01-09-2018, 09:59
|
#257 |
| Gabrysia dostrzegła „nowy” statek na horyzoncie. Zamierzała zabrać ze sobą Cienia, lecz stwór był w tak złym humorze, że kto inny na miejscu Rysi skończyłby jako jedzenie i zabawka do rozerwania na strzępy w jego rękach. W czasie krótkich „negocjacji” Cień porwał jakieś ptactwo, co miało pecha przypałętać się w pobliże. Pokraka nie zdążyła nawet zaskrzeczeć, a czarna masa oplotła gwałtownie stworzenie i pożarła je żywcem, odbekując parę piórek.
R. zostawiła więc wykończonego i rozsierdzonego Cienia w spokoju, żeby ten mógł odpocząć od upierdliwych dużych, śmierdzących, dwunożnych worków na krew i mięso (jak to zwał wszystkich ludzi na statku) i udała się na naradę do Jacka Sparrowa.
Ale zanim to, to zaczepiła po drodze Wróbla na osobności.
- To były papiery z kancelarii jurystów, V. Yrklos i Wolf – zraportowała niezmiennie beznamiętnym głosem reszcie drużyny pięścienia. - Z tego co zrozumiałam, bo to jakieś prawnicze pierdolenie, kryjówka dokerów miała status ambasady Chlovarcji. Czyli wg dokumentu zaatakowaliśmy obce państwo. Kapturnik, co został zaciukany, to był prawnik. Chciał nas sfajczyć, ale nie zdążył. Wziął nas pewnie za ludzi od straży i chciał nas postraszyć paragrafami i innymi potworami. No, ale nie zdążył. – streściła zajście R., nie wchodząc w szczegóły związane z Cieniem.
A na naradzie przez dłuższy czas tylko przysłuchiwała się, co niektórzy mieli do powiedzenia i obserwowała.
__________________ Every time you abuse Schroedinger cat thought's experiment, God kills a kitten. And doesn't. Na emeryturze od grania.
Ostatnio edytowane przez Ryo : 01-09-2018 o 10:03.
|
| |