Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-09-2018, 09:41   #609
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Ork skinął jej powoli głową, jego orcze oczy wbiły się w drobną twarz Venory, a usta przemówiły
-To bardzo niebezpieczny ork. Wiele o nim słyszałem nim przybył. Wiele zobaczyłem na własne oczy. Pewnego dnia pojawił się w zamku, zaszlachtował naszego herszta i obalił swych przeciwników. Walczył trzy dni z wieloma wojami i żaden nawet nie był w stanie go drasnąć.- przemówił spokojnym tonem, jakby pogodził się z nieuniknionym.
-Jego skóra na torsie i ramionach jest twarda, jakby kości od skóry oddzielały smocze łuski. Jest silny jak ogr, a do tego sprytny jak…- ork zrobił przerwę i spojrzał w ogień.
-Kiedy byłem mały moi starsi pobratymcy opowiadali o orku, którego matkę splugawił czart. Działy się wtedy straszne rzeczy w szeregach naszego plemienia. Ork rzadko czuje prawdziwy lęk. Moi współplemieńcy umierali niespodziewanie, w potwornych okolicznościach. Każdy, kto tylko zamierzał się na życie orczycy. To jakby coś czuwało nad jej duszą.- zrobił krótką przerwę na wdech i kontynuował.
-Orczyca w końcu nie mogła wytrzymać śmierci, która ją otaczała i jednej nocy uciekła. I nikt jej więcej nie widział.- ork zamilknął i wstał zbliżając się do Venory. Zielonoskóry przyklęknął na jedno kolano tuż na przeciwko niej. Teraz dokładnie mogła przyjrzeć się jego szerokiej żuchwie i wklęsłym oczom, a także zębiskom bestii.

-Starsi mówili, że nadejdzie. Ale wodzowie byli zbyt zajęci chełpieniem się z byle grabieży… Pycha ich zgubiła. Najpierw my, potem nasi najwięksi wrogowie i kolejni i następni. Zebrał wiele klanów. Zamordował okrutnie wielu przeciwników. Nigdy takiego orka nie spotkałem. Zupełnie jakby został tu wysłany przez samego Arcydemona… Ale to nie wszystko Venoro - paladynko.- ork wstał i wrócił na swoje miejsce.
-Służą mu nie tylko orkowie. Wyverny lękają się go i szczelnie otaczają, a on sam jest w stanie przyzwać prawdziwego tanar’ri. Jeśli staniesz naprzeciw niego to umrzesz. A twoja królowa i jej żołnierze będą następni.- rzekł niespodziewanie, co aż wstrząsnęło Venorą lekko.
~ Czyżby kolejna sprawa, w którą swe paluchy maczał Kult Smoka? ~ przeszło Venorze przez myśl, gdy z ponurą miną analizowała opowieść orka. Oczywiście wydarzenia przedstawione były z jego perspektywy. Jego doświadczenie mogło ograniczać się do walki z sowoniedźwiedziem i przykładowo prawdziwego smoka nie widzieć nawet na oczy, przez co zwykły wyvern był dla niego straszny. Wtedy faktycznie półczart mógł być dla niego przerażającą kreaturą, gdy w rzeczywistości mógł być równy sile Żelaznemu... Nie mniej rycerka nie zamierzała ignorować przeciwnika. Wszystko co było pochodzenia demonicznego czy czarciego, było zdradliwe niczym bagno i zawsze trzeba było być czujnym.

- Dziękuję. To co powiedziałeś pozwoli mi się odpowiednio na niego przygotować - odezwała się w końcu panna Oakenfold. - Powiedz mi jeszcze tylko gdzie zwykł przesiadywać ten półczart? Czy ma jakieś miejsce, które szczególnie sobie ceni i strzeże? - dopytała na okoliczność gdyby istota ta mogła przejść rytuał usunięcia serca.
-No na ogół to w zamku, który z resztą sam podbił…- zasępił się ork, gładząc brodę.
- W jaki sposób on walczy? - pytała dalej, licząc na jakieś szczegóły. - Orężem? Wspiera się magią?
-Ma ciężki topór. Ale widziałem jak raz cisnął włócznią. Z odległości stu stóp trafił orka w pierś, przebijając mu serce. To niesamowite... - odparł nie kryjąc podziwu wobec umiejętności tanar’ruka.
Venora pokiwała głową w zamyśleniu. To oznaczało, że w żadnym wypadku Regentka nie będzie mogła brać udziału w głównej bitwie. A przekonanie jej do tego, znając jej reputację, mogło być trudne.
- Jak wielu kapłanów… znaczy się, szamanów ma przy sobie? - wypowiedziała kolejne pytanie, które przyszło jej do głowy.
Ork wzruszył ramionami
-Przeceniasz mnie Venoro. Nie znam dokładnych liczb ani formacji, którymi zarządza. Nikt tego nie wie, pewnie nawet on sam.- rzekł ze spokojem.
-Lecz wiedz, że zebrał kilka wielkich plemion i dobry tuzin mniejszych. A jak pewnie się domyślasz, każde szanujące się plemię ma swojego szamana…- dał rycerce do myślenia.

- Tak, to pozwala mieć pewne wyobrażenie jego sił - pokiwała głową. - Ma w swych szrankach gigantów? Trolle? Smocze pomioty? - dopytała jeszcze na koniec, wiedziona swym doświadczeniem.
-Nie.- pokręcił głową -Nienawidzi gigantów. Ale trolli zapewne jest co najmniej kilku w szeregach jego hordy. No i wyverny. Ale to już wiesz.- wyjaśnił.
- To mi na pewno pomoże - stwierdziła Venora na koniec. - Gdyby jeszcze coś ważnego twoim zdaniem ci się przypomniało to przyjdź z tym do mnie. Jeszcze pewnie kilka godzin tu spędzimy nim ruszymy z powrotem do swoich - dodała i wstała. - Cieszę się, że mogliśmy pomówić - po tych słowach wstała i skinęła mu głową. Rycerka odwróciła się w kierunku wodza barbarzyńców.
- Sądzę, że gdy wrócę do swoich i zdam im raport z tego co się wydarzyło to wasze relacje z mieszkańcami twierdzy wrócą do normy. Lord Marduck to bardzo rozsądny człowiek - powiedziała. - Mam tylko nadzieję, że twój brat, Grzmiący Cios nie będzie próbował więcej niegodziwych zagrań, by mścić się na tobie wodzu
Niedźwiedzia Łapa nie skomentował jej słów w żaden sposób, jedynie skinął paladynce głową. Venora krótko po tym opuściła jaskinię.

Przemierzając ponownie osadę, kierując się do miejsca gdzie koczowali jej towarzysze, myślała o powrocie do Twierdzy Wysoki Róg. Przypomniało jej się, że gdy szli do wioski barbarzyńców to zajęło to im cały dzień drogi, a wyruszyli tuż przed świtem. To kazało jej zweryfikować plany o niezwłocznym powrocie, bo choć droga w drugą stronę powinna być lżejsza, to wciąż zajmowała kawał czasu, a południe już dawno minęło. Zdecydowanie lepiej było przeznaczyć resztę tego dnia na odpoczynek, a dopiero o świcie ruszać do twierdzy.
~ Tylko który mamy dziś dzień...~ zastanowiła się, bo przeprawy przez koszmary zupełnie pozbawiły ją poczucia czasu i miała mocne przekonanie, że minął co najmniej jeden dekadzień. Jednak wedle słów Gritty i Arla powinni teraz mieć ostatni dzień Opadania Liści. Nie trudno było paladynce określić kiedy rozmawiała z magiem o tym kiedy wojska Regentki zawitają u progu twierdzy, a to dawało im dużo czasu na powrót i jeszcze kilkudniowy odpoczynek w cywilizowanych warunkach.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline