Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-09-2018, 10:48   #611
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Ej wy tam ludzie!- krzyknęła Segrid zwracając uwagę kochanków na dwójkę krasnoludów, siedzących nieopodal. -Jakieś konkrety?- spytała przewodniczka.
Czarnowłosa wyciągnęła szyję, by spojrzeć w kierunku pary kapłanów.
- Tak, wiem już wszystko co miał do powiedzenia ork. Możemy wracać do twierdzy i zdać raport z tego co tu w górach zastaliśmy - odpowiedziała na tyle głośno by Segrid usłyszała. - Będzie o czym opowiadać - dodała już ciszej, tylko do Arla. - Myślisz, że Silwer stawi się na naszą bitwę? - zapytała go.
-Kto wie. To smok, a nikt lepiej ich nie rozumie, niż one same…- wzruszył ramionami.
- Mi się wydaje, że zwyczajnie nie wysiedzi długo w jednym miejscu - powiedziała co sama o tym myśli. Po prawdzie to opierała to spostrzeżenie na własnych odczuciach, bo ile razy sama nie obiecywała sobie, że wypocznie to wystarczył jeden dzień by zaczęło ją nosić w poszukiwaniu zajęcia. Nawet teraz myśl, że nicnierobienie czeka na nich w Twierdzy sprawiało, że rozmyślała nawet o powrocie do orszaku Regentki, tylko po to by nie stać bezczynnie. - Ale smoki to stworzenia długowieczne, zupełnie inaczej postrzegają czas niż przykładowo my... - wbiła spojrzenie w niebo zastanawiając się jak to jest gdy żyje się tysiąc albo i więcej lat. Już samo to, że elfy zyskiwały pełnoletność dopiero po stu latach, było nie do pojęcia. Rozmyślanie na temat jednego gada łatwo przeszło na innego.
- Arlo - spojrzała na maga. - Czy jest możliwe, żeby z użyciem magii odnaleźć zaginioną osobę? - spytała.

-Cóż, tak i nie.- odparł mężczyzna. U wejścia do jaru kochankowie zauważyli poruszenie. Kilku młodych mężczyzn przyniosło drewno na opał, prowizorycznie owiązane w kawał płótna. Każdy taszczył “wór” z drewnem na plecach, ale kiedy już zostali dostrzeżeni od razu kilku podrostków pobiegło z pomocą.
-Wszystko jest zależne. Po pierwsze liczy się siła umysłu czarodzieja. Po drugie liczy się odległość przebywającej osoby. Po trzecie i równie ważne, poszukiwany nie może być podmiotem zaklęć ochronnych przed wieszczeniem.- wyjaśnił mag.
Paladynka słuchała go uważnie, nawet na chwilę nie odrywając od niego wzroku. To co powiedział mag wywołało w niej mieszane uczucia.
- Czyli nie dowiem się czy jest to możliwe... Dopóki nie spróbuję - podsumowała to na swój sposób. Na razie więc mogła mieć tylko nadzieję, że polecony przez jej mentora czarodziej jest dość "silny". - A czy istnieją sposoby, żeby uchronić się przed kontrolą umysłów illithidów? - pytała dalej.
-Cóż psionika, która jest najsilniejszym orężem łupieżców, jest mi bardzo mało znaną dziedziną. Czytałem kilka rozprawek na ten temat, ale nigdy nie miałem kontaktu z kimś kto by władał mocą umysłu.- wzruszył ramionami.

- Ja niestety miałam z nimi do czynienia - odparła i zasępiła się wbijając wzrok w swoje stopy. Na tą chwilę znalezienie kogoś kto zna się na tej przeklętej psionicznej magii wydawało jej się być najtrudniejsze. Co prawda był to temat jeszcze dość odległy bo wpierw musiała wypełnić swoje obowiązki względem Regentki i królestwa, ale czas bezczynności miał to do siebie, że Venora zaczynała za dużo myśleć o innych sprawach, zamartwiając się nimi. Bardzo nie chciała by Balthazaar tkwił w niewoli łupieżców i nie chciała by podzielił nieszczęśliwy los jej innego przyjaciela.
~ Na pewno nie dam nikomu ryzykować przy tym. Muszę znaleźć sposób by samej go uratować ~ obiecywała sobie, bo nie chciała by pójście na ratunek jaszczurowi było okupione stratą innych towarzyszy. Na pewno musiała stać się samodzielna i może... Spróbować zdobyć przychylność Bahamuta. Był on co prawda uśpionym bogiem, ale tak samo było przecież z Tiamat, a i tak jej sługi rozłaziły się po świecie jak szarańcza.
- Arlo, byłbyś w stanie nauczyć mnie używania różdżek? - zapytała nagłe przerywając swoje rozmyślania i kierując spojrzenie w jego oczy w kolorze jasnego bursztynu.
-Cóż… Jeśli będziemy w stanie poświęcić dość czasu na naukę, to pewnie uda mi się pokazać ci podstawy.- odparł -W sumie możemy wykorzystać ten czas, który przyjdzie nam spędzić na wyczekiwaniu Alusair i wojska w twierdzy.- dodał.
- To wspaniale, jesteś cudowny! - ucieszyła się niezmiernie i od razu rzuciła się mu na szyję, obejmując go i mocno przytulając. Na jego szczęście nie zrobiła tego z pełną siłą, bo wciąż dochodziła do siebie po upadku na planie Ziemi. - Co mogę dla ciebie zrobić w zamian? - zapytała.
-Coś wymyślę…- odparł uśmiechając się do ukochanej tajemniczo.

~***~

Niedługo później barbarzyńcy zajęli się rozpalaniem paleniska. Kobiety szykowały mięsiwo upolowanego w dolinie u podnóża gór dzika, a chłopcy ostrzyli patyki, na których pewnikiem mieli zamiar piec mniejsze kawałki. Niedźwiedzia Łapa stał u wlotu do swej, mieszkalnej jaskini, wraz z towarzyszącym mu orkiem. Oboje w milczeniu przyglądali się przygotowaniom. W osadzie pojawiła się w końcu Gritta, wyraźnie zmęczona jakby od rana była w podróży.
Kiedy w końcu w centrum paleniska pojawiły się płomienie, Segrid i Dundein postanowili dołączyć. Harfiarka udała się do jamy, gdzie grupa Venory przechowywała swoje rzeczy, po czym wróciła z fletem w ręku. Trzaskającym płomieniom towarzyszyła wesoła melodia z fletu, która była miłą odmianą dla mocnych i dudniących bębnów.
Paladynka i mag zajęli miejsce blisko ogniska, gdyż zbliżający się wieczór przyniósł ochłodzenie typowe dla tej pory roku. Szczęśliwie z wędrujących po niebie chmur nie spadł deszcz, choć w połowie dnia zanosiło się na to. Powrót Harfiarki zainteresował Venorę, lecz nie było możliwości jej wypytać co porabiała, nie przerywając jej grania. A melodia była naprawdę przyjemna dla ucha i o dziwo ładnie komponowała się z rytmem wybijanym na bębnach oraz gardłowym męskim śpiewem.


- Nie często można mieć okazję posłuchać tak niecodziennej muzyki - szepnęła rycerka do czarodzieja, przyglądając się jak ogień liże drwa. - Gdyby nie spanie po jaskiniach to nawet byłoby tu całkiem przyjemnie
Czas mijał im bardzo przyjemnie. Kompani usiedli wspólnie przy ognisku, w rodzinnej atmosferze, której sprzyjały przyjacielskie relacje z barbarzyńcami. Skupiona na grze na flecie Gritta nawet nie zwracała uwagi na Agness i vice versa. Otoczona grupką podpitych i rozochoconych młodzieńców, ex-kapłanka czuła się jak w niebie.
Noc była chłodna, ale na szczęście to była jedyna niedogodność ze strony pogody. Na szczęście wesoło trzaskający ogień w palenisku w parze z pitnym miodem skutecznie zwalczały jesienny chłód.
W końcu jednak zmęczenie zmorzyło maga i jego ukochaną, którzy udali się do jaskini na spoczynek. Arlo usnął w kilka chwil. Pitny miód i delikatne głaskanie głowy przez Venorę w moment go uspały.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline