Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-09-2018, 10:48   #611
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Ej wy tam ludzie!- krzyknęła Segrid zwracając uwagę kochanków na dwójkę krasnoludów, siedzących nieopodal. -Jakieś konkrety?- spytała przewodniczka.
Czarnowłosa wyciągnęła szyję, by spojrzeć w kierunku pary kapłanów.
- Tak, wiem już wszystko co miał do powiedzenia ork. Możemy wracać do twierdzy i zdać raport z tego co tu w górach zastaliśmy - odpowiedziała na tyle głośno by Segrid usłyszała. - Będzie o czym opowiadać - dodała już ciszej, tylko do Arla. - Myślisz, że Silwer stawi się na naszą bitwę? - zapytała go.
-Kto wie. To smok, a nikt lepiej ich nie rozumie, niż one same…- wzruszył ramionami.
- Mi się wydaje, że zwyczajnie nie wysiedzi długo w jednym miejscu - powiedziała co sama o tym myśli. Po prawdzie to opierała to spostrzeżenie na własnych odczuciach, bo ile razy sama nie obiecywała sobie, że wypocznie to wystarczył jeden dzień by zaczęło ją nosić w poszukiwaniu zajęcia. Nawet teraz myśl, że nicnierobienie czeka na nich w Twierdzy sprawiało, że rozmyślała nawet o powrocie do orszaku Regentki, tylko po to by nie stać bezczynnie. - Ale smoki to stworzenia długowieczne, zupełnie inaczej postrzegają czas niż przykładowo my... - wbiła spojrzenie w niebo zastanawiając się jak to jest gdy żyje się tysiąc albo i więcej lat. Już samo to, że elfy zyskiwały pełnoletność dopiero po stu latach, było nie do pojęcia. Rozmyślanie na temat jednego gada łatwo przeszło na innego.
- Arlo - spojrzała na maga. - Czy jest możliwe, żeby z użyciem magii odnaleźć zaginioną osobę? - spytała.

-Cóż, tak i nie.- odparł mężczyzna. U wejścia do jaru kochankowie zauważyli poruszenie. Kilku młodych mężczyzn przyniosło drewno na opał, prowizorycznie owiązane w kawał płótna. Każdy taszczył “wór” z drewnem na plecach, ale kiedy już zostali dostrzeżeni od razu kilku podrostków pobiegło z pomocą.
-Wszystko jest zależne. Po pierwsze liczy się siła umysłu czarodzieja. Po drugie liczy się odległość przebywającej osoby. Po trzecie i równie ważne, poszukiwany nie może być podmiotem zaklęć ochronnych przed wieszczeniem.- wyjaśnił mag.
Paladynka słuchała go uważnie, nawet na chwilę nie odrywając od niego wzroku. To co powiedział mag wywołało w niej mieszane uczucia.
- Czyli nie dowiem się czy jest to możliwe... Dopóki nie spróbuję - podsumowała to na swój sposób. Na razie więc mogła mieć tylko nadzieję, że polecony przez jej mentora czarodziej jest dość "silny". - A czy istnieją sposoby, żeby uchronić się przed kontrolą umysłów illithidów? - pytała dalej.
-Cóż psionika, która jest najsilniejszym orężem łupieżców, jest mi bardzo mało znaną dziedziną. Czytałem kilka rozprawek na ten temat, ale nigdy nie miałem kontaktu z kimś kto by władał mocą umysłu.- wzruszył ramionami.

- Ja niestety miałam z nimi do czynienia - odparła i zasępiła się wbijając wzrok w swoje stopy. Na tą chwilę znalezienie kogoś kto zna się na tej przeklętej psionicznej magii wydawało jej się być najtrudniejsze. Co prawda był to temat jeszcze dość odległy bo wpierw musiała wypełnić swoje obowiązki względem Regentki i królestwa, ale czas bezczynności miał to do siebie, że Venora zaczynała za dużo myśleć o innych sprawach, zamartwiając się nimi. Bardzo nie chciała by Balthazaar tkwił w niewoli łupieżców i nie chciała by podzielił nieszczęśliwy los jej innego przyjaciela.
~ Na pewno nie dam nikomu ryzykować przy tym. Muszę znaleźć sposób by samej go uratować ~ obiecywała sobie, bo nie chciała by pójście na ratunek jaszczurowi było okupione stratą innych towarzyszy. Na pewno musiała stać się samodzielna i może... Spróbować zdobyć przychylność Bahamuta. Był on co prawda uśpionym bogiem, ale tak samo było przecież z Tiamat, a i tak jej sługi rozłaziły się po świecie jak szarańcza.
- Arlo, byłbyś w stanie nauczyć mnie używania różdżek? - zapytała nagłe przerywając swoje rozmyślania i kierując spojrzenie w jego oczy w kolorze jasnego bursztynu.
-Cóż… Jeśli będziemy w stanie poświęcić dość czasu na naukę, to pewnie uda mi się pokazać ci podstawy.- odparł -W sumie możemy wykorzystać ten czas, który przyjdzie nam spędzić na wyczekiwaniu Alusair i wojska w twierdzy.- dodał.
- To wspaniale, jesteś cudowny! - ucieszyła się niezmiernie i od razu rzuciła się mu na szyję, obejmując go i mocno przytulając. Na jego szczęście nie zrobiła tego z pełną siłą, bo wciąż dochodziła do siebie po upadku na planie Ziemi. - Co mogę dla ciebie zrobić w zamian? - zapytała.
-Coś wymyślę…- odparł uśmiechając się do ukochanej tajemniczo.

~***~

Niedługo później barbarzyńcy zajęli się rozpalaniem paleniska. Kobiety szykowały mięsiwo upolowanego w dolinie u podnóża gór dzika, a chłopcy ostrzyli patyki, na których pewnikiem mieli zamiar piec mniejsze kawałki. Niedźwiedzia Łapa stał u wlotu do swej, mieszkalnej jaskini, wraz z towarzyszącym mu orkiem. Oboje w milczeniu przyglądali się przygotowaniom. W osadzie pojawiła się w końcu Gritta, wyraźnie zmęczona jakby od rana była w podróży.
Kiedy w końcu w centrum paleniska pojawiły się płomienie, Segrid i Dundein postanowili dołączyć. Harfiarka udała się do jamy, gdzie grupa Venory przechowywała swoje rzeczy, po czym wróciła z fletem w ręku. Trzaskającym płomieniom towarzyszyła wesoła melodia z fletu, która była miłą odmianą dla mocnych i dudniących bębnów.
Paladynka i mag zajęli miejsce blisko ogniska, gdyż zbliżający się wieczór przyniósł ochłodzenie typowe dla tej pory roku. Szczęśliwie z wędrujących po niebie chmur nie spadł deszcz, choć w połowie dnia zanosiło się na to. Powrót Harfiarki zainteresował Venorę, lecz nie było możliwości jej wypytać co porabiała, nie przerywając jej grania. A melodia była naprawdę przyjemna dla ucha i o dziwo ładnie komponowała się z rytmem wybijanym na bębnach oraz gardłowym męskim śpiewem.


- Nie często można mieć okazję posłuchać tak niecodziennej muzyki - szepnęła rycerka do czarodzieja, przyglądając się jak ogień liże drwa. - Gdyby nie spanie po jaskiniach to nawet byłoby tu całkiem przyjemnie
Czas mijał im bardzo przyjemnie. Kompani usiedli wspólnie przy ognisku, w rodzinnej atmosferze, której sprzyjały przyjacielskie relacje z barbarzyńcami. Skupiona na grze na flecie Gritta nawet nie zwracała uwagi na Agness i vice versa. Otoczona grupką podpitych i rozochoconych młodzieńców, ex-kapłanka czuła się jak w niebie.
Noc była chłodna, ale na szczęście to była jedyna niedogodność ze strony pogody. Na szczęście wesoło trzaskający ogień w palenisku w parze z pitnym miodem skutecznie zwalczały jesienny chłód.
W końcu jednak zmęczenie zmorzyło maga i jego ukochaną, którzy udali się do jaskini na spoczynek. Arlo usnął w kilka chwil. Pitny miód i delikatne głaskanie głowy przez Venorę w moment go uspały.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 05-09-2018, 13:12   #612
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
1 dzień gnicia. Osada barbarzyńców z plemienia Ducha Sowy

Choć zabawa trwała do rana, a ostatnie dudnienie bębna ucichło niedługo przed pierwszym pianiem koguta, Venora czuła się wyspana. W pewnym sensie czuła komfort psychiczny. Grupie pod jej dowództwem udało się znacznie więcej niż początkowo zakładali. Poza zdobytymi informacjami o przywódcy wrogiej armii, udało im się zdobyć silnego sojusznika w postaci Xora, oraz pokonać straszliwego smoka, którego ciało de facto było nagrodą samą w sobie.
Kiedy Venora przebudziła się dostrzegła swego ukochanego, pochylonego nad księgą zaklęć. U wejścia do jamy zaś swoje modły odprawiała para krasnoludów. Fakt, że oddawali cześć innym bogom wcale ich nie poróżniał. Agness oczywiście nigdzie nie było w pobliżu, a to oznaczało, że kolejny raz korzystała z atencji jurnych młodzieńców z wioski. No i Gritta, która jako jedyna nie musiała się modlić ani studiować zaklęć, powoli szykowała się do wymarszu, pakując najważniejsze rzeczy grupy. Nadszedł czas pożegnania z barbarzyńcami.
Paladynka przeciągnęła się i ziewnęła, zakrywając ręką usta. Bycie wypoczętym robiło cuda z tym co siedziało w głowie. Na tą chwilę wydawało jej się, że jest w stanie podołać każdemu problemowi. Powoli wysunęła się spod skór i sięgnęła po torbę, by spomiędzy drogocennych kamieni wyciągnąć swoje ubranie.

- Dzień drogi i znów będziemy się lenić kilka dni - powiedziała pod nosem panna Oakenfold, całkiem nawet z tego powodu zadowolona. Zapewne to przez fakt, że w końcu będzie mogła spędzić z czarodziejem chwile na osobności, choć oficjalnie nie chciałaby się do tego przyznać. Nawet zaczynała się przyzwyczajać do tego, że mag tak bardzo skupiał się co dzień na swojej księdze i teraz nawet nie zamierzała mu przeszkadzać swoją osobą, tylko zaczęła się ubierać i pakować do drogi.
Niedługo później Arlo zakończył swój trans i zamknął z hukiem opasłe tomiszcze, wypełnione zapisanymi frazami zaklęć.
-Spakuję tylko kilka rzeczy i możemy ruszać.- rzekł pogodnym tonem i od razu wziął się do roboty. Kiedy w końcu wszyscy byli gotowi, a do grupy raczyła dołączyć nawet Agness, kompani powoli ruszyli w kierunku wąskiej szczeliny, którą tu przybyli.
-Zaczekajcie!- diadem Venory zalśnił bladym światłem, dając jej do zrozumienia, że rozumie mowę orka dzięki magii w nim zaklętej.

Ork, który stał się członkiem plemienia wziął głęboki wdech.
-Jest coś co może wam się przydać w zwycięstwie z hordą… Lecz konsekwencje tej ścieżki odczuje cała okolica- wziął kolejny wdech i zmrużył oczy, dając Venorze czas do namysłu czy w ogóle chce słuchać o tej możliwości.
Paladynka lekko przechyliła głowę, zastanawiając się, o co też może chodzić Hashpack’orowi.
- Mów, cóż to za sprawa - zachęciła go by mówił.
-Na południowy zachód od zamku znajdują się równiny. Zapewne tam dojdzie do potyczki z siłami twojej królowej.- rzekł chłodno, patrząc Venorze głęboko w oczy.
-Mało kto wie, ale pod tymi równinami znajduje się ogromna jaskinia. Tam w dalekiej przeszłości mieszkańcy zamku uciekali, gdy zawodziły mury. Sklepienie utrzymuje się na ogromnym stalagnacie łączącym je z podstawą jamy. Gdyby udało się wam jakoś rozłupać tę naturalną kolumnę... - zrobił chwilę przerwy. -Uda się wam zawalić ogromne połacie terenu na równinach. Jeśli odpowiednio to zaplanujesz, twoja królowa być może wygra z orkami nie tracąc nawet jednego piechura.- wyjaśnił ze spokojem.
- Oh... - rycerka była mocno zaskoczona tym co powiedział ork. Informacja jaką dostali była niezwykle przydatna. Pod warunkiem, że korytarze prowadzące do tamtych podziemi nie były zawalone. Ale tego dowiedzą się dopiero jak sprawdzą je. - Dziękuję ci. Na pewno zrobimy użytek z tego co nam przekazałeś - podeszła do niego i skłoniła głowę z szacunkiem. Ten odpowiedział jej tym samym i odszedł.

~***~

Kompani w końcu wyszli z enklawy ludzi gór, na ścieżkę prowadzącą ku cywilizacji. Na czoło pochodu wysunęła się Segrid czując się odpowiedzialną za pełnienie swej roli przewodnika. Tuż za nią szedł nie kto inny jak Dundein, wyjątkowo zainteresowany odsłanianiem jej tyłów. Gritta szła przed Arlem i Venorą, natomiast mocno nie oszczędzająca się w ostatnim czasie Agness zamykała pochód, powłócząc nogami i marudząc co chwilę o jakiś postój. Większość drogi minęła im na rozmawianiu na temat tego co będą robić podczas byczenia się w oczekiwaniu na przybycie wojsk Cormyru. Czekał ich w końcu cały dekadzień na wyczekiwaniu. Jak zawsze Agness nie szczędziła dwuznacznych komentarzy, na które Venora tylko wzdychała z dezaprobatą, a Arlo uśmiechał się pod nosem z rozbawieniem.
Chmury na niebie straszyły, że w każdej chwili mogą zalać deszczem górskie ścieżki, czyniąc je niebezpiecznie śliskimi. Ale na szczęście na straszeniu się kończyło, bo nawet jedna kropla nie spadła przez całą drogę do Twierdzy. A trzeba zauważyć, że nawet krasnoludy ucieszyły się, na widok kamiennej konstrukcji, gdy pierwszy raz dała się dostrzec na horyzoncie. Choć zmęczeni, widząc cel na wyciągnięcie ręki, przyspieszyli.

Słońce zaczęło chylić się ku zachodowi, gdy dotarli przed bramę.
- Marzy mi się nie musieć rozwiązywać żadnych problemów przez najbliższe dni. I gorąca kąpiel - stwierdziła panna Oakenfold, gdy zmęczeni podróżą, czekali aż strażnicy im otworzą.
Stalowa krata w końcu drgnęła a dźwięk brzęku łańcuchów oznajmił im, że za kilka sekund znajdą się w środku posępnego zamczyska.
Venora pamiętała rozkład głównych korytarzy i drogę do najważniejszych komnat. Służba wezwana przez dowódcę straży pojawiła się po kilku chwilach pomagając bohaterom rozgościć się we włościach.
-Pójdziesz zdać lordowi raport z naszej wyprawy? Chcesz żebym ci towarzyszył?- spytał Arlo.
- Jeśli masz jeszcze siłę wspinać się po schodach twierdzy to bardzo będzie mi miło, jeśli do mnie dołączysz - odparła panna Oakenfold. - Będzie to też wygodniejsze dla mnie, bo nie będę musiała opowiadać co mi powiedział lord - mrugnęła do niego.
-Zadbajcie o ciepłą wodę do kąpieli dla mnie i mojej ukochanej - polecił służbie Arlo, po czym spojrzał na resztę towarzyszy.
-Idziemy rozmówić się z lordem. Odpocznijcie. Spotkajmy się jutro na śniadaniu w biesiadnej izbie, gdzie jadają wartownicy i służba.- polecił kompanii, po czym podparł się na swoim kiju i ruszył za Venorą schodami w górę.
- Jest już późna pora. Najlepiej będzie jak pójdziemy prosto do komnaty - powiedziała rycerka. - Mam nadzieję, że lord nie jest osobą, która wcześnie kładzie się spać - dodała, wspominając sobie ile to razy w środku nocy wracała do Świątyni Helma i z marszu szła do przełożonych zdać raport. - Ciekawe jaką będzie miał minę jak wspomnimy mu o walce ze smokiem - powiedziała z lekkim rozbawieniem w głosie.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 06-09-2018, 11:34   #613
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Cóż… Może go to przyprawić o dreszcze.- skomentował mag. Po drodze na najwyższe piętra, gdzie znajdowała się lordowska kwatera połączona z sypialnianym kompleksem, kochankowie musieli pokonać dziesiątki schodów. Venora czuła jak po plecach spływa jej pot, z resztą nawet na skroni Arla pojawiło się kilka kropel. Strażnicy stali niewzruszeni przyglądając się wyłaniającym się z półpiętra gościom na zamku.
-Niech Chutanea błogosławi waszym plonom!- Arlo powitał zbrojnych.
-Bądź pozdrowiony czarodzieju.- odparł mężczyzna, po czym spojrzał na Venorę i lekko jej się pokłonił -Ty również pani. Jego lordowska mość kazał przekazać, że przyjmie was o każdej porze jeśli tylko macie siły z nim mówić po podróży.- wyjaśnił.
Paladynka skinęła głową i spojrzała kątem oka na czarodzieja. Wyraźnie uratowanie życia zarządcy twierdzy dawało im teraz szczególne przywileje. Venora zapukała do drzwi i gdy usłyszała pozwolenie na wejście, złapała za klamkę i pierwsza weszła do środka.
- Witaj lordzie, mam nadzieję, że zastajemy cię w dobrym zdrowiu - powiedziała na powitanie.

Szlachcic siedział wygodnie w pięknie zdobionym fotelu. Mężczyzna miał na sobie długą po kostki koszulę nocną, na którą narzucił szlafrok z aksamitnego materiału. W pomarszczonej dłoni trzymał kielich z przypominającym koniak płynem, a wokół niego skakało dwoje ludzi ze służby sprzątając resztki z kolacji.
-Witajcie, witajcie. Cóż nie mogę na zdrowie narzekać. Wszystko dzięki tobie rzecz jasna młoda damo. Udało wam się wrócić cało i zdrowo. Bardzo mnie to cieszy.- rzekł nazbyt miłym tonem.
Venora uśmiechnęła się do niego miło. Na pewno zamierzała przemilczeć kwestię "powrotu całym i zdrowym".
- Przepraszamy, że o tak późnej porze zajmujemy czas. Chcieliśmy zdać raport z tego co dowiedzieliśmy się w wiosce barbarzyńców - oznajmiła i czekała na pozwolenie by mówić. Lord skinął nieznacznie głową, po czym spojrzał na służącego, wskazując mu butlę z koniakiem i puste kielichy oczekując, że mężczyzna obsłuży gości.

Paladynka i mag zajęli miejsca na krzesłach po drugiej stronie stołu.
- Udało nam się zdobyć zaufanie mieszkańców gór i pomówić z orkiem, który znalazł u nich schronienie - powiedziała w tonie wstępu do swojego monologu, który jak zwykle miał być obszerny i obfitujący w tematy, których nie powstydziłby się najlepszy bard. - Ale pozwolę sobie opowiedzieć wszystko po kolei - dodała i upiła alkoholu. Zaczęła opowiadać wszystko to co uważała za ważne. Spotkanie golemów, zadanie jakie dostali od przywódcy barbarzyńców, podejrzenie kto mógł nasłać truciciela na lorda Twierdzy Wysoki Róg, przeniesienie się na plan ziemi, dowiedzenie się jaki problem miały istoty tam mieszkające, walka z nieśmiertelnym smokiem, zwycięstwo i powrót. Jej raport jak zwykle przyprawiał o zdumienie, więc lord jej nie przerywał wypowiedzi. -... Po powrocie udało się w końcu pomówić z orkiem, a zdobyte od niego informacje na pewno przydadzą się w planowaniu działań wojska Cormyru w nadchodzącej bitwie - powiedziała, na koniec robiąc głęboki oddech. Dopiła zaraz alkohol.
-Do prawdy, to fascynujące…- zauważył szlachcic gładząc się palcem po skroni. Wyglądał na kogoś kto nie do końca pojmuje ogrom wydarzeń, które toczą się tuż pod jego nosem.-Teraz już rozumiem, dlaczego lady regentka wybrała właśnie ciebie.- skomentował. -Cóż w każdym razie jestem wdzięczny bogom, że pozwolili wam wrócić w cało, a wasza misja powiodła się w każdym aspekcie.- skomentował uśmiechając się przy tym. -Skoro więc mamy powody do świętowania będę zmuszony uczcić to zwycięstwo uroczystą kolacją.- uśmiechnął się kolejny raz. -Idźcie odpoczywać. Zasłużyliście jak nikt inny.- dodał.

- Dziękujemy i życzymy dobrej nocy - Venora skinęła uprzejmie głową i wstała z miejsca. Spojrzała na maga i ruszyła do wyjścia. Już idąc korytarzem zauważyła, że mocny alkohol jeszcze bardziej osuszył jej gardło, ale też sprawił, że zmęczenie uderzyło w nią ze wzmożoną siłą.
- Mam ochotę zasnąć choćby tu na schodach - powiedziała spoglądając kątem oka na czarodzieja. Szczęśliwie mieli już z górki. Dosłownie, bo ich komnaty znajdowały się na niższych piętrach.
Kochankowie grzecznie pożegnali lorda tych włości i skierowali swoje kroki wprost do komnaty. Służki czekały na nich, kiedy tylko opuścili magnacką kwaterę. Stara i pomarszczona kobiecina o siwych włosach spiętych w koński ogon i towarzysząca jej młoda dziewczyna od razu poinformowały Arla i Venorę, że izba, w której nocowali wcześniej znów jest dla nich przyszykowana. Odprowadzeni aż pod same drzwi, w końcu pożegnali wysokie i smutne korytarze zamku, po czym znaleźli się w prywatnej komnacie. Arlo przekręcił klucz w masywnym zamku i z ulgą spojrzał na drewnianą wannę, wypełnioną spienioną, parującą wodą.
Służki zadbały o klimat w najmniejszym detalu, gdyż okiennice zostały zasłonięte ciemnobrązowym płótnem zasłon, a w komnacie rozmieszczono kilka wysokich na metr świeczników. Ponadto w kominku płonął ogień napełniając kwaterę miłym i przytulnym ciepłem.


Venora chciała coś powiedzieć, ale mężczyzna wyrwał ją z tego zamiaru dobierając się do rzemienia zbroi na barku. Arlo potrafił zaskoczyć swoją kochankę niespodziewanymi eksplozjami pożądania, którym Venora nie potrafiła się oprzeć.
Czarodziej potrzebował kilku chwil, żeby zdjąć z ukochanej lśniącą zbroję. Średnio co kilka oddechów na ziemię spadał kolejny element pancerza, a kiedy Venora nie miała na sobie już nic stalowego, Arlo kilkoma płynnymi ruchami pozbył się swojej szaty, ciskając ją w kąt. Mężczyzna w mgnieniu oka zdjął z nóg buty i niespodziewanie pchnął Venorę do tyłu. Rycerka dostrzegła błysk w jego oczach, kiedy jej ukochany doskoczył do niej, złapał mocno i wskoczył do wanny. Czarnowłosa zdążyła jedynie zrobić zdziwioną minę.
Woda chlusnęła wesoło na kamienną posadzkę a mężczyzna dosłownie przyssał się do strudzonej wędrówką i niewygodami szyi Venory.
Rycerka stęknęła, kiedy jej ciało przeszedł ten przyjemny dreszcz, w który zawsze Arlo potrafił ją wprawić.

Mężczyzna nie przestawał ją całować, a rękami z niebywałą wprawą rozwiązał sznurki utrzymujące spodnie ukochanej na biodrach. Woda znów zachlupotała, a Arlo cisnął dolną partią garderoby ukochanej gdzieś w półmrok pod okno.
To było dla Venory całkiem przyjemne uczucie. Napięcie zeszło z jej ciała pod wpływem świadomości o zasłużonym odpoczynku. Gorąca woda, świece i wybranek jej serca. To wszystko w jednej chwili rozluźniło Venorę. Dziewczę lekko się zdziwiło, kiedy Arlo złapał ją za biodra i delikatnym naciskiem dał do zrozumienia by się do niego odwróciła. Jego ruchy były gwałtowne i energiczne. Chyba wkładał w nie zbyt wiele siły co czasem sprawiało Venorze przyjemny ból. Arlo przejechał dłonią po wypiętych pośladkach ukochanej, zrzucając z nich pachnącą olejkami pianę. Venora nie odwracała się dając kochankowi możliwość panowania nad sytuacją. Jeszcze bardziej się zdziwiła, kiedy poczuła jego ciepłe i pełne pożądania usta między nogami.
Początkowo czuła się nieswojo i odruchowo chciała się odsunąć, ale Arlo wyczuł to i od razu złapał ją za uda dociskając z powrotem do twarzy.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 06-09-2018, 23:25   #614
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Po kilku chwilach Venora zrozumiała, że jest to bardzo przyjemne i uspokoiła się. Rozluźniła ciało i oparła wilgotną od pary twarz na dłoni, na skraju drewnianej wanny. Język czarodzieja był bardzo zwinny i giętki. Czasem ruszał powoli jakby delektował się chwilą a po chwili zaczynał się energicznie poruszać przyprawiając kochankę o kolejne fale dreszczy. Venora wydała z siebie cichy pomruk, a on nie przestawał ani na chwilę. Raz po raz klepał ją w wypięty pośladek, innym razem całował je oba w różnych miejscach ale zawsze wracał do dawania przyjemności kochance językiem. Venora w końcu nie wytrzymała i poczuła szczyt przyjemności, a jej ciałem wstrząsnął silny spazm. Arlo ciężko dysząc oparł się plecami o przeciwną ściankę wanny i również w końcu się rozluźnił, czując nie mniej satysfakcji od swej kochanki.


Zanurzona w gorącej wodzie czarnowłosa potrzebowała dłuższej chwili by dojść do siebie po tym co jej zrobił mag. Wtedy przysunęła się do niego, dłonią sięgając pod mydliny, do jego krocza. Venora przygryzła wargę, czując jego wciąż twardą męskość i powoli, tak by więcej nie rozchlapywać wody, usiadła okrakiem na udach maga. Patrząc mu prosto w oczy, położyła dłonie na jego piersi, przez chwilę obmywając mu tors, barki i ramiona mydlinami.

W końcu uniosła lekko ponad wodę swoje biodra, a następnie powolutku opadła, tak by jego męskość w nią weszła. Sapnęła gdy znalazł się w niej, wchodząc po sam koniec, a ona szczelnie obejmowała go swym łonem. Ta bliskość była dla niej tak bardzo przyjemna i uzależniająca. Arlo nie pozostawał bezczynny i błądził dłońmi po jej ciele, szczególnie dokładnie pieszcząc jej piersi, przyprawiając tym ukochaną o kolejne przyjemne dreszcze. W tej pozycji wspólnie obmywali się z całego trudu wyprawy jaką mieli za sobą. W pewnej chwili Venora ucałowała czarodzieja w usta i zaczęła poruszać biodrami, raz unosząc się, a raz opadając na niego, ocierając się przy tym swoimi sterczącymi i krągłymi piersiami o jego tors. Z każdym momentem jej ruchy były coraz szybsze i pewniejsze, aż zaczęła go ujeżdżać jak rumaka w galopie, zupełnie przestając przejmować się, że woda już całkiem wychlapuje się poza balię. Nie liczyło się dla niej nic poza przyjemnością. Mag coraz mocniej zaciskał dłonie na jej pośladkach, aż w końcu siły go opuściły i jęknął, a rycerka poczuła w sobie jak jego męskość pulsuje i wypełnia ją jego nasieniem. Venora uśmiechnęła się z satysfakcją i mocno go objęła, tuląc się do niego, przez co oboje mogli poczuć na sobie bicie swoich serc.

2 dzień Gnicia. Twierdza Wysoki Róg


Venora obudziła się dawno po świcie. Kiedy otworzyła oczy ujrzała nagiego Arla, który po nocnych igraszkach nie wyglądał jakby miał zamiar wstawać skoro świt. W izbie było już chłodno. Ostatnie kawałki drewna wygasły kilka godzin temu i w komnacie zdążyło się ochłodzić. Venora okryła się dodatkowo niedźwiedzimi skórami uszytymi w prostokąt przypominający gabarytami koc.
Dzień zapowiadał się średnio przyjemny. Na zewnątrz panowała gęsta mgła, a uderzający o parapet deszcz tylko potęgował negatywne uczucia. Venora uniosła się na łokciach i dostrzegła z okna fragment dziedzińca, gdzie przy żłobie dla koni, stało kilka wierzchowców. Dwójka strażników nie spuszczała z oczu młodego chłopaka, który zdawał się pilnować koni.
-Już wstajemy?- jęknął czarodziej z kapryśną miną zerkając w stronę okna. -Do wieczora jeszcze dużo czasu. Może byśmy jeszcze trochę poleżeli w łożu?...- zaproponował.
- Podoba mi się twoja propozycja. Bardzo - mruknęła w odpowiedzi Venora, wciąż jeszcze zaspanym głosem. Zadowolony uśmiech nie opuszczał jej twarzy od poprzedniego wieczoru. Czarnowłosa przytuliła się do Arla, kładąc głowę na jego piersi, a dłonią sięgnęła do jego policzka. Gdy była tak blisko niego, chłonąc ciepło jego ciała, chłód w komnacie nie doskwierał ani trochę.

- Dziś w planach mamy tylko uroczystą kolację - wspomniała po chwili zadumy. - Tak więc... Cały ten czas możemy spędzić tylko we dwoje, w tym łóżku... - uniosła się nieco na rękach i ucałowała go w usta. - ...Chyba, że wcześniej zgłodniejesz - dodała z rozbawieniem. - Jest mi z tobą tak dobrze... - mruknęła i mimowolnie zarumieniła się na wspomnienie ich wczorajszych igraszek, do tej pory nie mogąc wyjść z podziwu, że mężczyzna potrafił ustami doprowadzić ją do szczytowania. Arlo zdążył się przebudzić przez te kilka krótkich sekund, a jego twarz przybrała tego diabelskiego, pożądliwego wyrazu, kiedy była niemal pewna, że jej pragnął. Zanim jednak zdążył zamienić myśli w czyn, w izbie rozniosło się echo pukania w drzwi. Arlo przewrócił oczami i ruszył ospale w kierunku wejścia do komnaty, by sprawdzić, kto śmie im przeszkadzać. W tym czasie Venora z mocno niepocieszoną miną, owinęła się pierzyną szczelnie, aż po samą szyję. Mężczyzna uchylił drewnianą zasłonę, by wyjrzeć na korytarz.
-Coś się tam dzieje. Chodźcie szybko.- Gritta wyglądała na mocno przejętą.
Paladynka poczuła silny zawód, że nie będzie im dane po prostu wypoczywać. Owinięta kołdrą wstała z łóżka i podeszła do drzwi, zatrzymując się obok opartego o framugę maga.
- Jakie coś? Na bogów mów wszystko co wiesz! - powiedziała ponaglająco panna Oakenfold, spoglądając na Harfiarkę, która przecież zawsze była dobrze poinformowana.

-Jakiś wieśniak ponoć urządził lordowi awanturę, krzycząc i przeklinając! Słyszałam go ze swojej izby. Strażnicy wyprowadzają go właśnie na dziedziniec!- krzyknęła podekscytowana Gritta, która najwyraźniej lubiła plotkować i oglądać podobne scenki na własne oczy.
Venora spuściła głowę, z jednej strony czując ulgę, że to nie atak smoka, czy kolejna próba otrucia lorda, a coś zgoła trywialnego, ale z drugiej strony była zła na elfkę, że z takiego błahego powodu zerwała ich z łóżka.
- Gritto, to sprawa między nimi, mieszanie się w to nie jest dobrym pomysłem... - powiedziała paladynka kręcąc głową. - Słyszałaś chociaż o co poszło?
-Nic konkretnego, jakieś krzyki i ogólny rumor.- elfka wzruszyła ramionami. Najwyraźniej widząc brak entuzjazmu do wsadzania nosa do nieswoich spraw Venory sprawił, że Gritta zrezygnowała z pomysłu dołączenia do sporu. Kobieta machnęła ręką i zniknęła kochankom z oczu. Venora popchnęła drzwi, zamykając je i na koniec przekręcając klucz w zamku. Spojrzała na Arla i uśmiechnęła się do niego wyzywająco.
- Zarządzam powrót do łóżka - powiedziała z rozbawieniem i zrzuciła z siebie okrycie. Chwyciła go za rękę i pociągnęła za sobą.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 07-09-2018, 10:26   #615
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
~***~

Po chwilach przyjemości oddali się jeszcze krótkiej drzemce. Z niej obudziło ich głośne burczenie w brzuchu maga. Venorze zrobiło się go szkoda i nawet zaproponowała, że przyniesie mu jedzenie do łóżka. Arlo z początku nawet wyglądał na przekonanego do tego pomysłu, ale gdy tylko panna Oakenfold zaczęła się ubierać, sam również w końcu wstał i zaczął zbierać swoją garderobę z podłogi.
Wspólnie więc wybrali się na stołówkę, gdzie bez problemów uprosili coś do jedzenia. Wieść o ich dokonaniach musiała się już rozejść po całym zamku, więc kucharki bardzo chętnie przygotowały im świeży posiłek. Venora swoim zwyczajem jedynie trochę podziubała jedzenia, tylko dla towarzystwa. Za to mag był głodny jak wilk. Czarnowłosa widząc jego apetyt zaproponowała mu swoją porcję przypominając, że sama nie potrzebuje. Nawet czarodziejowi ciężko było się przyzwyczaić, że komuś jedzenie nie było potrzebne do życia, ale w końcu się zdecydował i wziął jej talerz.
- Jedz jedz. Musisz mieć siłę na wieczór - skomentowała z rozbawieniem, przez co mag prawie się zakrztusił.

Para kochanków wróciła do swej izby, gdzie po raz kolejny oddali się błogiej rozkoszy smakowania własnych ciał, przeplatanego ze zwyczajnym odpoczynkiem i nie robieniem niczego. Pogoda nie była zbyt przychylna wyprawie Alusair i jej wojsk, lecz tylko słabi mogli się przejmować takimi rzeczami jak opady deszczu, czy zimny wicher. Na szczęście do przybycia regentki mieli jeszcze sporo czasu i Venora starała się cieszyć tymi intymnymi chwilami z ukochanym.
Arlo był całkiem wytrwały jak na czarodzieja. Ludzie jego pokroju nie wykazywali się tężyzną fizyczną, czy też muskulaturą, poświęcając każdą wolną chwilę na trening umysłu, woli i umiejętności magicznych. Arlo, nie był jednak byle czarokletą. Reprezentował barwy Bojowych Magów pod sztandarem cormyrskiej armii i od takich jak on wymagano nieco więcej. Arlo dobrze radził sobie z mieczem i nie dostawał zadyszki po całodniowych harcach w łóżku z Venorą.
Mężczyzna właśnie po raz kolejny złapał niespodziewanie ukochaną od tyłu za piersi, delikatnie je pieszcząc i zachęcając ukochaną by znów zrzuciła z siebie ubrania, ale w tej chwili w izbie rozległo się echo pukania do drzwi. Arlo przytknął wskazujący palec do ust dając Venorze do zrozumienia by była cicho, ale jej chłodne i karcące spojrzenie dało mu do zrozumienia, że nie przystoi im się tak zachowywać.

Paladynka podeszła do drzwi i otworzyła je wartko, a jej oczom ukazał się młody mężczyzna w eleganckim ubraniu. Osobnik natychmiast się pokłonił i wszedł do izby nieproszony.
-Lady Venoro…- kiwnął jej głową -Panie Arlo. Wybaczcie, że zakłócam wasz spokój, lecz przybywam z posłannictwa lorda Twierdzy Wysoki Róg, przynosząc wam specjalną przesyłkę.- rzekł, sięgając ręką pod pazuchę, skąd wyjął malutką szkatułkę. Mężczyzna wręczył pudełko z eleganckimi grawerami na wieczku Venorze.
-To dowód wdzięczności mego pana, za wszystko co dobrego dlań poczyniliście. Ten pierścień w przeszłości służył panu Krandonowi wiele razy. Markiz żywi głęboką nadzieję, że i tobie pani posłuży dobrze.- posłaniec podał rycerce pudełko, pokłonił się i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Sekundę później obok znalazł się Arlo, przyglądając się jak jego ukochana otwiera pudełko. Srebrny pierścień miał grube kształty i szeroki obwód. Na porysowanej nawierzchni osadzono zielony kamyk.
-To Ostatnia Szansa. Słyszałem o tych pierścieniach. Ponoć dają moc rozmowy ze zwłokami, o ile nie zaczęły już gnić. To zacny prezent.- skomentował zerkając z uznaniem na Venorę.
- Tak, to faktycznie może być bardzo przydatne... - zgodziła się w zamyśleniu. Uzyskanie informacji od poległej istoty niekiedy było jedynym rozwiązaniem, choć w swym wykonaniu niezwykle upiornym. Venora aż poczuła nieprzyjemne ciarki na samą myśl o efektach użycia tego przedmiotu.

Reszta dnia potoczyła się leniwie. Arlo stwierdził, że uda się do nadwornego czarodzieja tej twierdzy i przygotuje się na obiecane paladynce nauki jak używać magicznych przedmiotów. Venora w tym czasie udała się do stajni. Już odkąd dnia poprzedniego, dzieliła ją mila od twierdzy, czuła ekscytację swojego wierzchowca. Teraz całkowicie zastąpiła ją irytacja, że tyle czasu minęło, a ona jeszcze go nie odwiedziła. Dlatego też uzbrojona w szczotki rycerka skierowała swoje kroki do stajni.
Młot i pozostałe dwa ciężkie wierzchowce trzymane były w najdalszych boksach. Miały czysto i co jeść, ale czarny ogier nie wyglądał na zadowolonego. Widząc swojego jeźdźca zaczął rżeć ponaglająco.
- No przepraszam, nie miałam siły wczoraj - mruknęła pod nosem panna Oakenfold, przyspieszając kroku. Początkowo Młot próbował ją podszczypywać, ale wystarczyło, że klepnęła go kilka razy karcąco po pysku i w końcu się uspokoił. Czesanie go zawsze zajmowało sporo czasu i wymagało wiele gimnastyki przez to, że był tak wysokim zwierzęciem. Miała więc dość czasu na rozmyślanie. Wspominała moment jak pierwszy raz dosiadła Młota. Należał on do Albrechta, który pozwolił jej go pożyczyć na czas wyjazdu w rodzinne strony.

W trakcie tamtych wydarzeń, zupełnie niechcący, przywłaszczyła sobie wierzchowca, nawiązując z nim tą szczególną więź. Wspomnienie tego przywiodło jej smutne myśli.
- Więc ty i ten mag to tak na serio - usłyszała za sobą głos Gritty.
Venora aż wzdrygnęła się, bo nie spodziewała się, że ktoś może zajść ją od tyłu. Paladynka odwróciła się.
- Bo nie sądziłam, że wy już tak na poważnie - dodała elfka, najwyraźniej mając na myśli dzisiejsze spotkanie nagiego czarodzieja w komnacie przyjaciółki.
- Tak jakoś wyszło - odparła Venora, starając się nie zarumienić, co nie do końca jej się udało.
- Sądziłam, że ty... No wiesz - ciągnęła dalej Harfiarka, nie mogąc chyba znaleźć odpowiedniego słowa.
- Że co? - paladynka zmrużyła oczy, sądząc że chce nawiązać do uczuć jakie czuł do niej Albrecht.
- No, że jak przystało na paladyna będziesz działać zgodnie z zasadami i najpierw zaręczyny, ślub i dopiero delikwent może myśleć o zaciągnięciu ciebie do łóżka - Gritta roześmiała się, widząc zażenowaną minę panny Oakenfold, która ostentacyjnie wróciła do czesania swojego rumaka.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 07-09-2018, 23:54   #616
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- Tak wyszło... - mruknęła Venora, bo przyjaciółka nie myliła się. Faktycznie tak wyglądały dalekosiężne plany panny Oakenfold. A że życie potoczyło się inaczej. Ale niczego nie żałowała. - Jednego dnia wprosił się do mojego łoża... A ja… Nawet nie próbowałam mu się oprzeć - wyznała. - W końcu wyznaliśmy sobie miłość... Nie sądziłam, że można kogoś darzyć uczuciem tak silnym, że traci się głowę - dodała i nawet uśmiechnęła się ciepło.
Gritta chwilę milczała w zamyśleniu, przyglądając się czarnowłosej.
- Ostatni raz tak radosną widziałam cię, gdy znalazłyśmy twoich bratanków - powiedziała uśmiechając się szeroko i podeszła do paladynki. - Tylko nie zapomnij mnie zaprosić na wasz ślub - dodała i ją objęła.
- Będziesz pierwsza na liście gości - odparła jej Venora, kręcąc głową. Paladynka w każdym razie nie zamierzała jakkolwiek naciskać na ukochanego. Sny, choć przynosiły wizje trudnej przyszłości, to jednak dawały jej pewność co do tego jakie plany względem jej miał mag. Jeśli były one zapowiedzią przeszłości to po prostu musiała sprawić, by pewne rzeczy nie miały szansy się wydarzyć. Na pewno więc nie mogła utracić swych paladyńskich mocy, które mogły uchronić ich przed tym co widziała w snach.

12 dzień Gnicia. Twierdza Wysoki Róg.

Paladynka nie potrafiła przypomnieć sobie kiedy ostatni raz miała okazję aż tyle dni spędzić w spokoju. Codziennie wstawali z Arlem dopiero późnym rankiem. Przywykła do jego obecności w łóżku tak bardzo, że pewnie miałaby już problemy zasnąć bez jego ciepła. Skutecznie udawało się jej na razie ignorować myśli o tym co będzie, gdy zakończy się kampania Regentki i wrócą do Suzail. Skupiała się, więc na tym co miała tu i teraz. Arlo co prawda raz na jakiś czas marudził, że przydałoby się większe i wygodniejsze łóżko, ale dla Venory było idealnie.
Wolny czas spędzali przeważnie razem. Mag okazał się być nie tylko wprawnym kochankiem, ale też był bardzo cierpliwym nauczycielem jeśli chodziło o uczenie paladynki używania magicznych przedmiotów. Z początku szło jej topornie, czego można było się spodziewać po całkowitym laiku, ale gdy już załapała podstawy to okazało się, że całkiem nieźle jej wychodzi.

Przez te kilka dni Venora nawet zaczęła bardziej regularnie modlić się do Helma i dbać o swój oręż. Jej pancerz lśnił bardziej niż kiedykolwiek, co było nie lada wyczynem, przy licznych zdobieniach jakie na nim się znajdowały, a wypielęgnowana broń cieszyła oko. Jedynie Szpon Zimy nie wymagał uwagi, bo nie rdzewiał, a brud z niego zwyczajnie sam odpadał. Na to wszystko wykorzystywała czas, kiedy mag spędzał skupiony nad swoimi księgami, czy pisał coś na zwojach. Zwykle paladynka swoje obowiązki kończyła długo przed nim, dlatego miała dużo czasu na rozmowy z pozostałymi członkami jej drużyny, krótkie sparingi z Agness, doglądanie koni czy zwykłe rozmyślanie o przyszłości. Zaczęła się przez to zastanawiała czy zaproponować magowi, by w drodze powrotnej odwiedził razem z nią jej rodzinne strony. Na pewno to by ucieszyło jej matkę, która już zapewne postawiła krzyżyk na swojej córce, uznając, że tej nikt już nie zechce.

Wieczorami, zaraz po kolacji, zwykle spędzała nieco czasu z Grittą, przechadzając się po murach twierdzy i opowiadając o wydarzeniach, które miały miejsce od czasu jak Venora opuściła Smocze Wybrzeże.

13 dzień Gnicia. Twierdza Wysoki Róg.

Tego dnia wyczekiwał już każdy. Lord Marduck i jego ludzie od dekadnia przygotowywali się na powitanie Alusair i jej wojsk. To oczekiwanie było niczym w porównaniu z niecierpliwością Venory, która już chciała zdać raport i przyjąć nowe rozkazy. Opinia służki Helma była bardzo ważna w przygotowaniach do bitwy, gdyż to właśnie ona osobiście zarządzała zwiadem. Posłańcy, którzy przybyli rankiem uprzedzali, że królewski kordon dotrze do twierdzy jeszcze przed południem, a to oznaczało lada moment.
Venora, czując na sobie całą odpowiedzialność za powodzenie walki o odbicie zamku z rąk orków, chodziła jak nakręcona od samego świtu, przypominając sobie wszystkie najważniejsze informacje jakie zdobyła jej grupa podczas wyprawy. I na nowo je przeżywając. Całe szczęście nie cierpiała z tego powodu na bezsenność, ale to zawdzięczała magowi, który dbał by wieczorami jej myśli były skupione tylko na przyjemnych rzeczach.

Paladynce i jej towarzyszom przypadł zaszczyt oczekiwania na Regentkę u boku Lorda Twierdzy Wysoki Róg. Panna Oakenfold pierwszy raz miała okazję widzieć przygotowania na przyjęcie królewskiego orszaku. Wszyscy byli schludnie ubrani z paradną bronią u boku. Nawet Venora przy pasie miała nie swoje lodowe ostrze, a miecz z białej stali, który znacznie lepiej się prezentował. Po raz kolejny paladynka zaczęła czuć jak trema zjada ją od środka, zupełnie jakby pierwszy raz miała mówić z Regentką.
- W takich momentach jak raportowanie przełożonym, cieszę się, że paladyni mają zakazane by kłamać, pod groźbą utraty błogosławieństw - mruknęła cicho do stojących najbliżej niej Arla i Gritty. - To czyni moje życie nieco łatwiejszym. Wam mogliby nie uwierzyć - dodała z lekkim uśmiechem.
Dundein, Segrid i Agness stali nieco dalej, za plecami gwardzistów. Stary krasnolud skinął lekko głową do Venory, kiedy ich spojrzenia na moment się spotkały. Panna Oakenfold zawsze mogła liczyć na wsparcie Moradinity, obojętnie od powagi sytuacji.
Mieszkańcy zamku szeptali, aż do momentu jak czworo trębaczy na szczycie wież strażniczych, przyległych do wschodniej bramy zagrało wzniosłą melodię.
Gwardziści jak jeden mąż stanęli na baczność, szepty ucichły, a z kamiennego pomostu doszedł ich równomierny tętent kopyt. Alusair i jej przyboczni wjechali na zamek w pierwszej kolejności, tak jak Venora się tego spodziewała. Regentka siedziała postawnie w siodle z dumą reprezentując sztandar Purpurowego Smoka. Jej wyniosłość była jedynie pozorem, który musiała prezentować przed gawiedzią.


Rycerze i doradcy otaczający królową zajęli swoje miejsca na dziedzińcu oddzielając swoją panią od licznej grupy witającej gości. Krandon Marduck skinął lekko głową Venorze i wyszedł na przeciw Alusair. Stary Lathanderyta powitał swą panią wyniosłą przemową, lecz ona jedynie skinęła lekko głową, po czym omiotła wzrokiem otaczający ją tłum.
Jej wzrok zatrzymał się na Venorze, czego w ogóle nie ukrywała. Regentka zeszła z konia, co również uczynili jej ludzie. Alusair powiedziała kilka słów do lorda markiza i ruszyła żołnierskim krokiem w kierunku komnat. Krandon ruszył błyskawicznie za nią. Mężczyzna spojrzał ukradkiem na Venorę i lekko skinął jej głową na znak, że jest oczekiwana. Służba wartko zajęła się rycerzami i ich wierzchowcami, a liczne wojska powoli rozbijały obóz za murami twierdzy.

Panna Oakenfold chwilę się zawahała, czując jak trema przed rozmową z Regentką znów zaczyna zjadać ją od środka. Jeszcze ostatni raz rozejrzała się po swoich towarzyszach, jakby szukając jakiejś wymówki by nie iść. W końcu zawiesiła spojrzenie na magu.
- Chodź, ze mną - powiedziała do Arla i zebrała się w sobie, by w podążyć za Alusair i lordem twierdzy.
~ Czemu ja się tak zawsze stresuję rozmową z nią... ~ zaczęła ganić się w myślach, gdy szybkim krokiem starała się nadrobić dystans.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 08-09-2018, 10:37   #617
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Brzęk stalowych pancerzy niósł się echem po pustych korytarzach zamczyska. Regentka maszerowała z przodu, choć Venora była niemal pewna, że do końca nie wie, gdzie ma się kierować. Stary Lathanderyta szedł krok za nią, a kilka metrów z tyłu Venora i Arlo. Służba przygotowała dla królowej najznakomitszą izbę w zamku (poza izbą Krandona). Lord markiz otworzył drzwi, a Alusair wkroczyła do środka. W kominku palono od kilku dni, żeby ściany zdążyły nabrać nieco temperatury. Na środku izby postawiono wielki stół, by można było omawiać ruchy wojsk. Na drugim, mniejszym stole pod oknem znajdowało się kilka dzbanów oraz puchary.
Służba stanęła na wysokości zadania. Każdy cal w komnacie był dokładnie wyczyszczony, a srebrne wykończenia i zastawy lśniły niczym pancerz Venory. Alusair rozejrzał się badawczo po komnacie, po czym dostawiła do stołu krzesło i wskazała je ręką, patrząc znacząco na Venorę.
-Melduj paladynko Helma.- zwróciła się do niej władczym tonem.
Panna Oakenfold skinęła jej głową i posłusznie zajęła wskazane przez Regentkę miejsce.
- Pani, udało nam się pozyskać ogólny pogląd na liczebność wojsk wroga oraz to jakie istoty z nimi współpracują. Co więcej uzyskaliśmy informację o specyfice terenu w którym przyjdzie nam walczyć, a co możemy wykorzystać na naszą korzyść - zaczęła mówić Venora, która z każdym kolejnym wypowiedzianym przez siebie słowem czuła się coraz pewniej. - Proponuję byśmy wszyscy zasiedli, bo dużo mamy do opowiadania - dodała już śmielszym tonem. Alusair krótką chwilę przyglądała się Venorze bez reakcji, po czym w końcu skinęła lekko głową.

-Lordzie Marduck, zwołaj do mnie mych przybocznych. Skoro paladynka twierdzi, że są potrzebni to tak jest.- rzekła. Lathanderyta pokłonił się i wyszedł z komnaty.
-Widziałaś zamek?- spytała Regentka przerywając krępującą ciszę.
- Nie pani. Rozmawialiśmy z orkiem, który uciekł z hordy po tym jak tannarruk przejął władzę nad klanami zielonych. To on opowiedział mi o nastrojach tam panujących i siłach zebranych przez półczarta - odparła czarnowłosa. - Pozyskaliśmy też przydatnych sojuszników, jeden z nich czeka na wezwanie, to sporych rozmiarów ziemny golem. Drugi... Cóż, jest srebrnym smokiem i niestety nie mam pewności czy stawi się do walki u naszego boku - dodała i zmarszczyła brwi. - To ja może wszystko po kolei opowiem, żeby się pogubić w tym co się tu działo gdy czekaliśmy na twoje przybycie, pani
-Zaczekaj. Zaraz zjawią się tu moi doradcy. Oni również powinni tego wysłuchać. Każdy z nich odnotuje w pamięci to do czego jest mi potrzebny.- oznajmiła, po czym wstała od stołu i podeszła do okna by nalać do pucharu wina z dzbanu.
-W czasie wyprawy zastanawiałam się wieczorami…- rzekła odkładając dzban. Alusair wzięła do ręki puchary i wróciła do wielkiego stołu.
-Jak ci się powiedzie misja. Zastanawiałam się, czy dacie rady czegoś się dowiedzieć. Ty nie tylko zbadałaś teren. Ale pozyskałaś bardzo cenne informacje. Ponadto mówisz mi o sojusznikach…- pokręciła lekko głową i podała Venorze puchar.
-Gdybym miała więcej takich ludzi na rozkazy jak ty, nie musiałabym się martwić o królestwo…- dodała i upiła małego łyka wina.

- Sama bym tego nie dokonała, pani. Moi towarzysze byli niezastąpieni w tej kwestii - przyznała szczerze rycerka, spoglądając kątem oka na Arla. Venora napiła się spory łyk wina, głównie po to by rozluźnić się. - Przyznam szczerze, że czeka nas wymagająca walka, musimy się też przygotować, że naprzeciw nam staną trolle, wyverny a nawet demony, które jakoby potrafił przyzywać półczart
-Demony?- zmrużyła oczy. -Spotkaliście orków w górach, podczas rekonesansu?- dopytywała.
- Spotkaliśmy jednego orka, który zyskał schronienie u barbarzyńców zamieszkujących te góry - sprostowała Venora. - Natrafiliśmy też na golemy wypędzone z ich planu przez kolejnego nieśmiertelnego smoka. Tak pozyskaliśmy nowych sojuszników i tak też poznaliśmy srebrnego smoka, który to polował na niepokonanego gada, a którego zdołaliśmy zgładzić dzięki naszej wiedzy o walce z takim przeciwnikiem
-Odpowiadaj na moje pytania, bez dodatkowych komentarzy.- zażyczyła sobie regentka.
-Czyli nie było orków w górach. Jakiekolwiek ślady ich obecności?- kontynuowała.
- Nie pani, nie było ich na naszej drodze, a barbarzyńcy nie stwierdzili by zieloni zapuszczali się na ich tereny bardziej niż zazwyczaj - odpowiedziała mocno hamując się w swej wypowiedzi, bo już jej się cisnęło na język, że ten stan rzeczy mógł się utrzymywać za sprawą golemów snujących się po okolicy.
-Rozumiem.- odparła Alusair, a zanim zdążyła zadać kolejne pytanie do izby wkroczyła jej najbliższa świta, służąca radami w każdej, ważnej sprawie. Venora znała te twarze. Widziała ich tamtego wieczoru, gdy przyszło jej rozmawiać z Arlem po raz pierwszy.
Kilkoro z nich usiadło przy wielkim stole, a kilkoro ustawiło się obok.
-Więc opowiedz wszystko po kolei.- przemówiła regentka.

W tej chwili wszystkie oczy skierowały się na Venorę. Paladynka cały czas siedziała na swoim krześle wyprostowana i nieco onieśmielona dużym gronem słuchaczy. Szczęśliwie czas oczekiwania na doradców Regentki spędziła na skrupulatnym wlewaniu w siebie mocnego wina, więc przynajmniej ono nieco ją rozluźniło.
- Tak jak wspominałam, opowiem po kolei, żeby wszystko było klarowne - zaczęła słowem wstępu i odstawiła pusty kielich na stół. Prawie codziennie przez ostatnie trzy wieczory powtarzała sobie co teraz miała powiedzieć, by niczego ważnego nie pominąć. - Zaczęło się od otrucia lorda, a tropy przy zabitym skrytobójcy zaprowadziły nas do wioski górskich barbarzyńców - kiedy już rozpoczęła swój monolog poczuła jak wraca jej pewność siebie, zapewne przez to, że długie raporty były czymś do czego przywykła i było dla niej już naturalne. Panna Oakenfold opowiadała po kolei wydarzenia jakie miały miejsce z udziałem jej i jej kompanów, starając się ograniczać w słowach, a zarazem nie pominąć czegoś co mogło być istotne dla całości sytuacji. Wspominała czego dowiedzieli się w wiosce, jakie zadanie dostali od wodza, jaka tajemnica kryła się za golemami w górach oraz jak wyglądała ich wizyta na planie ziemi. Walkę z Zieloną Koroną opowiedziała krótko, wspominając o tym jak poznali Silwera, który później przyszedł ze wsparciem króla golemów i jego podwładnych. W jakiś dziwnie zgrabny sposób udało jej się pominąć, dlaczego Onyxa nie było od początku w tej walce, by niepotrzebnie nie zdradzać się ze swojej porażki dyplomatycznej. Następnie omówiła powrót i już bardzo szczegółowo opowiedziała rozmowę jaką odbyła z orkiem i to czego się od niego dowiedziała. Wypowiedź zakończyła ciężkim westchnieniem, by odzyskać oddech.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 08-09-2018, 23:05   #618
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Alusair wysłuchała monologu podkomendnej raz po raz zerkając na siedzącego obok Arla. Regentka wyglądała na pogrążoną w zadumie, uważnie analizując każdy, nowy fakt wspomniany przez Venorę. Na jej kamiennej twarzy trudno było odgadnąć emocje, nawet gdy temat zszedł na gromadę istot z Planu Ziemi, czy też Zielonej Korony.
Na koniec Alusair pokiwała głową i spojrzała przez ramię na Bestekesa. Stary czarodziej przyglądał się Venorze i swojemu uczniowi, po czym wzruszył ramionami.
-Smok nie ma tu nic do rzeczy. To zbieg okoliczności, że go tam spotkali. Ale na szczęście dzięki temu udało im się zyskać sojusznika. Z resztą… Każda pomoc jest na wagę złota. Im nas więcej, tym gorzej dla orków…- rzekł starzec.

Paladynka powstrzymała się od wyrażenia własnego, odmiennego zdania na ten temat, bo rozmowa z Arlem jej wystarczyła by nie wyjawiać swojej opinii. Siedziała więc w milczeniu i rozgladajac się po twarzach zebranych, czekała na kolejne polecenia czy też pytania.
-Jutro skoro świt zjemy śniadanie, pomodlimy się do bogów i ustalimy strategię bitwy.- zarządziła Alusair.
-Jesteś wolna paladynko.- odezwała się również do Venory.
- Dziękuję, pani - powiedziała panna Oakenfold i wstała ze swojego miejsca. Pokłoniła się z szacunkiem władczyni i skinęła głową zebranym, po czym skierowała się do wyjścia.
~ No to najtrudniejsze mam już z głowy ~ przeszło jej przez myśl. Mijając Arla spojrzała na niego, ale wiedziała, że będzie on mógł do niej dołączyć dopiero gdy królowa zwolni go z obowiązku uczestniczenia w naradzie, którą zapewne teraz rozpocznie Alusair.

~***~

Czas mijał nieubłaganie, a Venora wciąż wyczekiwała pod drzwiami ukochanego. Drzwi w końcu zaskrzypiały lekko, a w progu pojawił się czarodziej. Na jego szczupłej twarzy zakwitł blady uśmiech.
-Teraz już obrady ścisłej elity.- zażartował z najbliższego otoczenia regentki. Mężczyzna zamknął za sobą drzwi i spojrzał kątem oka na gwardzistów, pilnujących korytarza przed królewską komnatą.
-Niebawem uroczysty obiad.- oznajmił, puszczając Venorze oko.
Paladynka poczekała aż czarodziej się do niej zbliży i wtedy razem ruszyli korytarzem.
- Znów więc będę musiała ubrać sukienkę - skomentowała, niekoniecznie szczęśliwa z tego powodu. - Mówili o czymś ciekawym po tym jak mnie wyproszono? - zapytała go, gdy już odeszli daleko od sali obrad.
-Nic ważnego.- odparł szybko -Myślę, że suknia jest równie na miejscu co pancerz. Pamiętasz jeszcze jak to jest nosić zbroję?- uniósł lekko brew.
To jak szybko odpowiedział sprawiło, że paladynka miała ochotę drążyć dalej ten temat, ale ostatecznie uznała, że gdyby to o czym tam mówili było dla jej uszu, to by pozwolono jej zostać. Może nawet powinna się cieszyć, że nie musi uczestniczyć w tak ważnych obradach, bo jeszcze musiałaby wyrazić własną opinię, albo podjąć jakąś trudną decyzję.

- Bardzo zabawne - sarknęła na przytyk Arla i szturchnęła go łokciem w bok. - Nie, aż tak nadgorliwa nie będę, by na obiad ubierać zbroję. Nawet nie wiesz jak niewygodnie jest posługiwać się sztućcami gdy masz stalowe rękawice na dłoniach - dodała z rozbawieniem.
-Przecież ty nie musisz jeść posiłków.- odparł z rozbawieniem mag, obejmując ukochaną. -Chodź, przygotujmy się do tej uroczystości i miejmy to z głowy.- zaproponował.
- Nie muszę, ale mogę chcieć coś spróbować - odparła z mrugnięciem oka, przytulając się do jego boku. - Z resztą wyobrażasz sobie ile zejdzie ze zdjęciem pancerza później? Raczej nie będziesz miał tyle cierpliwości jak już wrócimy po wszystkim do komnaty - uśmiechnęła się do niego zalotnie.
-Obawiam się, że prędko nie wrócimy z tego “balu”...- odparł z dozą smutku w głosie. -Skończył się czas nie robienia niczego. Znów trzeba będzie walczyć o życie i spać po krzakach, czy jaskiniach…- wzruszył ramionami.
- Ale po wszystkim znów będziemy mogli sobie zrobić dłuższą przerwę - stwierdziła czarnowłosa z dużą dozą optymizmu w głosie.

~***~

Przed pokojem czekała już na nich Gritta, która chciała wyciągnąć od nich ciekawostki ze spotkania, a później zaoferowała się pomóc paladynce w przygotowaniach, a nawet namawiała czarnowłosą, żeby pozwoliła jej uczesać włosy w zmyślną balową fryzurę. Arlo zostawił je same i udał się przebrać do swojej komnaty, w której już tylko trzymał swoje rzeczy, bo na co dzień przesiadywali i sypiali w pokoju rycerki.
W przeciwieństwie do większości kobiet, Venora szykowała się na bankiety bardzo sprawnie. Jej sukienka czekała na tą okazję na wieszaku dobrze wyprana i starannie wyprasowana.
Czarnowłosa odświeżyła się jeszcze przed jej ubraniem. Najwięcej czasu straciła przed lusterkiem, zastanawiając się jak ułożyć włosy, bo w głowie ciągle miała słowa towarzyszek, które uważały, że powinna bardziej dbać o swój wygląd, więc była bliska by zgodzić się na to co proponowała jej Gritta. Ostatecznie jednak rozczesane na mokro włosy pozostawiła luźno opadające na ramiona, a kosmyk zwykle wpadający jej na oczy został poskromiony prostą srebrną spinką.
- Ładniej byłoby ci w koku- westchnęła Harfiarka, rozkładając ręce nad upartą przyjaciółką.
- Może, ale nikt by mnie nie poznał i jeszcze by mnie wyprosili z sali - ucięła jej starania paladynka.
W końcu Venora gotowa i w towarzystwie czarodzieja, który również wyszykował się w odświętne szaty, wyszli kierując się do wielkiej sali gdzie miała się odbyć obiadokolacja.

Panna Oakenfold znała te klimaty odrobinę. Wiedziała czego może się spodziewać, tym bardziej że była naocznym świadkiem żmudnych i wielogodzinnych przygotowań do tego dnia. Służba w zamczysku dwoiła się i troiła by dostosować wszystko do królewskich gości. Komnata, w której odbywała się kolacja była długa na trzydzieści metrów i szeroka na piętnaście, a linię środka wyznaczały kamienne kolumny przyozdobione gobelinami.
Stoły poukładano tak że przypominały dwie linie biegnące przez długość komnaty, zaś na zachodnim jej krańcu znajdował się jeden, prostopadle ułożony do reszty stół za którym siedziała regentka i jej najważniejsi doradcy. Po prawicy Alusair miejsce zajmowała wysoka i szczupła kobieta.
-Caladnei…- syknął Arlo na widok niezbyt kontaktowej czarodziejki i doradczyni regentki. Venora słyszała o niej i już nawet raz ją widziała podczas któregoś z postoi. Wiedziała, że jest wnuczką poprzedniego głównego nadwornego maga i podobnie jak Arlo pochodziła z Calimshanu.

 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn

Ostatnio edytowane przez Mag : 08-09-2018 o 23:08.
Mag jest offline  
Stary 09-09-2018, 11:02   #619
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Goście wieczerzy powoli zajmowali swoje miejsca, tłumnie przybywając do komnaty. Nawet Dundein założył swoje reprezentacyjne szaty kapłana Moradina, a brodę splótł w gruby warkocz zakończony srebrną klamrą.
Kilku grajków w umilało czas gościom grając spokojną melodię na skrzypcach, lutni i flecie, zajmując miejsce na jednym z kilku balkonów nad głowami wszystkich. Służba po raz kolejny dwoiła się i troiła przeciskając się pomiędzy stolikami i krzesłami, z których każde było przyozdobione specjalną matą ozdobną. Na stołach znalazła się szeroka gama różnorodnych dań: ryb, pieczystego, dziczyzny, oraz wołowiny. Były owoce z najlepszych sadów Cormyru oraz te sprowadzone z Lśniącego Południa. Uczta na cześć regentki opróżniła również piwnice Twierdzy Wysoki Róg z zapasów win i innego rodzaju trunków.
Venora, Arlo i Gritta dołączyli do Dundeina, który skrzętnie pilnował zajętych dla nich miejsc. Po drugiej stronie stołu siedziała Agness, która specjalnie na tę okazję założyła jedną z nielicznych sukni. Purpurowa (bo pasuje do klimatu uroczystości jak uznała ex kultystka) i przewiewna o bufoniastych rękawach nawet ładnie się prezentowała na wytatuowanym ciele Agness. Jej kształtne, duże piersi odznaczały się pomiędzy fałdami materiału, przyciągając wzrok kilku mężczyzn z otoczenia.


-A gdzie Segrid?- spytał Arlo, na co Dundein jedynie wzruszył ramionami.
-Stwierdziła, że takie bale nie są dla niej i że zostanie w izbie.- wyjaśnił Moradinita.
- Nawet ją rozumiem... - westchnęła paladynka, która nie mogła sobie pozwolić na nie pojawienie się na tej uroczystości. Ale sama przed sobą musiała przyznać, że już tak bardzo nie przeszkadzały jej te imprezy. Zapewne towarzystwo maga uczyniło je znacznie przyjemniejszymi dla niej. Zajęła miejsce przy stole i dopiero teraz zauważyła, że przez spieranie się z Grittą zapomniała założyć pas z mieczem. Odrobinę przez to czuła się niekomfortowo.
- Pamiętajcie pilnować się z piciem - pouczyła ich, patrząc przede wszystkim na Dundeina. - I zachowywać się godnie - te słowa już były głównie skierowane do Agness. - Przynajmniej w towarzystwie -dodała by akolitka Tempusa nie uznała, że Venora całkiem stoi jej na drodze do szczęścia. - Powiedziałabym, że od jutra dopiero zacznie się ciężka orka, ale po tym co przeszliśmy w ostatnich dniach... Miejmy nadzieję, że będzie nam już z górki - stwierdziła z optymizmem. Ogólnie przez ostatnie dni panna Oakenfold wykazywała się sporą dozą pozytywnego myślenia.

Czas płynął przyjemnie. Sąsiedzi ze stołów obok nie byli nachalni, ani męczący, a potrawy przygotowane na uroczystość bardzo smaczne. Kiedy większość gości zjadła główny posiłek, lord Marduck wzniósł toast za zdrowie króla i regentki oraz za pomyślność wyprawy. Każdy w komnacie podniósł puchar z winem czy też innym trunkiem i upił zawartość. Potem już było tylko lepiej. Goście ośmieleni alkoholem rozmawiali coraz głośniej, nie kryjąc dobrych nastrojów i bojowego nastawienia wobec hordy orków czekającej gdzieś w górach. Skromna orkiestra czując zmianę klimatu również zaczęła przygrywać coś bardziej skocznego i wyrazistego.
Ku zdziwieniu Venory, tego wieczoru wiele osób podeszło by pogratulować jej dobrej passy i wielu zwycięstw nad mrocznymi siłami. Kilku rycerzy skupiło uwagę na Dundeinie dyskutując z nim o zawziętości krasnoludów oraz braku zaangażowania elfów w walkę ze złem. No i oczywiście Agness, zalotnie uśmiechająca się do kilku młodych sierżantów, zerkających jej w dekolt podczas krótkich wymian zdań. Jedynie twarz Alusair Obarskyr pozostawała niezmienna i niewzruszona, jakby w ogóle jej tutaj nie było.
Venorze przyjemnie było słuchać pochwały i uznanie. Zasłużyła na nie wraz z towarzyszami, a kosztowało ich to tytaniczny wysiłek. Panna Oakenfold zerkała w kierunku władczyni, gdy akurat nikt jej nie zagadywał. Na tyle na ile udało jej się poznać Regentkę, widząc ją teraz taką zamyśloną, jakby chcącą być zupełnie w innym miejscu niż się znajdowała, Venora współczuła jej. Już jej wyznanie z samego początku, o fałszywych uśmiechach szlachciców i niewielu zaufanych osobach, dały rycerce dużo do myślenia o tym jak trudno było pełnić rolę władcy. Paladynkę korciło by podejść do niej i porozmawiać, spróbować poprawić jej nastrój. Ale chyba nie było sposobu by rozmową ulżyć ciężarowi odpowiedzialności jaki miała na barkach Alusair.

- Pewnie nie przystoi podejść do regentki na pogaduchy? - szepnęła Venora do Arla, gdy akurat nikt przy nich nie stał. Na tej uroczystości mag i paladynka nie kryli się z tym, że są parą, pozwalając sobie na publiczne okazywanie drobnych czułości.
-Cóż. Nie wiem, jaki ma nastrój. Ale podejrzewam, że jest znudzona i poirytowana, więc ewentualne pogaduchy mogą nie należeć do przyjemnych.- odrzekł Arlo, zerkając ukradkiem na Alusair.
- Fakt, to mogłoby być ryzykowne - przyznała mu rację, a jej zapał by to zrobił znacznie się ostudził. - Zdaje się, że już tylko wyczekuje jutra. Ciekawe czy dostaniemy zaproszenie na poranną naradę - zastanowiła się, obejmując mocniej ramię blondyna. - Chodź bardziej mnie ciekawi jaką rolę w nadchodzącej walce nam przypisze
-Venoro, moje miejsce jest wśród reszty bojowych magów…- zaczął delikatnie. -Wiem, że pewnie będziesz się martwić ale jeśli wyda rozkaz, to będziemy zmuszeni walczyć osobno.- Arlo uświadomił ukochaną.
Panna Oakenfold spojrzała na niego i na jej twarzy wyraźnie było widać, że dopiero teraz sobie to uświadomiła. Przez te tygodnie tak bardzo przywykła do jego obecności, że już za coś oczywistego zaczęła przyjmować to, że będzie przy niej.
- No tak... - mruknęła nie wiedząc jak inaczej to skomentować. - Może nawet tak będzie lepiej... - dodała bez przekonania. - W końcu walka w pierwszej linii nie jest dobra dla kogoś kto na bitwę ubiera sukienkę - stwierdziła w końcu, siląc się na żartobliwy ton.

Arlo spiorunował ją wzrokiem, uniósł brew i po chwili sam się uśmiechnął.
-Skoro kobieta nosi zbroję i miecz, na mnie spada obowiązek zakładania sukni.- syknął pod nosem. -Na szczęście będziesz miała przy sobie resztę kompanii.- dodał, zerkając kątem oka na Dundeina i Grittę, którzy coraz intensywniej kłócili się na temat Wojny o brodę.
-Po za tym będzie z tobą Segrid, a to chyba najpewniejszy element tej drużyny, poza tobą i facetem w sukni.- dodał z przekąsem.
- Ale bardzo dobrze leży na tobie ta sukienka - odparła rycerka pocieszającym tonem, wyszczerzając się w uśmiechu. - Z resztą... Jeszcze nic nie jest przesądzone. W końcu wyjątkowo dobrze szła nam współpraca - uznała, wracając do optymistycznego tonu. - Zastanawia mnie czy zdecydują się na uszkodzenie podstawy równiny i zawalenie jej - dodała. - Eh, cieszę się, że to nie do mnie należy decydowanie co robić
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 09-09-2018, 21:00   #620
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
~***~

Ku zdziwieniu paladynki, czas na uroczystości mijał bardzo szybko. w tym czasie przedstawiło jej się tyle osób, że nie sposób jej było każdego spamiętać. Towarzystwo robiło się coraz bardziej pijane co przejawiało się między innymi w tym, że więcej chętnych znajdowało się do tańczenia do muzyki. Nawet Venora nie oponowała, gdy Arlo zaproponował rozruszanie się. Ponownie to blondyn prowadził w tańcu, ale już tym razem czuła się całkiem swobodnie w jego objęciach i to pomimo tego, że trzymał się bardzo blisko niej. Panna Oakenfold zupełnie nie przejmowała się, że zgubi rytm i jakoś tak bardziej naturalnie jej to teraz wychodziło. Venora była bliska stwierdzenia, że nawet jej się podoba taka forma rozrywki.

Uczta ciągnęła się do nocy, a wtedy dopiero pierwsze osoby zaczęły opuszczać salę. Paladynka bawiła się jednak tak dobrze, że tego nie zauważyła i dopiero oficjalne opuszczenie sali przez Regentkę, było dla niej jasnym sygnałem, że trzeba pójść za jej przykładem, bo kolejny dzień zapewne nie miał należeć do łatwych. Wrócili więc z Arlem do stołu tylko po to by ugasić pragnienie, a następnie ruszyli do wyjścia. Korytarze wiodące do ich komnat były przyjemnie chłodne dla rozgrzanej tańcem pary. Upojona na wesoło Venora szła wtulona w ramię Arla, ciesząc się, że w końcu będą tylko we dwoje. Mag wyraźnie podzielał jej zniecierpliwienie, dlatego gdy znaleźli się w pustej części korytarzy, coraz częściej przystawali by chwilę poświęcić na czułe pocałunki.
Wreszcie udało im się dotrzeć do ich komnaty sypialnej. Arlo chwilę przeszukiwał kieszenie w poszukiwaniu klucza, aż w końcu Venora się zorientowała, że sama go ma przy sobie. Czarnowłosa, chichocząc pod nosem, że nie może trafić w dziurkę zamka, oddała klucz mocno zniecierpliwionemu magowi. Jemu już udało się otworzyć zamek i wciągnął Venorę do komnaty, zatrzaskując za nimi drzwi. W środku było zimno i ciemno z braku ognia w kominku. Lecz im zupełnie to nie przeszkadzało.

Czarodziej naparł na Venorę, przyciskając ją do ściany swoim ciałem. Jednocześnie całował ją i wędrował dłońmi po jej ramionach, talii i piersiach. Paladynka sięgnęła rękami do jego twarzy, otulając dłońmi jego policzki. Widząc ogrom pożądania jaki płonął w spojrzeniu jej ukochanego, uśmiechała się z satysfakcją, nie mogąc się już doczekać tego co miało się zaraz wydarzyć. Mężczyzna sięgnął niżej, podwijając jej sukienkę, aż w dłonie ujął jej pośladki. Venora objęła go rękami za szyję i wraz z tym jak nieco uniósł ją i bardziej przycisnął do ściany, owinęła go udami w pasie. Ta pozycja wymagała od niego nie lada siły w nogach, ale po ostatnim dekadniu panna Oakenfold nawet trochę nie wątpiła w wytrzymałość swojego ukochanego. Chwilę tak ocierali się o siebie, całując i szepcząc czułe słówka. Venora czuła jak podniecenie gotuje się w niej, chcąc więcej. Arlo w końcu sięgnął jedną ręką do paska swoich spodni, ale wypity alkohol mocno utrudniał mu utrzymanie pionu w takiej pozycji. Venora cicho się roześmiała i gdy znów stała na nogach po tym jak ją puścił, złapała go za ramię i pociągnęła do łóżka, które w przeciwieństwie do maga, sama dobrze widziała pomimo ciemności.

Popchnęła Arla na siennik i gdy położył się na plecach, usiadła na nim okrakiem, pochyliła się nad nim i wróciła do całowania go. Wspólnie zaczęli się rozbierać z wyjściowych szat i nie szczególnie delikatnie to robili.
- To moja jedyna sukienka... - mruknęła z rozbawieniem Venora, komentując niecierpliwe ruchy blondyna. Ten ani trochę nie przejął się jej uwagą, a nawet przyśpieszył swoje ruchy, bo jej udało się pozbawić go spodni i w dłoniach masowała już jego męskość.
- Po powrocie kupię ci ich choćby tuzin - szepnął, ponaglając ją do rozebrania się. Ale nagle zrzucił ją z siebie na łóżko i pochylił się nad nią. Nie wytrwali do końca wyzbywania się garderoby i gdy bielizna Venory wylądowała wreszcie w kącie pokoju wraz ze spodniami Arla, mag podwinął jej sukienkę wreszcie ją posiadł, energicznie w nią wchodząc. Górna część jej sukienki, po rozsupłaniu części troczków na plecach, opadła, odsłaniając jej krągłe piersi, którym blondyn niezwłocznie poświęcił część swojej uwagi. Kochali się długo, zaspokajając głód bliskości i dając upust gorącemu pożądaniu. Jak zawsze Arlo wykazywał się jako doskonały kochanek, za to Venora już całkiem swobodnie okazywała mu co jej się podoba i na co ma ochotę.

Po wszystkim, cali spoceni opadli obok siebie na sienniku i łapali oddech. Byli tak zmęczeni, że nie byli w stanie od razu zasnąć. Zaspokojona i szczęśliwa Venora przeciągnęła się i wtuliła w gorącego mężczyznę.
- Gdy pokonamy już orki i to wszystko się skończy - mruknęła mając na myśli bitwę o odzyskanie twierdzy. - To w drodze powrotnej do stolicy, zboczę nieco z trasy wojsk żeby spotkać się z moją rodziną. Chcę, żebyś mi wtedy towarzyszył - powiedziała całkiem poważnym tonem.
-Dobrze, jestem gotów poznać twoją rodzinę…- wyszeptał, ciężko dysząc. Czarodziej przetoczył się na bok, objął ukochaną w pasie, położył głowę na jej barku i usnął w kilka chwil.
Paladynka przytuliła policzek do głowy ukochanego i głaszcząc dłonią delikatnie po jego włosach, napawała się tymi ostatnimi chwilami błogiego spokoju.

14 dzień Gnicia. Twierdza Wysoki Róg.


Krople deszczu stukające w parapet za oknem zbudziły Venorę z głębokiego snu. Rycerka przetarła dłonią twarz i odgarnęła kosmyk włosów ze skroni, po czym doszło do niej, że Arla nie ma w komnacie. Zdziwiła się, bo nawet nie usłyszała jak wychodzi z łoża. Było już po świcie, ale ranek był jeszcze wczesny. Venora spojrzała do okna. Kapryśna, jesienna pogoda nie wprawiała w pozytywny nastrój.
Był to pierwszy poranek od dłuższego czasu kiedy maga nie było przy niej i teraz przez to czuła się wyjątkowo osamotniona. Zaspana nie potrafiła znaleźć wytłumaczenia, dlaczego wstając nie obudził jej, by chociaż powiedzieć, że wychodzi. Powoli podniosła się, otulając się kołdrą. Chwilę tak siedziała budząc się, a kiedy była już dość świadoma, wstała z łóżka i podeszła do okna by przez nie wyjrzeć.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:35.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172