Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-09-2018, 21:42   #183
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Wieczór się zbliżał. Zachmurzone niebo ciemniało. Cała czwórka podążała za Jarvisem w poszukiwaniu karczmy odpowiednią na podwójną randkę. Zarówno Gamnira, jak i Godiva były stremowane i nie odzywały się za bardzo. Szły obok siebie, zerkając od czasu do czasu.
Co prawda Godiva odzywała się do swojej “partnerki” to były to wypowiedzi bardzo… neutralne. Na temat pogody, architektury i wszystkiego co dostrzegała w okolicy. A Gamnira coś tam wymrukiwała.
Ogólnie było widać, że rozmowa się nie kleiła.
Smoczyca w męskim ciele potrafiła być śmiała wobec Jarvisa czy Chaai. Ale przy obcych traciła nieco ze swojej drapieżności. Niewątpliwie ta podwójna randka… randką dla tawaif nie będzie. Zarówno Godiva potrzebowała wskazówek, by dobrze odegrać swoją rolę i pomóc Gamnirze… jak i sama Gamnira w ogóle nie radziła sobie w tej sytuacji. Jako nauczycielka, bardka musiała więc skupić się na jej uczennicy.

Na szczęście Jarvis znalazł tawernę odpowiednią na takie nauki. “U Błotnej Mureny”.
Karczma ta była mała, ale przytulna.


Niezbyt wyrafinowana, ale… może to i lepiej?
Chaaya porównywała ten przybytek z karczmą Vittorio, w której to Gamnira i bardka się spotykały. Oczywiście “U Błotnej Mureny” było przybytkiem o standardzie zdecydowanie przewyższającym karczmę Vittoria, acz… nadal wyglądającym dość “chropawo”. Pasował do Gamniry, a ona potrzebowała wszystkiego co mogło poprawić jej samopoczucie.
Była bardziej stremowana od Godivy, choć smoczyca była tu dziewicą. Wyraźnie straciła resztki pewności siebie, co było dziwne… Gamnira wszak miała kochanków przecież.
Być może powodem tego był fakt, że nigdy nie była na randce? Owszem, zapewne spotykała się z mężczyznami w barze przy kielichu. I lądowała po pijaku łóżku z nimi. A to była prawdziwa randka i w dodatku łowczyni była wrzucona na głęboką wodę. Podobnie jak Godiva mająca jeszcze mniej doświadczeń w tej mierze. Zapowiadała się ciężki wieczór, zarówno dla uczennicy, jak i dla nauczycielki.



Śpiącą bardkę, wtuloną w kochanka obudziło brzęczenie. Chaaya poruszyła się czując coś ciężkiego na klatce piersiowej. Macając dłonią zorientowała się co to za ciężar. No tak. Księga. Tom pożyczony od Dartuna nie należał do małych. Był też stosunkowo gruby. A ona zasnęła czytając go.
Do brzęczenia dołączały poirytowane popiskiwanie. Sprawiło to, że zaspana kurtyzana łaskawie otworzyła oczy, by zobaczyć co zakłóca jej odpoczynek. Po czym, zaskoczona tym co widziała, otwerała oczy szerzej i szerzej. Bo dość duże i poirytowane stworzonko latało tuż nad jej twarzą. Pyrausta , posłaniec od Miedzianego. Smoczek latał nad jej twarzą machając pospiesznie skrzydełkami i zniecierpliwionego. W łapkach trzymał zwój pergaminu i z pewnością pragnął jak najszybciej wykonać zlecenie swego mistrza. A nie miał jak, bo zarówno tawaif jak i jej kochanek spali jak zabici.Nic więc dziwnego, że budząca się dziewczyna wprawiła w unoszącego się w powietrzu smoczka w ekscytację i energiczniej zaczął okrążać tawaif popiskując głośno, w celu zwrócenia jej uwagi na siebie.



Sprawa honoru

Przed wyruszeniem do Skowronka, Jarvis otrzymał od ukochanej… kilka… rad.
Po pierwsze musiał ubrać się w najświeższe ubrania, a płaszcz oddać do wyprasowania. Nie było także mowy o zabieraniu ze sobą większości ekwipunku, ograniczając się do niezbędnego minimum, które miało pozostać ukryte pod połami szat. Dodatkowo zmuszony został do założenia biżuterii, która miała zapewnić potencjalnych rozmówców o jego dobrym statusie.
Czarownik nie miał za wiele świecidełek, ani magicznych, ani tych zwykłych, nie wspominając o tym, że wizja noszenia złotego łańcuszka czy bransolety, mocno bodła w jego męską dumę. Chaaya się jednak uparła i nałożyła mu na szyję wisior z lustrem, okutym kamieniami księżycowymi. Sam medalion mógł pozostać ukryty pod kamizelką, ale łańcuszek musiał być na widoku. Dostał także spiżową bransoletę w słonie, oraz sygnet z czerwonym kamieniem na którym ktoś wyrył królika.
Pierścień wyglądał na bardzo stary i używany przez lata. Krył w sobie duszę, ale obrączka była o wiele za duża na chudziutki paluszek kobiety, a więc nie ona była jego pierwotną właścicielką.
Następnie usłyszał co było mu wolno mówić, a czego nie, jak patrzeć i nie patrzeć, czy jeść.
Sprawę córki i rodzinnego honoru mial traktować śmiertelnie poważnie, nie mógł się jednak wypytywać o dziewczynę, ani próbować się z nią spotkać. Kwestia kradzieży ograniczała się tylko i wyłącznie do kolczyka lub ewentualnie innych rzeczy, jeśli zostały jakieś skradzione, w żaden sposób nie powinien dać do myślenia, że za sprawą nath kryje się coś jeszcze i że on o tym wie.
Jeśli zostanie dopuszczony do przepytywaniu służby, lepiej by nie robił sobie wrogów wśród strażników, ponieważ zazdrośni mogą utrudniać mu zadanie.
O samej tawaif nie powinien wspominać, chyba, że ktoś o nią spyta. Wtedy nie powinien próbować kłamać, a postawić sprawę jasno, nie wchodząc w szczegóły.
Ostatnią rzeczą był prezent.
Wprawdzie to przywoływacza „poproszono” o przysługę, ale przychodząc w gościny powinien przynieść ze sobą jakiś podarek w ramach szacunku i otwartości. Butelka tutejszego, specjalnego alkoholu powinna w zupełności wystarczyć.

Uzbrojony w informacje Smoczy Jeździec, wyruszył więc na spotkanie z Fadlem, w nadziei przyjęcia go przez jego pana. Tymczasem zanim to miało nastąpić, musiał przeprawić się przez ochronę przybytku, która zagrodziła mu drogę, w mało przyjemny sposób pytając…
- Dokąd to i po co?
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline