon odpaliła wiadomość. Filmik był krótki i był lustrzanym odbiciem tego co wysłała. Męska dłoń gładziła twardy oręż aż do wyciśnięcia z niej soków. Zosia rozpoznała nawet miejsce, gdzie oddawała się zabawie… w swoim biurze. Pewnie w godzinach pracy. Oczywiście oznaczało to, że był bardziej ubrany niż ona. Ale dotykał się myśląc o niej z pewnością. Bo ten filmik nagrał dla niej. Nie było żadnego podpisu, ale czyż obraz nie starcza za tysiąc słów?
Odtworzyła filmik jeszcze raz, czując jak mimo zmęczenia jej ciało znów wypełnia znajome ciepło. Wpatrywała się w ekran, aż ten wygasł i wtedy zobaczyła swoje odbicie. Zarumienioną twarz, rozchylone wargi. Ręcznik zsunął się odsłaniając większość piersi. Drżącymi palcami zrobiła sobie takie zdjęcie i wysłała je Patrykowi, po czym drżąc opadła na pościel. Czemu tak na niego reagowała? Odpaliła filmik jeszcze raz, upewniając się że Jagoda śpi i sięgnęła do swojej mokrej kobiecości. Nie powinna… to jakaś dziecinada. Zaczęła dotykać się wpatrując się w ruchy dłoni Patryka. Jeszcze raz i jeszcze raz, aż nagle doszła, ukrywając twarz w poduszce by stłumić jęknięcie. Jagoda spała jak zabita pomrukując tylko pod nosem. Podobnie jak czarownice za ścianą. U nich też było cicho.
“ Chciałbym cię taką przyłapać w moim biurze”. Tymczasem przyszła kolejna wiadomość od Patryka. Perka przygryzła wargę. Świerga miała rację powinna to zatrzymać, ale palce same pisały wiadomość.
“Chciałabym cię dosiąść, wsunąć ten twój mieczyk w pewne bardzo wilgotne i rozpalone wnętrze.” Wysłała wiadomość i wtuliła twarz w poduszkę. Musiała się uspokoić. Powinna zadzwonić do Liszki, a w obecnym stanie… nie byłoby to rozsądne. Palce Zosi nadal leniwie przesuwały się po jej własnej kobiecości, drażniąc ją delikatnie. Nie musiała długo czekać na kolejną odpowieść.
“Chciałbym cię odwrócić na brzuch i posiąść od tyłu. Pewnie twój tyłeczek teraz ślicznie się prezentuje.” Patryk podjął tą grę. “Chciałbym usłyszeć twój głos.” Końcówka SMSa jednak mogłaby sprowadzić kłopoty.
Perka westchnęła i odłożyła telefon. Przewróciła się na plecy przerywając pieszczoty i wpatrując się w sufit starała się uspokoić oddech. Widzieli się zaledwie wczoraj. Nie będzie do niego dzwonić! Niestety głowa wciąż podpowiadała wyuzdane obrazy. Ciało nazbyt dobrze pamiętało chłód jego biurka, dotyk piersi na drewnie. Odczekała kilka minut i uznała, że zadzwoni do Liszki nim rozkręci się bardziej.
- Słucham?- odezwała się starsza, gdy już Zosia wykręciła numer.
- Hej. Dawno się nie słyszałyśmy. - Perka postarała się by jej głos brzmiał spokojnie. - Chyba znów trafiłyśmy na kłopoty.
- Zważywszy na ród z którego wywodzi się Jagoda mnie nie to nie dziwi. Ich linia jest ponoć przeklęta przez starych bogów. Wiedziałaś o tym?- odparła Liszka po chwili ciszy.
- Coś wspominała. Trafiłyśmy dziś na coś czego za bardzo nie jesteśmy w stanie rozpoznać. - Perka opisała całe zajście starszej, mówiąc też jak zareagowały duchy na próby przełamania zaklęcia i wypadek.
- To może być.. związane z tym czarnym punktem… każda kolejna śmierć wzmacnia takie miejsce. Taka czarna dziura wsysająca śmierci.- wyjaśniła Liszka… znów chwila milczenia.- Takie punkty są trudne do zwalczenia. Za dużo tragedii w jednym miejscu.
- Tyle, że mgła pojawiła się już na biwaku. Całkiem niezły kawałek od tego punktu. - Perka wpatrywała się w sufit pozwalając, by wspomnienia dzisiejszego dnia odrobinę osłabiły jej popęd.
- Hmmm… rzeczywiście dziwne. Z drugiej jednak strony… nigdy nie spotkałam się z czarnym punktem osobiście. Słyszałam coś tam o nich od innych starszych na sabatach. Boisz się że coś… albo ktoś was ściga?- zapytała ostrożnie Liszka.
- Pamiętasz szkic, który przywiozłyśmy na sabat, prawda? Tak obawiam się, że coś za nami podąża i boję się czym rzuci następnym razem. - Westchnęła ciężko. - Kojarzysz jakiś sposób by osłabić taki czarny punkt?
- Nie podam żadnych instrukcji przez telefon. Otrzymacie ode mnie szczegóły w inny sposób. Jak tylko znajdę coś co pomoże. Może jeszcze dziś.- odparła po dłuższym zastanowieniu Liszka.
- Jasne… dziś zostaniemy w okolicy. Nie czujemy się na siłach prowadzić. - Perka zamyśliła się na chwilę. - Dzięki wielkie.
- Nie ma za co. Naprawdę.- odparła Liszka.
- To czekam na info. - Perka pożegnała się i rozłączyła rozmowę. Przez chwilę wpatrywała się w wygaszony telefon. Jeden oddech… drugi… dobra napisze!
“Jak byś mnie brał?”
Krótka wiadomość sprawiła, że jej serce przyspieszyło. Nie musiała długo czekać na odpowiedź.
“ Najpierw na łóżku, wysoko uniesiony tyłek. Ostry seks. Potem chciałbym poczuć twoje usteczka na moim walecznym wojowniku. Potem może leniwy powolny seks w łóżku?”
Zosia sięgnęła do swojej pupy układając się na boku i powoli zanurzyła w niej swoje palce. Drżącą dłonią pisała kolejnego smsa.
“Myślę… czy jest tak gruby jak moje dwa palce? Trzy?”
“ Nie mierzyłem go tak. Może dwa? A czemu pytasz :< ?”
“ Bo właśnie wsuwam trzeci w swoją pupę i wydaje się, że to za mało.”
Perka zaczęła poruszać palcami czując, że jest blisko. Cały czas zerkała to na telefon, to na śpiącą współlokatorkę czując się jak mały spiskowiec. Jagoda jednak była kiepskim materiałem na strażnika, bo spała jak zabita.
“Zrobisz sobie fotkę? Chciałabyś żebym to ja cię brał zamiast twoich paluszków? Zastanawiam się, czy potrafiłbym usiedzieć na miejscu widząc jak się bawisz swoim ciałem.” długa była ta odpowiedź od Patryka.
Zosia nawet się nie zastanawiając zrobiła zdjęcie swoim palcom znikającym gdzieś między pośladkami. Opatrzyła fotkę komentarzem.
“Mam nadzieję, że nie potrafiłbyś”
Jeszcze dwa ruchy i doszła ponownie ukrywając twarz w poduszce. Co się z nią działo?! Oddychała ciężko nie mogąc… nie chcąc wyjmować palców spomiędzy pośladków.
Tym razem na odpowiedź musiała poczekać dłużej.
Na zdjęcie obnażonej męskości kochanka z podpisem.
“Masz rację. Nie potrafiłbym.”

Zosia wykończona wyjęła palce i owinęła się kołdrą. Drżąc cały czas spoglądała na zdjęcie.
“Pobaw się nim mocno. Co by się nie rozleniwił do mojego przyjazdu” Uśmiechnęła się wysyłając wiadomość i czując jak jej oczy się kleją.
Gdzieś tam… posłyszała sygnał przysłanego SMS, ale sen przyćmił ten fakt.

Och, jakże… wielki… masz… zły wilku

Czerwona bluza z kapturem, koszyk z łakociami… szła do babci, przez ciemny las. Podróżowała wesoło i nieświadoma drapieżnika śledzącego ją. Gotowego zrobić wszystko, by zdobyć to czego pragnął. Perka była blondynką nieświadomą zagrożenia, radosną tą podróżą przez las. Bo czego miałaby się bać?
Do czasu aż ów wielki zły wilk stanął na jej drodze. I to w wielu znaczeniach tego słowa.
Co miała więc zrobić mała dziewczynka przeciw tej strasznej bestii?
Nie zainteresował się łakociami w koszyku, które mu ofiarowała by ocalić życie.
Nie. Ten wilk miał ochotę na inne smakołyki.



Och, jakże… wielki… masz… zły wilku

Rzeczywiście… jakże wielki. I nikt nie słyszał już o czerwonym kapturku który nie dotarł do babci, choć blondynka była bardzo głośna w tym lesie.

Sen już opuszczał zrelaskowane nieco ciało rudej czarownicy. Powoli uświadamiała sobie że nie jest blondyneczką z zamiłowaniem do czerwonego wdzianka i że nie ma żadnego wilka, którego apetyt mogłaby zaspokoić swoimi łakociami. Odgłos prysznica świadczył o tym, że Jagoda się właśnie kąpała. A komórka wyświetlała powiadomienie o SMSsie sprzed dwóch godzin.
Perka jeszcze nie do końca przytomna zerknęła na telefon. Czemu miała tak dziwny sen? Mimo jego brutalności czuła wilgoć między nogami… a może właśnie dlatego?
“Wolałbym się pobawić tobą. Ścisnąć te pośladki, wymiętosić piersi, posiąść cię.” wypisał swe pragnienia Patryk.
Zosia odłożyła telefon. Ona miała ochotę by on to zrobił. Westchnęła ciężko i usiadła na łóżku czując jak wilgotny kwiatuszek ociera się o prześcieradło. Czemu śniło się jej coś takiego? Przez chwilę w ciszy nasłuchiwała odgłosów z łazienki i w końcu zebrała się by odpisać.
“A ja bym chciała byś mnie wypełnił, rozepchnął się we mnie, mocno, boleśnie aż do szaleństwa.”
Wysłała wiadomość i odłożyła telefon na stolik. Musiała poczekać zanim kolejna wiadomość przyszła tym razem w formie kolejnego MMSa.
Półnagi od pasa w dół Patryk dotykający się i z pewnością fantazjujący o niej. I twardy.
“Następnym razem nie będę czekał. Nie będę całował. Od razu zsunę twoje majtki i cię posiądę.”
“Trzymam cię za słowo… choć chyba wolałabym za coś innego.”
Perka uśmiechnęła się wysyłając smsa. Czuła się jak jakiś dzieciak. Minęło parę minut połączone z cichymi odgłosami kąpieli, nim znów otrzymała odpowiedź Patryka.
MMSa z twarzą Kasi i jej nagim biustem. Uśmiechała się łobuzersko.
“Przyłapała mnie z opuszczonymi spodniami. Zaszantażowała, bym ci to wysłał.”
Usprawiedliwiał się.
Zosia już szczerze zaśmiała się widząc tą wiadomość. Zerknęła na łazienkę i odpisała.
“Chyba jestem zazdrosna, wy macie siebie na żywo.”
“I oboje wolimy ciebie.” odpowiedź przyszła szybko. Kto ją napisał, kocica czy Patryk?
Perka odłożyła telefon i wstała z łóżka. Podeszła do drzwi łazienki i ostrożnie sprawdziła czy są otwarte. Nie były. Prawdopodobnie Jagoda chciała mieć pewność, że nie będzie przeszkadzała przyjaciółce w drzemce.
Widząc że drzwi są zamknięte westchnęła ciężko. Oparła się o nie spoglądając na telefon. Miała ochotę by ktoś ją dotknął. Wróciła się do komórki i zrobiła zdjęcie swemu ciału w całej okazałości. Wysłała ją Patrykowi bez podpisu i zaczęła się ubierać.
Zdjęcie które otrzymała w odpowiedzi przedstawiało całkowicie nagą lekarkę siedzącą na biurku.
“Wracaj szybko, to zbadam cię za darmo. Patryk będzie goły za chwilę.”
Sądząc po kadrze to on je jej zrobił. Perka przygryzła wargę. Była zazdrosna… potwornie zazdrosna. Jednak nie mogła się powstrzymać.
“I co będziecie robić oboje na golasa?”
Wcisnęła się w ciasne dżinsy i pomijając stanik założyła koszulkę na ramiączkach.
“Ubierzemy się… ale on na razie szuka pozycji. Żeby zaprezentować godnie fujarkę.”
Teraz Kasia przejęła komórkę.
“No to czekam” Zosia uśmiechnęła się do telefonu. Chciałaby być tam z nimi, a nie ścigana przez dziwne mgły, łatająca ludzi na drodze. Z drugiej strony… wczorajszy wieczór był tak przyjemny.
Wyszła z Duchem i ruszyła korytarzem powoli przemierzając zajazd w którym się zatrzymały. Gdy wyszła na zewnątrz był już słoneczny dzień. Całkiem ciepły jak na tę porę roku. Może rzeczywiście globalne ocieplenie było już faktem dokonanym. Tak czy siak zwracała uwagę przechodniów swoim strojem i swoją urodą. Głównie mężczyzn, ale i niektóre dziewczyny się przyglądały, z zazdrością jak i czasem z czymś więcej. Niemniej Duch stanowił doskonały odstraszacz natrętów. Nie wyglądał wszak na miłego pieska, który jest całkowicie niegroźny (mimo że agresywność zupełnie nie leżała w jego naturze). Perka odeszła kawałek od zajazdu na bardziej zarośnięty teren i wypuściła wilczura by się wybiegał. Niecierpliwie oczekiwała kolejnego smsa.
Kolejny MMS przedstawiała rozciągniętego w smysłowej pozie Patryka, leżała na boku, na biurku jakby czekał aż się do niego dołączy.
- Mogę ci zrobić zdjęcie?- to pytanie przerwało jej przyglądanie się przysłanej przez Kasię fotce.

No tak… facet z aparatem. Turysta który wykorzystał okazję do zagadnięcia jej.
- To zależy. - Perka uśmiechnęła się do mężczyzny chowając telefon do kieszeni. Widok kochanka, sprawił że jej ciało było potwornie rozgrzane. Ciekawe czy gdyby Patryk wiedział jak odreagowuje te jego fotki, by je jej wysyłał. Oparła dłoń na biodrze przybierając bardziej seksowną pozycję. - Do czego się Panu przyda to zdjęcie?
Do podrywu… mówiły jego oczy pożądliwie wędrujące po jej biuście tak dobrze widocznym teraz, mimo krępującej go koszulki.
- Do celów artystycznych. Zajmuję się fotografią do różnych albumów. To jednak zdjęcie raczej zachowam dla siebie. Myślałaś może kiedyś o karierze modelki?- zapytał, choć Perka wiedziała że nie nadawała się na modelkę chodzącą po wybiegu, bo była za niska.
Zosia zaśmiała się cicho.
- Jestem zadowolona z zarobków weterynarza. - Przyjrzała się uważnie mężczyźnie, po czym podeszła do niego, stając na tyle blisko, że mógłby spokojnie do niej sięgnąć. - Zachowasz to zdjęcie dla siebie i...?
- I… co?- zapytał zaskoczony fotograf wodząc mimowolnie wzrokiem po jej dekolcie i mając coraz wyraźniejszą wypukłość w spodniach.
- I co z nią zrobisz? Zapiszesz na kompie i zapomnisz… czy może coś innego. - Perka skrzyżowała ręce na piersi doskonale świadoma tego, że ten gest musiał unieść jej piersi.
- Będę podziwiał…- mruknął zaskoczony jej podejściem i kuszony jej dekoltem.
- Na osobności? - Spytała starając się ukryć żartobliwy ton.
- Delektował się… z pewnością… może nawet wydrukuję w odpowiednim formacie i zamieszczę jako obraz?- ponieważ mężczyzna nie chciał jej urazić, starał się nie wyjść na chutliwego typka.
- Hm… chyba wobec tego mogę się zgodzić. - Zosia obejrzała się, starając się odnaleźć wzrokiem Ducha, po czym wróciła spojrzeniem do mężczyzny. - Ustawić się jakoś?
Pies radośnie korzystał z wolności trzymając się w zasięgu wzroku swej pani. A mężczyzna nieco zamyślony dodał. - No tak… chcesz wyjść romantycznie, zmysłowo, seksi?
- A jak chcesz bym wyszła? - Perka uśmiechnęła się. - W sumie… to ty ewentualnie wywołasz to zdjęcie i będziesz się nim delektował, prawda?
- To tak bardziej zmysłowo i erotycznie… ale może wejdźmy głębiej w las?- zaproponował mężczyzna.
No no czyżby Pan fotograf planował coś więcej?
- Dobrze. Ale niedaleko, ok? - Perka wsunęła ręce do kieszeni i ruszyła w kierunku drzew.
Gdy znaleźli się pośród drzew, zaproponował.
- Może z… profilu co? Oprzesz się o nie dłońmi i wypniesz ty… ciało do tyłu. Wyeksponujesz tak swoje atuty.- czyli krągłości dobrze widoczne pod ciasnym strojem Perki.
Zosia oparła się dłońmi o drzewo i przyjęła pozycję w której jeszcze parę dni temu brał ją jakiś obcy policjant.
- Może być? - Mrugnęła do fotografa.
- Oooo tak…- wyraźnie pobudzony mężczyzna zaczął robić jej zdjęcia.- Wyglądasz zniewalająco.
Perka zaśmiała się.
- Zgodziłam się na jedną fotkę wiesz? - Obróciła się i oparła plecami o drzewo. - Jak ci na imię?
- Kolejne może za cenę kawy? A mnie na imię Dominik, a tobie? - odparł z uśmiechem mężczyzna przyglądając się Zosi łakomie.
- Hm… kawa nie brzmi źle, ale… - Ciało Perki walczyło z jej głową. Miała ochotę na seks… Aśka radziła by robiła to z różnymi facetami. - chyba mam ochotę na coś innego.
- Na co? Ja stawiam… możesz zaszaleć.- odparł z uśmiechem Dominik, bo rzeczywiście “stawiał”.
- Nie zgodzę się na zdjęcie ale weźmiesz mnie tutaj. - Perka uśmiechnęła się niewinnie. - Co ty na to?
- Co?- zaskoczyła go tymi słowami, zupełnie wiedział jak zareagować na takie postawienie sprawy.
Perka zaśmiała się.
- Jeśli nie masz ochoty nie będę zmuszać.
- Zdejmiesz koszulkę… jako dowód że nie żartujesz? - zapytał ostrożnie mężczyzna.
- A odłożysz aparat? - Perka uniosła odrobinę koszulkę na zachętę.
Aparat wylądował na ściółce od razu. Perka nie zdjęła koszulki ale uniosła ją na tyle by całkowicie obnażyć swoje piersi.
- Piękne…- Dominik ruszył ku dziewczynie z pożądliwością w oczach i pragnieniem. Zdecydowanie nabrał ochoty na konsumpcję.
Perka obróciła się i zakręciła pupą.
- Już wierzysz, że nie żartuję?
- Wierzę… wierzę..- jedna dłoń mężczyzny spoczęła na pośladku Zosi, druga sięgała do rozporka jej spodni.
Perka czekała wpatrując się w korę znajdującego się przed nią drzewa. Tak bardzo nie nadawała się na żonę…
Te rozmyślania mieszały się z dotykiem jaki czuła na pośladkach, zsuwanymi w dół jeansami, a potem majtkami. Dominik zaczął lizać krągłe pośladki poruszając palcem po łonie i muskając wrażliwy punkcik palcem wskazującym.
- Rozpalona jesteś.- szepnął nieco zaskoczonym i bardzo podnieconym głosem.
- Robiłeś mi zdjęcia w specyficznej pozycji… pokazałam ci swoje piersi… - Perka zadrżała od dotyku mężczyzny. - Tak to mnie nieco rozpaliło.
- A jaka pozycja.. rozpaliłaby cię bardziej?- jego palce badawczo zanurzyły się w jej kobiecości i zaczęły poruszać. A choć dziewczyna czuła dotyk jego dłoni między oraz ust na swoim pośladku, to była pewna że wkrótce poczuje coś innego. Nie był wszak impotentem.
Zosia zaśmiała się.
- Lubię być brana od tyłu. - Wyszeptała całkiem już rozpalonym głosem.
- Ok…- jego dłonie objęły jej pośladki, czubek jego męskości muskał jej kwiatuszek drażniąc się z jej apetytem.- Gotowa?
- Tak. - Perka poruszyła biodrami delikatnie się o niego ocierając.
- No to…- poczuła jak ją zdobywał. Twarda obecność wypełniała jej kobiecość. Zanurzała się powoli, ciepła, sztywna… podbijająca jej kobiecość powolnym ruchem.
Perka jęknęła i oparła się mocniej o drzewo. Rozpalone fotkami i snem ciało w końcu poczuło nieco ulgi. Kolejne ruchy bioder mężczyzny robiły się coraz szybsze i pewniejsze, ciało Zosi znów było podbijane głębokimi sztychami. Niewątpliwie go pobudzała, niewątpliwie na zawsze zapamięta to spotkanie.
- Dobrze… mocniej. - Szeptała czując jak pomału zbliża się do szczytu. Chciała… chciałaby był to Patryk i ta myśl potwornie ją ukłuła. Odpowiedzią na to były silniejsze ruchy bioder, mocniejsze sztychy. Także i Dominik coraz bardziej wzbierał w niej pożądaniem i był coraz bliżej. Przez każdy ruch jego męskości w jej ciele był wyraźniejszy.
- Tak… tak… - Zosia jęknęła dochodząc i wyszła biodrami mężczyźnie naprzeciw mocno obijając się swoim ciałem o jego. To było czysto zwierzęce odczucia, jego dłonie na biodrach, jego męskość między udami, zanurzająca się… podbijająca jej rozgrzane ciało. Coraz szybciej i mocniej. Piersi Perki poruszały się energicznie na wpół skrępowane koszulką, a myśli o Patryku schodziły na dalszy plan. Liczyła się rozkosz. A jej eksplozja przyszła wraz wystrzałem jego ciała wypełniającym jej kwiatuszek pożądaniem kochanka. Perka zadrżała czując wypełniające ją ciepło. Bardzo wrażliwe po orgaźmie ciało zakołysało się na, nagle zbyt miękkich, nogach.
- To było… bardzo… bardzo.. brak mi słów.- nadal był w niej i pieszczotliwie wodził dłońmi po jej pośladkach. Co prawda już miękki, ale nadal wyczuwalny w jej kwiatuszku.
- Bardzo przyjemne? - Zasugerowała zerkając przy tym ponad ramieniem na mężczyznę.
- Tak… choć to trochę za mało powiedziane. - delikatnie uszczypnął jej pośladek, rozbierając Perkę wzrokiem...z tego co jeszcze na niej zostało.
Zosia zaśmiała się i spróbowała wyprostować. Wraz ze schodzącym z niej podnieceniem wracały myśli, a ona bardzo się ich obawiała.
- Cieszę się, że dałeś się namówić. - Mrugnęła do niego.
- Sam nie mogę uwierzyć w to co zrobiliśmy.- gdy się prostowała kochanek jej wysunął się z niej i jednocześnie ujął dłońmi jej biust delikatnie go masując i ugniatając.
- Nie planowałeś mnie zdobyć? - Perka przeciągnęła się niczym zadowolona kocica korzystając z okazji by otrzeć się pośladkami o kochanka.
- Planowałem. Ale może oczarować przy kolacji z winem i skusić do pokoju.- mruknął mężczyzna podwijając jej koszulkę i ściskając zaborczo i zachłannie. Rozkoszował się i miękkością, tak jak przyjemnym dotykiem pupy Zosi.
- Nie wiem… czy będę tu wieczorem. - Perka zamruczała i przymykając oczy poddała się pieszczotom.
- To dobrze że złapałem cię już… prawda?- odparł Dominik coraz śmielej i mocniej miętosząc obnażone piersi kochanki.
- Tak… bardzo dobrze. - Zosia przygryzła wargę czując jak jej ciało ponownie się rozpala. - Masz ochotę na jeszcze raz?
- I tak… i nie…- palce dotąd pieszczące lewą pierś przesunęły się po jej brzuchu ku łonu.- Ochotę na ciebie mam wielką, ale… jeszcze nie odzyskałem sprawności.
Bo też i nie był na dole jeszcze twardy.
- Hm… co więc zrobimy? - Zosia uśmiechnęła się ponad ramieniem do mężczyzny.
- Postaram się tymczasowo… jakoś zachęcić cię do pozostania.- teraz jego twarde długie palce wsunęły się do jej kwiatuszka poruszając się miarowo i ocierając o jej wnętrze. Jego usta przylgnęły do jej szyi w namiętnym pocałunku.
- Ja.. nie… nie mam dużo czasu. - Wyszeptała ale jej biodra mimo tych słów naparly na rękę mężczyzny.
- Więc… skorzystajmy… - szeptał cicho mężczyzna, sięgając palcami głębiej i poruszając mocniej… raz po raz wciskając je tak by Perka wyraźnie je czuła, tak i budzący się jego organ miłości do życia. Gdy ocierała się o niego pośladkami.
- Będziesz mnie…. musiał wziąć szybko. - Wyszeptała, coraz śmielej napierając na palce kochanka.
- Znowu… w tej… samej pozycji?- szeptał mężczyzna dość brutalnie traktując palcami kwiatuszek Perki, który był w tej mokrą pułapką rosiczki. Jego męskość ocierajacą się o pośladki dziewczyny, była już niemal gotowa do jej podboju.
- A jaką pozycję ty lubisz? - Głos Perki zaczął się przeradzać w cichy jęk. Zaczęła spinać pośladki, ściskając między nimi oręż kochanka. Szybciej.. niech to cacuszko, w końcu znajdzie się w niej.
- Oprzesz się plecami… o drzewo? Chcę widzieć twoją twarz…- wydyszał podnieconym głosem fotograf, puszczając pierś Perki, którą dotąd się bawił.
Zosia obróciła się, niechętnie wysuwając z siebie życzliwe palce mężczyzny. Oparła się o drzewo i spojrzała na fotografa rozpalonym wzrokiem.
Mężczyzna podszedł do niej, pochwycił ją za lewe udo, zakładając je na swoje prawe biodro, gdy wbił swojego tarana w jej wrota, przebił się przez tą zaporę i wtargnął do wnętrza. Jego usta wędrowały w namiętnych pocałunkach po szyi i obojczykach, jego druga dłoń pieściła jej pierś… ale tak najważniejszym doznaniem była męskość, każdym pchnięciem przyszpilająca ją do drzewa.
Perka oparła się dłońmi o jego ramiona, starając się odrobinę zatrzymać ruchy swoich pleców na szorstkiej korze. Fotograf okazał się mieć nieco temperamentu i bardzo jej to odpowiadało. Pojękując coraz głośniej zbliżała się do upragnionego szczytu.
Było trochę niewygodnie, ale jakie to miało znaczenie dla córki natury. Liczyły się pieszczoty jego ust na jej dekolcie, kolejne przeszywające ją ruchy… jeszcze trochę, jeszcze trochę… jeszcze… głośny jęk oznajmił, że czarownica dotarła do szczytu. Chwilę poźniej poczuła, że i jej obecny kochanek także.
Oddychając z trudem uśmiechnęła się do mężczyzny.
- To.. było .. bardzo intensywne. - przyciągnęła mężczyznę do siebie i pocałowała go w usta.
- I szalone…- zgodził się z nią jej przygodny kochanek. A jego usta musnęły czule jej szyję.
- Teraz zdjęcie będzie wiązało jeszcze z całkiem przyjemnymi wspomnieniami.. przynajmniej mam taką nadzieję. - Powoli opuściła nogę, wysuwając oręż kochanka z siebie.
- Możemy je przedłużyć przy kawie, wieczorem?- zaproponował.
Zosia zaśmiałą się.
- Nie kłamałam z tym, że nie wiem czy będę jeszcze wieczorem. - Mrugnęła do mężczyzny. - Ale jeśli będę.. to kto wie.
- Trzymam cię za słowo.- rzekł Dominik i poinformował Perkę w którym to gospodarstwie agroturystycznym się zatrzymał. Gdyby miała ochotę tam wpaść.
Zosia przytaknęła i zabrała się za ubieranie. Dała mężczyźnie całusa na pożegnanie i zgarnąwszy Ducha ruszyła z powrotem do hotelu, w którym się zatrzymały.
Gdy się oddaliła od mężczyzny. Zerknęła na komórkę. MMS od Patryka. Tego się spodziewała. Domyślała się co zawiera. Tylko czy powinna go otwierać? Dopiero co kochała się intensywnie z nieznajomym właśnie z powodu jego fotek.
Wzięła głębszy oddech. Miała dobry seks.. to nie tak, że zaraz będzie musiała szukać kolejnej ofiary swojej chuci. Przystanęła na chwilę wyświetlając wiadomość.
Patryk siedział na fotelu, rzut był z dołu więc na pierwszym planie była męskość jej ukochanego… i twarz Kasi, uśmiechnięta muskała czubkiem języka jego twardy oręż.
“Czekamy na ciebie.” głosił podpis.
Perka uśmiechnęła się i ruszyła dalej.
“Jak dla mnie całkiem dobrze się bawicie” Uśmiechnęła się do aparatu i zrobiła sobie zdjęcie, tak by uchwycić opinającą nagie piersi koszulkę.
Dotarła do przybytku w którym się zatrzymali. Jagoda w ciasno opinających jej pupę spodniach rozglądała się nerwowo, idąc wraz Rutą… ta z uśmiechem i oplatając ramieniem ramię okularnicy szła spokojnie rozdając uśmiechy. Jak zwykle w długiej lnianej sukience, bardzo łatwej do ściągnięcia. Wyraźnie kogoś lub czegoś szukały.
Zosia pomachała im.
- Hej, coś się stało?
- No… ty się stałaś. Zniknęłaś bez słowa. Jagódka martwiła że coś ci się stało i coś mamrotała o przeklętym rysunku, ale nie mogłam zrozumieć.- stwierdziła Marylka z uśmiechem, a okularnica zawstydzona zaczęła miętosić rąbek swojej koszuli.
Perka podeszła do Wilgi i objęła ją w pasie, przytulając swoje piersi do jej.
- Zostawiłam ci mój numer, trzeba było zadzwonić. - Uśmiechnęła się ciepło do przyjaciółki. - Zamknęłaś się w łazience więc, by nieco odreagować poszłam z Duchem na spacer.
- Nie pomyślałam o tym. Spanikowałam niepotrzebnie.- szepnęła cicho Jagoda, nerwowo poprawiając włosy. - Przepraszam.
- No to co robimy dziewczyny. Na co macie ochotę?- zapytała radośnie Ruta.- Świerga wybrała się na oględziny miejsca wypadku. Jak dla mnie nuda.
- Gadałam z Liszką ma mi podesłać nieco informacji jak się tym zająć. - Zosia nie puszczała cały czas Jagody. - Na przyszłość proszę nie zamykać się w łazience.
- Nie chciałam być głośna.- tłumaczyła cicho Wilga wtulając się w kochankę i kładąc swoją głowę na jej ramieniu.
- Pytanie pozostaje to samo. Na co my mamy ochotę.- odparła z uśmiechem Marylka, gdy Perka poczuła znajome brzęczenie w kieszeni.
- Obawiam się o Aśkę. - Zosia odezwała się już poważniejszym głosem. - Wolałabym by nie chodziła w takie miejsca sama. Myślę, że przejdę się do niej z Duchem.
-Z naszej czwórki, ona jest chyba najbardziej waleczna.- Ruta była niezbyt przekonana do tego pomysłu.- Gdyby chciała pomocy, to by poprosiła o to nas… mnie.
- A co my mamy? Gdzie się spotkamy jak wrócicie?- Wilga jakoś nie miała ochoty udawać się na miejsce wypadku.
- W naszym pokoju? Marylka może zapewni ci nieco rozrywki. - Mrugnęła do Ruty, powoli wysuwając się z ramion Wilgi. Teraz jej własny sen zaczynał ją odrobinę niepokoić. Blondynka która zniknęła w lesie… oby nie objawiły się jej nagle jakieś pokręcone wróżbickie zdolności. - Jakby co mam z sobą telefon.
- Uważajcie na siebie.- szepnęła niepewnie Jagoda, a Marylka dodała z uśmiechem.- Może skorzystamy z kostiumów?
- Och… chętnie zostanę w pokoju jakąś pokojówkę. - Perka wyszczerzyła się i poklepała Ducha. - Chodź mój tchórzu, musimy kogoś wytropić.
Pies tylko pisnął cicho w irytacji, po czym spoglądał na swoją panią czekając na kolejne polecenia.
Tymczasem obie dziewczyny zaczęły się już oddalać o Perki.
Zosia ruszyła zgarnęła auto i ruszyła w kierunku miejsca wypadku. Wsiadając ustawiła telefon na mocowaniu i odebrała wiadomość.
“Z tobą byłoby ciekawiej. I przyjemniej. Co byś powiedziała, na to byśmy się tobą podzielili? Ja zajęłabym się prawym, a Patryk lewym cycusiem.”
Lekarka nie owijała w bawełnę swoich planów.
Perka skupiła się na drodze. Ciekawe… czy tak fantazjując o niej zbliżyli by się do siebie. Jadąc szukała znajomej okolicy. Planowała zatrzymać się kawałek dalej w jakiejś przecince.
 
Aiko jest offline  
Stary 22-08-2018, 22:12   #45
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Wycieczka do lasu


Teren jednak nie był jej dobrze znany… dopiero gdy zbliżała się do miejsca wypadku, zauważyła znajome widoki. Głównie taśmę policyjną i blondynkę w krótkich szortach i flanelowej bluzie. Wrak został już uprzątnięty, a policja i karetka odjechały. Perka zatrzymała się w miejscu,w którym stała wcześniej podczas całego zajścia, tylko bardziej na poboczu. Wychodząc odpisała jeszcze na smsa.
“Pytanie kto dostanie mój kwiatuszek?” Wrzuciłą telefon do kieszeni i razem z Duchem ruszyła w kierunku Aśki.
- Po coś tu przyjechała?- mruknęła wilczyca zajęta oględzinami i pochylona nad drogą. Nawet się nie odwróciła, by sprawdzić kto idzie.
- Zły sen. Zaniepokoiłam się. - Perka stanęła tuż obok blondynki i rozejrzała się po okolicy.
- Nic mnie nie próbowało zjeść. Nie martw się. Zło…- machnęła dłonią pokazując obszar wokół miejsca wypadku.-... ukryte tutaj, zostało nasycone.
- Zgodnie z moim snem… raczej nie chodziłoby o jedzenie. - Zosia wzruszyła ramionami. - Skoro już po wszystkim to co sprawdzasz?
- O seks? - wyprostowała się Joanna i zamyśliła się. - Myślisz o gwałcicielu?
Uśmiechnęła się, a jej paznokcie wydłużyły się do postaci szponów, króciutki ale ostrych jak sztylety. - Wilkołakiem nie jestem, ale potrafię się obronić przed ludźmi.
- W moim śnie druga partia była wilkiem… choć może bardziej wilkołakiem. - Perka odpowiadała spokojnym głosem, to nie było tak, że jej sen miał znaczenie. Nie miałą wróżebnych snów. Pozwoliła spojrzeniu przejść do świata duchów, nadal stojąc nieruchomo obok Aśki.
- To kogo napastowałam?- zdziwiła się Joanna żartobliwym tonem i rozjerzała dodając.- Z wilkołakami też mam do czynienia. Wiem jak się przed nimi bronić.-
Okolica była w miarę spokojna, kilka leśnych duszków snuło się w poszyciu. Perka nie dostrzegała zagrożeń, za to… to dostrzegała jamę… jakby czarną studnię bez dna pełną mroku. Tuż przy podstawie drzewa o które rozbił się samochód.
Słowa Aśki docierały przez nią jak z jakiejś głębokiej studni, ale powoli odpowiedziała.
- Śnił mi się czerwony kapturek.. blond. Brany przez Wilka… ale to tylko głupi sen. - Podeszła ostrożnie do czarnego punktu.
- Obstawiam że to był sen erotyczny. Masz olbrzymi apetyt…- odparła ze śmiechem Joanna, podczas gdy Perka ostrożnie zbliżała się do brzegu czarnej czeluści.
- To… nie wygląda jakby było zaspokojone. - Perka zatrzymała się kilka kroków przed drzewem. Gdyby tylko Liszka dała jej znać jak to zamknąć.
- Ja tam nie wiem jak tam to wygląda, natomiast zbadałam… emocje poprzez rośliny i zwierzęta. Panuje tu spokój.- oceniła nieco naburmuszonym głosem Joanna.
- Tak… duchy też są spokojne. - Perka obróciła się, pozwalając by wzrok powrócił do normalnej rzeczywistości i by oczy odpoczęły od wpatrywania się w czerń. - A co do mojego apetytu… tak. Jest duży. - Wsunęła ręce do kieszeni i rozejrzała się po lesie. - Czekam na informacje od Liszki jak to zamknąć. Miała mi ją… jakoś przekazać.
- Pewnie jakoś znajdzie sposób. Czyli czekamy na wiadomość? W sumie… nigdzie nam się nie spieszy.- oceniła Świerga siadając na trawie.
- Nie lubię tkwić w miejscu. - Perka wzruszyła ramionami. Co najwyżej będzie miałą randkę wieczorem, choć… nie była pewna czy ma na nią ochotę.
- W tej chwili nie tkwisz w miejscu. - odparła z uśmiechem blondynka.- Jedziesz trzema gorącymi laskami. Ile to facetów chciałoby być na twoim miejscu.
- I z czymś co mnie goni… a raczej Jagodę. - Perka przysiadła na trawie obok Aśki i przyciągnęła kolana do piersi. - Dałam się przelecieć jakiemuś fotografowi i… i tak myśle o nim.
- Nie myślałaś o nim jednak, gdy fotograf cię brał?- zapytała Joanna obejmując ją ramieniem.
- Przy drugim razie już nie… - I czuję się z tym fatalnie. Dodała w myślach, opierając się o Aśkę.
- No widzisz… z czasem ten cały romans okaże się tylko przelotnym uniesieniem.- pocieszyła ją wilczyca całując w ucho.
- Wiesz w czym jest problem? - Powiedziała cicho gdy jej ciało przeszedł dreszcz od pocałunku. - W tym, że chyba nie chcę by tak było.
- Tylko ci się tak wydaje. Jakbyś została dłużej… złudzenia rozstrzaskałyby się o mur szarej rzeczywistości.- oceniła sytuację wilczyca.
Perka znów poczuła ukłucie irytacji. Czemu tak zakładali, czemu to co czuje ma być złudzeniami? Tylu normalnych żyje w związkach. Bo jest wiedźmą, bo przez jej urodzenie od małego obcuje z seksem? Tylko jaki sens miała dyskusja z Aśką? Nie chciała jednak jej kłamać.
- Czemu tak uważasz?
- Bo jesteś czarownicą najpierw, kobietą potem. Bo czujesz zew krwi, bo czujesz magię. Rzucasz uroki… bo nie wyrzeczesz się tego dla jednego mężczyzny. Bo nie zrezygnujesz z sabatów.- odparła z pewnością w głosie wilczyca.- A jeśli to uczynisz i wyrzeczesz się swojego dziedzictwa… będziesz jeszcze bardziej nieszczęśliwa.
Perka już wyraźnie zirytowana opadła na ziemię.
- To okropne, że jedno oznacz drugie… w sensie że trzeba się wyrzec czarostwa. - Westchnęła ciężko i przeciągnęła się na ziemi. Po chwili kontynuowała już ściszonym głosem. - Wiesz… u mnie było o tyle dziwnie, że długo byłam po prostu kobietą. Wiedziałam o wszystkim.. ale nie miałam daru.
- Więc miałaś okazję przekonać jakie to życie jest. Chcesz do niego wrócić?- zapytała wilczyca i podrapała się po policzku.- Słyszałam o takich, które chciały zagarnąć wszystko… mieć i jedno i drugie. Ponoć nie skończyły dobrze, a ich imiona są teraz tabu… niewymawialne.
- Wiem… uwierz mi moja matka truła mi podobnymi rzeczami głowę przez całe życie. - Perka zamyśliła się. - Chcę się tym nacieszyć nie zakładać że muszę już teraz się odciąć by było dobrze… i nie.. nie chce wracać do bycia tą nudną częścią świata.
- Nie wiem czy twoja matka mówiła ci szczegóły… moja tylko raz wspomniała, gdy za dużo ziół wzięła. Jeśli pozwolisz sobie na takie samolubstwo, równowaga zostanie zachwiana i moc zacznie pożerać cię od środka. I zmienisz się w długonosego potwora… takiego jak moja ciotka. O której się wtedy dowiedziałam. Nie wiem do dziś jak miała na imię, czy żyje, czy nie… co się z nią stało. Jest tabu. - zaczęła opowiadać cicho Joanna jakby zdradzała tajemnicę państwową.
- Nie planuję się w coś takiego ładować. Lubię swój nosek. - Perka uśmiechnęła się do Joanny. - Ale toż czarownicom zdarza się mieć kochanków przez rok, czasem dłużej… skądś się małe czarownice biorą.
- Kochanków… nie mężów. I muszą znikać gdy dziecko się pocznie, jeśli córka… lub urodzi synem. Syna zostawia się ojcu, córkę zabiera ze sobą i znika. Wiesz jak to jest, wszak sama nie znasz ojca swojego. Jagoda może mówić o szczęściu, bo miała tatę.- zadumała się Joanna.
- Ech… wiem. Wiem i jeszcze raz wiem. - Perka spoważniała znowu ale nie podniosła się z ziemi. Bliskość trawy działała kojąco. Tyle by dała by znaleźć jakiś sposób… może… może powinna poznać jakąś “zapomnianą” czarownicę.
- Wiem że wiesz… tyle że łudzisz się, że jest jakaś furtka. A tej nie ma. Albo trzymasz się reguł, albo stajesz się tabu.- Świerga nie bawiła się w dyplomację od razu niszcząc wszelkie nadzieje.
Perka wzruszyła ramionami. Jeśli nie sprawdzi nie będzie miała pewności. Jeśli nie pozwoli potrwać temu dłużej nie będzie wiedziała czy to coś na serio. Starsze nakładały im do głów wiele wiedzy, ale jej przodkini była żoną Piasta i jakoś jej potomkinie nie odziedziczyły długich nosów.
- Mam nadzieję że rytuał od Liszki nie będzie wymagał rozbierania się. To dość ruchliwa droga oceniła Joanna… jednocześnie dłonią odgarniając włosy z ramienia Perki i muskając opuszkami skórę jej szyi. Zapewne po to by odwrócić jej uwagę od ponurego tematu ich rozmowy. Tymczasem Zosia znów poczuła wibracje świadczące o SMSie.
Cóż wiadomość będzie musiała poczekać. Liszka i tak chciała jej przekazać informacje inaczej.
- Wstydzisz się, rozbierania przy drodze? - Perka uśmiechnęła się zalotnie do blondynki.
- Wolę nie zwracać na siebie za bardzo uwagi. - co nie przeszkadzało jej w rozbieraniu koleżanki. Zsunęła ramiączko jej podkoszulka i podążyła językiem po skórze.- Zawsze są ciekawsze miejsca do paradowania nago.
- Na przykład? - Perka sięgnęła do twarzy Aśki i odgarnęła jej za ucho swawolny blond kosmyk.
- Na przykład pobliski leśny zagajnik. Wszak obiecałam ci, że nie będzie nudno podczas tej podróży. - wysunęła pazury i delikatnie musnęła nimi szyję Zosi.
- Chyba nie kojarzę… chcesz mi go pokazać? - Perka delikatnie uszczypnęła policzek wilczycy, patrząc jak pojawia się na nim zaróżowienie.
- Mmmmmoże…- zaśmiała się Joanna i spojrzała w oczy Zosi wzruszając ramionami.- A na pewno chcę ci poprawić humor.
Perka podniosła się i pocałowała w usta blondynkę.
- Myślisz, że ci się uda? - Uśmiechnęła się zadziornie.
- Myślę że coś da się zrobić.- zaśmiała się Joanna i wstała podając dłoń kochance. -Chcesz się zanurzyć w zapomnieniu i przyjemności?
Zosia skorzystała z pomocy.
- Brzmi dobrze. - Sięgnęła do blondynki i objęła ją w pasie.
- Mam pozdzierać z ciebie ciuszki, jak w kuchni wtedy?- zapytała ze śmiechem Joanna gdy szły w kierunku gęstwiny oddalając się od szosy.- Ciekawe co zrobimy jak przyłapią nas turyści, albo miejscowi.
- Chyba… rozbiorę się dla ciebie…. jeśli mogę. - Perka wyraźnie miała już dość ubywającej jej garderoby. - A co zrobimy…. zaprosimy by się przyłączyli?
- Jeśli dwie nagie dziewczyny nie skuszą mężczyzny, to najwyraźniej jest admiratorem parówek.- zaśmiała Aśka i zatrzymała się zerkając wraz Zosią w górę. Coś się zbliżało.


- Hm… chyba pocieszanie mnie będzie musiało zaczekać. - Perka spróbowała skupić wzrok na zbliżającym się obiekcie. Kruku. Czarnym dużym kruku, który zataczał koła nad dwiema młodymi kobietami obniżając lot. W końcu wylądował na ramieniu Zosi, trzymając w dziobie kopertę. Perka ostrożnie ujęła w dłoń przesyłkę, starając się by szpony ptaka nie wbiły się w jej nagie ramię. Koperta zawierała opis… ziół które należy spalić, pieśń którą należy zaintonować i kości które należy zakopać w okolicy drzewa. Kość z poświęconego cmentarza. Czyli szykowało się rozkopanie czyjegoś grobu. Cóż… nie wszystkie czary wiedźm były moralnie jednoznaczne. Liszka radziła działania po północy i nie gwarantowała, że te działania permanentnie wyciszą czarny punkt. Ale nic lepszego nie znała.
- Dzięki za wiadomość, możesz wracać. - Powiedziała do kruka i pokazała wiadomość Aśce. A ptak odfrunął.
- Czeka nas przynajmniej jedna noc w tym miejscu. Nieprzespana w dodatku. - westchnęła Joanna oceniając zawartość kartki.
- Ale… chyba mamy czas teraz na coś innego. - Perka złożyła kartkę i wsunęła ją do kieszeni spodni. - Chyba, że już przeszła ci ochota.
- A jak sądzisz?- blondynka chwyciła pierś Perki miętosząc ją zachłannie przez cienki materiał i przylgnęła ustami całując wargi kochanki kąsając je drobnymi kiełkami.
Perka sięgnęła do swoich spodni i szybko rozpięła ję ściągając obcisłe nogawki z nóg. Odpowiadała na pocałunki atakując usta kochanki swoim językiem.
- Mam… ci pozwolić się rozebrać? Tak… powinnam, chcę cię zobaczyć golutką. - mruczała Joanna kąsając szyję kochanki i sięgając palcami pod jej majtki. Szybko odnalazła drogę do jej intymnego zakątka i zanurzyła w niej czubki palców stanowczym ruchem.
Perka zrzuciła z nóg spodnie, razem z butami i sprawnym ruchem zdjęła koszulkę rzucając ją na stertę ubrań.
- Majtki… możesz rozerwać. - Uśmiechnęła się, opierając się plecami o pobliskie drzewo.
Trzasnął materiał i zerwawszy bieliznę Joanna odsunęła się od kochanki trzymając to trofeum.
- Wolisz mnie taką… czy rozebraną?- zapytała z lubieżnym uśmieszkiem.
- Lubisz zadawać retoryczne pytania? - Zosia już rozbierała wzrokiem blondynkę z i tak dosyć skąpego ubrania. - Chcę cię nagą.
- Dobrze…- Świerga stanęła plecami do kochanki i zerkając przez ramię zaczęła kręcić zmysłowo pupą, wpierw rozpinając flanelową koszulę, a potem zsuwając ją z siebie i odsłaniając ramiączka różowego koronkowego biustonosza. Ruda czarownica sięgnęła do swoich piersi i zaczęła się nimi bawić oglądając pokaz zapewniany jej przez Aśkę. Z tego na pewno nie mogłaby zrezygnować. Z widoku tych wszystkich pięknych kobiet.
Flanela powoli się osunęła po jej plecach na ziemię. Kręcąc pupą Świerga wodziła palcami po swych plecach.
- Teraz stanik, czy spodenki?- zapytała.
- Spodenki. - Zosia wędrowała wzrokiem za palcami wilczycy, coraz mocniej pieszcząc swoje piersi.
- Dobrze. Patrz więc uważnie. - wymruczała Świerga nadal kręcąc pupą i powoli rozspinając spodenki. Zaczęła je zsuwać z siebie odsłaniając majteczki do kompletu i kształtną pupę nimi okrytą.
Perka już widziała ciało Aśki, ale musiała przyznać że za każdym razem sprawiało jej to dużo frajdy i przyjemnie rozgrzewało wnętrze.
- Śliczne… ale coś czuję, że pod spodem są jeszcze ładniejsze rzeczy. - Zosia starała się zachować spokojny ton głosu, ale jedna z jej dłoni i tak ruszyła w kierunku własnej kobiecości. Powoli zanurzyła palce między rozpalone płatki nie odrywając oczu od kochanki.
- I co ja biedna teraz pocznę. - stwierdziła Joanna zerkając przez ramię na Zosię. Jej dłonie wodziły to po wypiętych pośladkach, to ukrytym przed wzrokiem kochanki biuście. - Nie wiem co dalej zdejmować, może ty masz pomysł?
- Może ciąg dalszy czyli majteczki? - Zosia wyszczerzyła się, a jej palce zaczęły się poruszać w charakterystyczny sposób, drażniąc rozpalone wnętrze.
Palce Świergi zawędrowały pod majteczki obejmując pupę. Blondynka zsunęła je z pośladków i nadal zsuwała w dół jednocześnie się pochylając, a przez to wypinając kusząco zadek w stronę widza. Robiła to wszystko wyjątkowo powoli dając Zosi czas na przyjrzenie się.
Perka nie odrywała wzroku od prezentowanych widoków.
- Jakoś nadal nie wiem jak ty wytrzymujesz na tym swoim bagienku.
- Przywykłam. No i na sabaty jeżdżę. - blondynka wyprostowała się i rozpięła zapięcie stanika. - A skoro tak lubisz drapieżność. -
Odwróciła się przodem zakrywając dłońmi piersi z których zsuwała stanik, acz dumnie prezentując swą nagą kobiecość. - To ci ją na bagnach pokażę.
Perka przestała się pieścić i przeciągnęła się nadal oparta o drzewo. Po zabawie palcami z jej kwiatu wypłynęło nieco wilgoci, znacząc szczupłe udo a piersi były zaczerwienione od uciskania. Oparła uniesione ręce o korę eksponując swoje ciało przed kochanką.
- Trzymam cię za słowo.
- To połóż się na mchu. Chcę się tobą… pobawić. - mruknęła nieco zwierzęco, szarpnięciem z siebie stanik i naga ruszyła ku Perce.
- Wiesz, że lubię gdy jesteś agresywna. - Zosia nadal stała pod drzewem uśmiechając się lubieżnie i kusząc wilczycę swoim ciałem. - Chcesz mnie na mchu, to mnie na nim “połóż”.
- Żebyś potem nie żałowała. - Aśka chwyciła za włosy Zosi i szarpnięciem przyciągnęła jej twarz do swego oblicza. Całując kąsała wargę dziewczyny ostrymi kiełkami i równie boleśnie wbijała pazurki w pierś kochanki ściskaną drugą dłonią.
Perka jęknęła z bólu, ale już po chwili przywarła całym ciałem do kochanki całując ją mocno.
Trzymając za włosy niczym za cugle Joanna wpierw odciągnęła Zosię od drzewa, po czym kolejnym szarpnięciem zmusiła do wyeksponowania piersi i szyi które zaczęła lizać i kąsać boleśnie kiełkami niczym jakiś wąpierz. Jej dłoń miętosiła drapieżnie biust dając Perce jasno do zrozumienia, że się niewolnicą wilczycy teraz stała. Zabawką ku jej uciesze. Zosia pozwoliła by jej myśli odpłynęły gdy ciało oddawało się kochance. Przesuwała dłońmi po nagim ciele Aśki pieszcząc je delikatnie.
- Mój wilczek. - Wyszeptała rozpalonym głosem po którymś z kolei kąśnięciu.
- Grabisz sobie…- wymruczała rozbawionym tonem głosu Świerga szarpnięciem za włosy nakazując Perce klęknięcie przed sobą, a potem ułożyła swoje prawe udo na ramieniu klęczącej kochanki dociskając jej twarz do swojego łona. Zosia przywarła wargami do rozpalonego ciała Aśki zaciągając się jej zapachem. Jednak zamiast zabrać się porządnie za pieszczoty, ospale przesunęła językiem pomiędzy płatkami kochanki.
Wywołała tym gniewny pomruk i naparcie łonem na swoją twarz.
- Im dłużej ci zejdzie na dole, tym dłużej będzieesz czekać. - jęknęła “oprawczyni” bo nawet te ospałe pieszczoty były przyjemne.
- Ja… - Perka poruszała wargami, drażniąc skórę wilczycy. - .. jestem cierpliwa, a ty?
- Ja lubię twój dotyk. - mruknęła zmysłowo blondynka przeciągając się lekko.
- A ja lubię ciebie dotykać. - Zosia ujęła dłońmi pośladki Asi i bez pośpiechu zaczęła zlizywać wilgoć z kwiatu kochanki. Przypominało to nie obłaskawianie drapieżnika. Świerga uspokoiła się nieco leniwie poruszając biodrami i wolną dłonią masując swoją pierś. Drugą bowiem nadal trzymała pukle Perki przypominając dziewczynie o jej “ niewoli”.
Niestety taka zabawa, o ile była bardzo przyjemna, nie odciągała myśli Zosi. Już po chwili gdy jej język złapał wygodny rytm, odpowiadający ospałym ruchom palców na pośladkach blondynki jej głowa natomiast powędrowała w kierunku spodni i leżącego w nich telefonu. Co też przysłali jej Kasia i Patryk? Czemu czuła ukłucie zazdrości gdy myślała,o tym, że inna kobieta go dotyka? Wpatrując się w gładką bladą skórę Aśki, widziała nabrzmiałe piersi lekarki.
Niestety jej kochanka nie była tego świadoma delektując się pieszczotami. Przymknęła oczy napierając coraz bardziej rozpalonym intymnym zakątkiem na oblicze “ uwięzionej” Zosi. Oddech Aśki przyspieszał powoli wraz z narastającym podnieceniem. Podczas gdy Perka uspokajała się. Jej język raz po raz sięgał głębiej w kobiecość kochanki, jednak zazwyczaj wtedy gdy przypominała sobie któryś raz z Patrykiem. Do tego zaczynała być zła na siebie, czując wyrzuty sumienia. Paznokcie wbiły się nieco w pośladki blondynki, gdy ruda czarownica zupełnie nagle przestała ją lizać, przysysając się do jej wrażliwego punkcika.
- Ktooś tuu próbuje być ostrą… zawodniczką. - Świerga starała się zachować postawę niewzruszonej, ale jej ciało zadrżało, a z ust zaczęły wyrywać się tłumione jęki. Choć udawała że jest inaczej to Aśka musiała czuć, że jej ciało szybko zaczęło zbliżać się do szczytu ekstazy.
Zosia przesunęła głowę głębiej i zanurzając nos między płatki kochanki i drażniąc nim jej wrażliwy punkt, sięgnęła w głąb Aśki swoim językiem. Miała taką piękną kochankę… czemu musiała podczas zabaw z nią myśleć o Patryku. Sięgnęła palcami wskazującymi dłoni do tylnego otworka wilczycy i rozciągnęła go delikatnie.
- Poczekaj… zaraz ja ci się dobiorę do tyłka. - zagroziła cicho Joanna coraz mniej panując nad swoim ciałem i całą sytuacją. Poruszała biodrami coraz szybciej i coraz bardziej nerwowo. Już prawie na skraju rozkoszy.
Nie zważając na słowa blondynki Zosia wsunęła na raz dwa palce w jej pupę.
Teraz to ona kontrolowała sytuację bawiąc się ciałem kochanki i powoli doprowadzając ją do wrzenia które zakończyło się głośnym okrzykiem rozkoszy rozchodzącym się jako echo po całym lesie.
- No i się doigrałaś. - rzekła “złowieszczo” Świerga spoglądając z góry na swoją kochankę i łapiąc oddech.
Perka spojrzała ku górze nie wyjmując swoich palców z pupy kochanki. Spróbowała się uśmiechnąć, ale wyszło jej to lekko smutno.
- Czego się doigrałam?
- Jestem… zła.- mruknęła Świerga wpierw zdejmując nogę z ramienia kochanki, a potem sięgając do tyłu. Uwolniła swoją pupę od palców kochanki. I popchnęła ją na poszycie leśne.
- Nie będzie litości.
Perka opadła na mech, czując jego wilgoć pod plecami. Widok nagiej kochanki w pełnej okazałości sprawił, że od razu poprawił jej nastrój.
- Och.. i co mi wilczku zrobisz?
- Co zechcę…- klęknęła przy leżącej dziewczynie. Wsunęła dłoń we włosy rudowłosej czarownicy i znów szarpnęła zmuszając ciało dziewczyny do naprężenia się. Ukąsiła szyję kochanki wbijając boleśnie kiełki i równie brutalnie wbiła palce w kwiatuszek Perki niczym sztylety, brutalnie i władczo.
Perka jęknęła głośno, a w jej głosie pojawiła się odrobina bólu gdy palce blondynki naparły na odrobinę wyschnięty już kwiat. Sięgnęła dłońmi do piersi kochanki, starając się sobie odrobinę uprzyjemnić ten atak.
- Czyżbyyyym… okazała się zbyt drapieżna?- mruknęła wilczyca przesuwając językiem po szyi kochanki i nie zwalniając ruchów dłoni, gdy ta ściskała jej pierś.- Na bagnach może być jeszcze ostrzej.
- Po prostu… - Perka uśmiechnęła się, ściskając mocniej piersi kochanki. - Za bardzo się leniłaś, gdy cię pieściłam, wilczku.
- Zaraz to się zmieni.- Świerga całowała, lizała i kąsała drapieżnie nagi i prężący się biust koleżanki nie mając litości dla jej kwiatuszka. Tam ruchy palców były intensywne i bezlitosne. Na szczęście kobiecość Perki szybko odzyskiwała wigor, tym szybciej im bardziej odpływała jej głowa. Już po chwili w jej jękach więcej było słychać podniecenia niż bólu. W końcu zdobyła się na to by rozchylić mocniej nogi otwierając się na ataki kochanki. Te były dzikie i brutalne, podobnie jak ukąszenia… czasem do krwi. Mokre palce Świergi wydobywał mlaśnięcia z podbijanego zakątka i głośne jęki Zosi, a co więcej blondynka cicho rzekła.
- Nie myśl że skończy się na pierwszym razie. Pupa… jest kolejna do podbicia.
- Najpierw… mnie doprowadź. - Perka jęknęła głośniej czując kolejne z rzędu ukąszenie.
- Wiedźma…- mruczała Joanna puszczając włosy kochanki i osuwając się w dół. Jej usta muskały brzuch, a potem łono tuż nad podbijaną bramą kobiecości. Gorące pocałunki i zwinny języczek zająć się wrażliwym punkcikiem Zosi.
- Bo ty lepsza.. - Dała radę jeszcze wyjęczeć Perka, po czym jej ustał wypełnił pomruk. Delikatnie ujęła w dłonie włosy kochanki i zaczęła masować jej głowę, zachęcając bo intensywniejszych pieszczot.
- Mham… waaa..hmma..wapr..- cokolwiek chciała powiedzieć, to trudno jej było z ustami przy drżącym łonie Zosi, której ciało zadrżało pod wpływem spazmów rozkoszy, które przyszły wraz z szczytem.
- Na brzuch... - wymruczała w końcu Świerga uwalniając kochankę od obecności swoich palców i łapiąc oddech.
Tym razem, otępiała od orgazmu Perka, obróciła się bez marudzenia. Chciała więcej… mocniej. Wypięła pupę ku górze, kręcąc nią na zachętę.

Świerga zaczęła od lizania i kąsania pośladków, zupełnie ignorując norkę wyuzdanych rozkoszy. Potem jednak zaczęła ją podbijać, najpierw jednym potem dwoma palcami testując wytrzymałość ciała kochanki. Dobrze że mokre od przeżytej niedawno ekstazy palce blondynki, były w miarę śliskie, bo ona Joanna delikatna nie była. Pupa Perki przyjęła ją z lekkimi oporami, jednak szybko przyzwyczaiła się do nowej obecności w swym wnętrzu. Zosia wiedziała, że zmieści się w niej więcej nie planowała jednak podpowiadać tego Aśce. Powoli zaczęła wychodzić brutalnym palcom naprzeciw, starając się dostosować do rytmu blondynki. Joanna zwiększała tempo i dorzucała kolejne palce, czując jak ciało Zosi dostosowuje się do jej napaści. Delikatnie kąsając pośladki, sięgała palcami głębiej, wciskając mocniej i okazywała swoją drapieżność, testując wytrzymałość kochanki. I dając jej przedsmak tego co mogła poczuć na bagnach. Gdy pupę Zosi atakowały już cztery palce, przyjemności zaczął nierozłącznie towarzyszyć ból. Jednak ten znajomy, niosący z sobą dreszcze i zatrzymujący jakiekolwiek myślenie. Perka skupiła się na nim i na rozkoszy wypełniającej jej ciało. Z każdą chwilą było o krok bliżej od spełnienia.
Blondynkę również pochłonęła gorączka chwili. Bezlitośnie podbijała zakątek wyuzdanych rozkoszy, z każdym ruchem budując falę ekstazy która pochłonęła kochankę i wyrwała się z ust Perki głośnym niemal zwierzęcym krzykiem. Zosia oparła czoło o mech drżąc przy tym na całym ciele.
- Sadystka… - Ledwo udało się jej wydusić słowo przy przyspieszonym oddechu.
- Ja? - spytała retorycznie blondynka rozbawionym głosem. - Ja tylko pokazuję jak drapieżnie być może.
Dała klapsa w nadal wypięty pośladek Perki.
- No i nie zauważyłam byś narzekała.
- A przerwałabyś wtedy? - Perka uniosła się na przedramionach i spojrzała ponad ramieniem na kochankę.
- Może… gdybyś mnie ładnie poprosiła.- odparła łaskawym tonem wilczyca z drapieżnym uśmiechem.- Ale dobrze wiemy, że poprosiłabyś raczej o więcej.
Perka obróciła głowę. Asia miała nieco racji. Po tym co zrobił z nią kozioł… po tym co potrafił robić z nią Patryk. Wspomnieniei mężczyzny powróciło zbyt szybko i zbyt chętnie rozgościło się w jej głowie. - Jeśli… jeśli chodzi o proszenie o więcej. - Zerknęła na wilczycę z niewinnym uśmiechem.
- Co?- zapytała zaskoczona Joanna.
- Chciałabym więcej. - Zosia zakręciła nieco wypiętą pupą.
- Jesteś zachłanna.- Joanna tym razem zaczęła wodzić językiem pomiędzy pośladkami kochanki powoli i leniwie. Palcami sięgnęła między jej uda dotykając intymnego zakątka, powolnymi ruchami palców muskając wrażliwy punkcik. Zaczynała więc spokojnie kolejną zabawę.
- Z przyjemnością się odwdzięczę. - Zosia zamruczała z zadwowolenia, jeśli dasz mi dostę do swojego kwiatuszka.
- Zgoda… połóż się na plecach.- Joanna przerwała pieszczoty uśmiechając się lubieżnie.
Zosia przewróciła się eksponując swój brzuch i piersi. Uśmiechnęła się widząc swoją kochankę.
- Jesteś piękna, wiesz?
- Wiem… ty też jesteś niebrzydka…- mruknęła łobuzersko Joanna usadawiając się nad kochanką, ty by miała dostęp do jej kwiatuszka… i kusić ją własnym.
- Tylko niebrzydka? - Perka zaśmiała się i sięgnęła palcami do kobiecości blondynki. Bez pośpiechu zabrała się za masowanie jej zewnętrznej części.
- Bardzo ładna… bardzo… seksowna.- języczek Aśki wodził po jej kobiecości, leniwie i delikatnie. Muskała jej wrażliwy punkcik i czasem zanurzając go głębiej.
Zosia sięgnęła w głąb kwiatuszka Aśki i zaczęła ją masować także wewnątrz.
- Całkiem tu mokro.
- Tu też…- mruczała Joanna sięgając językiem głębiej i wodząc zachłannie po kwiatuszku, wybierając dowody rozpalenia Perki, niczym zwierzątko u wodopoju.
- Bardzo się o to postarałaś. - Zosia chwyciła biodra kochanki i przyciągnęła je do siebie. Jej język zawędrował do kwiatuszka kochanki i zaczął powtarzać ruchy Aśki.
- Mhmm…- jęknęła kochanka i mocniej zabrała się za pieszczoty, jej języczek niczym mała żmijka zaczęła wić się po i w intymnym zakątku. Samo ciało Aśki też mocno reagowało na dotyk Zosi, co przekładało się na szybsze oddechy i drżenie ciała. Perka starała się powtarzać ruchy kochanki, tak by sama mogła doświadczyć podobnych pieszczot jak które jej zapewniałą. Niestety języczek Zosi nie był tak sprawny jak ten należący do WIlczycy, postanowiła więc nadrobić pewnym ruchem sięgając do pupy kochankli.
Cichy jęk pozwolił stwierdzić, że był to dobry krok. Joanna zadrżała czując nagłą napaść kochanki, ale nie uciekała przed podbijającym jej ciało palcem. Zamiast tego próbowała się bardziej skupić na smakowaniu delikatnego kwiatu kobiecości Zosi… co nie było łatwe, gdy tak była dotykana. Perka bez pośpiechu zabawiała się z oboma otworkami kochanki, dokładnie zlizując jej soki. Zapach kochanki przyjemnie odganiał niepokojące myśli i zamierzała się nim cieszyć tak długo jak tylko będzie to możliwe.
Jeszcze kilka muśnięć i biedna Joasia musiała skapitulować, doszła mocno choć cicho. Ale jej ciało drżało jak w febrze, gdy łaskotała uda Perski, włosami swojej wtulonej w łono kochanki głowy.
Zosia oderwała swoje usta by przyjrzeć się ciału kochanki.
- A w takim momencie wyglądasz najładniej. - Wyszczerzyła się i delikatnie pieszcząc ciało Asi pozwoliła jej dojść do siebie.
- No niewą…- Aśka uniosła głowę i rozejrzała się podejrzliwie. - Czujesz to? Chyba nie jesteśmy tu same?
- To niewykluczone… ale nic nie wyczuwam. - Zosia puściła biodra kochanki i uniosła się lekko, rozglądając po okolicy.
- Jesteś… pewna…?- zamyśliła się Joanna siadając obok na mchu i węsząc podejrzliwie. Po chwili wzruszyła ramionami.- Może masz i rację. Może mi się wydawało.
- Ufam twojemu noskowi wilczku. - Perka mrugnęła do niej, po czym pozwoliła spojrzeniu odpłynąć, by przyjrzeć się temu co dzieje się po drugiej stronie.

I wtedy dostrzegła podglądacza. Był to Kusy… daleki “kuzyn” faunów. Rogaty diablik, który nie był ani najpotężniejszym psotników, ani najbardziej złośliwym… choć w gniewie bywał srogi i za dawnych czasów potrafił być niebezpieczny. Niemniej dawne czasy przeminęły wieki temu, a ten kulawy z natury diablik rzadko się objawiał i jeszcze rzadziej psocił. Oj nie lubił on dźwięku dzwonów jako i płanetniki, więc wsi ludzkich unikał.
- Chyba… naprawdę mamy towarzystwo. - Perka zerknęła na postać Asi, która teraz wydawała się być jedynie cieniem. Obróciła się ponownie w stronę diablika i uśmiechnęła się do niego ciekawa jego reakcji.
- Jakie?- blondynka rozejrzała się podejrzliwie, a kusy schował się za drzewem.
- Podejdź do nas, pokaż się mojej towarzyszce. - Perka odezwała się spokojnym głosem w kierunku diablika.
Kusy wynurzył się i objawił w pełni swojej okazałości i nagości. I wielkości. Bo też czarty słynęły z bycia hojnie obdarzonymi… Joasia na jego widok się sprężyła i szepnęła do Perki.
- To Kusy… czart... czarty bywają niebezpieczne, lepiej było go zignorować.
- Nie wydaje się być niebezpieczny tylko mocno podniecony. - Perka pogładziła udo kochanki i uśmiechnęła się do diablika. - Podglądałeś nas?
- Nie… pilnowałem. Bo co dwie wiedźmy robią w moim lesie?- burknął diablik dumnie unosząc podbródek, podobnie niżej był uniesiony.
- Widziałeś co robiłyśmy… ze wszystkim szczegółami.- parsknęła ze śmiechem Joanna.
- Zabawiałyśmy się… czy to jest już zakazane w twoim lesie? - Zosia także sie zaśmiałą, a jej piersi zafalowały przy tym.
-No… nie… inaczej bym przerwał… jakoś…- odparł dumnie diablik potrząsając rogatą głową.
- Tak? - Perka bezceremonialnie opuściła wzrok na jego uniesioną męskość. - I wcale nie miałeś ochoty się przyłączyć?
- Co? Nie! Zresztą nie jest to czas sabatu.- burknął Kusy, a Joanna mruknęła.- Gdy wiedźmy są upojone trunkami i atmosferą i każdy kochanek przedzie.-
Bo też diablik urodą nie grzeszył.
- Yhym… a my się zabawiamy tylko podczas sabatu. - Zosia sięgnęła do swojego kwiatuszka i podrażniła go palcami. - Ale… skoro to twój las. Pewnie będziesz wiedział czy takie mgły jak wczoraj się tu zdarzają.
- Czasem… przychodząc od stawem i podążają tutaj. Od czasu tragedii jaśnie państwa. Miesiąc miodowy świętowali nad stawem wraz z towarzystwem. Ruszyli pijani od jeziora drogą do swojego dworku. Konie wilk spłoszył. Jaśnie nad bryczką nie zapanował. Powóz pognał na złamanie karku i po drodze tratując chłopki przy kapliczce, a potem rozbił się tam przy drzewach. Jaśnie państwo umarli i zostali tutaj. Co jakiś czas wychodzą z jeziora i zabierają kolejne dusze do swojego upiornego orszaku.- wyjaśnił Kusy.
- To przez nich ten punkt? - Zosia wskazała w kierunku ziejącej w ziemi czarnej dziury.
- Przez nich…. chyba. Wieki temu to było. Nie ma już dworku jaśnie państwa, nie ma wsi, nie ma kapliczki. Gdy przyszły diabły w ludzkich skórach z czerwoną gwiazdą na czole, spalili i dworek i ludzi w nim. Zrównali wieś do gruntu, kogo nie zabili tego zabrali na wschód… nie ma już pamięci o nich.- odparł diablik.
- Rozumiem… - Perka przestała się pieścić i rozsiadła się wygodnie na mchu eksponując przed faunem swoje ciało. Widok jego męskości przypominał jej noc spędzoną z kozłem i cały czas na nią zerkała, czując jak jej ciało się rozgrzewa. - Chcemy.. zamknąć tą dziurę. Dobrze?
- A co mnie to obchodzi. To nie mój problem. Co innego upiory z nią powiązane. One nie będą zadowolone.- zaśmiał się Kusy zerkając mimowolnie na Perkę.
Zosia uśmiechnęła się widząc skupione na sobie spojrzenie diablika.
- Nie byłbyś w stanie nam pomóc? - Spytała, delikatnie rozchylając nogi, tak by kusy mógł zobaczyć jej wilgotną kobiecość.
- Może i mógłbym… ale po co mi narażać rogi? Upiory to nie jest coś z czym warto zadzierać.- burknął Kusy.- Dobrze radzę, zostawcie to w spokoju.
Tymczasem Joanna sięgnęła palcami między uda Zosi wodząc leniwie i prowokacyjnie opuszkami po jej łonie.
- Miałbyś tu spokój? Może przybyłoby tu więcej drzewic? Rusałek? WIesz jak zgrabne potrafią być. - Zosia wyprężyła się eksponując przez diablikiem swoje piersi i zamruczała na dotyk kochanki.
- A bo drzewice i rusałki przejmują się upiorami.- sarknął rozbawiony diablik przyglądając się działaniom Świergi.
- A gdybym zaoferowała ci coś w zamian za pomoc? - Zosia rozchyliła szerzej uda wyraźnie pokazując co ma do zaproponowania.
- Tooo.. możemy negocjować.- zaśmiał się diablik nie mogąc oderwać oczu od Perki, i od rączki Joanny muskającej jej intymny zakątek.
- Ja mogę zaoferować swoje ciało, a ty? - Perka poruszyła nieznacznie biodrami, nabijając się na palce kochanki.
- Pomoc?- ni to stwierdził, ni to spytał diablik.
- A jak możesz nam pomóc? - Zosia sięgnęła do swoich piersi i ścisnęła je na oczach kusego.
- Hmm…- rogacz podrapał się po brodzie zerkając na dziewczęta. Oj kusiły go te widoki kusiły, co zresztą było widać po reakcji poniżej bioder.- Pomóc mogę z upiorami… ale tylko trochę.
- Jak trochę? - Czarownica zaczęła masować swój biust, pomrukując przy tym z zadowolenia. - Przytrzymasz je? Przegonisz?
- Pomogę w walce. Odrobinę. Upiory to jednak upiory… a te zgromadziły już całkiem liczny orszak od swojej śmierci.- przypomniał im Kusy.
- Dobrze. - Perka odchyliła się do tyłu opierając się plecami o piersi Asi. - Ale możesz mnie wziąć tylko raz.
Kusy klęknął przed Zosią, pochwycił za jej uda i pociągnął ku sobie. Duma, która tak przyciągała oko Perki, teraz niczym taran wbiła się we wrota kobiecości Zosi w gwałtownym szturmie. Cóż… pomijając najpotężniejszych z nich, diabliki nie słynęły z finezji w sztuce miłości. Ale rozmiar… miał tu znaczenie i sprawił, że ciało Perki naprężyło się pod wpływem intruza. Czarownica jęknęła głośno i odchyliła głowę do tyłu opierając ją na ramieniu Asi. Gdyby mężczyźni mieli zawsze takie wyposażenie. Zaparła się mocno dłońmi o mech.
Joanna ulokowała się za Perką, jej dłonie zaczęły ściskać i miętosić biust kochanki, znacząc skórę zadrapaniami pazurków. Pieściła je zachłannie, pozwalając Kusemu na kolejne ruchy bioder, które przechodziły w twardą obecność wypełniającą kwiatuszek Zosi i testującą jej wytrzymałość. Męskość rogacza Zosia czuła niemal całym ciałem, bo jej zmysły skupiały się na kolejnych ruchach tego organu miłości i podboju. Sporej wielkości oręż sprawiał jej aż nieco bólu, ale to było nieistotne. Mocne, szybkie pchnięcia prowadziły ją na szczyt w szalonym tempie i już wkrótce polankę wypełnił jej głośny okrzyk rozkoszy.
I reakcja Kusego była równie wybuchowa… co Perka poczuła w swoim ciele targanym spazmami rozkoszy. Diablik odstąpił od niej, Świerga szepnęła cicho do ucha łapiącej oddech Zosi.
- Mogłabyś to porzucić?
Perka tylko zamruczała w odpowiedzi. Nie wiedziała. Były momenty, że czuła iż mogłaby, ale teraz musiała skupić się na czymś innym. Uśmiechnęła się do diablika.
- Więc mamy umowę.
- Tak. - mruknął cicho Kusy i pognał w ostępy leśne jakby go stado chartów goniło.
- Na nas chyba też już pora. - szepnęła Świerga patrząc na uciekającego diablika.
- Tak… spodziewam się seksownej pokojówki w pokoju. - Zosia zaśmiała się i pocałowała delikatnie w usta blondynkę. - A potem chyba czeka nas wypad na cmentarz.
- Bez seksownej pokojówki. A i… Ruty też bym nie brała. Profanacja grobów to nie zabawy dla takich dziewczynek jak ona.- westchnęła smętnie Świerga.
- Im mniej nas tam będzie tym lepiej. - Perka podniosła się z ziemi i zabrała się za kompletowanie swojej garderoby.
Gdy dotarła do spodni i sięgnęła do komórki, tam napotkała dwa SMSy. Jeden od Patryka, drugi od… Ruty.
Zapięła rozporek i zerknęła na otrzymane wiadomości.
“A kogo byś chciała, by się zajął twoim kwiatuszkiem?” napisał Patryk, a wieść od Marylki nie była tak wesoła. “Wilga zamknęła się w pokoju i nie reaguje na pukanie. Wyglądała na przerażoną.”
Zosia szybko odpisała do Ruty.
“Już wracamy.”
Wrzuciła telefon do kieszeni odrobinę zirytowana. Chciała by zajął się nią Patryk. MIała ochotę na ten potwornie leniwy, nudny seks w łóżku pod kołderką. Bez przejmowania się wizjami, upiorami, całym tym bagnem, które jest wokół.
- Musimy się pospieszyć. - Rzuciła tylko w kierunku Aśki i szybkim krokiem ruszyła w kierunku auta. Idąc gwizdnęła tylko przywołując do siebie Ducha.
- Coś się stało?- spytała już ubrana Joanna podążając za Zofią.
- Jagoda chyba ma wizję… obiecywałam, że będę przy niej. - Perka wpuściła wilczura na pakę i usadowiła się na miejscu kierowcy. - Czemu teraz? -
Odpaliła silnik i gdy tylko za Aśką zamknęły się drzwi ruszyła. Odrobinę zbyt szybko.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 28-08-2018, 20:14   #46
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Relaks i wyznania w pokoju hotelowym

- Zwolnij… chyba że chcesz dołączyć do orszaku duchów.- odparła Świerga i zamyśliła się.
- Powody mogą być… różne. Chyba…-
Perka niechętnie zwolniła, zamiast tego zaczęła nerwowo stukać palcami o kierownicę.
- Byleby to nie był znów ten potwór. - Westchnęła w końcu widząc już kierunkowskaz wskazujący odległość do ich hotelu.
- Ma te wizje od dawna. Miała zanim ją spotkałaś. Poradzi sobie.- oceniła blondynka.
- Widziałam w jakim potrafi być w stanie. - Zosia powoli wjechała na parking, starając się nikogo nie rozjechać. - Mój instynkt macierzyński nie daje mi spokoju.
- Poradzi sobie…- dodała uspokajającym tonem Joanna i uśmiechnęła się. - Poszukam Rutę i poślę ją na poszukiwania ziół do rytuału przysłanego nam przez Liszkę.
- Dziękuję. - Zosia wyszła z samochodu i zgarniając z sobą Ducha, ruszyła w kierunku pokoju. Na recepcji poprosiła o drugi klucz tłumacząc się tym, że znajoma wyszła gdzieś, a ona musi się pilnie dostać do środka.
Otrzymała klucz bez problemu i bez pytania i mogła wreszcie ruszyć do pokoju. Na miejscu spróbowała się dostać na razie po prostu naciskając na klamkę. Co nie dało żadnego rezultatu, więc Zosia otworzyła drzwi i ujrzała Jagodę zwiniętą w drżącą kulkę w jednym z kątów pokoju i TEN szkic na łóżku, choć z miejsca w którym stała nie mogła dostrzec nowych szczegółów jakie malarka na niego naniosła. Na razie zignorowała rysunek i podeszła do Jagody. Usiadła tuż obok i objęła ją.
Malarka nadal drżała jak febrze, powoli się uspokajając… bardzo powoli.
- Przepraszam... -wydukała w końcu z siebie. - Nie chciałam byś… byście się o mnie martwili, ale… ataki bywają… mocne.
- Bardziej martwiące jest to, że uciekasz bez słowa. - Zosia potarmosiła włosy Wilgi i przygarnęła ją mocniej do siebie wtulając twarz malarki w swoje piersi. - Możesz zaufać dziewczynom, rzucić jakieś hasło “atak” czy coś, toż zrozumieją.
- Nie myślę.. wtedy… trudno mi się skupić, ledwo mam kontrolę nad ciałem…- jęknęła cicho Jagoda.- A ten atak… chyba posikałam ze strachu.
- Chcesz się wymyć? - Zosia zerknęła w kierunku, leżącego na łóżku rysunku, sprawdzając czy rzeczywiście podłoga obok jest mokra. - Mogę ci pomóc.
- Nie… nie chcę byś… widziała mnie w takim żałosnym stanie.- westchnęła cicho Jagoda niewprawnie próbując wstać.
Podłoga była mokra od płynu z charakterystycznym zapaszkiem, a rysunek… poza zasięgiem wzroku siedzącej na podłodze Zofii.
- Znalazłaś coś ciekawego… na wycieczce?- niemrawym tempem Jagoda ruszyła ku łazience.
- Kilka rzeczy, ale to wymyj się na spokojnie i ci opowiem, dobrze? - Perka uśmiechnęła się do malarki i sama wstała z podłogi. Podeszła do swojego plecaka i wydobyła z niego rolkę papieru. Zapasy na czas biwakowania.

Idąc w kierunku rysunku odwinęła spora część i wrzuciła ją w kałużę. Po tych wstępnych porządkach wzięła do ręki rysunek. Pojawiły się na nim kolejne szczegóły… długi nos i błyszczące, a może… świecące ślepia, długie jasne włosy wynurzające się spod kaptura jak tysiące małych macek, dłonie z paznokciami niczym pazury. Szkic był, na szczęście, niedokończony… ale detali było już więcej.
Perka odłożyła go. Czy to one zbliżały się do tej kreatury czy to ona deptała im po piętach? Czuła jak po plecach przechodzą jej nieprzyjemne dreszcze. Nie dość, że miały na głowie to coś, to jeszcze ten punkt. Lekko zirytowana zabrała się za dokładne czyszczenie podłogi.
Jej pracy towarzyszyło cichy szmer prysznica. Jagoda obmywała się zarówno z brudów na ciele jak i na duszy… usuwając lęk i wstyd.
- Czy… czy… wiesz… możesz mi coś przynieść do przebrania?- wydukała po jakimś czasie znów zawstydzona faktem, że idąc pod prysznic zapomniała o takich detalach.
- Jasne. - Perka wrzuciła cały mokry papier do kosza, zapisując w pamięci by to potem wynieść. Wybrała komplet koronkowej bielizny, który kupiła Jagodzie w prezencie i jedna ze swoich obcislych sukienek i z takimi ubraniami ruszyła do łazienki.
- Wiesz, że nie miałabym nic przeciwko temu byś wyszła goła? - Stanęła prezentując Wildze wybrane dla niej ubrania.
- No nie wiem… czy powinnam łazić goła. Nie jesteśmy już w moim domu. Zresztą ty prezentujesz się lepiej…- mówiła odwrócona plecami do wchodzącej kochanki. Woda kropelkami spływała po jej plecach i tyłeczku. Zerknęła przez ramię na przyniesione przez Perkę ubrania.- Jesteś… pewna? To raczej strój… no wiesz… na randkę.
- Przyzwyczaj się, że na wyjeździe ze mną jesteś na jednej wielkiej randce. - Zosia uśmiechnęła się szeroko. - Po za tym co z tego jak ja się prezentuję? Nie chcę patrzeć na siebie.
- To gdzie są te komplementy, gdzie kolacja przy świecach?- zażartowała Jagoda biorąc się za wycieranie włosów ręcznikiem po wyjściu z łazienki.
Perka rozsiadła się na łóżku, rozchylając swoje nogi i opierając się dłońmi za plecami.
- Uwielbiam te twoje długie zgrabne nogi, to jak ściska te swoje ponętne uda i tak nie mogąc skryć tego co nieśmiało prześwituje przez te koronkowe majtki. Uwielbiam ten twój gładki brzuch i to jak delikatnie opadają na niego twoje piersi. To jak próbujesz je czasem osłonić, po czym i tak oddajesz się moim pieszczotom. - Wyszczerzyła się. - Mam kontynuować?
- Przestań…- zaśmiała się skrępowana tymi słowami Jagoda zakładając okulary na nos. Wystawiła język mrucząc.- … bo jeszcze ci uwierzę.
- Mam zdjąć spodnie i majtki byś zobaczyła, że jest mi mokro na twój widok? - Perka mrugnęła do Wilgi. - Nawet nie wiesz jak bardzo muszę się powstrzymywać by nie rzucić się i nie ścisnąć tych twoich krągłości. By nie wsunąc dłoni w te majtki, palców w twój kwiatuszek i by nie wydusić z ciebie tych rozkosznych jęków.
- Mogłabyś…- odparła cicho Jagoda wodząc wzrokiem po ciele Zosi i chwyciła się dłońmi za zaczerwienione policzki.- Co my robimy? Przecież powinnyśmy…
Sięgnęła po ręcznik owijając swe wciąż mokre ciało i ukrywając krągłości pod nimi.- Nie boisz… się, że mi się to za bardzo spodoba i nie będę potem chciała cię zostawić w spokoju?
- Hm… czyli, że będziesz mnie dotykać cały czas? Kusić wyuzdanymi ciuszkami? Napastować w każdej wolnej chwili. - Zosia położyła się na łóżku i przeciągnęła eksponując swoje ciało. - Chyba bym nie miała nic przeciwko.
- Wiesz dobrze, że brak mi do tego… śmiałości. Z pewnością napotkałaś już kobiety bardziej agresywne w zalotach…- zaśmiała się Jagoda siadając na łóżku obok Perki i rozczesując włosy.- Mi brak odwagi.
Zosia sięgnęła dłonią do uda Wilgi i ścisnęła je delikatnie.
- Zapominasz, kto zaatakował mnie w aucie, siadając na moich ustach. - Uśmiechnęła się niewinnie do kochanki. - Masz śmiałość ale brakuje ci motywacji… a ja.. mam nieco lubczyku przy sobie.
- Ale... to nie byłam ja… to był ten lubczyk.- palce Wilgi sięgnęły jednak do rozporka spodni Zosi i poczęły go nieśmiało rozpinać.
- On tylko potęguje pożądanie. Nie wywołuje fantazji. - Zosia poddała się działaniom kochanki.
- Nie wywołuje...- mruczała Jagoda rozpinając spodnie Perki i palcami nieśmiało sięgając pod nie, by wodzić opuszkami po bieliźnie.
- No powiedz… nie chciałabyś usiąść na moich ustach? Zrzucić tego ręcznika z siebie i pokazać mi to zgrabne ciało? - Dłoń Perki powędrowała głębiej pod ręcznik, aż jej palce otarły się o kobiecość malarki.
- Zdejmij wpierw spodnie…- rzekła Jagoda drżąc pod dotykiem palców Zosi.
Perka wykonała polecenie, pokazując zupełnie już przemoczone majteczki.
- Przez was muszę zmieniać bieliznę kilka razy dziennie. - Pokazała język malarce.
- Akurat… bo ci uwierzę.- wymruczała Jagoda zrzucając ręcznik. Uklękła na łóżku, kolanami obejmując głowę kochanki i pochyliła się, by wodzić języczkiem po przemoczonym obszarze majteczek. - Może mi się to spodobać… napastowanie ciebie.
Perka zamruczała od dotyku kochanki. Jej wzrok utkwiony był w wilgotnym kwiatuszku znajdującym się tuż nad jej twarzą.
- Myślałam… że już ci się podoba. - SIęgnęła do bioder Wilgi, zachęcając by ta usiadła na jej ustach.
- Być.. drapieżną…- wyszeptała sięgając paluszkami pod majteczki Perki i pocierając jej wrażliwy punkcik. Ustami muskała uda, języczkiem krążąc po skórze.- Mam babcine wino, jeśli.. trochę wypiję, to… przekonasz się… jaka mogłabym… być.
- Jeśli tylko masz ochotę. - Zosia polizała kwiatuszek WIlgi. Cieszyło ją, że malarka tak szybko zapomniała o wizji. - Jestem teraz cała twoja.
- Mhmm…- mruczała Jagoda poddając się pieszczocie języczka kochanki i sięgając palcami w głąb kobiecości kochanki, powoli poruszając nimi. Westchnęła cicho i naprężyła się.. drżąc coraz bardziej, gdy język Zosi wodził po jej łonie.
- Ja… nie chcę… się teraz skupiać na tobie… przepraszam.- jęknęła smutno.
- Myślę, że raz na jakiś czas nie zaszkodzi byś skupiła się na sobie. - Zosia possała wrażliwy punkcik Jagody.
- Ddobrze…- mrukneła zsuwając bieliznę z łona Perki i wyprostowała się dociskając łono do ust rudowłosej kochanki. Pomrukując zapewne bawiła się własnym ciałem, ale tego Zosia nie widziała mając przed oczami intymny obszar Jagody.
- Bardzoooo… dobrzeee..- ni to pojękiwała, ni to mruczała Jagoda.
Zosia przymknęła oczy i chwyciła pewnie uda kochanki, delikatnie wbijając w nie swoje paznokcie. Przyciągnęła jej kwiat jeszcze bliżej i już całkowicie skupiła się na tym by zaspokoić górującą nad nią Wilgę.
- Bardzo bardzooo.. doobree..- coraz bardziej rozpalona malarka poruszała instynktownie biodrami i napierała ciałem na usta kochanki.- Baaardzooo…-
Jej ciało drżało i pokrywało się potem, aż po kolejnym muśnięciu językiem, okularnica doszła z głośnym jękiem ulgi i rozkoszy. Zosia jeszcze przez chwilę spijała soki kochanki, delikatnie odpuszczając chwyt na jej udach na wypadek gdyby Wilga chciała przerwać.
- Bardzo…- zamruczała cicho Jagoda łapiąc oddech.-... mam wrażenie że cię wykorzystuję.
- Dziwne… - Perka odsunęła usta i zanurzyła palce w kwiatuszku kochanki. - Bo mi się wydawało, że to ja ciebie wykorzystuję.
- Jakim cudem? To ja cię wciągnęłam wizjami i uwięziłam w swoim domku. I teraz siedzę ci na twarzy…- ciało Wilgi naprężyło się zmysłowo, pod wpływem nowych intruzów.
- A ja pierwsze co zrobiłam po zaproszeniu to dobrałam się do ciebie w kąpieli. - Perka zaczęła pomału wsuwać i wysuwać swoje palce z kochanki. - A teraz zapewniam sobie bardzo podniecające widoki.
- No… to prawda…- zachichotała kochanka i pod wpływem jej dotyku oddech okularnicy przyspieszył. Sięgnęła do łona kochanki i sama wsunęła palce odważnie i drapieżnie. Jak najgłębiej.
- Nie powinnam teraz… ja… tobą?- zadrżała od przyjemnych doznań, dodając cicho.
- Przed chwilą oddałam się Kusemu… nie… z przyjemnością zajmę się teraz jakimś mięciutkim i wrażliwym ciałem. - Zosia uśmiechnęła się i przyspieszyła ruchy swoich palców.
- Kkkusemu.. przecież to czarty?! I mają… no… wiesz… jak fauny…- zawstydziła się Jagoda tracąc równe tempo ruchów w swych palców w intymnym zakątku leżącej kochanki. Działania i słowa Zosi utrudniały jej skupienie się na tej czynności.
- Yhym… są duzi. Ma się niemal wrażenie, że zaraz cię rozerwą. - Perka jakby ilustrując swoją opowieść wsunęła do kwiatuszka Wilgi trzeci palec i rozchyliła je pokazując mniej więcej szerokość męskości diablika. - Taaaacy szerocy, a mimo to ich skóra nadal jest miękka, pofalowana od gęstych żyłek, jak u mężczyzny… Do tego to tempo, które potrafią narzucić. - Zosia przyspieszyła ruchy swych palców.
- Taaak?- jęknęła głośno Jagoda drżąc od pieszczot i nerwowo poruszając palcami w intymnym zakątku Perki. Powoli traciła kontrolę nad swym ciałem zmierzając ku kolejnemu szczytowi ekstazy pod dotykiem Zosi.
- Tak. Mocne, stanowcze tempo. - Perka sama zaczęła drżeć od wspomnień i chaotycznych ruchów Jagody w swoim kwiecie. - Gwałtowni.... jak zwierzęta.
- Dzicy… draaapieżni…- płaczliwym tonem dodała okularnica drżąc jak w febrze, gdy docierała do do szczytu. Doszła z głośnym jękiem.
-Taaaaaaaaaaak!

Perka uśmiechnęła się słysząc okrzyk kochanki. Wilga miała w sobie tyle namiętności… gdyby nie ta jej nieśmiałość, niewykluczone, że mogłaby dać Zosi nieco popalić. Powoli uspokajała ruchy swoich palców, dając Jagodzie dojść do siebie.
- I co… dalej… było?- wymruczała Jagoda opadając na ciało kochanki i łapiąc oddech.
- Dobiliśmy umowy. Pomoże mi zamknąć czarny punkt, przez który był cały ten wypadek. - Perka objęła kochankę, pozwalając by jej własne ciało zaczęło się uspokajać.
- Kusy i mu podobni są niebezpieczni… i niegodni zaufania.- wymruczała Jagoda powoli osuwając się na łóżko obok Perki.- Tak babcia mówiła.
- Są… ale szanują pakty. - Zosia podniosła wzrok na sufit. - Podobno wokół dziury gromadzą się upiory… ktoś będzie musiał je przytrzymać. Nie liczę na wiele, ale nawet chwila wystarczy.
- Ty tu jesteś specjalistką… nie ja.- stwierdziła cicho okularnica.- A… co na to Świerga?
- Pomoże mi. Też nie ufa diablikom. - Zosia przymknęła oczy i przesunęła się tak by wtulić twarz w piersi kochanki. - Ale nie powinnyśmy tak tego zostawiać, prawda?
- No… nie powinnyśmy. Ja ci pomogę… na ile będę w stanie.- mruknęła spolegliwie czarnowłosa kochanka.
- Na ile panujesz nad pogodą? Myślisz, że byłabyś nam w stanie załatwić mgłę? - Perka pocałowała jedną z piersi. - Czeka nas niestety wypad na cmentarz i wolałabym by nikt nas nie zobaczył.
- No...tak… na szczęście mgła nie wymaga tańca nago… choć… tańca już tak.- zaśmiała się cicho Jagoda.
- To może jeszcze deszcz, co bym mogła popatrzeć jak tańczysz nago? - Zosia uszczypnęła delikatnie pierś kochanki.
- Jeśli chcesz…- zaśmiała się Jagoda i spytała.- A po co idziecie na cmentarz?
- Po komponenty do uroku. - Perka westchnęła ciężko. - Czeka nas dużo pracy.
- Acha…- Okularnica nie dopytywała się o szczegóły.
- A Patryk i Kasia… ta lekarka, zabawiają się podobno myśląc o mnie. - Objęła Jagodę mocno, starając się zgubić gdzieś w tym uścisku cała niepewność. - Nie wiem co mam robić.
- Czemu mnie nie dziwi, że myślą o tobie. Potrafisz wryć się w pamięć. Kasia to… kto?- zapytała malarka próbując pocieszyć Zosię.
- Opowiadałam ci o niej. - Perka przypomniała Wildze swoje przygody z gabinetu lekarskiego. - Mam wrażenie jakby wszystko wokół wołało bym z tego zrezygnowała… z Patryka.
- Acha… dlatego mnie to zaskoczyło. Czy ona przypadkiem nie była no… lesbijką?- zapytała Jagoda.
- Ta… ale zrobiliśmy to kilka razy we trójkę. Wiesz ja ją, on mnie i jakoś tak. - Wspomnienie bycia ściskaną pomiędzy dwoma ciałami, sprawiło, że Zosia aż zadrżała.
- No… ty ją, on ciebie, ona jego?- dopytywała się malarka.
- Za bardzo nie było ona jego. - Perka zamyśliła się. - Ale najwyraźniej się przełamali.
- Skąd ta myśl?- zastanawiała się Jagoda głaszcząc palcami po włosach Zosi.
Perka sięgnęła do telefonu i zerkając kątem oka znalazła odpowiednie zdjęcie, na którym Kasia pomagała stanąć “na nogi” Patrykowi i pokazała je Wildze.
- No…- zaczerwieniła się mocno dziewczyna i odwróciła wzrok.-... to jest jakiś dowód. Ale… naprawdę sądzisz, że oni coś więcej… razem?
- Nie wiem i nie mam pojęcia na ile powinnam dociekać. Liszka z tym swoim gadaniem o moim starszowaniu i Świerga cały czas powtarzająca mi, że nie chcę rezygnować z czarostwa.. - Zosia odłożyła telefon i ponownie przywarła ciałem do Wilgi. - Może byłoby lepiej gdyby oni poszli z tym dalej. Tyle że… ech to będzie tak cholernie bolało.
- Ja też nie wiem… co powiedzieć.- mruknęła zawstydzona Jagoda. I milczała przez chwilę.- A próbowałaś dociekać?
- Nie... bo wyszła ta sprawa z dziurą, potem Kusy… zaraz trzeba się będzie ogarnąć i przygotować do długiej nieprzespanej nocy z bieganiem po cmentarzu i czarowaniem. - Perka wsłuchiwała się w bijące szybko serce kochanki, starając się jakoś uspokoić myśli. - Nie mam nawet jak zadzwonić do tego idioty.
- Aaaa… no tak. I jeszcze zajmujesz się mną.- westchnęła cicho Jagoda głaszcząc kochankę po włosach.- A i nici z tego co… miałyśmy robić, bo czasu brak.
- Po raz pierwszy czuję, że mam kogoś kto jest mi jak przyjaciel. - Perka uśmiechnęła się i podniosła głowę by spojrzeć na Wilgę. - Więc z przyjemnością się tobą zajmuję.
- Jak przyjaciel, co? Nie takich słów… oczekuje chyba kochanka? - zapytała retorycznie Jagoda przesadnie egzaltowanym głosem i z łobuzerskim uśmiechem.
Perka zaśmiała się.
- Pomyśl ile miałam kochanek i wyciągnij z tego co powiedziałam ile przyjaciół, a potem sama oceń. - Zosia uniosła się na rękach i zawisła ponad ciałem Jagody. - Jakich słów oczekujesz?
- Żartowałam… -pisnęła cichutko Jagoda niczym zagoniona w kąt myszka. Wzruszyła ramionami.- Nie wiem… nie miałam przyjaciół, ani przyjaciółek… takich prawdziwych. Przez te ataki.
- Ja też. Bo czarownice przez większość mego życia mnie nie akceptowały jako tej “nudnej”, “nie czarującej”, a potem… potem już jest tylko seks. - Uśmiechnęła się ciepło do Wilgi. - Mam kontynuować komplementy czy masz ochotę na coś innego? Nie omówiłam jeszcze uroków twojej twarzyczki, twoich słodkich ust…
- Usta brzmią… kusząco.- zaśmiała się Jagoda spoglądając na wargi Parki.
- A twoje jeszcze tak wyglądają. Uwielbiam to jak potrafią być czerwone gdy cię podniecę, szczególnie gdy zaraz spoczną na moim kwiatuszku. Uwielbiam czuć twoje delikatne wargi na mojej skórze. To jak całują mnie, drażniąc. To jak po chwili wychyla się z nich twój gibki języczek i dotyka moich wrażliwych miejsc. - Głos Perki przerodził się w szept, a jej biodra naparły na biodra Wilgi.
- Nie… jestem aż tak dobra…- speszyła się Jagoda rumieniąc wyraźnie.- To… dużo mamy… czasu?
- Na pewno jeszcze chwilę, a co? - Zosia sięgnęła dłonią do ust Wilgi i rozchyliła palcem jej wargi. - Masz na coś ochotę moja piękna?
- No… nie wiem za bardzo…- zaśmiała się cicho Wilga pesząc jeszcze bardziej.-... Jak… sprawić… byś nie myślała o Patryku? Byś… przestała się martwić?
- To zależy… czemu chcesz bym przestała o nim myśleć? Nie wiem… czy jestem w stanie przestać się martwić. - Zosia wsunęła swój palec do ust Wilgi i naparła nim na jej języczek.
To sprawiło, że Jagoda zamiast rozmawiać ujęła wargami ów palec i smyrała języczkiem po opuszku, powoli i szybko… cały czas wpatrując się w oczy Perki.
Zosia uśmiechnęła się i wsunęła palec nieco głębiej.
- Jak ty w ogóle możesz mówić, że nie jesteś podniecająca.... - Nachyliła się i pocałowała kochankę w usta wysuwając wcześniej swój palec spomiędzy jej warg. - Odwdzięczysz mi się za wcześniejsze pieszczoty?
- Jak tylko zechcesz.- odparła radośnie Jagoda uśmiechając się szeroko. - W jakikolwiek sposób.
- Chcę poczuć twoje usta na moim kwiatuszku. - Perka powstrzymała śmiech, który chciał się wyrwać spomiędzy jej warg. Tyle entuzjazmu… skąd Jagoda go miała?
- Dobrze….- odparła dziewczyna siadając na łóżku i dodając cicho.- Może ułożysz się wygodnie?
Perka przewróciła się na bok układając się plecami na materacu łóżka.
- Jest mi wygodnie. - Uśmiechnęła się do kochanki i rozchyliła nogi. - Jest mi też mokro.
Jagoda ostrożnie wsunęła się między rozchylone uda kochanki i zaczęła zachłannie wodzić językiem po intymnym obszarze czarownicy. Bez pośpiechu, acz energicznie. Rozkoszując się każdym muśnięciem.
- Tak… naprawdę masz gibki języczek. - Perka sięgnęła do swoich piersi i ścisnęła je mocno przez koszulkę.
- No… bardziej chyba palce…- wymruczała wstydliwie Jagoda nachylając się bardziej i sięgając głębiej kolejnymi lubieżnymi ruchami języka. Jej pupa uniosła się w górę, wypięta zachęcająco ku niewidzialnemu kochankowi, gdy sama okularnica sięgała językiem ku kwiatowi kobiecości Zosi.
- Tak? Skoro tak twierdzisz to chętnie je także poczuję. - Puściła jedną ze swych piersi i sięgnęła do włosów kochanki.
- Dobrze…- Jagoda pozwalała się prowadzić… jej usta powędrowały szlakiem pocałunku po brzuchu rudowłosej kochanki. A jej wąskie szczupłe palce wbiły się niczym sztylety w kobiecość Perki. Ruchy malarki w jej intymnym zakątku, były pewne siebie i intensywne. Poruszała palcami z wprawą i doświadczeniem. Zapewne często ćwiczyła na sobie.
- Dobrze… bardzo dobrze… - Głos Perki przerodził się w pomruk, a chwilę potem w jęk, gdy jej ciałem zaczęły potrząsać dreszcze przyjemności.
- Dobrze… - powtarzała cicho Wilga pomiędzy pocałunkami pieszczącymi skórę Zosi. Palce poruszały się coraz gwałtowniej, biorąc w posiadanie ciało kochanki. Szybkie mocne i bezlitosne ruchy. Wszak Jagoda wiedziała już co lubi Zofia.
Dlatego też dłoń opuściła w końcu kwiatuszek i uderzyła pomiędzy pośladkami. Palce wślizgnęła się do norki wyuzdanym rozkoszy ukrytej pomiędzy miękkimi wzgórzami. A choć zanurzały się w niej powoli i delikatnie, to czyniły to stanowczo.
Zosia jęknęła głośno, ale nie uciekała od nagłego ataku. Zamiast tego już po chwili jej pupa naparła na atakujące ją palce.
Całując okolice pępka, malarka leniwymi ruchami dłoni podbijała wyuzdany zakątek Zosi, raz za razem. Bez ustanku. Jej szczupłe długie palce poruszały się wzbudzając kolejne fale rozkoszy w rozgrzanym już i tak ciele piegowatej czarownicy. Perka doszła z głośnym okrzykiem. Jej ciałem wstrząsnął mocny dreszcz, który wygiął je w łuk.
- Chyba… było przyjemnie.- stwierdziła z łobuzerskim uśmiechem Jagoda poprawiając okulary na nosie i przyglądając się kochance.
- Masz wątpliwości? - Zosia z trudem łapała oddech. Uwielbiała dochodzić… choć nie była pewna czy stan tuż przed nie był lepszy. - Jestem uzależniona.
- Masz apetyt… to fakt.- potwierdziła z uśmiechem Jagoda siadając na łóżku.- Ale chyba to normalne… u czarownic?
- Tak… chyba nie znam żadnej która by tego nie lubiła. - Zosia uniosła się na przedramionach i zerknęła w kierunku porzuconego na podłodze telefonu. - Powinnam się wymyć.
- Tak. Przepraszam za to.- zaśmiała się malarka i zaczęła splatać włosy we warkocz. - Poszukam pozostałych czarownic i może coś zjemy? Jestem trochę głodna, a ty?
- Bardziej niż trochę. Marzy mi się placek po węgiersku… albo cokolwiek innego, byle dużo. - Zosia przysiadła na łóżku i zdjęła z siebie koszulkę. Powinna się nieco bardziej ubrać na wieczorny wypad.
- Dobrze…- Jagoda przez chwilę wpatrywała się w biust Perki, po czym nachyliła się pomrukując.- Oooo.. widzę że cię Aśka nie oszczędzała. Cała pogryziona jesteś.
Zosia zaśmiała się.
- Chyba już wszystkie wiecie, że lubię gdy bierze się mnie mocno. - Perka przesunęła palcem po jednej z niewielkich ranek. - Posmaruję maścią… do jutra powinno zniknąć.
- Mimo wszystko… z nią bym była baardzo ostrożna.- odparła Jagoda matczynym tonem i zabrała się za ubieranie koronkowej bielizny, którą Zofia jej wybrała.
- To dobra istotka. Lubi tą zabawę ale nie zrobi nikomu krzywdy. - Zosia zsunęła do końca majtki i już zupełnie naga wstała i przeciągnęła się. - Jakby nie patrzeć to jednak czarownica.
- Babcia mówiła, że kiedyś… bywało inaczej. Że niektórych czarownic wypadało się bać.- mruknęła Jagoda wspominając opowieści mentorki.- Że byli tacy co na nie polowali.
- Są dziwne czarownice, ale jak narazie Aśka… wydaje się być dosyć agresywnym ale jednak dobrym pieskiem. - Perka podeszła do Wilgi i pocałowała ją w usta. - Ślicznie wyglądasz w tym komplecie.
- Ty byś wyglądała lepiej. - stwierdziła po pocałunku Wilga i opuściła pokój.
Perka podniosła swój telefon i postanowiła w końcu odpisać na sms.
“Chciałabym byś mnie wziął, tak zupełnie normalnie.. nudno. Przydałby mi się odpoczynek.”
Weszła do łazienki odkładając telefon na umywalkę i zabrała się za zmywanie pozostałości po wszystkich dzisiejszych przygodach. Miała czas dla siebie. Na odpoczynek, na regenerację sił… na przemyślenia i złapanie oddechu. Woda spływała po ciele przynosząc ulgę.
A gdy skończyła się myć już czekał na nią kolejny SMS.
“ Podróż tak męcząca?” … od Patryka.
“Co przerwa staram się złapać jakąś fuchę, więc tak. Jest męcząca.”
Perka wyszła z łazienki i sięgnęła do swojej torby lekarskiej po maść. Powoli zaczęła nakładać ją na niewielkie ranki.
Minęło kilka minut nim Patryk znów się odezwał. Tym razem… dzwoniąc.


Zosia zerknęła na drzwi i odebrała telefon. Przytrzymała go ramieniem przy uchu, dalej nakładając maść.
- No cześć.
- Miło usłyszeć twój głos.- usłyszała w odpowiedzi. Patryk zamilkł na moment…- Nie przeszkadzam w czymś?
- Pewien piesek mnie pogryzł i właśnie nakładam maść, a tak to nie.. - Zosia mimo woli uśmiechnęła się do telefonu. - Też miło cię usłyszeć.
- To nic poważnego? Gdzie cię ugryzł? - zaniepokoił się mężczyzna.
- Nic poważnego to jeden z tych z kiełkami zamiast zębów i niestety ucierpiały moje piersi. - Perka prawie parsknęła na myśl o minie Aski gdyby dowiedziała się, że nazwała ją małym pieskiem.
- Piersi? Jak mały piesek mógł dosięgnąć ci biustu? - zapytał skołowany Patryk, a rozmowa zaczęła schodzić na ciekawe tory.
- Podniosłam go. Weterynarze czasem muszą podnieść swoich pacjentów, wiesz? - Zosia nałożyła większą porcję maści na piersi i odłożyła słoiczek by uwolnić jedną rękę i już normalnie chwycić telefon. Kolistymi ruchami zaczęła wmasowywać specyfik pokrywając nim niemal całe piersi.
- Acha… nie dziwię się mu. Sam bym się wgryzł. - odparł Patryk. - Chodźby teraz.
- Jak tak dalej pójdzie to mi ich ubędzie i co ja wtedy zrobię? - Zosia ścisnęła delikatnie jedną z brodawek wyobrażając sobie na niej usta kochanka.
- Bardziej przyssał niż ugryzł. Zdecydowanie bardziej wolę wodzić po nich ustami i językiem. - zaśmiał się nieświadom jej działań. - Nie wiem czy się ucieszysz, ale… obroniłem numer twojego telefonu przed Kasią.
- Dziękuję. - Zosia ścisnęła odrobinę mocniej szczyt swojej piersi. - Właśnie się z nimi zabawiam, wiesz? Są takie uroczo zaróżowione.
Nie posłyszała odpowiedzi… nie od razu. W telefonie słychać było jego głośny oddech. Milczał zapewne wyobrażając sobie sytuację.
- Są śliczne i sprężyste. Chciałbym je ścisnąć i potrzeć o… - przerwał nagle. Dodał dopiero po chwili. -... potrzeć je o siebie mocno.
- Wiesz, że sperma podobno działa ujędrniająco? - Perka puściła brodawkę i zaczęła mocno ściskać swoją pierś. - Mogłabym ująć twój mieczyk nimi i masować go tak długo, aż byś na nie doszedł.
- Miałbym na to ochotę… zobaczyć twoje nagie piersi… całe ciało ubrudzone mną. - szeptał chrapliwie coraz bardziej pobudzony mężczyzna.
- Yhym… potem trzeba by to tylko dokładnie rozmasować. Każdy milimetr moich piersi i może brzuch? - Zosia zsunęła dłoń niżej i powoli zanurzyła palce w swoim kwiatuszku. - Tam na dole nie trzeba niczym smarować… już i tak jest mokro.
- Na to też… miałbym ochotę. Właściwie… to najpierw posiadłbym cię. Rzucił na łóżko… zdarł z ciebie majtki… co byś miała akurat na sobie. I wziąłbym cię, wbił w ciebie bez pytania. Dopiero po pierwszym razie mógłbym brudzić twój biuścik. - wyznał wstydliwie, acz wyraźnie podnieconym głosem.
Perka jęknęła tylko do słuchawki, zanurzając głębiec palce w swoim kwiecie. Poczuła jak jej ciało zaczynają przeszywać przyjemne dreszcze.
- Zosiu? Pragnę cię… tak mocno. Umiesz zostawić po sobie niezatarte wrażenie… leżałabyś przede mną z rozłożonymi bezwstydnie nogami… a ja bym ci się zanurzył w tobie jak dzika bestia… wrócisz jak najszybciej? - szeptał mówiąc gorączkowo i nieskładnie.
- T.. tak. - Perka zaczęła pojękiwać głośniej. Jej palce atakowały coraz mocniej potwornie rozpalone wnętrze. - Patryk.. ja zaraz…
- Chciałbym docisnąć cię do łóżka i słyszeć twoje jęki tuż przy uchu… brzmisz seksownie.- odpowiedział rozpalonym głosem Patryk. - Obiecaj że zadzwonisz do mnie… i… hmm… będziesz wtedy w seksownej bieliźnie?
- Teraz.. jestem naga… - Zosia krzyknęła starając choć odrobinę odsunąć słuchawkę. Opadła na łóżko drżąc mocno. Czemu tak na niego reagowała? I co właściwie miała z tym zrobić? - Patryk… Patryk… - Jej głos przeradzał się w szept gdy pomału doprowadzała się do porządku.
- A ja nieprzygotowany i ze wzwodem…- mruknął cicho i żartobliwie. - I gdybyś tu była, wziąłbym cię bez względu na okoliczności.
- Kusisz. - Zosia wysunęła z siebie palce i spojrzał na zebraną na nich wilgoć. Przez chwilę przyglądała się im wahając się co ma zrobić. - Patryk.. robiłam to z kobietami. Teraz podczas wyjazdu… źle mi na myśl, że miałbyś na mnie czekać.
- Cóż… nie jesteśmy oficjalnie parą. Nie mogę oczekiwać od ciebie wierności.- odparł cicho i smętnie. - I… nie czuj się winna. Nie miałem dziewczyny zanim cię poznałem. Mówiłem ci już o moich związkach. Kolejny, po prostu, nie majaczy na horyzoncie.
- Reaguję na ciebie inaczej, wiesz? Lubię być dotykana i temu podobne, ale jak słyszę twój głos… dzieje się coś dziwnego. - Perka uśmiechnęła się odrobinę smutno do słuchawki. - Chcę ciebie, chciałbym spakować manatki i wrócić, ale przerwa… może znajdziesz kogoś kto się lepiej nadaje niż ja.
- Może. - odparł bez przekonania w głosie.
- Wybacz, nie chciałam tego ukrywać. Wiem że byłoby milej, ale… - Zosia pomału przesunęła palcami po swojej piersi, ale ochota na zabawy jakoś nagle zniknęła. - Ech.
- Nie przejmuj się. Nie ty pierwsza dałaś mi kosza. - Patryk próbował obrócić to w żart. - Mam z tym doświadczenie. Tyle że zwykle… po okresie z randkami.
- Heh jeszcze nie byliśmy parą, więc nie dostałeś kosza. - Zosia spróbowała zabrzmieć pozytywniej. - Pamiętasz… etap randek ewentualnie jeszcze przed nami… Jeśli tylko będziesz chciał by miał miejsce.
- Zważywszy na to jak mi tu randkowanie wychodzi… to jest duża szansa na to, że będę nadal wolny jak wrócisz. - odparł zapewne z uśmiechem Patryk.
- Myślę.. że jak wrócę nie będziesz chciał mnie widzieć na oczy. - Zosia chciałaby zabrzmiało to żartobliwie ale poczuła nieprzyjemny ścisk w gardle.
- Czemu? Nawet jeśli jakimś cudem miałbym dziewczynę, to i tak jesteście z Jagodą moimi przyjaciółkami. - zdziwił się jej telefoniczny kochanek.
- Cóż czuję się lekko jak suka i według mnie tak powinieneś mnie traktować, ale… chyba nie jestem w stanie zapanować nad swoją nimfomanią. - Westchnęła ciężko i wytarła palce w leżący w lekarskiej torbie kitel.
- Na to przyjdzie czas. Na zamartwianie się… zresztą… myślę, że jakoś poradziliśmy sobie we dwoje. Lub we troje, jak wciągnęłabyś w to Kaśkę. - ostatnie słowa tchnęły nutką ironii i sarkazmu.
- Myślę, że za takie akcje należałoby mi się przykucie do jakiegoś grzejnika i porządne rżnięcie. - Zaśmiała się cicho do słuchawki. - I chyba wolałabym by wtedy nie było Kasi w okolicy.
- Więc ta cała pogaduszka o suce to tylko gra wstępna i zachęta do seksu?- zaśmiał się Patryk i po chwili dodał. - Myślisz że potrzebujesz mnie zachęcać?
- Myślę, że lubię to robić. - Zosia uśmiechnęła się do słuchawki. - Mam taki skórzany gorset i pasujące do niego majtki.
- Mam na ciebie ochotę… chętnie wsunąłbym dłoń pod te majteczki. - mruknął zadziornie mężczyzna. - O cholera… bateria mi pada.
- To zmykaj. Wyślę ci coś ładnego i sama wezmę się do pracy… i coś zjem. - Perka poczuła nagle delikatne burczenie w brzuchu. - Przydałby mi się aperitif.
- I zadzwonisz jutro… w seksownej bieliźnie. - przypomniał czule Patryk.
- Jak tylko nie będę obserwowana przez jakieś bystre malarskie lub studenckie oczka. - Zosia zaśmiała się do słuchawki i po chwili rozmowa się skończyła. Wzięła telefon i zrobiła sobie zdjęcie. Tak jak leżała, zupełnie naga na łóżku i posłała je Patrykowi.
Szybko poderwała się z łóżka i zaczęła ubierać, wybierając odrobinę mniej seksowną bieliznę i zakładając dżinsy i bluzę. Teraz musiała tylko znaleźć Jagode i coś zjeść.
 
Aiko jest offline  
Stary 05-09-2018, 20:55   #47
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację


Jagoda była nagabywana w stołówce przez jakiegoś miejscowego przystojniaka, gdy Perka zeszła na dół. I zdecydowanie nie bardzo potrafiła sobie poradzić, z tym blondynem w skórzanej kurtce i całkiem niezłym tyłku okrytym jeansami. Na szczęście typek był subtelnym rodzajem podrywacza, a nie jakimś chamskim żigolo spod warzywniaka.
Perka podeszła do nich, starając się złapać wzrok Jagody. Wątpiła by dziewczyna chciała zdobyć sobie ten egzemplarz, ale nigdy nie wiadomo. Okularnica wydawała się na zagubioną i robiącą dobrą minę do złej gry. Nie wiedziała jak kulturalnie spławić mężczyznę, a nie chciała urazić, bądź co bądź miłego człowieka.
Zosia podeszła do niej i objęła od tyłu.
- To co jemy?
- A co chcesz?- zapytała zaskoczonym tonem Jagoda, niemal podskakując ze strachu w objęciach Zosi.
- A ty pewnie jesteś uroczą…- zaczął blondyn któremu Zosia mogła się teraz dobrze przyjrzeć. -... kuzynką, o której wspomniała? Kamil Górecki jestem. -
Wyciągnął dłoń w jej kierunku w geście przywitania się. Perka uścisnęła dłoń sięgając pod pachą Wilgi i nie odrywając się piersiami od jej pleców.
- Zofia Jabłonowska, kuzynka na pewno, ale nie wiem czy urocza. - Mrugnęła do mężczyzny i skupiła uwagę na Jagodzie. - Marzył mi się placek po węgiersku. Pytałaś może czy jest tu coś takiego?
- Jjeest.-mruknęła zawstydzona okularnica, a Kamil uśmiechnął się dodając.- To może ja postawię wam posiłek, w ramach polskiej gościnności? W końcu odwiedziłyście moją wioskę.
- Byłoby nam głupio gdybyśmy nie mogły się jakoś potem odwdzięczyć, a pewnie nie będzie okazji. - Zosia objęła mocniej Jagodę.
- Drobiazg… na pewno coś wymyślimy. A nawet gdyby nie, to… ugościć takie ślicznotki jest nagrodą samą w sobie.- zełgał na koniec Kamil starając się wyjść na sympatycznego. A choć Zofia doskonale wyczuwała jego prawdziwe motywy, to nie był to typ który mógł sprawić kłopoty tylko dlatego, że mu podryw nie wyszedł.
- Niech będzie. - Perka oderwała się od Wilgi i rozejrzała po sali. - To gdzie chcemy usiąść?
- Może tam?- wskazała Jagoda pierwszy lepszy stolik, zawstydzona i zaczerwieniona.
- Tak więc… gdzie jedziecie we dwie? To jakaś wycieczka, albo… powrót z niej? - pytał blondyn próbując nawiązać rozmowę.
- Na wycieczkę do znajomej. - Perka uśmiechnęła się ciepło do Kamila. - Wiesz.. babskie pogaduchy przy winku na łonie natury. A ty co tutaj porabiasz?
- “Łonie natury”… mile brzmi. - uśmiechnął się łobuzersko Kamil siedząc przed dwiema ślicznotkami. Jagoda z ulgą oddała “kuzynce” prowadzenie rozmowy.- Ja… zarządzam pobliską stacją benzynową. Fucha całkiem dobrze płatna. I wygodna, bo mam chatę we wsi.
- I zapowiada się milutko. - Perka otarła się ramieniem o ramię Jagody. - Robi się ciepło i pewnie spróbujemy złapać nieco słonka.
- Znam kilka łąk, które idealnie nadają się na robienie opalenizny. Na długo planujecie się zatrzymać?- zapytał Kamil, po tym jak zamówili jedzenie u kelnerki. Oczywiście zaznaczył, że sam zapłaci za wszystko.
- Niestety tylko ta noc i lecimy dalej i tak mamy obsuw. - Perka udała szczerze zasmuconą.
- Ach… to szkoda. Ale wiecie… wieczorem też można zrobić coś ciekawego. Jest mała potańcówka tutaj urządzana co wieczór. Co prawda w sezonie turystycznym z wielką pompą, ale i poza nim… też można potańczyć.- zaproponował Kamil.
- Ech… gdybym tylko nie musiała jutro prowadzić. - Perka przyjrzała się mężczyźnie, aż szkoda było go spławiać, tyle że jej chyba starczyło mężczyzn na dzisiaj. Zerknęła na Wilgę. - Jeśli chcesz to możesz się wybrać.
- Sama? Nie bardzo.- pisnęła cicho Jagoda wyraźnie nie mając zamiaru.
- Nie musisz pić na tej potańcówce. Można tańczyć i na trzeźwo. Choć niekoniecznie jest wtedy aż tak zabawnie, jak po paru drinkach. -stwierdził z uśmiechem Kamil, acz z wyraźną obawą w głosie.
- Po kilku drinkach jest zabawniej? - Zosia uśmiechnęła się niewinnie do mężczyzny.
- Humor się poprawia, ciało się rozluźnia, a i czasem… zasady też się rozluźniają.- rzekł z dwuznacznym uśmieszkiem amant.
Perka zaśmiała się.
- Tak.. to prawda. Niestety w moim przypadku nie chodzi nawet o alkohol. Wieczorem muszę odwiedzić jednego pacjenta, a wyjeżdżamy dosyć wcześnie.
- Szkoda… to może poopalacie się do tego czasu?- zaproponował Kamil. Tymczasem na stolik trafiły zamówione potrawy i napoje.
- Kusisz. - Zosia zabrała się za jedzenie, zerkając co jakiś czas na chłopaka. - Polecasz jakieś konkretne miejsce w okolicy?
- Najlepiej będzie jak pokażę. Może za godzinę się tu spotkamy?- zaproponował Kamil.
- Z chęcią się przejdę. - Zosia zerknęła na Wilgę. - Wybierzemy się razem?
Jagoda zwinęła się w kłębek próbując zakryć jak najwięcej ciała i mrucząc.- Jaa… nie lubię się opalać.
Perka przysunęła się i szepnęła jej do ucha.
- Wezmę napar nasenny. Pobawimy się razem. - Odsunęła się i uśmiechnęła do swojej przyjaciółki.
- Jak chcesz…- mruknęła cichutko Jagoda zgadzając się na plany kochanki.
- No to jesteśmy umówieni na za godzinę. - Zosia mrugnęła do chłopaka i powróciła do przerwanego posiłku. Dalsza rozmowa upłynęła na towarzyskich rozmówkach. Kamil starał się dyskretnie dowiedzieć jak najwięcej o obu czarownicach i podkreślić swoje walory. Skupił się bardziej na Zofii, bo jej “kuzynka” wyraźnie zawstydzona odpowiadała półsłówkami.


Dziewczyny wróciły do swojego pokoju i Zosia zabrała się za przegrzebywanie bagaży w poszukiwaniu stroju kąpielowego. A nawet strojów, bo wątpiła by Wilga miała coś swojego.
- Odpoczniemy troszkę, może rzeczywiście się chwilę poopalamy. - Perka uśmiechnęła się do Jagody. - Nie masz ochoty zabawić się czasem z mężczyzną?
- Wiesz… nie chodzi o to że nie chcę. Tylko…- zawstydzona okularnica usiadła na łóżku. Westchnęła głośno.-... nie radzę sobie z nimi. Z tym całym romansem… panikuję i wstydzę się. Tak jak było z Patrykiem… musiałyśmy go oszołomić i tak potrzebowałam twojej pomocy.
- Cieszę się, bo bałam się że zmuszam cię do czegoś na co nie masz ochoty. - Perka wstała i podeszła do Wilgi z dwoma kompletami bikini. - Otumanimy go i znów zabawimy się razem, dobrze?
- Nie lubię się opalać. I wstydzę. - mruknęła cicho malarka i dodała spolegliwie. - Ale możemy pójść i… się zobaczy.
- Które ci się bardziej podoba? - zaprezentowała trzymane bikini.
- Nie wiem… musiałabyś przymierzyć wszystkie trzy. - stwierdziła z łobuzerskim uśmieszkiem okularnica. - Wtedy miałabym porównanie.
- Pytałam, który tobie się podoba, bo chciałabym byś go założyła. - Perka uśmiechnęła się ciepło do kochanki.
- Ja?! Eee… ten?- Jagoda oczywiście wybrała komplecik najbardziej obfity w tkaninę.
- Przymierz. - Perka podała jest kostium z czarnego materiału. Wszystkie jej bikini były raczej mocno wycięte, więc Wilga i tak nie miała jak uniknąć golizny.
Wilga wzięła strój z lekko zbolałą miną i pognała się przebrać do łazienki. A Zosia otrzymała SMSa od Patryka.
“ I jak mam o tobie nie myśleć kiedy przesyłasz takie fotki?
Perka uśmiechnęła się.
“ Mówiłam, że wyślę ci coś ładnego. Kuś mnie, im bardziej będziesz tym szybciej wrócę.” Wysłała smsa i sama wcisnęła się w ciemno zielony kostium, którego materiał ledwo by wystarczył na chusteczkę do nosa.
- Gotowa. - mruknęła Jagoda cicho i powoli wyszła z łazienki. Zerknęła na Perkę i zaczerwieniła wodząc wzrokiem po jej krągłościach.
- Ślicznie wyglądasz. - Zosia podeszła do kochanki i zabrała się za poprawianie jej kostiumu, ściągając jego cienkie tasiemki.
- Ty też. - Jagoda nie miała pojęcia gdzie zerkać. Bo jej spojrzenie przesuwało się ciągle po całym ciele kochanki. Nie wiedziała też za bardzo, co zrobić z dłońmi, więc je splotła razem.
Perka skończyła sznurowanie i objęła kochankę przywierając do niej swoim ciałem.
- Podobam ci się? - Uśmiechnęła się zadziornie i delikatnie kąsnęła dolną wargę Wilgi.
- To niemądre pytanie…- oceniła Jagoda całując Zosię i ocierając się o nią ciałem. Dłonie okularnicy śmiało pochwyciły pośladki kochanki ściskając je drapieżnie.
- Czemu? Też lubię komplementy. - Zosia uniosła się na palcach i opadła, ocierając się swoim ciałem o ciało kochanki. Czuła jak nieliczne kawałki materiału zahaczają o siebie.
- Wyglądasz bardzo seksownie. I prowokująco. - mruczała Jagoda całując usta Zosi i zsuwając majtki z jej pupy, by nic ukrywało pośladków rudowłosej pieguski przed jej palcami.
- Przed sekundą to założyłam, wiesz? - Perka w odpowiedzi sięgnęła do majtek Jagody i postąpiła z nimi podobnie. Ich nagie teraz kwiatuszki spotkały się i otarły o siebie gdy Zosia znów się poruszyła.
- Mhmm…- odpowiedziała Jagoda liżąc i całując szyję kochanki i ściskając oraz drapiąc jej pośladki. Gwałtownie ocierający się o piersi biust okularnicy świadczył o przyspieszonym oddechu.
- Mamy godzinę… - Perka wsunęła palce, pomiędzy pośladki kochanki i delikatnie naparła jednym z nich na jej tylni otworek. - Masz ochotę na nieco zabawy?
- Nie stracimy… apetytu na łąkę? - wymruczała cicho Wilga drżąc jednak pod wpływem tej wyuzdanej napaści.
- Ja nie. A ciebie… mogę jedynie podniecić, byś chciała, by ten przystojniaczek cię doprowadził. - Zosia kąsnęła szyję kochanki i zanurzyła palec do końca.
- Przeestaań…- pisnęła zawstydzona ściskając drapieżnie pośladki i dając w nie mocnego klapsa. - Dobrze wiesz, że nie potrafię… jak wy… uwodzić.
- Go już nie trzeba uwodzić, pokaż mu swoje ciało… - Palec perki zaczął się wsuwać i wysuwać z kochanki. - … i sam cię weźmie.
- Albo ciebie… ja nie bardzo wiem… ja spanikuję… - popiskiwała Jagoda poddając się ruchom palca Zosi.
- Będę obok. A jeśli chcesz… - Drugi palec dołączył do pierwszego w pupie Jagody. - … mogę wsunąć tu urok.
- Wolałabym nie..- pisnęła przestraszona Jagoda poddając się jej pieszczocie i kręcąc pupą. Wbiła zęby w ramię Perki dochodząc powoli i dusząc jęki.
Perka wysunęła, palec nim doprowadziła kochankę.
- Nie możemy pozwolić by zabrakło ci ochoty.
- Poradzimy sobie… bez wtykania… proszę…- pisnęła cicho Jagoda wtulając się w ciało Perki i drżąc jak w febrze.
- Jesteś pewna? - Zosia jedynie masowała jej pośladki podtrzymując napięcie.
- Tak… ty już zapewnisz mi motywację…- zaśmiała się cicho i nerwowo Wilga.
- Mogę ci ją zapewnić pozostawiając cię w tym stanie. - Zosia ucałowała ramię kochanki i delikatnie otarła się o jej tylni otworek.
- Dobrze… co ubieramy?- zapytała cicho Jagoda.
- Jakaś sukienka byłaby wygodna. - Zosia wypuściła Jagodę ze swoich objęć.
- Dobry pomysł.- Jagoda kucnęła podciągając majteczki od kostiumu na pupę i zabrała się za szukanie możliwie jak najwięcej zakrywającej sukienki.- A co zrobimy z nim?
- Może po prostu każemy mu wrócić do domu. Z tego co widziałam, po tym naparze dosyć dobrze wykonują polecenia. - Perka wzięła jedną z sukienek jagody, może niezbyt wyciętą ale dobrze przylegającą do ciała i podała ją dziewczynie. - Masz śliczne ciało daj mi się nim nieco nacieszyć.
- Możesz się nim nacieszyć w każdej chwili. Nie bardzo potrafię ci się oprzeć.- stwierdziła ironicznie okularnica przyglądając się podanej przez Perkę sukience.- Nie czuję się pewnie… w takich kreacjach.
- Ale wyglądasz w nich ślicznie. - Perka uśmiechnęła się. - No i powinnaś się przyzwyczajać. Chętnie pooglądam cię odrobinę bardziej rozebraną podczas trasy.
- Przecież ciągle mnie rozbierasz do naga…- pisnęła zawstydzona Jagoda przebierając się powoli naciągając nowy strój na swoje ciało. - A ty co założysz?
- To co ty mi wybierzesz. - Zosia przysiadła na łóżku obserwując kochankę. - Nie każę ci jechać cały czas nago, a na odpowiednio osłoniętą goliznę też miło popatrzeć.
- Ja? Ja się nie znam na modzie. Nie zauważyłaś tego? - zapytała retorycznie Wilga uśmiechając się nieśmiało.
- Heh nie musisz się znać na modzie, to tylko kwestia wybrania czegoś z mojej garderoby. - Perka wskazała na rozpakowany częściowo plecak. - Po prostu wybierz w czym chciałabyś mnie zobaczyć.
- Ja…- mruknęła zawstydzona i sięgnęła do swojej torby wyjmując coś co zdecydowanie nie pasowało do sytuacji. Ów słynny strój pokojówki starannie spakowany.
- Obawiam się, że w takim stroju mogę nie dotrzeć na łączkę, ale obiecuję go później założyć. - Zosia uśmiechnęła się do Wilgi. Malarka ewidentnie miała różne fantazje, gdyby tylko chciała się nimi chętniej dzielić.
- Widzisz… to zły pomysł, żebym ja ci wybierała garderobę.- wzrok Jagody przesunął się po krągłościach Perki w bikini.- Sama sobie radzisz z tym lepiej ode mnie.
- Jestem bardzo ciekawa w czym jeszcze chciałabyś mnie zobaczyć. - Zosia podeszła do plecaka i wyciągnęła z niego dosyć długą lnianą z sukienkę. Strój wyglądał dosyć skromnie dopóki go nie założyła i nie okazało się, że przez ażury prześwituje jej, w większości, nagie ciało.
- W wielu rzeczach…- wymruczała podnieconym głosem Wilga oblizując wargi. Poprawiła nerwowo skąpą sukienkę wyraźnie zawstydzona swoją reakcją.
- Wiesz, że nie mam nic przeciwko przebierankom, a… lubię ci sprawiać przyjemność. - Objęła malarkę i pocałowała ją w usta.
- Ja też…- szepnęła cicho.- Po prostu nie czuję się dobrze… na zewnątrz. Czuję...się speszona w dużych grupach.
- Teraz będzie nas trójka to niedużo. - Zosia wyszczerzyła się. - Zajmiemy się tym czarnym punktem i przy najbliższej okazji stanę się dla ciebie pokojówką.
- No… ale go nie znam i mam.. tremę.- mruczała cicho artystka tuląc się do kochanki.
- Jest dwie na jednego, nie ma szans. - Mrugnęła do Wilgi. - Teraz muszę tylko zgarnąć ten napar i jakieś winko.
- Dobrze… to co ja mam zrobić? Wino i napary są chyba w twoim samochodzie.- oceniła okularnica.
- Zgarnęłam większość rzeczy do pokoju. - Perka sięgnęła do lekarskiej torby i wydobyła z niej słoiczek z naparem. - Wolałabym by to nie trafiło w czyjeś łapki. A jeśli chodzi o to co masz robić… wiesz... nadal mogę przygotować ten urok.
- Wolałabym nie..teraz… może przy innej okazji? - zamruczała cicho Jagoda. - Jeśli się nie boisz, to gdy założysz ten strój pokojówki… albo ja…
- No to mamy chwilę do wyjścia i chętnie cię podrażnię, co byś nabrała chęci na naszego kochanka. - Zosia wydobyła z plecaka wino i wrzuciła obie rzeczy do torebki, którą planowała zabrać z sobą.
- Przekonasz mnie na miejscu.- uśmiechnęła się niemrawo Jagoda przyglądając Zosi i jej działaniom. - Będziesz ty z nim… mówiła? Ja się peszę.
- Mogę. Choć postaram się byśmy szybko przeszły do konkretów. - Zosia zakończyła przygotowanie i rozsiadła się na łóżku. Miały chwilę to mogła równie dobrze odpocząć.
- No… dobrze…- zaśmiała się cicho Jagoda przysiadając się na swoich łóżku.- Tak… bardzo… mamy na niego ochotę?
- Bardziej mam ochotę zabawić się kimś z tobą. - Zosia wyszczerzyła się. - A czemu pytasz?
- Bo nie musimy się chyba aż tak… spieszyć.- szepnęła cichutko Jagoda.- Ja… nie jestem aż tak otwarta jak Marylka. Wolę… spokojniejsze tempo.
- Gdy już podamy mu wywar możemy sobie pozwolić na takie tempo na jakie tylko będziesz miała ochotę. Ja tam i tak mam ochotę głównie nacieszyć oczy. - Zosia przymknęła powieki i udała rozmarzony wyraz twarzy. - Widok twojego podskakującego biustu gdy będziesz go ujeżdżać.
- Nie mam aż tak dużego…- skłamała pospiesznie malarka zawstydzonym głosem.-... nie podskakuje mi.

 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 05-09-2018, 20:56   #48
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację

Czas minął szybko na takich pogaduszkach i obie zeszły na dół powoli. Ich amant czekał na nie cierpliwie z wesołym uśmieszkiem na twarzy.
Zosia pomachała mu entuzjastycznie, trzymając pod ramię Jagodę.
- Udało ci się zdobyć jakieś kąpielówki? - Uśmiechnęła się niewinnie do chłopaka. - Poopalasz się z nami, prawda?
- Jasne… -odparł z uśmiechem Kamil.- Mam też koc oraz nieco miejscowych specjałów. Jeśli lubicie jałowcowe kiełbasy i jałowcową wódeczkę. Takie to miejscowe specjały.
- Ja mam wino. - Zosia mrugnęła do blondyna i odchyliła torbę by pokazać mu zawartość. - Ale myślę, że spokojnie możemy się napić najpierw jednego, potem drugiego.
- Zgoda…- stwierdził z uśmiechem Kamil.- To ruszamy?
- Jasne. - Zosia chwyciła mężczyznę pod ramię i ruszyła mając po jednej stronie Jagodę, a po drugiej Kamila. Zadbała o to by ramiona obojga ocierały się delikatnie o jej piersi. - Fajnie, że znalazłeś dla nas chwilkę.
- Mam akurat wolne… szczęściarz ze mnie.- Kamil oczywiście zezował co chwilę na biust obu dziewczyn, po drodze racząc ich “ciekawostkami” dotyczący wsi i jej mieszkańców. Głównie ploteczkami. Wkrótce dotarli na dość malowniczo położoną łąkę, a co najważniejsze, dobrze nasłonecznioną.
- No i ? Jak wam się podoba?- spytał rozkładając koc, gdy Jagoda wybąkała cicho.- Ładniu tu.
- Jest ślicznie. - Perka wydobyła z torby wino i kubeczki, które zgarnęła tuż przed wyjściem. - Dużo dziewczyn już tu przyprowadziłeś? - Mrugnęła do Kamila i rozsiadła się na rozłożonym kocu.
- Kilka…- odparł z uśmiechem Kamil gładko kłamiąc.- Wyłącznie koleżanki i przyjaciółki.-
Jagoda zaś stała z boku rozglądając się nerwowo, jakby z pobliskich lasków miały wyskoczyć tłumy paparazzi.
Perka poklepała miejsce obok siebie, dając jej znać by usiadła, a sama rozlała pierwszą porcję wina do kubeczków.
- Może i dobrze, szkoda by było gdyby pojawiało się tu więcej osób. - Perka także rozejrzała się z zainteresowaniem po okolicy. Jaka była szansa, że Kamil zaprosiłby tu kogoś więcej, na przykład by zrobił im zdjęcia?
- Większość woli biwak kilkanaście kilometrów stąd. Nad stawem.- wyjaśnił Kamil przysiadając się blisko Zosi. I nie mogąc oderwać oczu od jej ciała ledwie ukrywanego przez sukienkę.
Perka podała mu kubeczek z winem, nachylając się tak by mógł spojrzeć w jej dekolt.
- Teraz jest chyba jeszcze dosyć chłodno na pływanie.
- Staw jest romantyczny. - odparł Kamil zgadzając się jednak z nią.- Choć woda nie jest zbyt ciepła.
Spojrzał w niebo.- Marzec jest jednak dość ciepły jak na tę porę roku. Prawie jak kwiecień.
- To prawda. - Perka upiła łyk wina i zdjęła sukienkę.
Czuła na sobie łakome spojrzenia zarówno Jagody jak i samego Kamila. Ich wzrok wodził po jej krągłościach, pieścił każdy fragment jej nagiej skóry. Bądź co bąź, wyzywająco skąpy strój Zofii kusił do spoglądania na nią.
- Przyłączycie się? Czy też tylko mi brakuje witaminki D po zimie? - Mrugnęła do nich i upiła kolejny łyk wina. Mężczyzna pierwszy odsłonił klatkę piersiową ściągając koszulkę i odsłaniając muskulaturę, a potem… spodnie. Odsłaniając granatowe slipki i rosnącą w niej wypukłość.
Zosia przyjrzała się jej ukrywając uśmiech za kubkiem z winem. Sięgnęła dłonią do sukienki Jagody i pociągnęła za nią delikatnie.
- No już, odrobina słoneczka ci nie zaszkodzi. - Uśmiechnęła się do kochanki lubieżnie.
- Dobrze…- szepnęła cichutko i niewprawnie zabrała się za zdejmowanie sukienki wyraźnie speszona sytuacją.
- Jesteś całkiem wysportowany. Coś ćwiczysz? - Spróbowała skupić na sobie uwagę Kamila, dając Jagodzie chwilę wytchnienia.
- Trochę ciężarki…- mile połechtany amant zaprezentował muskuły prawego ramienia, prężąc go przed Zosią.
Perka przesunęła dłonią po ciele mężczyzny.
- Chyba nie tylko trochę. - Uśmiechnęła się i zerknęła na Jagodę.
- Cóż… może po prostu mam talent.- zaśmiał się Kamil, a Jagoda wreszcie zsunęła z siebie sukienkę prezentując swoje ciało w bikini.
Perka przyjrzała się jej z narastającym apetytem. Tak. Naprawdę miała ochotę dzisiaj sobie popatrzeć. Uniosła swój kubeczek z winem do góry.
- To za spotkanie?
- Za spotkanie! - Kamil i Jagoda rzekli z mniej lub bardziej szczerym entuzjazmem i cała trójka wypiła po kubeczku wina.
Perka zgarnęła kubeczki i zabrała się za nalewanie kolejnej porcji, wypinając się pupą w kierunku swoich towarzyszy.
- Teraz aż żałuję, że wyjeżdżamy jutro. Mogłybyśmy jeszcze pokorzystać z tego miejsca. - Zerknęła ponad ramieniem upewniając się, że spojrzenia dwójki skupione są na jej pośladkach i dolała kamilowi nieco wywaru.
- Ja też żałuję, ale ten dzień się jeszcze nie skończył, prawda?- zapytał retorycznie Kamil nie odwyrwając wzroku od owych kuszących krągłości, zresztą milcząca Jagoda również wpadła w tą pułapkę.
Kusiło… kusiło zbyt bardzo. Gdyby tylko miała wino babci i mogła je wlać Wildze. Następnym razem będzie musiała się lepiej przygotować. Obróciła się zastępując widok swojej pupy widokiem swoich piersi. Podała im odpowiednie kubki i wzięła swój.
Wpatrzony w biusty to Perki, to Wilgi mężczyzna pospiesznie wypił swój trunek bez chwili zastanowienia. Nie podejrzewał żadnego postępu.
- Czy będzie wam przeszkadzać gdy zdejmę coś jeszcze. - Uśmiechnęła się do nich niewinnie. - Nie chciałabym by paseczki mi się opaliły.
- Ja nie mam nic przeciwko.- odparł z uśmiechem Kamil uśmiechając się drapieżnie i nie zwracając uwagi na to, że jemu samemu zrobiło się ciasno.
Jagoda zaczerwieniona na policzkach zaprzeczyła ruchem głowy.
- Pomożesz? - Uśmiechnęła się do Jagody i przyklęknęła między nią, a Kamilem unosząc włosy i ukazując dwa supełki trzymające i tak skąpy stanik na jej piersiach. Spojrzała na znajdującego się przed sobą mężczyznę skupiając wzrok na rosnącej w jego slipkach męskości.
Jagoda drżącymi palcami zaczęła walczyć z oboma supełkami. Muskała przy okazji skórę dziewczyny, której biust był niczym magnes przyciągając spojrzenie mężczyzny i wywołując jego wyraźną reakcję w slipkach.
Zosia uniosła swoje piersi by ułatwić Wildze zadanie, odciążając odrobinę sznureczki.
- Wybacz, musiałam je zaplątać.
- Trochę… tak…- mruczała malarka, gdy Kamil przyglądał się biustowi i ciało Perki niemal z wilczym pożądaniem. Gdyby nie otoczka cywilizacji, rzuciłby się pewnie nagą dzika małpa.
Gdy pierwszy sznureczek ustąpił Perka odetchnęła i przytrzymała luźne już trójkąty osłaniające szczyty swoich piersi, gdy Jagoda zajęła się dolnym supełkiem.
- Cieszę się, że nie przeszkadzają ci takie widoki. - Uśmiechnęła się niewinnie do mężczyzny upewniając się czy wywar zaczął już działać.
- Nie przeszkadzają…- rzekł beznamiętnym głosem mężczyzna, nadal zamglonym spojrzeniem wpatrując się w biust Zosi.
Perka poczekała aż Wilga skończy i odłożyła swój stanik na bok, eksponując swoje piersi na promienie słońca.
- Teraz ty kochana. - Obejrzała się ponad ramieniem na Jagodę i uśmiechnęła się zalotnie.
- Co... ja?- odparła Jagoda cicho dotąd skupiona na odsłoniętym biuście rudowłosej.
Perka przylgnęła swoim ciałem do ciała Wilgi, ściskając ze sobą ich biusty. Pewnym ruchem sięgnęła do tasiemek bikini, które sama wiązała w hotelu.
- Już wspominałam… chcę patrzeć jak twój biust faluje gdy będziesz go dosiadać. - Szeptała wprost do ucha malarki, by na koniec kąsnąć je i jednym ruchem rozwiązać jej stanik.
- Nie jestem pewna… czy zdołam…- szepnęła zawstydzona Jagoda nie ruszając się z miejsca i patrząc na spokojnego już Kamila.
- Będę tuż obok. - Zosia rozwiązała drugą parę wstążeczek, uwalniając biust kochanki. - Zawsze możemy go poprosić by ci pomógł.
- No mógłby… się położyć.. czy coś…- wymruczała speszona Wilga.
Perka ujęła w dłonie biust Jagody i obejrzała się na Kamila.
- Zdejmij slipki i połóż się.
- Tak…. chyba tak zrobię.- Kamil wstał i zsunął przed nimi slipki prezentując w pełni swą gotowość do figli. Po czym położył na plecach spoglądając w niebo. A Wilga wtuliła w Perkę swoje czerwone jak burak oblicze.
- To jak moja piękna? Sprawisz mi nieco przyjemności? - Zosia pogładziła kochankę czule po włosach.
- Tak. - pisnęła cichutko malarka.
Perka odsunęła się lekko.
- Dosiądziesz go? - Uśmiechnęła się i na zachętę delikatnie uszczypnęła malarkę w pośladek.
- Dobrze…- Jagoda powoli wstała i zaczęła rozwiązywać ostrożnie i pedantycznie dół kostiumu. Całkiem naga podeszła do leżącego mężczyzny i stanąwszy nad nim okrakiem, powoli opuszczała się dół, dłonią kierując jego taran ku swojej bramie.
- Nie ...jestem w tym… tak zmysłowa jak ty…- mruknęła przepraszającym tonem.
Zosia także zdjęła majteczki i usiadła okrakiem na kocu, tak by Wilga mogła widzieć jej mokrą kobiecość.
- Mi się bardzo podoba. - Przygryzłą wargę nie mogąć oderwać wzroku od miejsca, w którym ciała kochanków miały się zaraz połączyć.
- Nie bardzo wiem co…- mruknęła malarka powoli łącząc się z kochankiem. Pisnęła cicho z zaskoczenia czując jak intruz pogrąża się w jej ciele, gdy opadała w dół. Aż oparła się dłońmi o jego tors łapiąc szybkie oddechy.
- Jesteś piękna i ten twój rumieniec. - Zosia sięgnęła do swojego kwiatuszka i zaczęła go delikatnie pieścić oglądając ten kameralny spektakl. - Spraw by zafalowały, proszę.
- Nie wiem...- jęknęła w odpowiedzi okularnica powoli poruszając biodrami.- ..nie wiem czy zdołam.
- Jeśli nie spróbujesz to się nie dowiesz. - Perka uśmiechnęła się czule do kochanki. - Jak będzie bardzo trudno pomogę, dobrze?
- Dddobrze..- pojękiwała dziewczyna przyspieszając niezgrabnie ruch i biodrami i niewprawnie “podskakując” na zamroczonowym mężczyźnie.
Zosia uśmiechając się dotykała swojego kwiatuszka. Wszystko w Wildze było tak cudownie dziewicze. Nawet seks wydawał się być na swój pokrętny sposób niewinny. W końcu, uznała że czas na odrobinę pomocy i usadawiając się tak by jej kwiatuszek znalazł się tuż przed ustami mężczyzny, sięgnęła do piersi kochanki.
- Cudownie, a teraz.. troszkę wolniej. - Chwyciła mocniej piersi kochanki i jakby sterując nimi zaczęła narzucać Wildze tempo zabawy.
- Dobrze…- Wilga poddawała się wskazówkom kochanki poruszając wolno i poddając się tempu i pieszczotom narzucanym przez Perkę. Coraz bardziej podniecała ją ta sytuacja i coraz bardziej poddawała się przyjemności płynącej z pieszczoty zarówno Zosi jak i mimowolnego kochanka.
- Powoli wyczuj co sprawia ci największą przyjemność… - Zosia wypatrywała u swojej kochanki znajomych dreszczy i gdy je ujrzała, zmusiła Wilgę by ta stopniowo zaczęła przyspieszać. - … a potem coraz szybciej, coraz mocniej. Poczuj jak cię wypełnia, jak twoje śliczne ciałko zaciska się na nim.
- Dobrze…- pojękiwała uczennica poruszając bioderkami na twardej męskości Kamila, który jako pomoc naukowa sprawował się bardzo dobrze. - Robi mi się.. gorąco.
- Wspaniale. - Perka puściła piersi kochanki i zerknęła na Kamila. - Poliż mój kwiatuszek kochany.
- Tak… mam na to ochotę…- mężczyzna pochwycił uda Zosi uniósł głowę.Jego język leniwie wodził i smakował intymny zakątek Perki w akompaniamencie coraz głośniejszych westchnień i jęków malarki.
- Żeby oni zawsze byli tacy grzeczni… - Perka zamruczała z zadowolenia i sięgnęła dłońmi do pośladków kochanki ściskając je mocno. - Szybciej moja piękna.
- Tak.. tak… tak…- szeptała płaczliwie malarka poruszając szybciej biodrami, aż nagle wygięła się w łuk dumnie (choć nieświadomie) prezentując swój biust przed Zosią i doszła z głośnym okrzykiem.
Perka przywarła ustami do wypiętych piersi, wsuwając jednocześnie paluszek w pupę Wilgi. Zaczęła ssać twardy karmelek, jednocześnie atakując tylni otworek kochanki i nie pozwalając jej zejść z męskości Kamila.
- Ccoo.. robisz?- jęknęła zaskoczona Jagoda drżąc jeszcze po niedawnych doznaniach i nadal z trudem łapiąc oddech.
Perka niechętnie oderwała się od jej piersi. We wnętrzu malarki potarła swoim palcem o męskość Kamila.
- Doprowadzam cię jeszcze raz. - Uśmiechnęła się i powróciła do przerwanej pieszczoty, ponownie mocno się przysysając do biustu kochanki.
- Dddobrze… ale może… bez pupy… co?- poddała się cicho dotykowi Perki, która sama czuła przyjemnie natrętny język kochanka między udami.
- Wolisz bym wsunęła swoje paluszki gdzie indziej? - Palec Zosi zaczął się przesuwać po męskości kochanka Wilgi.
- Mhmm.. - potwierdziła cicho Jagoda głaszcząc Zosię po rudych puklach włosów.
- Gdzie? - Perka nie przerywała swojej pieszczoty, sama zaczynając delikatnie drżeć. - Jesteś… taka ciepła w środku. Nie chcę go wyjmować.
- Nie wiem…- odparła płaczliwie malarka drżąc od doznań. I pojękując cicho.
Zosia przywarła ustami ponownie do jej piersi i kontynuując tortury napierała swoim własnym kwiatem na usta Kamila. Jagoda znów zaczęła pojękiwać cichutko i prężyć swe ciała rozpalana dotykiem kochanki. Ich mężczyzna leniwie i powoli smakował kobiecości Perki, miarowo sięgając coraz głębiej w nią.
W miarę jak podniecenie Zosi narastało jej ruchy stawały się też coraz gwałtowniejsze. Ssała i pieściła Jagodę coraz mocniej, wymuszając na niej ruch na palu mężczyzny.
Malarka znów dochodziła pieszczona przez kochankę i ujeżdżając kochanka. Sama Zosia miała odrobinę problemów ze skupieniem, gdy język Kamila sięgał władczo do jej kwiatuszka i mocnymi ruchami wybierał z niego nektar.
Ruchy Zosi stawały się coraz bardziej chaotyczne, aż w końcu dotarła na szczyt. Opadła biodrami na twarz Kamila i pociągnęła za sobą Wilgę, nasuwając ją do końca na oręż kochanka.
- Z...osiu..- pisnęła głośno Jagoda już coraz bliżej. Nagły”atak” kochanki sprawił, że Wilga znów zaczęła drżeć dochodząc po raz drugi.
Perka wtuliła się w ciało kochanki drżąc na całym ciele. Z trudem łapała oddech, przytulając twarz do rozpalonych piersi Wilgi.

- Jesteś cudowna. - Wyszeptała, wysuwając swój palec z pupy Jagody.
- Wcale… nie… to mój pierw… drugi raz…- odparła cicho malarka z bladym uśmiechem.
- Ja pamiętam nieco więcej naszych wspólnych razów. - Zosia mrugnęła do niej. - A jak się ma nasz kochanek?
- Drugi raz… z mężczyzną. - przypomniała jej cicho Jagoda i zerknęła w dół.- Nie wiem… oddycha, więc żyje.
Zosia zaśmiała się.
- Byłam ciekawa czy doszedł, czy też bawimy się dalej. - Perka pocałowała kochankę w usta.
- Chyba… doszedł.- uśmiechnęła się niemrawo Jagoda.- Mam wstać?
- Tak. Z chęcią bym go odprawiła i zajęła się tobą na osobności. - Zosia mrugnęła do Wilgi. - Co ty na to?
- Jeśli chcesz...- mruknęła cicho Jagoda wstając z wyraźnymi dowodami eksplozji kochaka spływającymi drobnymi strużkami po jej udach.
Perka pochwyciła ją i zlizała efekty ich igraszek z uda Wilgi.
- Zrobimy to co ty chcesz. - Uśmiechnęła się, nie ruszając się z ust Kamila. - Na co masz ochotę?
- Ja?- zdziwiła się Jagoda i speszyła opuszczając głowę.- Ja… nie jestem… za grzeczna w swoich fantazjach. Przywiązałam cię, pamiętasz? I planuję… ponownie… tyle że z Rutą. No i… nie radzę sobie ze spontanicznością, ani w życiu… ani w malowaniu.
- A masz teraz jakąś fantazję, którą byłabym w stanie zaspokoić? - Zosia kontynuowała zlizywanie strużek na udach kochanki.
- Ja?- mruknęła drżąc cicho i poglaskała nieśmiało kochankę po rudych puklach.- Chyba się domyślasz, co? Nie jestem pomysłowa… tak… spontanicznie.
- Jakoś ci nie wierzę. - Zosia mrugnęła do niej i przywarła ustami do kwiatuszka Jagody.
- Dla...czegoo..- ni to szepnęła ni to jęknęła artystka opierając się dłońmi na głowie kochanki, bowiem drżące nogi, były niepewną podporą.
Perka nie odpowiedziała zamiast tego sięgając językiem głęboko w kwiat kochanki, a nosem delikatnie drażniąc jej wrażliwy punkt.
- Nie… odpowie...działaś…- pojękiwała cicho okularnica starając się ustać na nogach, mimo że drżały jak ona cała.
Zosia odsunęła głowę, ale zastąpiła swój język dwoma palcami, które pewnym ruchem zanurzyły się w kochance.
- Widziałam co narysowałaś przez te kilka minut gdy weszłam po raz pierwszy do sklepu Jolanty.
- Aaaa… too…- pisnęła cicho zawstydzona poruszając lekko biodrami i dysząc głośno.- To twoja wina… i twojego uroku.
- Yhym… i teraz mój urok nie wywołuje żadnych fantazji? - Palce Perki przyspieszyły ruchy, a jej druga ręka delikatnie podparła kochankę.
- Ni...ni..nic… tak skom… plik...owa wa...nego…- wydyszała Jagoda dochodząc mocno i głośno.
Perka dała usiąść kochance i zwróciła się do leżącego na kocu mężczyzny.
- Ubierz się, zbierz swoje rzeczy i idź do domu. Powinieneś odespać nieco pracowite dni.
- Tak...czuję się nieco śpiący.- odparł beznamiętnym tonem Kamil i zabrał się za ubieranie.
- Ciekawe jak to zapamięta.- mruknęła cicho Jagoda nieco speszona jego dyndającą nagością, ze śladami ich wspólnej namiętności.
- Też jestem ciekawa. - Zosia przyglądała się mężczyźnie siedząc nago na trawie. - Ale chyba nie pofatyguję się by go o to spytać.
- Co teraz?- spytała artystka skulona i obejmująca swoje nogi ramionami. Spoglądała na Zosię. - Co będzie wieczorem?
- Jeśli nie masz jakichś fantazji do zaspokojenia, to możemy rzeczywiście skorzystać z tego miejsca i się poopalać. - Gdy Kamil ubrany ruszył w drogę powrotną, Perka opadła na trawę i przeciągnęła się na niej eksponując swoje ciało. - A wieczorem… pewnie spróbujemy z Joanną zamknąć ten czarny punkt. Jeśli pomogłabyś z tą mgłą, Ruta pomaga teraz Aśce zebrać odpowiednie zioła. Do rana powinno być z głowy i będziemy mogły ruszać dalej.
- Czy to… bardzo niebezpieczne?- spytała zaniepokojona Jagoda przyglądając się leżącej dziewczynie. Zanim Zosia zdążyła odpowiedzieć, malarka wstała i okrakiem uklękła nad Perką. Jej dłonie zacisnęły się na biuście Zofii i zaczęły go masować.
Zosia zamruczała z zadowolenia i sięgnęła do biustu Jagody odpowiadając na jej pieszczoty podobnymi.
- Niestety tak… podobno przy punkcie kręci się sporo upiorów. Dlatego zrobiłam to z Kusym… by nam z nimi pomógł.
- Przepraszam że nie mogę być bardziej użyteczna. - mruknęła Jagoda rozkoszując sprawianymi przez siebie jak i otrzymywanymi pieszczotami.
- Też nie chcemy by zbyt wiele z nas kręciło się po cmentarzu i lesie. Im mniej ściągniemy uwagi tym lepiej. - Perka pochwyciła karmelki piersi Jagody i pociągnęła za nie delikatnie.
- Auć…- westchnęła Jagoda dumnie prezentując biust po dotykiem kochanki. Po czym szepnęła. - A jak się zabezpieczycie?
- Jeszcze o tym nie myślałam. - Zosia pociągnęła za przytrzymywane karmelki, przyciągając kochankę do siebie.
- To naprawdę zaczyna boleć. - mruknęła cicho malarka potulnie osuwając się niżej. - Jak to… nie myślałaś o tym? A jak coś pójdzie nie tak jak powinno?
- To polegnę i wszystkie moje problemy nie będą istotne. - Zosia puściła karmelki kochanki, przywierając do jednego z nich ustami i objęła mocno Jagodę.
- Ale ja nie chcę byś poległa. - poskarżyła się Jagoda tonem małej obrażonej na świat dziewczynki. - No i wiesz, że dołączysz do upiornego orszaku… po śmierci.
- Yhym… - Perka possała mocniej karmelek Jagody.
- Ty mnie nie słuchasz… ani nie dajesz się… pobawić. - Wilga skarżyła się dalej, ale reakcje jej ciała świadczyły tylko o zadowoleniu.
Perka puściła ciało kochanki i opadła głową na trawę.
- Słucham ciebie. Ale jedyne co przychodzi mi do głowy to poprosić Mokosz o opiekę i liczyć na to, że się uda. - Wzruszyła ramionami, nie odrywając wzroku od piersi Wilgi.
- Trochę mało. Musisz się tak narażać? - spytała smutnym tonem Jagoda.
- A kto ma to zrobić? Powiedzmy sobie że strata mojej osoby dla świata czarownic i tak nie byłaby jakaś znacząca. - Zosia sięgnęła do twarzy Wilgi i pogładziła jej policzek. - Pomyślę… może uda mi się wymyślić coś jeszcze.
- A te eliksiry co je Ruta nawarzyła? Te lecznicze, co je na Leszego szykowałyśmy? Marylka je spakowała. - przypomniała sobie artystka.
- Możemy je wziąć, pytanie czy będzie chwila by ich użyć. - Perka nie była też pewna na ile eliksiry są w stanie pomóc na obrażenia zadane przez upiory, ale jakoś nie chciała dodatkowo denerwować Wilgi.
- Mhmmm… - nieco uspokojona już Wilga nachyliła się, by leniwie całować usta kochanki i ocierać się swoim biustem o jej.
- Jakby co zajmij się Duchem, dobrze? - Perka pogładziła włosy kochanki.
- Mhmmm… ty to umiesz psuć nastrój. - westchnęła cicho Wilga i kiwnęła głową. - Dobrze. Zajmę się.
- Umiem też budować nastrój wiesz? - Zosia przesunęła nogę tak by jej udo znalazło się tuż przy kwiatuszku Wilgi. - A to ty zaczęłaś dyskusję o najbliższej nocy.
- No bo…- Jagodzie zabrakło kontrargumentów, a zamyślona nie zauważyła niecnych działań kochanki.
- No bo? - Perka otarła się udem o kwiatuszek Wilgi i objęła ją mocno by ta nie mogła uciec.
- No bo się mar… co robisz? - jej wypowiedź zmieniła się w wymruczane zmysłowo pytanie. Absurdalne w sytuacji, w której to Jagoda dobrze wiedziała co jej kochanka wyczynia.
- Buduje nastrój. - Zosia pocałowała kochankę delikatnie w usta. - Dałam ci do tej pory jakieś powody do zmartwień?
- Bardziej ja. - szepnęła potulnie Wilga całując czule wargi Perki i ocierając się nagim ciałem o równie nagą wybrankę.
- Tak… tobą się martwię cały czas. - Zosia pocałowała kobietę delikatne. - Nie chcesz mi zdradzać swoich fantazji i nie wiem czemu.
- Już wspomniałam… o jednej z Rutą i tobą. - przypomniała wstydliwie ocierając się podbrzuszem o udo Perki.
- Yhym… i masz tylko jedną fantazję? - Perka sięgnęła jedną dłonią do kwiatuszka kochanki i zanurzyła w nim palce, dociskając je swoim własnym udem.
- No i z tobą w stroju pokojówki. - wyszeptała malarka cicho coraz bardziej pobudzonym głosem.
- Tylko dwie? - Palce Zosi rozszerzyły się rozpychając się w wilgotnym wnętrzu kochanki.
- Tyyy… masz więęcej? - pojękiwała Wilga próbując zmienić temat na fantazje Perki. Jej ciało instynktownie poruszało biodrami nabijając się na palce “uwięzionej” kochanki.
- Yhym… ciebie w stroju pokojówki… w samym gorsecie. Ciebie liżącą mój kwiatuszek gdy prowadzę auto. Ciebie przywiązaną do łóżka z pewnym wibrującym urządzonkiem… - Przy każdym pomyśle Zosia wsuwała i wysuwała palce z kwiatu kochanki. - Ciebie braną od tyłu przez jakiegoś przystojniaka. Spijanie wina z twojego pępka… mam kontynuować?
- Też bym chciała… cię zobaczyć między dwiema kobietami… namalować cię tak. - jęknęła okularnica głośno wyznając wstydliwie swoje fantazje.
- Jak dokładnie? Jak się przytulamy? Liżemy nawzajem? - Perka coraz intensywniej pracowała w kwiecie kochanki, delikatnie odsuwając swoje udo.
- I bawicie… zabawkami. Zniewolić cię i patrzeć jak liżesz mi stopy i uda… czekająąc aż pozwolę na więc. Dać się zniewolilić tobie. - szeptała Wilga gorączkowo pomiędzy zduszonymi jękami.
- Yhym skubałabym delikatnie ustami twój kwiatuszek, czekając aż zaczniesz błagać o więcej. - Perka wsunęła kolejny palec w kobiecość kochanki.
- Zzzaa dużo na raz na raz…- pisnęła cicho Jagoda prężąc i napinając ciało, całkowicie skoncentrowana na dotyku Perki. Słowa zaś chyba do niej nie dotarły.
- Ten chłopiec przed chwilą był podobnej wielkości. - Zosia spowolniła ruchy palców by kochanka się przyzwyczaiła. - A ja zabrałam z sobą pewne czarne dildo.
- No i tteżż było ci… cię… cię... żko przywwyknąć - skłamała malarka coraz bliżej szczytu.
- Do czego? - Perka naparła mocniej palcami na kwiat kochanki popychając ją tak by piersi WIlgi znów znalazły się w zasięgu jej ust i zachłannie przywarła do jednego z jej karmelków.
- Do jego...wiesz...czego...twardziela. - pisnęła głośno Jagoda już na skraju krawędzi.
- Czyjego? - Zosia zaczęła przyspieszać swoje ruchy widząc, że kochanka jest w stanie już rozmawiać.
- Jjeego! - wręcz krzyknęła głośno Jagoda intensywnie dochodząc.
Zosia pocałowała jeszcze delikatnie pierś kochanki.
- Wiesz, że nie miałam Kamila w sobie? - Uśmiechnęła się głaszcząc wolną dłonią kochankę po twarzy. - Nie musiałam się do niego przyzwyczajać.
- Nie wiem… czemu nie… teraz… przecież nie będziemy go szukać, prawda? - spytała Jagoda uspokajając oddech.
- Po co miałybyśmy go szukać? - Perka wzruszyła ramionami. - jestem bardzo zaspokojoną kobietą. - Pokazała Wildze swoje palce całe mokre od jej wilgoci i zabrała się za zlizywanie efektów swojej pracy.
- Raczej… zadowoloną. Zaspokojona to jestem ja.- zaśmiała się cicho Jagoda odpoczywając po niedawnych uniesieniach miłosnych.
- Sprawienie komuś przyjemności też mnie zaspokaja. - Perka objęła Wilgę i przymknęła oczy odpoczywając.
- To miłe…- zamruczała Jagoda i nagle zaczerwieniła się dodając.- Zosiu… jesteśmy nagie w szczerym polu, a jeśli ktoś… nas zobaczy?!
- To zobaczy dwie nagie, piękne kobiety, które postanowiły się poopalać. - Perka uśmiechnęła się nie otwierając oczu. - Pozwól mi chwilkę tak odpocząć.
- No dobrze… - mruknęła Jagoda, a jej ciało się odprężyło. Powoli osunęła się na lewo i położyła obok Perki w milczeniu.
Zosia ułożyła się na boku i zaczęła przesuwać dłonią po ciele kochanki.
- Chciałabym byśmy w końcu miały chwilę byś mogła mnie namalować. Jestem bardzo ciekawa jak to jest być twoją modelką.
- Jak każdą inną… trzeba cierpliwie pozować.- wyjaśniła z uśmiechem Jagoda poddając się pieszczocie Zosi.
- Najchętniej pozowałabym w jakiejś seksownej pozie czując na sobie twój głodny wzrok. - Perka zaczęła krążyć palcem wokół karmelka Jagody.
- To cały czas możesz pozować.- zaśmiała malarka się cicho zerkając na kochankę.- Cały czas jestem wygłodzona.
- Czyli mam ci nie wierzyć gdy mówisz, że już wystarczy? - Zosia przesunęła swoją dłoń w dół i oparła ją na łonie kochanki. - Gdy mówisz, że kolejny palec to za dużo?
- Heeej… nie to mi chodziło. Bo… wiesz… można na tobie oko zawiesić… bardziej… tobą się pobawić. Nie dajesz mi… tylko od razu.. łapki na mnie… kiedyś ci je znów zwiąże zobaczysz.- malarka zaczęła wyrzucać z siebie spanikowanym tonem kolejne słowa.
- Nic nie poradzę, że mnie kusisz. - Zosia cofnęła dłoń na podbrzusze Jagody i zaczęła je delikatnie gładzić. - To nie moja wina, że tak cudownie na mnie reagujesz.
- Tylko ja?- stwierdziła sceptycznie Jagoda.- Nie zauważyłam byś miała kiepskie powodzenie wśród obu płci.
- Czy przeszkadza ci moje powodzenie? - Perka uśmiechnęła się do Wilgi. Jak mogła powiedzieć, że to niewinność malarki była tak pociągająca?
- Nie… nie przeszkadza.- Jagoda usiadła i poprawiła okulary na nosie.- Tego nie powiedziałam. Po prostu… nie uważam moich reakcji za jakoś wyjątkowe.
- Niesłusznie. - Perka nie podnosząc się oparła głowę na dłoni nie odrywając wzroku od kochanki. - Niewiele spotkałam osób tak uroczych jak ty.
- Żebym ci kiedyś tych słów nie wypomniała.- odparła artystka czerwieniąc się niczym burak.
- Yhym i co się wtedy stanie? - Zosia uśmiechnęła się udając niewinną minę.
- Eeee… nie wiem. - speszyła się Wilga.
- Tak… jesteś przeurocza. - Perka posłała malarce całusa. - Chcesz się mną pobawić?
- Tak… stań i szeroko rozstaw nogi… ciekawe ile wytrzymasz…- uśmiechnęła się złowieszczo z łobuzerskimi błyskami w oczach.

- No.. no. - Perka podniosła z ziemi i otrzepała z trawy. Stanęła okrakiem cały czas uśmiechając się do kochanki. - Jestem na Pani łasce.
- Żebyś wiedziała… znam twoje słabości.- mruknęła złowieszczo Jagoda wspinając się dłońmi po udach kochanki. Języczkiem niczym mały zaskroniec muskała łono Perki, zahaczając o jej wrażliwy punkcik.
- Jesteś jedną z nich więc się nie dziwię. - Zosia przyglądała się rozpalonym wzrokiem swojej kochance.
- Pochlebstwa ci nie pomogą…- mruczała muskając wargami płatki jej kwiatu kobiecości, by po chwili znów wrócić językiem do znaleziona pączuszka wodząc po nim samym czubkiem języka.
- Możemy… sprawdzić. - Zosia sięgnęła do swoich piersi i ścisnęła je mocno. - Wiesz, że masz piękne włosy. Kusi by chwycić za te lejące się czarne pasma i docisnąć tą twoją uroczą twarzyczkę do mojego kwiatuszka.
- Jak mnie zniewolisz… jak będziesz… moją panią…- zamruczała cicho kąsając delikatnie udo Perki w ramach “kary”.- Wtedy będziesz mogła… ale teraz… to wbrew regułom.
Zosia zadrżała mocno od kąśnięcia i zaczęła miętosić swój biust.
- Ciebie w stroju pokojóweczki? Zwiąże te twoje zwinne rączki i przywiążę do łóżka… byś musiała stać z wypiętą pupą. - Perka pomrukiwała mówiąc rozpalonym glosem. - Już nie mogę.. się doczekać.. drażnienia twojego kwiatuszka.
- Ja pierwsza miałam wiązać. - palce Jagody zanurzyły się w kobiecości stojącej dziewczyny, jeden, drugi, trzeci… poruszały się leniwie.
- Tak… - Zosia jęknęła głośno czując w swoim ciele znajomą obecność. - Ale nadal mogę fantazjować prawda? O tych twoich… krągłych pośladkach… o tym jak wsuwam między nie paluszek… a potem kolejny… i kolejny.
- Po prostu przyznaj… że chcesz bym ja ci wsunęła tam paluszki. - ruchy jej palców w kobiecości Zosi przybrały szybszego tempa. A jej język lizała łono kochanki, niczym lodowy deser.
- Cz.. czemu? - Biodra Perki zaczęły się delikatnie poruszać, dodatkowo potęgując ataki kochanki. Ciało rudej czarownicy zaczęło mocno drżeć rozpalone zarówno dotykiem malarki jak i fantazjami Zosi. - Tak słodko reagujesz na … mój dotyk. Tak drżysz.. pojękujesz z bólu i… domagasz się więcej.
- Nieprawda…- skłamała zawstydzona Jagoda i przyssała się ustami do wrażliwego puntku na ciele kochanki, pocierając go do dodatkowo czubkiem języka.
- Uwielbiam jak walczysz… z sobą… i pękasz… krzyczysz… jęczysz w moich ramionach. - Zosia krzyknęła dochodząc i odrobinę zachwiała się na miękkich nogach.
- Mmm….mhmm.- odparła niewyraźnie Jagoda nie przerywając tortur kochanki. Pieściła z oddaniem ciało Zosi, której nogi zaczęły słabnąć.
Perka musiała puścić swój biust i odnaleźć oparcie w ramionach kochanki.
- Uwielbiam… gdy na mnie patrzysz… tym głodnym wzrokiem… gdy nie możesz… go oderwać. - Szeptała cicho, starając się złapać oddech.
Znowu odpowiedź była niewyraźnym pomrukiem wydobywającym się z pieszczących Perkę ust. Jagoda sięgnęła drugą dłonią pomiędzy pośladki kochanki, by dwoma palcami podbić drugą bramę rozkoszy i doprowadzić kochankę do szczytu… i upadku zarazem. Głośny okrzyk Zosi poniósł się po polach, a chwilę po nim kolejny gdy ponownie wylądowała na trawie. Ruda czarownica czuła jak jej głowa odpływa. Świat znów wypełniał przyjemność i tylko ona teraz się liczyła.
- W..więcej… mocniej. - Niemal błagała leżąc na ziemi. - Jeszcze.
Pomruki przekładające się na silnie muśnięcia języka, i ruchy palców… brutalne i mocne, pospiesznie. Również i Jagodę ogarnęła ta gorączka. Zosia pochwyciła za włosy głowę kochanki i zaczęła ją dociskać do swojego kwiatuszka. Jej ciało drżało mocno wijąc się po trawie.
- T..tak kochana… mocno. - Wzrok rudej czarownicy stał się zamglony gdy zbliżała się do kolejnego szczytu. Malarka nie oszczędzała Zofii z oddaniem i brutalną dzikością podbijając bramy jej ciała palcami, szybciej, mocniej, głębiej.
Perka doszła ponownie, znów nie szczędząc swojego głosu. Jej ciało wygięło się w łuk, a stopy mocno wbiły w ziemię gdy ciałem przeszedł kolejny, niemal bolesny dreszcz.
- Ja… Jagódko. - Wyszeptała błagalnym głosem, sama nie wiedząc czy domaga się ciągu dalszego czy przerwy.
- Wygrałam?- wymraczała cicho dziewczyna i spojrzała w niebo.- Ściemnia się.
Tak… zdecydowanie zbyt długo się “opalały”.
- Yhym… co chcesz w nagrodę? - Perka opadła na ziemię oddychając z trudem.
- Pomyślę… jak będziemy miały więcej czasu…- szepnęła cicho malarka uśmiechając się ciepło.
- Dobrze. Zbierajmy się. - Perka sięgnęła po porzucone stroje kąpielowe i wręczyła czarny Jagodzie, samej wciskając się w ciemno zielony. Trzeba było sprawnie wrócić do hotelu i przygotować się na nocny wypad.



Zebranie czwórki czarownic odbyło się przy stoliku podczas kolacji, Ruta chwaliła się znalezionymi ziółkami, speszona Jagoda kuliła się starając być jak najmniej widoczną, Świerga… przyglądała się im obu z niemym pytaniem widocznym w jej spojrzeniu: “ A co wyście robiły, gdy my szukałyśmy zielska?”
- Rozmawiałam z Wilgą i powiedziała, że mogłaby nam zapewnić nieco mgły na czas naszego wypadu. Byłoby to o tyle fajne, że zmniejszyłoby szanse, że ktoś nas zauważy. - Perka uśmiechnęła się do Joanny. Jakoś nie zdziwiłaby się, gdyby wilczyca już się domyślała, co ruda czarownica robiła w wolnym czasie.
- Pozostaje więc tylko dostać się na cmentarz i rozkopać grób. Potrzebujemy jednej kosteczki, więc dobrze by było ograniczyć szkody do minimum. - mruknęła Świerga bardzo cicho.
- Brzmi ekscytująco. Tajna misja. - rzekła entuzjastycznie Marylka.
- Wcale nie. - okularnica miała na ten temat odmienne zdanie.
- Brzmi jak szybka i brudna praca. - Perka także nie przejawiała co do planowanego zadania specjalnego entuzjazmu. - Czy mogłybyśmy zabrać z sobą maści, które przygotowałaś na potyczkę z Leszym?
- Oczywiście. Mam je ze sobą. - odparła z uśmiechem Marylka. - To jaki mamy plan na cmentarną wyprawę?
- Myślę, że pójdziemy we dwie z Asią. Nie chcę by biegało tam zbyt wiele osób. - Perka uśmiechnęła się do Marylki.
- Potrzebne będą dwie łopaty i czujka. - oceniła Aśka. - Chyba że znasz lepszy sposób na wydobycie kości z grobu?
- Skoro tak uważasz no to jasne. Nie jestem specem od takich wypraw. - Zosia wzruszyła ramionami. - Myślałam że najwyżej pokopiemy na zmianę.
- Im szybciej tym lepiej. Ruta będzie czuwała. I wszyscy będą zadowoleni. - oceniła sytuację Joanna.
- Dobrze. - Perka przytaknęła ruchem głowy. Byleby nie ciągnąc biednej Jagody, która pewnie i tak będzie miała wyrzuty sumienia. - Wyruszymy jakoś bliżej północy?
- Myślę że tak. Umówimy się koło jedenastej trzydzieści na parkingu. Z cmentarza ruszymy na miejsce rytuału. - zaproponowała Świerga i zerknęła na malarkę. - Dasz sobie radę sama i stąd?
- Chyba tak… mgła nie wymaga tyle poświęceń co wzywanie i kontrolowanie burzy. - oceniła cicho Jagoda. A Ruta dodała. - Ja też mogłabym wywołać mgłę, ale potrzebowałabym jeziora.-
- Jeśli chodzi o opar ten co ostatnio… to był zdecydowanie za mały. - oceniła blondynka.
- Zostawmy to Jagodzie i skupmy się na ogarnięciu reszty rzeczy. - Zosia uśmiechnęła się. - Samo zamknięcie też nie będzie łatwe… przychodzą wam do głowy jakieś sposoby, w które mogłybyśmy się zabezpieczyć. Wierzę, że kusy zrobi swoją część ale… pytanie czy poradzi sobie z upiorami.
- Nie poradzi za bardzo. To nie jego liga. - stwierdziła autorytarnie Świerga i podrapała się za uchem. - Może na chwilę szyi a byś ku uwagę. Szkoda że Liszki nie ma z nami. Skoro przesłała nam ściągę, to pewnie umie radzić sobie z upiorami. Ja tylko trochę… odgonić topielców i bagienne duszki zdołam, ale to… trochę za dużo dla mnie.
- Raczej nie wie o upiorach bo i ja o nich nie wiedziałam, gdy z nią rozmawiałam. - Perka westchnęła ciężko. - Mogę poprosić duchy lasu by nas strzegły… stworzyły barierę. Może utrzyma to upiory na tyle byśmy zakończyły rytuał.
- Może… życie jest zawsze w opozycji do śmierci. - zgodziła się z nią Ruta.
- Ale może lepiej nie prosić o pomoc tych samych duchów, co ostatnio? - zapytała zaczerwieniona na twarzy Świerga.
- Możemy poprosić drzewice, pewnie by sobie poradziły z wykonaniem zapory, ale wiesz…. może skończyć się tak samo albo i gorzej. - Perka też nie była przekonana czy chce być znów spijana, ale prawda była taka że to jej nie bolało, a spotkanie z córami lasu… będzie.
- Może poradzimy sobie same. Wystarczy że z Kusym paktowałyśmy. - stwierdziła Świerga stanowczo.
- Asiu… - Perka zawahała się wiedząc co ma ochotę powiedzieć. - ...wiesz, że mogę spróbować pogadać z nimi sama. Pytanie czy chcemy ryzykować brak osłony, albo słabą osłonę?
- Nie wiem. Możemy spróbować bez osłony.- zamyśliła się Świerga drapiąc po czuprynie. - Możemy skusić też zwykłym miodem i mlekiem?
- O co chodzi z tym miodem i mlekiem?- zapytała Ruta ciekawsko.
- Wątpię, choć nie szkodziłoby zaryzykować. - Perka zerknęła na Marylkę. - To dar, którego oczekują jedne z duchów.
- Ale jakie jest to niezwykłe mleko i miód?- dopytywała się Marylka, co zakończyło się pacnięciem dłoni Świergi o jej potylice.
- Odpuśćmy sobie ten temat. - stwierdziła blondynka.
- Jeśli będziesz chciała wyjaśnię, ale gdy będzie więcej czasu, dobrze? - Perka uśmiechnęła się życzliwie. - Mogę porozmawiać z drzewicami, zgarnę jedną z maści Ruty i jakoś powinnam to przeżyć.
- Są aż tak niebezpieczne ? - zaniepokoiła się Jagoda.
- Niektóre… tak. Jeśli pod jakimś drzewem składano krwawe ofiary… to zamieszkujący je duch zapewne rozsmakował się we krwi. - wyjaśniła Joanna.
- Najczęściej wystarcza im tylko trochę. Krew z rany… kilku ran. - Zosia przeczesała włosy, prawda była taka, że wolałaby nie być pocięta, ale toż nie byłby to pierwszy raz. - Raczej nikogo nie zabijają.
- Niemniej to i tak niebezpieczne. - oceniła blondynka i wzruszając ramionami dodała. - Ale co nie jest niebezpieczne w dzisiejszych czasach?
- Brzmi to jak wymówka.- mruknęła Jagoda wyraźnie niezadowolona z tych tłumaczeń.
- Przejdę się zaraz do lasu i spróbuję. Wygląda jakby było w nim sporo duchów. - Zosia poklepała pocieszająco Wilgę po ramieniu. - Wszystko będzie dobrze.
- Uważaj na siebie tam. - poprosiła malarka cicho.
- Będę. Zawsze uważam. - Perka dopiła kawę i wstała od stołu. - To trzymajcie kciuki kochane.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 11-09-2018, 12:49   #49
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Zosia przebrała się w lekko podniszczone ubranie, jak dobrze pójdzie nada się nawet do kopania w grobach… jeśli tylko przetrwa. Ogarnęła się i ruszyła w kierunku lasu już na skraju drzew spoglądając w świat duchów i szukając znajomych postaci.
Te, nawet dla obdarzonej talentem Zosi, były trudne do wypatrzenia… niewidocznie w świecie ludzi, również i w tym wymiarze były trudne do wypatrzenia.Jak kameleony. Drzewice raczej nie garnęły się do kontaktów z ludźmi, a czasem potrafiły być agresywne. Co akurat mogło się przydać… tym bardziej, że taką agresywną drzewicę Zosia właśnie wypatrzyła.
Perka skłoniła się lekko.
- Witaj. Czy mogłabym ci zająć chwilę? - Uśmiechnęła się do leśnego ducha.
Drzewica zauważając czarownicę zwęziła oczy do szparek niemalże. Nie spodziewała się być zaobserwowana… nawet przez nią. Nie odezwała się przyglądając bacznie Zosi, a rośliny tworzące jej strój/ciało… wiły się jak węże.
- Potrzebuję pomocy. - Perka zatrzymała się kilka kroków od drzewicy wpatrując się w nią z zainteresowaniem.
- No i… co z tego?- odparła z rezerwą głosie drzewica. Lekko chropowaty jak kora ale miły dla ucha głos.
- Zastanawiałam się czy jest coś co mogłabym ci ofiarować byś mi pomogła. - Zosia uśmiechnęła się ciepło. - To… bardzo ważne dla mnie.
- Tak jak Kusemu?- zapytała drzewica ruszając w kierunku Perki.- Chcesz z upiornym orszakiem zadrzeć? Czy to mądre? To nie twój świat wiedźmo. Zmarli należą do Nawii i królującego w niej Welesa.
- Nie chcę wojować z nimi, chcę zamknąć punkt. On… narusza świat normalnych. - Zosia nie ruszyła się z miejsca. - Nie wiem czy zależy ci na tym na czym zależało Kusemu.
- A tobie?- zapytała zaciekawiona drzewica.- Zależy by mi zależało?
- Tak. Inaczej by mnie tu nie było. - Zosia uśmiechnęła się do Ducha. - Wiem, że igranie z upiorami bez pomocy nie jest rozsądne. Wiem... że Kusy może zawieść.
- Nie jestem też istotą która lubi starcia ze zmarłymi. - zadumała się drzewica stojąc blisko Perki. Jej.. pędy badawczo ruszyły ko czarownicy im muskać poczęły jej ciało i skórę szyi. Dziesiątki małych pędów.
- Spodziewam się, że nie pomożesz mi bez odpowiedniej zapłaty. - Perka rozpięła koszulę, odsłaniając ukryte pod nią ciało.
- Wielce się cenisz…- zaśmiała cicho drzewica muskając jej nagi biust końcówkami pędów delikatnie. Zamyśliła się przekrzywiając głowę na bok.- Możesz mi się przydać, ale… nie tak jak myślisz.
- Cenię się na tyle by wiedzieć, że mogę stanowić pokusę. - Perka uśmiechnęła się do leśnego ducha. - Jak mogłabym zapłacić za pomoc?
- Trzeba odciągnąć kogoś… ludzi… od mojego drzewa. Jutro…- wyjaśniła drzewica nadal muskając jej piersi pędami. - Zdołasz to uczynić? Przyjdą jutro, będą śmiecić, gadać… wolę żeby jutro ich nie było. Jak przyjdą, odciągniesz ich… jak… to już twoja sprawa.
- Czy mogłabyś zdradzić chociaż, co to za ludzie? - Perka zadrżała od dotyku pędów.
- Ze wsi… przychodzą… gadają i śmiecą pod moim drzewem. Mają wielkie plany i małe możliwości. Kumple. Tyle że jutro… nie chcę by byli pod moim drzewem.- wymruczała drzewica owijając pędy wokół szczytów piersi Perki. Delikatnie. Niczym małymi wężykami były oplecione.
- Dobrze. Odciągnę ich od twojego drzewa. - Zosia jęknęła cicho czując dziwną pieszczotę. - A ty.. pomożesz mi?
- Mhmm… mogę… spróbować. Ale nie będę narażać siebie… lub mojego drzewa.- mruknęła drzewica rozpinając pędami spodnie Zosi.
- Czyli… jeśli mi pomożesz, ja pomogę tobie? - Perka zadrżała spoglądając w dół, na pędy które otarły się o jej nagie uda.
- Tak… jeśli ja pomogę tobie, lepiej żebyś ty pomogła mnie. Dla ciebie lepiej żebyś wywiązała się.- drobne pędy ocierały się o jej łono, kwiatuszek i wrażliwy punkcik. Była to irytująco delikatna pieszczota. Jakby drzewica bawiła się apetytem Perki.
- Jeśli.. obiecuje pomoc, to dotrzymuję słowa. - Zosia nie wytrzymała i poruszyła biodrami ocierając się swoim kwiatem o jeden z pędów.
- To dobrze…- drzewica odsunęła się zostawiając Perkę pobudzoną i przyglądając się badawczo jej ciału.
Perka zadrżała. Skrzyżowała ręce na piersiach starając się nieco osłonić rozpalone dziwnym dotykiem ciało.
- Powinnyśmy zacząć obrzęd po północy.
- Będę wtedy… tam…- uśmiechnęła się ironicznie drzewica.
- Dziękuję. - Zosia ścisnęła uda, starając się powstrzymać wydobywającą się z kobiecości wilgoć.
- Jeśli się spiszesz wyjątkowo dobrze jutro… może będzie dodatkowa nagroda. Może.- uśmiechnęła się w odpowiedzi drzewica.
- Zrobię co w mojej mocy… jeśli ty też postąpisz w ten sposób. - Perka zacisnęła dłonie na swoich przedramionach starając się powstrzymać ich drżenie.
- Zobaczymy więc… jak to wyjdzie.- stwierdziła z uśmiechem drzewica oddalając się parę kroków od Zosi. Jej pędy uspokoiły się, lecz nadal wpatrywała się w odsłonięte obszary ciała dziewczyny.
- Pragniesz mnie, prawda? - Perka niemal wyjęczała te słowa.
- Ja? Może. Ale moje pragnienia… niekoniecznie muszą być przyjemne dla ciebie córko kobiety i mężczyzny.- wyjaśniła cicho drzewica.
- Jestem… jestem ich ciekawa. - Zosia zerknęła w dół na opuszczone spodnie. Czy powinna je naciągać? Pertraktacje się już skończyły. - Jestem ciekawa twoich pragnień.
- To nie jest mądre podejście z twej strony czarownico. - zaśmiała się ironicznie drzewica, choć w tonie jej głosu słychać było i lęk.
- Gdybym nie była ciekawa… niewiele bym wiedziała o was. O duchach. - Perka uśmiechnęła się i czując że jej ciało nieco się uspokoiło, odsłoniła piersi. - Zdradzisz mi swoje pragnienia?
- Moje pragnienia… oplatają cię… unieruchamiają… bawią się tobą… biorą cię jak ów Kusy.- wyjaśniła lubieżnym tonem drzewica.- Wysysają jak wąpierz z sił. Moje pragnienia są groźne młoda czarownico. Nie czas je realizować teraz, kiedy czeka cię równie… jeśli nie bardziej wyczerpująca walka.
Perka naciągnęła spodnie i zbliżyła się do drzewicy.
- A dostanę całusa na szczęście? - Uśmiechnęła się lubieżnie pozwalając duchowi napatrzeć się na swoje piersi.
- Niech.. będzie… - Drzewica oplotła ciało pędami niczym mackam i przyciągnęła do siebie. Ich usta zetknęły się i język wślizgnął między wargi Perki.
Czarownica objęła ducha wokół szyi i pogłębiła pocałunek. Brakowało by jej obcowania z duchami, chyba bardziej niż czegokolwiek innego.
Pocałunek był namiętny, a język wijący się w ustach Zofii, nieludzko długi i zwinny…. tańczył z języczkiem Perki, niemal owijając i pieszcząc go. Czarownica poczuła jak traci oddech, uwiesiła się na ramionach drzewicy przywierając do niej całym ciałem. Drzewica całowała namiętnie i długo… ale w końcu uwolniła ją ze swoich pęt i objęć.
Perka odsunęła się.
- Chyba… nie będę miała nic przeciwko byciu spijaną przez ciebie. - Mrugnęła do ducha i zabrała się za zapinanie koszuli.
- Nie bądź taka pewna.- zaśmiała ironicznie drzewica oddalając się powoli.


Cmentarz był mały i stary. Nieco zapuszczony i zarośnięty drzewami. Trochę za blisko wsi, ale czarownice nie mogły narzekać. Joanna zabrała ze sobą dwie łopaty i czarne ubranie, a także czarną czapkę pod którą próbowała wcisnąć jak najwięcej ze swoich włosów.
- Potrzebujemy jednej kości, więc najlepiej byłoby poszukać jakiegoś starego i zaniedbanego grobu. Gdzie trumna lub jej resztki będą łatwo dostępne. O tej porze nikt na cmentarz nie powinien się już zapuszczać.- powiedziała do pozostałych dwóch czarownic w samochodzie, Ruty i Perki.
- Najlepiej jakby ziemia była ruszona, chyba że znacie sposób na szybkie odrastanie trawniczka. - Zosia zaparkowała na leśnej drodze, kawałek od cmentarza. Spokojnie mogły pokonać tą trasę pieszo.
- Potrafię przyspieszyć wegetację roślin.- odparła z uśmiechem Ruta. Również na czarno ubrana.
Perka nie miała czarnych ciuchów, ale uznała, że ciemne dżinsy i podniszczona bluza z kapturem wystarczą.
- No to super. - Wysiadła z auta, dając dziewczynom czas by do niej dołączyły. - To czas zmienić się w rabusiów.
Ruszyły przez mrok nocy podążając pomiędzy grobami. Cel ich wędrówki nie był z góry określony… w końcu, nie wiadomo było który z grobów nada się idealnie. Owszem należało wyszukać jak najbardziej stare miejsce pochówku, ale nie na tyle stare by ciężko było odnaleźć kości. Nagle… cała trójka zamarła i odruchowo przywarła do nagrobków. Na cmentarzu widać było światło, migoczące lekko i rozpraszające mrok, który miał ich skryć. Ktoś jeszcze tu był.
Perka spróbowała dojrzeć kto o tej porze może się kręcić na cmentarzu.
- Jak tak dalej pójdzie będzie trzeba jeszcze odciągać czyjąś uwagę. - Mruknęła cicho.
- Musimy podejrzeć… ostatnie czego potrzebujemy, to by ktoś przyłapał nas na rozgrzebywaniu grobu.- mruknęła złowieszczym tonem Świerga. Z miejsca w którym się znajdowały, ciężko jednak było sprawdzić kto się jeszcze tu kręci. Należało podejść bliżej.
- Dobra to podejdę. Mogę poudawać jakąś nawiedzoną laskę ze stolicy, która musi biegać o północy. - Spojrzała na swój strój. Jeansy może średnio się nadawały, ale adidasy, które założyła już tak.
- Krzycz w razie kłopotów.- mruknęła cicho Świerga wyciągając z kieszeni wilczą łapkę obwiązaną jakimiś trawami.
- Przybędziemy z pomocą.- dodała bojowo Ruta chwytając za łopatę.
- Może nie będzie potrzeby. - mrugnęła do czarownic. - Jakbyście usłyszały jęki to po prostu idźcie dalej.
- Dobra…- mruknęła Aśka zerkając na pośladki Zosi w jeansach. -.... jak usłyszymy jęki.
Zosia zaś ruszyła w kierunku celu, podbiegając ostrożnie i słysząc jęki, choć nie erotycznej natury.
Na jednym z grobów postawiono parę świeczek, rogatą czaszkę i wysmarowano go ezoterycznymi malunkami zrobionymi za pomocą kredy. Bo przy tym grobie… czarowały “wiedźmy”, wikkańskie wiedźmy. Czyli neopoganki utożsamiając się z wiccanizmem i wierzące w różne “naukowe” opracowania podstaw czarowania. I mające 100% kontaktu z naturą i ciemnymi “mocamI” i 0% prawdziwej magii w sobie. Niemniej czarowały właśnie. Machały wahadełkami i truły się jakimiś esencjami z kadzidełek. Było ich trzy… zgodnie z jedną z zasad, które znały a które po prawdzie nie miały znaczenia. I zbyt zajęte swoimi praktykami, by zwrócić uwagę na skradając się Perkę.
Perka podeszła do dziewczyn.
- Przepraszam, co panie tu robią? - Zapytała wkładając w swój głos tyle zaskoczenia ile tylko była w stanie.
To wyrwało je z stanu “czarowania”. Dwie młodsze z piskiem schowały się za najstarszą z nich. Czarnulka wstała z kolan nadal trzymając czarkę z jakimś wywarem i suknęła dumnie i władczo starając się zachować spokojnie i groźnie.
- A na co to wygląda? Zajmujemy się właśnie… rzeczami, których prosta wieśniaczka nie jest w stanie pojąć.- warknęła, a jedna z kryjących się za nią przyjaciółek od razu sprostowała.
- I nie jesteśmy satanistkami.
- Tak się składa, że jestem z Warszawy, a wy wyglądanie na satanistki. - Wskazała palcem na rogatą czaszkę, zastanawiając się do jakiego zwierzęcia należała. Sądząc po kształcie to były pozostałości jakiejś małej antylopy… albo suhaka ze stepów rosyjskich.
- Nie jesteśmy. My służymy matce ziemi i wszystkim duchom ją zamieszkującym.- odparła z dumą główna wikkanka.- Ale co taka… jak ty…. może o tym wiedzieć.
- Możemy rzucić na ciebie klątwę… jak się stąd nie oddalisz.- mruknęła druga z dziewcząt ukrywająca się za przywódczynią.
- Bardzo proszę, ale zróbcie to, gdy pójdę wezwać policję. Zakłócacie spokój tego poświęconego miejsca. - Perka rozejrzała się po płocie szukając jakiejś budki strażnika, licząc na to, że to wystarczająco zniechęci dziewczyny.
- Dobra dobra warszawko… ile?- rzekła przywódczyni sięgając do sakiewki.- Dwieście, pięćset?
Perka westchnęła.
- Szczerze. Po co to robicie? - Wskazała podbródkiem na grób. - Co wam ten biedak zawinił?
- Jakby taka… nieoświecona ateistka wiedziała cokolwiek na temat ezoteryczne.- mruknęła kędzierzawa popleczniczka głównej wiedźmy.
- To jest Zdzisławy Dębickiej. Możesz o tym nie wiedzieć… z pewnością nie wiesz, ale w czasach Drugiej Rzeczpospolitej była potężną czarownicą i sławnym medium, a my skontaktujemy się z jej duchem, by uzyskać jej patronat i nauki.- stwierdziła dumnie czarnulka.
- Z tego co mówiłyście, jesteście specjalistkami, więc po co wam jeszcze nauki? - Perka zerknęła na grób, zastanawiając się czy kojarzy jakieś historie o Zdzisławie Dębickiej. Czy rzeczywiście mogła być wiedźmą, czy też był to jedynie kolejny zabobon.
- Ciężko się spodziewać, by ktoś o tak słabej aurze świadczącej nikłej duchowości, mógł zrozumieć potrzebę astralnego dziedzictwa.- odparła pogardliwie czarnulka wypluwając bełkot New Age. - Jak ważna jest mentalna więź z przodkami.
Ale czarnulka nie mogła być jej potomkinią. Linia Dębickich nie przetrwała ostatniej wojny. Zdzisława nie była wiedźmą sławną tak bardzo jak jej babka Świętosława… niemniej była znaną wiedźmą radzącą sobie nieźle z duchami i specjalistką w kwestii kontaktów z Nawią.
- Jesteś z nią spokrewniona? - Perka zadała pytanie, ale pozwoliła spojrzeniu odpłynąć spoglądając na świat duchów. Tych na cmentarzu było dwóch… pewnie nie minął jeszcze ich 44 dniowy pobyt w świecie żywych, zanim całkowicie odejdą. Zdzisławy oczywiście nie było. Zmarła podczas drugiej wojny światowej… od jej zgonu minęło więcej niż 44 dni.
- Oczywiście… duchowo i spirytualnie.- odparła dumnie czarnulka, a jedna z jej popleczniczek spytała Perkę podejrzliwie.
- A co ty tutaj robisz?
Perka powróciła spojrzeniem do świata żywych i przyjrzała się dziewczynom.
- Mam problemy ze spaniem i biegam po nocach, a jako, że mieszam a agroturystyce niedaleko, uznałam że po zwiedzam. - Wydobyła z kieszeni telefon. - Dobra dziewczyny fajnie było, ale macie 2 minuty i albo się zwijacie albo dzwonię po policję.
- I biegasz po cmentarzu, gdzie łatwo można sobie zrobić krzywdę w ciemnościach?- kontynuowała poplecznika, ale przywódczyni uciszyła ją gestem dłoni.
- Dobra… zwijamy się stąd, a ty…- burknęła czarnulka zwracając się do Zosi.- … uważaj bo twoja karma jest mroczna.
- Obiecuję uważać. - I sprawdzić czy nie udało im się rzucić jakiejś klątwy, dodała w duchu, obserwując zwijające się “wiedźmy”.
Dziewczyny uwijały się szybko, spełniając polecenia liderki która zirytowana zapaliła papierosa za pomocą różowej zapalniczki. Od czasu do czasu posyłały Zofii złowrogie spojrzenia.
Perka postukała w telefon sugerując im, że czas mija. Gdyby te dziewczyny wiedziały… Powstrzymała ciężkie westchnienie i jeszcze raz spojrzała na grób starej wiedźmy. Dopilnuje by poszły sobie do bramy i wróci do Aśki i Marylki.

Zabrało to wszystko zbyt wiele czasu jak na gust Perki. Dziewczyny grzebały pomstując na nią i dały się potulnie odprowadzić do bramy. Dopiero wtedy mogła wreszcie wrócić do przyjaciółek, które znalazły już odpowiedni grób i po ciemku zabrały się za kopanie.
- Wybaczcie musiałam pozbyć się pseudo wiedźm. - Perka podwinęła rękawy gotowa przejąć od którejś łopatę.
- Pseudo czego?- zapytała się zaskoczona Ruta.- Ładne chociaż były?
- Nieszczególnie. Przejąć łopatę? - Perka wskazała podbródkiem na powiększającą się pomału dziurę.
- Proszę…- stwierdziła z uśmiechem Marylka z chęcią pozbywając się swego brzemienia.-
- Pozerki.. nie cierpię ich. Na moje bagna na szczęście się nie zapuszczają. - dodała ironicznie Świerga.
- Ale wiedziały gdzie był grób prawdziwej czarownicy. To się im chwali. - Perka zabrała się za pomoc przy kopaniu.
- Skąd niby wiedziały?- zamyśliła się Joanna wpatrując się w Zosię zaciekawiona.
- Pewnie legendy. - Perka odrzuciła kolejną porcję ziemi. - Dogadałam się z drzewicą. Zastanawiałam się czy mogłabym liczyć na waszą pomoc.
- Dogadałaś? To brzmi niepokojąco. W czym pomóc? Czego ona chce?- zapytała Joanna przyglądając się badawczo Perce. A Ruta dodała cicho.- Ja bym się bała zaczepiać drzewicę.
- Chce by jutro przegonić ludzi spod jej drzewa. Z jakiegoś powodu to dla niej ważny dzień. - Perka odrzuciła kolejną partię ziemi i otarła czoło.
- Przegonić? Jak?- zapytała Świerga machając łopatą.- Jakich lu…-
Przerwała wypowiedź słysząc charakterystyczne stuknięcie. Dokopały się do szczątków trumny.
- Bardziej odciągnąć. - Perka zabrała się za odgarnianie ziemi z trumny, tak by zrobić miejsce na przebicie. - To podobno chłopcy ze wsi, myślę że pójdą za ładnymi dziewczynami olewając to drzewo.
- Z pewnością…- zamyśliła się Joanna rozgrzebując szczątki trumny. - Te… Marylka. Bądź użyteczna i poświeć tu latarką!
Perkę kusiło by osłonić usta ale powstrzymała się.
- W zamian za to zatrzyma upiory. Umówiłyśmy się, że jeśli rzeczywiście pomoże, to jej pomogę. Mogę spróbować pójść tam sama… - Zosia przyglądała się pracy Asi. - Pomóc?
- Hmm… pomóc.- zgodziła się blondynka rozgrzebując szpadlem ziemię. Do reszty kwestii się nie odniosła. Zapewne uznając, że na tamte problemy przyjdzie czas później.
Perka spróbowała wbić łopatę, między deski i podważyć spróchniałe drewno.
I to jej się udało, tyle że pod deską zobaczyła ziemię głównie. Trumna spróchniała i rozsypała się wraz ze szczątkami które okrywała. Niemniej po krótkim grzebaniu w ziemi czarownice dostrzegły piszczel, dwa żebra i żuchwę.
- To co bierzemy?- spytała Ruta.
- Chyba żebra wystarczą. - Perka odetchnęła widząc, że resztek skóry i mięsa już nie ma.
- Więc bierzmy żebra.- mruknęła blondynka zabierając kości.- Teraz musimy to jeszcze zakopać, a Ruta zadba o ukrycie naszych czynów.
- Dobra. - Perka wygramoliła się z dołu i zabrała się za zakopywanie.

Minęła godzina nim zakończyły całe sprzątanie. Na koniec Ruta polała grób jakimś płynem, który sprawił że rośliny wyrosły ze świeżo poruszonej gleby, maskując ich profanację.
- To ruszamy? - Perka zerknęła na pozostałe czarownice. - Im szybciej będziemy to miały z głowy tym lepiej.
- Tak… ruszajmy.- odparła z uśmiechem Ruta.
 
Aiko jest offline  
Stary 17-09-2018, 14:03   #50
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację

Rytuały

Gdy jechały we trójkę na miejsce rytuału, pogoda się pogarszała. Mgła zaczęła pełznąć pomiędzy drzewami i otulać ziemię. Czy była to mogła Jagody, czy upiorny orszak ruszał na łowy? Trudno powiedzieć. Pewnie dowiedzą się na miejscu. Tak czy siak mgła wydawała się niepokojąca w tej sytuacji. I sprawiała, że i Świerga i Ruta były ciche i milczące. Perka raz na jakiś czas spoglądała na świat duchów, obawiając się momentu w którym dojrzy we mgle coś więcej niż tylko wilgoć.
Na szczęście dotarli do drzewa przy drodze, bez odwiedzin upiorów. Mgła już całkiem otuliła ich swoim całunem. Samochód się zatrzymał i czarownice wysiadły z niego. Perka rozglądając się dostrzegła i Kusego i drzewicę. Oba stwory zbliżyły się do trójki czarownic, acz z przeciwnych stron. Widać jednak było, że trzymają się z dala od siebie. Najwyraźniej drzewica i Kusy nie przepadali za sobą.



- Dobra, asysta jest. - Perka odezwała się szeptem do pozostałych czarownic. - Bierzmy się do roboty. - Wydobyła z kieszeni kartkę z instrukcjami Liszki. Znała je na pamięć ale sprawdzić dwa razy nigdy nie zaszkodzi.
- Mam nadzieję, że nie będzie potrzeby korzystania z asysty.- Joanna wyjęła z kieszeni z skręta i zapaliła. Po raz pierwszy… na ich oczach. Było to zaskoczeniem dla obu czarownic, bo Świerga nie paliła. I nie śmierdziała tytoniem.
- Ostatni buch przed walką? - Perka przejęła zioła od Ruty i zdjęła bluzę, pozostając tylko w koszulce na ramiączka by wygodniej było jej pracować.
- Niezupełnie… walczymy z umarłymi.- mruknęła Świerga zaciągając się i krztusząc po chwili.
- To jedyne sztuczki jakie znam, które przeciw nim się nadają.- wyjaśniła.
- Dobrze… - Perka otworzyła woreczek z rozdrobnionymi ziołami i zaczęła pomału rozsypywać je we wzór przypominający gwiazdę, szepcząc krótką modlitwę do Nyji. Gdy skończyła stanęła przed czarną dziurą i pomału powtarzała słowa spisanego przez Liszkę uroku, tuż przed końcem, zgodnie z zaleceniem, zamierzając wrzucić kości do środka.
Zanim jednak to zrobiła… mgła zgęstniała i zrobiło się przerażająco zimno. Dziura pokryła się warstewką lodu zamykając przejście. Słychać było szaleńczych tętent koni i skrzypienie zbliżającego się wozu. Orszak upiorów nie zamierzał się poddać tak łatwo.
Zosia wrzuciła kawałek żebra do kieszeni i opierając się o drzewo spróbowała wykopać dziurę w lodzie.
Jednak zamarznięta woda okazała się twarda, jak lodowa kra w lutym. Świerga wydmuchnęła dym ze swego papierosa, który zmieszał się z mgłą dookoła czarownic i zaczął ją pożerać niczym żarłoczny potwór. Szary opar pochłaniał mglistą mgiełkę, tworząc powoli kopułę wokół nich zakrywającą pole widzenia. Marylka przytuliła się do blonynki drżąc lekko, a odgłosy zbliżających się upiorów narastały.
Zosia rozejrzała się szukając jakiegoś kawałka drewna.
- Ruta, masz zapalniczkę? - Podniosła z ziemi jakąś gałąź i zerknęła na czarownicę.
- Nie.. to znaczy tak.- rzekła Marylka i sięgnęła do kieszeni Świergi wydmuchującej z płuc coraz większe kłęby dymu. Po czym podrzuciła Perce wyciągniętą stamtąd zapalniczkę.
Perka chwyciła zapalniczkę i gałąź. Szybko wyszeptała krótki urok zapalając drewno magicznym płomieniem. Przysuneła pochodnie do lodu patrząc jak ten reaguje na płomień.
Topił się… przerażająco powoli. Tymczasem kopuła dymu zaczęła otaczać trójkę czarownic zasłaniając im pole widzenia. Natomiast słyszały dobrze… upiorne wycie, przecinające powietrze świsty bicza, jakieś wrzaski ni to kozie ni to ludzkie. Niemniej to właśnie wycia przeważały, męskie i ludzkie, upiorne i smętne i pełne gniewu. Dłonie i twarze pojawiały się w oparach papierosowych Świergi. Napierające na jej barierę, próbujące się przez nią przecisnąć lub ją strzaskać. Wykrzywione w gniewie i głodzie, pozbawione oczu.
- Światowidzie… pomóż. - Perka wyszeptała krótki urok i dmuchnęła na pochodnię, zmieniając jej płomień w coś co z dala mogłoby przypominać miotacz ognia. Skierowała strumień w stronę oblodzonego czarnego punktu.
Lód opierał się strumieniowi ognia coraz bardziej przypominającemu coraz bardziej płomień palnika acetylenowego. Niemniej zaczęła się przebijać, podobnie jak niektóre dłonie upiorów rozciągały dymną kopułę Świergi. Bo dym z jej skręta zamknął trójkę czarownic w kopule.
Wrzaski bólu dochodzące do nich, świadczyły o toczącym się boju. Ale kto w nim wygrywał?
Gdy tylko lód zaczął robić się cieńszy zaczęła na przemian dmuchać w niego ogniem i uderzać, by przebić się przez twardą powłokę.
Udało się… przebiła się w końcu. Otchłań w dole wydała się być pełna kołtującej czerni i czerwieni, a lód… zaczął od “zarastać” szczelinę.
Perka szybko wcisnęła żebro w niewielki otwór i popchęła je wciaż palącą się pochodnią.
Te zaczęło się żarzyć jak pochodnia, choć blask przypominał słoneczny. Błogosławieństwo z jakim zostało pochowane, modlitwy, pamięć i opieka nad grobem… to co dało żebru przebywanie w poświęconej ziemi teraz walczyło z ciemnością i żalem zapomnianych ofiar. Światło pożerało mrok i ataki na osłonę Świergi zelżały. Perka nie miała za wiele czasu na rozmyślania. Czas było dokończyć rytuał. Zosia pospiesznie zaczęła szeptać słowa rytuału starając się by jej wzrok cały czas utkwiony był w tkwiącym w czarnym punkcie żebrze. Gdy skończyła przyłożyła pochodnię do rozsypanych ziół, które mimo wilgoci i nierównego terenu zapłonęły, wypalając na ziemi pieczęć.
Głośny wrzask, nieludzki pisk… te dźwięki wręcz ogłuszyły czarownice, gdy upiory zaczęły ginąć w zawrotnym tempie, jeden po drugim. Znikały twarze i ręce napierające na dymną kopułę Świergi. Wyglądało na to, że świat… powoli się uspokaja.
- Rozproszyć?- zapytała Joanna.
- Tak. - Perka zgodziłaby się na wszystko byleby na chwilę zapanowała cisza i spokój.
Powoli szary opar rozwiewał się odsłaniając przed trójką dziewczyn, ciemną cichą i mglistą noc. Typowy obrazek dla tej pory roku.
- Chyba się udało. Oby.- oceniła blondynka.
Perka klapnęła tak jak stała, siadając na lekko przypalonej trawie. Dopiero gdy jej nogi zostały zwolnione z obowiązku dźwigania reszty ciała, pozwoliła sobie na wejście do świata duchów.
Nie było tam nikogo… ani drzewicy, ani kusego, ani upiorów… w powietrzu unosiły się ślady kolorowych mgiełek… krwi duchów, takich jak Kusy. Niestety przy tym całym zamieszaniu nie była nawet pewna czy drzewica jej pomogła. Nie ważne… po prostu odciągnie tych chłopaków jutro od tego przeklętego drzewa. Przyjrzała się miejscu, w którym do niedawna był czarny punkt upewniając się czy udało się jej je zamknąć. Obszar wydawał się już zwyczajny, jakby nigdy nic tu się nie wydarzyło.

- Dobra… - Perka powróciła wzrokiem do świata żywych i opadła na trawę. - Jest czysto… teraz tylko rytualik dziękczynny i będzie bosko. -
Przymknęła oczy delektując się chwilą ciszy.
- Ruta ty to rób. Ja sił nie mam.- Świerga padła na ziemię i leżała dysząc ciężko.
- Tak to jest. Palenie szkodzi zdrowiu.- odparła mentorsko Marylka.
- Zależy czego. - Zosia uśmiechnęła się. - W takich chwilach marzy mi się twój skręt z sabatu.
- Mam takie!- odparla Ruta. Bo oczywiście że miała.
- Później…- warknęła Joanna przypominając sobie efekty ziołowych sztuczek Marylki.
- Ok… - Perka usiadła ponownie na ziemi i sięgnęła po swoją wygaszoną już pochodnię. - To co.. może rozpalimy ognisko gdzieś na uboczu, co by za bardzo nie rzucać się w oczy? - Spojrzała na Rutę.
- Jestem za… świętujmy.- odparła radośnie Ruta ruszając przodem, prosto w las, by znaleźć miejsce do zabaw.
Perka dźwignęła się z ziemi i zerknęła na Aśkę.
- Idziesz z nami, czy zaczekasz tutaj. Postaram się by szybko to skończyć. - Uśmiechnęła się do wilczycy.
- Akurat w to uwierzę… - uśmiechnęła się złowieszczo Joanna nie ruszając z miejsca.- zaraz do was dołączę.
Perka ruszyła za Rutą zgarniając po drodze z ziemi swoją bluzę.
Zosia musiała wejść dość głęboko w las, by dostrzec ognisko i Rutę… z rozpuszczonymi włosami opadającymi na plecy, w bieluśkich majteczkach na pupie, wijącej się rozpustnie i zmysłowo wokół ognia w szalonym tańcu i ze skrętem domowej roboty tlącym się w kąciku jej ust. Zosia uśmiechnęła się i zaczęła zrzucać z siebie wszystkie ubrania, pozostawiając jedynie koronkowe majtki. Podeszła do Ruty i objęła ją by dalej wspólnie kontynuować taniec.
Palce Ruty wślizgnęły się pod majtki Perki i zaczęły ściskać jej pośladki drapieżnie wbijając lekko paznokcie w pośladki. Dziewczyna naparła ciałem na Zosię próbując ją zachęcić do przejęcia niedopałka z jej ust i sztachnięcia się parę razy.
Perka przywarła swoim ciałem do drugiej czarownicy i wargami sięgnęła po skręt by się nim zaciągnąć. Wypuszczając powoli dym nosem, uśmiechnęła się do Marylki.
Przez ciało Zosi przeszedł dreszcz, wywołany paznokciami wbitymi w skórę, ocierającym się drobnym biustem Marylki, wiatrem, chłodem nocy i żarem ogniska. Nagle wszystkie doznania zrobiły się wyraźniejsze i bardziej odczuwalne. Nagle… zmysły zrobiły się bardziej wyraźne. Zosia wyrzuciła końcówkę skręta do ogniska i przywarła ustami do Marylki ocierając się swoimi piersiami o jej. Dłonie rudej czarownicy szybko odnalazły drogę pod majtki kochanki i zanurzyły się tam by także mocno ścisnąć jej pośladki.
Marylka odzwajemniała pocałunki łapczywie dociskając usta do warg Perki, jej skóra wydawała się płonąć żarem, twarde szczyty piersi wręcz pocierały się o skórę Zosi niczym kreda o tablicę. Nic dziwnego że Marylka była już goła. Zosia czuła wyraźnie na sobie swoje majteczki, wręcz ocierające się o jej ciało. No i… dostrzegła ją. Wilcze oczy Aśki przyglądały się dwóm całującym dziewczynom. Ale Zosia czuła się tu pochwyconą ofiarą… zarówno Ruta jak i Świerga planowały zabawić się jej kosztem… choć, czy jej przeszkadzało w tej chwili stać się rozrywką obu czarownic na raz?
Zosia obróciła się plecami do Aśki i zakręciła ponętnie pośladkami nie przerywając pocałunków, którymi obdarzała wargi Ruty. Jej dłonie uciekły od pośladków kochanki i gwałtownie wcisnęły się pomiędzy ich ciała, ściskając mocno niewielkie piersi Marylki.
Marylka odrzuciła głowę do tyłu eksponując swą szyję i mocniej wypinając piersi, pozwalała się bawić swoim ciałem drżąc z zimna i podniecenia za razem. Ściskała mocno pośladki Perki, z których to kolejne dłonie zaczęły zdzierać majtki… a gdy te opadły na kostki Perki, czyjś zwinni języczek zaczął leniwie i prowokacyjnie wodzić pomiędzy pośladkami Zosi, naciskając czubkiem na bramę wyuzdanych zabaw. Dość letnia zwykle podnieta, tym raze była mocniejszym impulsem… wszak Zosia była teraz nieco bardziej wrażliwa na dotyk… wszędzie.
Perka krzyknęła z rozkoszy i odruchowo rozsunęła nogi, stojąc okrakiem i ułatwiając dostęp do swojej pupy. Wtuliła twarz w szyję Marylki na przemian to zaciągając się jej zapachem to smakując skórę kochanki. Palce dłoni Zosi, przesuwały się powoli po skórze piersi Marylki badając każdą najdrobniejszą żyłkę, każdą maleńką nierówność, szybko trafiły na karmelki i już przy nich utknęły ciesząc się ich fakturą, ściskając za twarde szczyty.
Pomrukiwania i ciche jęki Ruty drżącej pod pieszczotami przechodziły w coraz głośniejsze okrzyki, ale i Perka miała problemy z zachowywaniem się cicho, gdy czuła dłonie obu kochanek ściskające jej pupę. A język Świerki, wodzący między pośladkami i sięgający niżej by posmakować nektaru jej kwiatuszka.
Zosia krzyknęła dochodząc gdy tylko zwinny język Aśki otarł się o jej wrażliwy punkcik. Wpiła się ustami w szyję Ruty ssąc ją mocno i dając upust dreszczom, które nagle zawładnęły jej ciałem.
- Aleś ty wrażliwa…- zaśmiała się Świerga dając mocnego klapsa w pośladek Zosi. Rozgrzewający ciało i przeszywający je zarówno bólem jak i perwersyjną przyjemnością. Blondynka nie dawała jej odetchnąć.
- To ten skręt… też powinnaś. - Perka zamruczała i wypięła się w stronę Aśki.
- Może… ale ostatnio była Liszka…- palec Świergi zanurzył się między pośladki Perki, podbijając jej bramę perwersyjnych rozkoszy.- Teraz twoja kolej. -
Tak wyraźnie i mocno wyczuwalny, jakby to była męskość kochanka.
- Jak… jak to? - Perka zadrżała i poczuła jak nogi lekko się pod nią uginają.
- Złapałyśmy cię, więc jesteś nasza…- zamruczała złowieszczo Świerga poruszając powoli palcem w pupie kochanki, a Marylka szepnęła.- Ona tak tylko… straszy… nie przejmuj się.
- Yhym. - Zosia objęła Rutę mocno czując jak jej ciało przeszywają kolejne fale dreszczy.
- Więcej?- Świerga przyspieszyła ruch palca z sadystycznym uśmieszkiem.
- Tak...mocniej. - Po kilku kolejnych ruchach Zosia doszła ponownie z głośnym okrzykiem i już całkowicie zawisła na ramionach Ruty. - Jeszcze… na ziemi?
- Ja bym chciała trochę przyjemności… otrzymać… a i pewnie Aśka też…- zamruczała Marylka siadając i tuląc do siebie kochankę. Jedynie goła Świerga stała górując nad nimi.
- Ona nic nie mówi. - Perka zsunęła się w dół kochanki i przywarła ustami do jej piersi, wypinając się w stronę Świegi.
- A co mam powiedzieć? Niezły tyłeczek.- zaśmiała się Aśka kucając i dając mocnego bolesnego klapsa w pośladek rudej czarownicy. Tymczasem Ruta muskała swą kobiecość palcami rozkoszując się pieszczotą ust kochanki.
- Że chcesz poczuć moje palce w sobie? Mój język? - Zosia uśmiechnęła się do wilczycy i sięgnęła dłonią w dół dołączając do palców Marylki w pieszczeniu kwiatu ich właścicielki.
- Język… palce już masz zajęte.- Wilczyca obeszła kochanki i stanęła przed ich głowami, chwyciła za pukle Perki przyciągając jej oblicze do swojego wilgotnego podbrzusza. Zosia wysunęła język i przesunęła nim po kwiecie Aśki. Kobiecy smak niemal eksplodował w jej ustach na chwile pozbawiając ją oddechu. Czuła się jak dziecko, które po raz pierwszy spróbowało czegoś kwaśnego. To był szok ale chciała więcej. Jej język przyspieszył i coraz zachłanniej zlizywał soki wilczycy.
Pomruki Joanny zmieniły się w pojękiwania, lekko drżące biodra starały się lekko poruszać pod jej pieszczotą… i dziewczyna moczyła się jeszcze bardziej. Poza tym Perka czuła rywalizujące z jej palcami, paluszki Ruty razem pieszczące jej kwiatuszek.
Chciała więcej, mocniej. Przyspieszyła ruchy swoich palców i przyssała się do wrażliwego punktu Aśki. Gdyby tylko nie musiała się opierać na drugiej ręce… Tak bardzo chciała dotknąć swoich piersi, zanurzyć palce w swoim kwiecie.
- Nie… przesadzaj… z szybkością… to nie wyścig.- wysapała Ruta wijąc się pod pieszczotami. Joanna mając wolną jedną rękę używała do pieszczenia swojego biustu, drugą nie pozwalając uciec kochance. Dochodziła… a jej kwaśny smak niemal wypełnił kubki smakowe Perki.
- Yhym… - Spróbowała zwolnić, ale jej ciało nie chciało tego robić. WIęcej, jedyne o czym mogła myśleć to by doświadczyć jak najwięcej. Wsunęła w Rutę kolejny palec, atakując jej kwiatuszek. Z głośnym piskiem Joanna dotarła na szczyt niemal pryskając swoją żądzą na twarz kochanki. Dysząc ciężko oderwała się od ust Perki pieszczącej ciało Marylki. Druga ofiara pieszczot Zosi była już blisko, niestety… niewystarczająco blisko dla niecierpliwej rudowłosej kusicielki.
Perka zsunęła się w dół i przywarła ustami do kwiatu Marylki. Smak jednej kochanki wymieszał się ze smakiem drugiej gdy zanurzyła swój język w jej kwiatuszku.
Marylka zaś zachłannie całowała Zosię nie mając chyba nic przeciwko nowemu smakowi. Pochwyciła za włosy kochankę nie dając jej uciec przed kolejnymi pocałunkami, nim doszła gwałtownie do szczytu. Perka podniosła się lekko oddychając przy tym z trudem. Jej ciało boleśnie drżało, głodne pieszczot. Ręką sięgnęła do swojego kwiatu i brutalnie zanurzyła w nim palce, delektując się tym jak pływają w jej własnej wilgoci.
- Wyciąg te palce… kto ci pozwolił. - zaśmiała się Świerga wstaję, opierając stopę na ramieniu Perki i popychając ją na plecy.- To my się pobawimy twoim ciałkiem, nie ty.
Zosia uśmiechnęła się i pokazała wilczycy język.
- Jesteście zbyt wolne. - Demonstracyjnie wsunęła w siebie kolejny palec.
- To ty jesteś niecierpliwa.- oceniła Joasia. Obie dopadły leżącą Perkę, Świerga z lewej, a Ruta z prawej strony. Wyrwały jej dłoń siłą z intymnego zakątka i wsunęły swoje palce podbijając kobiecość swojej ofiary brutalnie, mocno i bez litości. Usta obu kobiet skupiły się na jej biuście, każda miała dla siebie jedną jej pierś, do lizania, całowania i kąsania… w zależności od upodobań i nastroju.
Perka jęknęła odrobinę ze złości, ale przede wszystkim z rozkoszy. Rozchyliła szeroko uda dopuszczając jak najgłębiej obie kochanki i czując jak ból miesza się z przyjemnością.
Te… nie marnowały czasu i nie bawiły się w subtelności, traktując biust kochanki jak plac zabaw dla swych ust, języka i zębów. Równie brutalne pieszczoty Zosia odczuwała poniżej. Nie oszczędzały jej ciała, wiedząc że to lubi i testując możliwości jej kobiecości, aż do granic ich wytrzymałości. Perka miała niemal wrażenie, że jej ciało się rozrywa. Jednak nawet mimo tego bólu doszła ponownie wyginając swoje ciało w łuk.
Przez chwilę leżały tak we trzy, na zimnej trawie i ziemi grzejąc się żarem ogniska i ciepłem własnych ciał.
- Chyba powinnyśmy wracać.- rzekła w końcu Marylka.
- Powinnyśmy. - Perka pogładziła włosy obu kochanek. - Wymęczyłyście tak Liszkę?
- Bardziej.. poczekaj jeszcze dwadzieścia minut, a zaczniemy męczyć cię od nowa.- dodała z chichotem Ruta.
- To lepiej nie. Wilga na pewno już się zamartwia. - Zosia pomału uniosła się siadając na trawie. - Dobrze nam poszło.
- I jest już.. druga, albo trzecia w nocy.- stwierdziła Ruta wpatrując się w niebo.
- Jest grubo po czwartej.- poprawiła ją Joanna.
Zosia westchnęła ciężko wstając i ruszając w stronę ubrań. - A mnie czeka rano spacer pod pewne drzewo.
- Tak… straszne.- zaśmiała się ironicznie Świerga również idąc w tym samym kierunku. Jedynie Ruta się nie przejmowała jeszcze swą golizną i zabrała się za gaszenie ognia.
- Też lubię pospać, wiesz? - Perka pokazała Aśce język po czym wypięła się w jej stronę naciągając majtki.
- Taaa… ale coś innego wolisz bardziej.- mruknęła wilczyca dając klapsa w pupę Perki, by przypomnieć co takiego woli.
- Tylko dlatego, że wokół mnie kręci się tyle seksownych kobiet. - Zosia wcisnęła się w spodnie i sięgnęła po zrzucony pospiesznie stanik. - Przejdziesz się tam jutro ze mną?
- Tak. Tak… pomogę.- odparła blondynka kończąc ubieranie i zerkając na Marylkę, która z racji niewielkiej ilości ubrań jakie nosiła, już zdołała się ubrać.
Perka uśmiechnęła się i z zaskoczenia pocałowała Aśkę w policzek.
- Dziękuję.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:04.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172