Lena właśnie widziała, jak jeden z Azjatów mimo iż powinien być zaskoczony i paść pod naporem ludzkiego pocisku którym potraktował go Ruben zwinie go uniknął, a następnie jeszcze nie miał problemu z odbiciem Rubena. Uznała, że nie ma wyjścia, zaczerpnęła powietrza, zamknęła oczy i pociągnęła zakamuflowanym gazem po całej grupie licząc, że uda się wprowadzić zamieszanie na tyle duże, że Nancy uda się uciec. Nie pomyślała, że duża część trafi również Jamesa i Rubena powodując ich tymczasową niezdolność do akcji. W tym samym momencie padły na zewnątrz strzały. Krzyki ludzi, mieszające się z komendami z comlinka powodowały, że trudno było się zorientować co tak naprawdę się dzieje.
Gdzieś w tłumie mignęła jej sylwetka Fausta. James z Rubenem zostali gdzieś z tyłu. Nancy nie było widać. Azjaci i Collins zniknął. Miała nadzieje, że Faustowi uda się zlokalizować Nancy i w razie czego ochronić ją przed Azjatami, którzy chyba ją ścigali. Lena pomyślała, że jedyne co może to próbować się stąd zwijać licząc, że gdzieś w tłumie zobaczy Nancy lub któregoś z chłopaków. Uznała, że zarówno jej jak i wycofującej się agentce może teraz pomóc więcej chaosu. Zaczęła przeciskać się przez tłum głośno krzycząc i rozpylając za sobą resztki gazu.
- Zamach!!! Bomba chemiczna!!! Uciekajcie!!! Terroryści z Jakuzy!!! Uciekajcie!!! WWWWWWHHHHHHHHHHH!!!! Bomba!!!
Miała nadzieje, że wystraszony tłum ruszy do wyjścia i jak rwący potok zabierze wszystkich ze sobą, a chaos i zamieszanie jaki wprowadzi da Nancy możliwość ucieczki.