Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-09-2018, 18:17   #31
pi0t
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Ludo był głodny, Ludo był zły. Dlatego w pierwszej kolejności należało ukarać rozbojarza, który siedział na tronie. To on ich zesłał do lochów i zapewne zabrał z tamtego miejsca całe piwo o których mówił Karl. No chyba, że ten znowu bezczelnie kłamał… Tak czy inaczej niziołek zakręcił nową, cudowna procą i posłał pocisk wprost w Detleva. Kamień trafił i świadczył o rychłej zgubie przywódcy kultystów, nawet jeśli chwilowo nie odczuł on tego jakoś dotkliwie. Kołodziej był o tym przekonany i nie zmieni tego nawet przemiana w jakąś zakłaczoną/zasierścioną bestię. Mały lud radził sobie z nieumarłymi, poradzi sobie więc i z takim zagrożeniem, szczególnie mając u boku tylu dzielnych sojuszników. Zresztą Kołodziej nie zdążył zwątpić w swoje słowa w momencie gdy, Detlev stanął w ogniu niczym żywa pochodnia. Vitto był za to odpowiedzialny i to mu się chwaliło, zasłużył na kawałek placka z gruszkami. Mężczyzna miał celne oko niczym niziołek, a improwizować też potrafił, w swojej determinacji gotów był spalić cały chyba zamek. Rozważania o placku trzeba było jednak porzucić, dzielny Kyan próbował zatrzymać wroga i został pozbawiony ręki. Ta odpadłą gdzieś z tarczą, a khazad padł na podłogę. Ludo zrobił się blady jak ściana, ale to nie z powodu olbrzymiej ilości krwi, tą potrafił być cały umazany odbierając choćby poród z drobnymi komplikacjami. Przeraził się, że khazad wyzionie ducha nim niziołek zdąży mu przedstawić swoją wersję prawdy tego co się wydarzyło przy przeprawie.
Kołodziej nie bacząc na nic rzucił się po krasnoluda. Kyan był cholernie ciężki, mógłby schudnąć, albo nie nosić tyle żelastwa, Kołodziej nawet bał się przez chwile, że dostanie przepukliny, ale jakoś się udało. Znalazł w sobie odpowiednio dużo siły, aby odciągnąć go za najbliższy filar. Źle to wyglądało i warunkach bitewnego zgiełku nie wiele można było robić. Medyk starał się zatamować masywny krwotok, opatrzyć ranę tym co było pod ręką i w jak najszybszym czasie. Jednocześnie wykorzystał moment, że krasnolud jest słaby, otępiały i w szoku. Raczej mu nie przerwie, a już z pewnością nie przyłoży ręką która została odcięta.
- Kyan wiedziałem, że tak odważny, honorowy i dzielny khazad jak ty, nie porzuci misji i wróci z tymi gburowatymi krasnoludami. – Ludo zaczął od drobnego pochlebstwa i podkreślenia wyższości Kyana nad swoimi pobratymcami. Może robił to trochę nieudolnie, ale kontynuował i nie przerywał.
- Tam przy przeprawie, chciałem być sprytny, wiedziałem, ze nie odpuścicie. Gdy oplotła Was sieć, nie miałem wyjścia, musiałem biec. Jakbym został, to by Cię Karl zaszlachtował w tej sieci. Skoro Hans mu pomagał to i Lilou by się przyłączyła, a reszta stała nieruchomo. – Ludo nadal przedstawiał swoją wersję prawdy. – W sumie i mnie obietnica biesiady kusiła, ale jak już mówiłem byłem sprytny i po drodze parę razy próbowałem kartki z tej księgi wyrwać. - Niziołek klepnął zakrwawioną dłonią w twarz krasnoluda. – Kyan, ej nie mdlej mi teraz, jeszcze nie skończyłem opatrywać, ani się tłumaczyć! Chcesz to możesz jęczeć i tak nikt nie zwraca uwagi. – Ludo przyglądał się kikutowi, było już lepiej, ale ani to przypalić, ani zalać wrzącą oliwą, lodem obłożyć też nie było jak, chyba że gdzieś w zamku mają lodownie. Ehh nawet mleko było by dobre, no nic teraz zaciskam ranę czym mam i tamuje na tyle na ile się uda. – Nie dało się jednak wyrwać ani jednej strony, a nie jestem tak odważny, żeby walczyć z nimi wszystkim. Ale dałem Ci czas żeby się uwolnić i sprowadzić krewnych. Może nie honorowe, ale przebiegłe. Wiedziałem, że nie odpuścisz! Nie masz mi chyba tego za złe? Prawda? Kołodziej skończył opatrywać, wyglądało to całkiem nieźle. Nie czekał na odpowiedź rannego towarzysza, sytuacja w komnacie wymagała walki i Ludo nie zmierzał od niej się migać. Niziołek, ponownie skorzystał ze swojej procy, tym razem celem był wojownik, który odciął jego towarzyszowi rękę.
- Bądźcie mężni, o kamraci! – Krzykiem dodał sobie odwagi, a także zaznaczył swoją obecność w walce.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline