| Ork skinął jej powoli głową, jego orcze oczy wbiły się w drobną twarz Venory, a usta przemówiły
-To bardzo niebezpieczny ork. Wiele o nim słyszałem nim przybył. Wiele zobaczyłem na własne oczy. Pewnego dnia pojawił się w zamku, zaszlachtował naszego herszta i obalił swych przeciwników. Walczył trzy dni z wieloma wojami i żaden nawet nie był w stanie go drasnąć.- przemówił spokojnym tonem, jakby pogodził się z nieuniknionym.
-Jego skóra na torsie i ramionach jest twarda, jakby kości od skóry oddzielały smocze łuski. Jest silny jak ogr, a do tego sprytny jak…- ork zrobił przerwę i spojrzał w ogień.
-Kiedy byłem mały moi starsi pobratymcy opowiadali o orku, którego matkę splugawił czart. Działy się wtedy straszne rzeczy w szeregach naszego plemienia. Ork rzadko czuje prawdziwy lęk. Moi współplemieńcy umierali niespodziewanie, w potwornych okolicznościach. Każdy, kto tylko zamierzał się na życie orczycy. To jakby coś czuwało nad jej duszą.- zrobił krótką przerwę na wdech i kontynuował.
-Orczyca w końcu nie mogła wytrzymać śmierci, która ją otaczała i jednej nocy uciekła. I nikt jej więcej nie widział.- ork zamilknął i wstał zbliżając się do Venory. Zielonoskóry przyklęknął na jedno kolano tuż na przeciwko niej. Teraz dokładnie mogła przyjrzeć się jego szerokiej żuchwie i wklęsłym oczom, a także zębiskom bestii.
-Starsi mówili, że nadejdzie. Ale wodzowie byli zbyt zajęci chełpieniem się z byle grabieży… Pycha ich zgubiła. Najpierw my, potem nasi najwięksi wrogowie i kolejni i następni. Zebrał wiele klanów. Zamordował okrutnie wielu przeciwników. Nigdy takiego orka nie spotkałem. Zupełnie jakby został tu wysłany przez samego Arcydemona… Ale to nie wszystko Venoro - paladynko.- ork wstał i wrócił na swoje miejsce.
-Służą mu nie tylko orkowie. Wyverny lękają się go i szczelnie otaczają, a on sam jest w stanie przyzwać prawdziwego tanar’ri. Jeśli staniesz naprzeciw niego to umrzesz. A twoja królowa i jej żołnierze będą następni.- rzekł niespodziewanie, co aż wstrząsnęło Venorą lekko.
~ Czyżby kolejna sprawa, w którą swe paluchy maczał Kult Smoka? ~ przeszło Venorze przez myśl, gdy z ponurą miną analizowała opowieść orka. Oczywiście wydarzenia przedstawione były z jego perspektywy. Jego doświadczenie mogło ograniczać się do walki z sowoniedźwiedziem i przykładowo prawdziwego smoka nie widzieć nawet na oczy, przez co zwykły wyvern był dla niego straszny. Wtedy faktycznie półczart mógł być dla niego przerażającą kreaturą, gdy w rzeczywistości mógł być równy sile Żelaznemu... Nie mniej rycerka nie zamierzała ignorować przeciwnika. Wszystko co było pochodzenia demonicznego czy czarciego, było zdradliwe niczym bagno i zawsze trzeba było być czujnym.
- Dziękuję. To co powiedziałeś pozwoli mi się odpowiednio na niego przygotować - odezwała się w końcu panna Oakenfold. - Powiedz mi jeszcze tylko gdzie zwykł przesiadywać ten półczart? Czy ma jakieś miejsce, które szczególnie sobie ceni i strzeże? - dopytała na okoliczność gdyby istota ta mogła przejść rytuał usunięcia serca.
-No na ogół to w zamku, który z resztą sam podbił…- zasępił się ork, gładząc brodę.
- W jaki sposób on walczy? - pytała dalej, licząc na jakieś szczegóły. - Orężem? Wspiera się magią?
-Ma ciężki topór. Ale widziałem jak raz cisnął włócznią. Z odległości stu stóp trafił orka w pierś, przebijając mu serce. To niesamowite... - odparł nie kryjąc podziwu wobec umiejętności tanar’ruka.
Venora pokiwała głową w zamyśleniu. To oznaczało, że w żadnym wypadku Regentka nie będzie mogła brać udziału w głównej bitwie. A przekonanie jej do tego, znając jej reputację, mogło być trudne.
- Jak wielu kapłanów… znaczy się, szamanów ma przy sobie? - wypowiedziała kolejne pytanie, które przyszło jej do głowy.
Ork wzruszył ramionami
-Przeceniasz mnie Venoro. Nie znam dokładnych liczb ani formacji, którymi zarządza. Nikt tego nie wie, pewnie nawet on sam.- rzekł ze spokojem.
-Lecz wiedz, że zebrał kilka wielkich plemion i dobry tuzin mniejszych. A jak pewnie się domyślasz, każde szanujące się plemię ma swojego szamana…- dał rycerce do myślenia.
- Tak, to pozwala mieć pewne wyobrażenie jego sił - pokiwała głową. - Ma w swych szrankach gigantów? Trolle? Smocze pomioty? - dopytała jeszcze na koniec, wiedziona swym doświadczeniem.
-Nie.- pokręcił głową -Nienawidzi gigantów. Ale trolli zapewne jest co najmniej kilku w szeregach jego hordy. No i wyverny. Ale to już wiesz.- wyjaśnił.
- To mi na pewno pomoże - stwierdziła Venora na koniec. - Gdyby jeszcze coś ważnego twoim zdaniem ci się przypomniało to przyjdź z tym do mnie. Jeszcze pewnie kilka godzin tu spędzimy nim ruszymy z powrotem do swoich - dodała i wstała. - Cieszę się, że mogliśmy pomówić - po tych słowach wstała i skinęła mu głową. Rycerka odwróciła się w kierunku wodza barbarzyńców.
- Sądzę, że gdy wrócę do swoich i zdam im raport z tego co się wydarzyło to wasze relacje z mieszkańcami twierdzy wrócą do normy. Lord Marduck to bardzo rozsądny człowiek - powiedziała. - Mam tylko nadzieję, że twój brat, Grzmiący Cios nie będzie próbował więcej niegodziwych zagrań, by mścić się na tobie wodzu
Niedźwiedzia Łapa nie skomentował jej słów w żaden sposób, jedynie skinął paladynce głową. Venora krótko po tym opuściła jaskinię.
Przemierzając ponownie osadę, kierując się do miejsca gdzie koczowali jej towarzysze, myślała o powrocie do Twierdzy Wysoki Róg. Przypomniało jej się, że gdy szli do wioski barbarzyńców to zajęło to im cały dzień drogi, a wyruszyli tuż przed świtem. To kazało jej zweryfikować plany o niezwłocznym powrocie, bo choć droga w drugą stronę powinna być lżejsza, to wciąż zajmowała kawał czasu, a południe już dawno minęło. Zdecydowanie lepiej było przeznaczyć resztę tego dnia na odpoczynek, a dopiero o świcie ruszać do twierdzy.
~ Tylko który mamy dziś dzień...~ zastanowiła się, bo przeprawy przez koszmary zupełnie pozbawiły ją poczucia czasu i miała mocne przekonanie, że minął co najmniej jeden dekadzień. Jednak wedle słów Gritty i Arla powinni teraz mieć ostatni dzień Opadania Liści. Nie trudno było paladynce określić kiedy rozmawiała z magiem o tym kiedy wojska Regentki zawitają u progu twierdzy, a to dawało im dużo czasu na powrót i jeszcze kilkudniowy odpoczynek w cywilizowanych warunkach.
__________________ A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny! |