Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-09-2018, 19:57   #38
Lord Melkor
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Rycerz...bez białego konia

Stefan, rycerz traladański również oczekiwał na audiencję u barona, więc nie trzeba było daleko go szukać. Wyglądał na zatroskanego, co w sumie nie dziwiło, bo zgodnie z plotką stracił gdzieś brata. Chwila jednak rozmowy wyjaśniła, że brata nie stracił, tylko wrócił on do rodzinnej miejscowości, ale nie dał jeszcze znaku życia, co w obliczu nadciągającego zagrożenia trapiło szlachcica.


https://i.pinimg.com/564x/a4/83/09/a...ae0f0f9cd9.jpg

Jednakże, oferował on całkiem sporą sumę, za pewną robotę. Jego rodzina trudniła się handlem koni specyficznej maści, która ceniona była przez miejscowe elfy z sąsiedniego władztwa elfów, Riflian. Elfy uwielbiały konie białe, te zaś rodzina Stefana łowiła z pól i pastwisk w okolicy swojego warownego domiszcza.
- Płacę po sto royali od głowy za eskortę całego stada, z Sukiskyn, aż do Calvinum - zaoferował rycerz - mogę też wspomnieć o waszym uczynku baronowi, jeśli potrzebujecie dobrego słowa - dołożył widząc, że przyszli zdobywcy świata również czekają na swoją kolej u barona - odpływamy łodzią, na północ najpóźniej jutro rano, jak tylko zbiorę odpowiednią ilość najemników i zbrojnych. Jeśli całe stado dotrze bez przeszkód do Calvinum, zaoferuję premię. Będziecie mogli wybrać sobie po jednym wierzchowcu, o ile nie będzie siwej maści. Ułożone pod siodło, nie do walki. Jest w Traladarze takie powiedzenie, że aby mieć bojowego rumaka, należy takiego zdobyć, nie dostać - uśmiechnął się, kończąc ofertę.
- Złoto, dobre słowo i koń, czego chcieć więcej? - podsumował tryton. Jedynym wierzchowcem, jakiego do tej pory poznał, były wielkie pławikoniki Smaar, choć lubił sobie dopisywać ujeżdżanie morskich smoków, kiedy miał pewność, że nie zostanie przyłapany na pleceniu trzy po trzy. - Na łódce zresztą czuję się pewniej niż na lądzie. Brzmi dobrze, prawda panowie? - Oosa czekał na opinię kompanów, celowo odgrywając tego najchętniejszego do współpracy, gdyż zauważył, że Gregor miał talent do targowania się w ich imieniu. Z małą pomocą złotoustego genasiego pewnie uda mu się podwyższyć stawkę lub wynegocjować dodatkowe świadczenia.

-Zacna to oferta, zawsze dobra rzecz aby rycerz pomógł innemu w potrzebie, choć koń bojowy by mi się przydał, mój ród stracił prawie wszystkie wraz z naszymi ziemiami, może miałbyś przynajmniej jakiegoś rosłego ogiera nadającego się do szkolenia na konia bojowego? -Gregor był chętny do pomocy rodakowi i zdobycia konia, choć wiedział że wyszkolenie konia bojowego zajmie mu sporo czasu.Ten jednak pokręcił głową - hoduję wierzchowce, ale kto wie. Może jak ta draka z goblinami się zakończy, znajdę dla ciebie odpowiednie zwierzę - szlachcic nie widział problemu, choć nie dysponował najwyraźniej zwierzęciem spełniającym kryteria Gregora
-Wypłyniemy chętnie jutro z tobą, tylko musimy jedną rzecz załatwić bo słowo daliśmy, poczekaj więc na nas z wypłynięciem.

- Tak - potwierdził Oosa. - Zaofiarowaliśmy pomoc w zbadaniu dna rzecznego łowiska, gdzie jakiś paskudny potwór rwie co noc sieci - wyjaśnił tryton. - Bez naszych zdolności takie nurkowanie graniczyłoby z niemożliwością - wyprostował się dumnie. - Wiesz, Stefanie... Z nami na pokładzie możesz być pewien, że nikt się nie utopi, łódka ominie zdradliwe odcinki rzeki, a żadna paskuda nie podziurawi twojej łajby - uśmiechnął się rycerz, pukając w rękojeść miecza jak twardy najemnik. - Za tamto zlecenie bierzemy dwieście, nie licząc ewentualnych premii, i to nie z ręki sira czy damy. Za jeden dzień roboty. Tutaj zejdzie nam więcej czasu. Zgódź się na sto pięćdziesiąt, sto sześćdziesiąt... Może też dwieście?

- Powiedz nam też, ile koni zwykle tracicie przy podobnych ekspedycjach i z jakich powodów? - zapytał Oosa, usiłując oszacować ryzyko.
-Mógłbym. Ale musicie się wtedy zdecydować, czy premią mają być konie, czy złoto- Szlachcic twardo postawił sprawę - doceniam, że trafiłem na zawodowców, ale swoję też muszę zarobić. Inaczej nie szukałbym ludzi, gdyby cały mój zarobek szedł w ręce najmitów. Czyli albo od razu ustalimy stawkę, powiedzmy na sto pięćdziesiąt royali od głowy i nie będziemy bawić się w jakiekolwiek wierzchowce, albo mogę zaoferować sto royali, wierzchowce i ewentualnie piętnaście procent jego części dla każdego, czyli w sumie po sto piętnaście royali.

- Wezmę złoto. Sto pięćdziesiąt royali - wybrał Oosa. Szlachcic migał się od odpowiedzi o szacowanych stratach i ryzyku, więc rycerz wolał zostać wynagrodzony w twardej walucie, jaką było złoto, niż w niepewnych obietnicach. - Ile monet dostaniemy jako zaliczkę? - zapytał Oosa, jakby zaliczkę traktował jako pewnik w swojej nowej profesji.

-Sto pięćdziesiąt royali na głowę dla moich kompanów którzy najwyraźniej nie doceniają Traladarskich rumaków, mi wystarczy 100 oraz koń wierzchowy z twojego stada którego wybiorę. - Gregor spróbował zamknąć negocjacje.
- Też mamy łódź - Oosa rozpoczął nowy wątek, kiedy negocjacje zostały już zamknięte - tylko musielibyśmy doprowadzić ją do użytku. Może wolisz, żebyśmy płynęli na swojej łajbie? Moglibyśmy zabrać kilku ludzi i eskortować twoją od przodu lub od tyłu -Albo wziąć część ładunku - zaproponował.

-Nie daję zaliczek - Stefan popatrzył na Oosę - nie jest to kwestia, że wam nie ufam. To kwestia, że nigdy tego nie robię i robić nie będę. Taki mój zwyczaj - odparł szlachcic. -Nie jest to konieczne. Mam swoją łódź, czerwoną barkę, którą wynająłem aby przetransportowała nas w górę rzeki.Nie będziecie też sami, a łódź musi być specjalnie skonstruowana, aby móc przewozić konie. Raczej...nie macie takiej łodzi - ocenił szlachcic - To co, mamy chyba układ? - wyciągnął rękę do awanturników dobijając targu.


Zanim Oosa podał rękę, spytał się jeszcze:
- Powiedz jeszcze, czego możemy się spodziewać na tej trasie.
- W obecnej chwili? Wszystkiego. Widzicie co się dzieje. Gobliny i wszelkie inne plugastwo wyłazi z gór i lasów i ciągnie w dolinę. Słyszałem, że z okolicznych wiosek już wcześniej ginęli ludzie. Pojedynczo, czasem nawet po kilku. Chyba szykowało się to od jakiegoś czasu, widać, że baron całkiem zlekceważył swoje obowiązki - dodał już ciszej - jeśli jakaś większa horda zechce oblegać Calvinum, to nawet niespecjalnie będą się wysilać. Zagłodzą ten tłum bez problemu - wskazał głową na zbierających się za ostrokołem uchodźców - dlatego pomimo tej zawieruchy, zdecydowany jestem opuścić to miejsce i bronić się w swojej warowni jak zajdzie potrzeba. Sukiskyn ma mocną palisadę i jest na uboczu. Może nas całkiem ominą. W każdym razie konie staną się towarem cenniejszym niż złoto.

-Dobrze prawisz, nasze konie są cenniejsze niż złoto, a Baron kiepsko przygotował miasto do obrony, nie zna naszych ziem jak to Thyatiańczycy -Gregor skinął głową zadowolony że Stefan ma takie poglądy na sprawy jak on, po czym podał mu rękę.
-No to wygląda na to, że mamy umowę.
 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 04-09-2018 o 20:01.
Lord Melkor jest offline