Ryś ponownie ruszył w stronę czaszki, która niezmordowanie biadoliła w oddali. Jak zaplanował najpierw zacznie od oględzin podłogi, następnie ścian i sufitu, na końcu samego postumentu zanim zacznie w ogóle cokolwiek dotykać. Dalej nie podobała mu się ta krata. Jak klatka na lisa z tłustym kurczakiem w środku. Podobnie jednak jak lis podchodził do niej z dystansem. - Liw, zostań na zewnątrz. Przynajmniej na początku. Co jak co, ale dalej nie podoba mi się, że idziemy tam we dwójkę. Tamci co będą przy tych celach robić? W kości grać?
__________________ Our sugar is Yours, friend. |