Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2018, 15:06   #33
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Wolfgang nie szedł na stróżowanie w najlepszym nastroju. Podczas gry pozbył się miecza. Tak się zdarza kiedy łamie się postawione sobie zasady co w jego przypadku było postanowieniem, że nie gra o stawki wyższe niż ma żołdu. Na przyszłość będzie miał nauczkę chociaż jego młodzieńcza dusza nie pierwszy raz dała się ponieść. Początki stróżowania były raczej nudne. Żołnierz stał na obranej pozycji w milczeniu wyczekując bandziorów.

Wolfganga nie obchodziło migdalenie się kogokolwiek poza grupą bydłokradów. Żołnierz nie mógł się skupiać na elementach otoczenia. Chciał być przygotowanym na wypadek pojawienia się rabusiów. Wstępnym jego planem było zwarcie z jednym z bandytów i ogłuszenie go. Ogłuszonego delikwenta można bardzo łatwo związać aby po dostarczeniu ludziom Hrabiego Ci mogli dojść po nitce do kłębka całej szajki.

Długo musiał czekać i znosić brak profesjonalizmu niektórych towarzyszy jednak w końcu coś ciekawego zaczęło się dziać. Jedna z dwóch obecnych kobiet dała sygnał, że widzi jakiś ruch. Wolfgang nie posiadał tak bystrego wzroku, ale był pewien, że w razie starcia będzie dobrym wsparciem dla reszty. Jeżeli rabusie przyszli po bydło będą musieli przejść obok rozstawionych strażników… Żołnierz mocniej zacisnął palce na drzewcu halabardy. W ciszy wyczekiwał przeciwnika. Miał zamiar wykorzystać długą, zwieńczoną ostrym szpikulcem broń jak włócznię. Traciła ona wtedy walory potężnego ostrza, ale zyskiwała na mobilności i szybkości ataku.

Mógł to być jednak kolejny fałszywy alarm. Dobrze, że Dieter płacił za noc stróżowania nawet kiedy jego efektów w postaci winnych nie będzie… Kiedy jedyne strażniczki ruszyły się i podeszły bliżej wspomnianego ruchu żołnierz postanowił nie spuszczać ich z oczu. Jako, że były one najbliżej ewentualnego zagrożenia żołnierz pilnował aby nie stały się łatwym łupem. W razie ataku na nie ruszy jak tur szarżując na pierwszego z ewentualnych oponentów. Musiał jednak pamiętać aby ogłuszać, a nie zabijać. Ludzie, nawet ci źli, to nie zielonoskórzy…
 
Lechu jest offline