Harpo Longwayfromhome Gnom gdy tylko zorientował się, że rzucono, czar, szybkim ruchem ukrył błyskotkę w fałdach płaszcza. Nigdy bowiem nie wiadomo, kiedy mogła by się przydać. Harpo podbiegł do Vinniego ściskając w dłoni sztylet z rozgrzanym z ostrzem.. Po chwili źródło czarów samo się ujawniło. -Są takie dni, kiedy po prostu nie opłaca się wstawać z łóżka.- mruknął pod nosem gnom i spoglądał na kolejne pokraczne Kuo-Toa wynurzające się z wody. Obserwując stworzenia gnom rozmyślał nad odpowiednim powitaniem.. Od razu odrzucił "Przybywamy w pokoju", "Nie chcemy wam zrobić krzywdy" i inne takie.. I tak pewnie wiedziały o tym. Harpo ocenił siłę wroga.. Teoretycznie mógłby z sobie z nimi poradzić (przy sporej dawce szczęścia), dzięki czarciej odporności na czary i redukcji obrażeń. Ale nawet gdyby jakimś cudem mu się udało, to gnom nie wątpił, że w jeziorku jest jeszcze spora ich grupka. - Mój pan, Malaghi , pan ognia, niszczyciel ludzi i krasnoludów, wielki władca gigantów ogniowych ze wzgórz przysyła mnie z propozycją.- rzekł najpierw w gigancim potem powtórzył we wspólnym.. Nie bardzo wierzył Kuo-Toa, że się nabiorą na tą bajeczkę. Ale nie zaszkodzi spróbować.
Gnom podniósł ręce w geście poddania się. Postanowił czekać na odpowiedniejszą okazję do działania.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. |