Strzelali do nich? Serio? Po tym wszystkim jeszcze brali ich za kaczki na strzelnicy?! Nie mieli wystarczająco przerąbane i bez bycia żywymi tarczami?
A pomyśleć, że mogła siedzieć teraz w warsztacie i łatać czyjaś brykę za uczciwą dniówkę, a potem iść do pobliskiego baru i ją przepić. Może wtedy by nawet nie zauważyła końca świata. Niestety coś ostatnio Faith miała kosmicznego pecha... i to z mackami.
Zostali we dwoje - ona i Sullivan. Mechanik szemranej reputacji i eksglina z nadwagą. Brakowało tylko nostalgicznych skrzypiec w tle.
- Jak będzie źle skacz do wody! - odkrzyknęła nie wiedząc czy ta propozycja ma sens, czy nie... ale teraz chyba już nic nie miało sensu.