Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-09-2018, 19:27   #132
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
- Oleg zdecydowanie lepiej sobie poradzi z tymi śladami. - przytaknął Galeb.

Runiarzowi została oddana w pewien sposób do dyspozycji kadra dowódcza. Sierżant nie powiedział co sam będzie robić, ale widząc, że zajmuje się gołębiami można było zakładać pomoc przy rozbijaniu obozowiska. Na Detlefie zaś po prostu można było polegać.

Krasnolud jeszcze podszedł do Berta zanim ten poszedł ze s i zapytał.

- Coś tam przebąkiwali, że byliście tu wcześniej i że łaziłeś po tych wzgórzach. - mruknął do niziołka - Widziałeś może jakieś dobre miejsce na postój w najbliższej okolicy? Zagłębienie, kawałek płaskiego terenu lub coś?

Zawsze warto było korzystać z wiedzy innych, lecz ostatecznie Galeb pozostawił kwestię wybrania miejsca swojemu osądowi, na podstawie tego co wiedział Bert i tego co widział w okolicy.

Ostatecznie wybrał wgłębienie we wzgórzu, dzięki któremu śpiący byliby osłonięci z trzech stron przed wiatrem i niepożądanym wzrokiem.

- Zaprowadzimy tam zwierzęta. - wskazał palcem miejsce - Zajmę się wykopaniem dołu, przygotowaniem paleniska i rozpaleniem ogniska. Detlef, Von Grunnenberg. Uprzątniecie teren obozowiska z badyli, kamulców i śmiecia, a potem rozładujcie bagaże ze zwierząt i je oporządźcie. Jakby z którymś były problemy, to niech sierżant się zmieni z Leo, widziałem, że sobie nieźle z nimi radzi.

- Ja tu dowodzę a jak pamiętam zostałeś oddelegowany pod moją komendę. Więc następnym razem zastanów się nim to uczynisz. - burknął Gustaw, ale nie bawił się w dalsze upominanie krasnoluda i robił swoje.

Krasnolud też nie miał zamiaru z dyskutować. Kilof który wyjął z juków tylko podkreślił jego stanowisko. Gdy sierżant i kapral omiatali teren i przerzucali pakunki on zaczął coś odmierzać. W końcu wbił kilof pod ścianą kotlinki. Rył w ziemi kopiąc dwa zagłębienia. Rył, dłubał, wybierał i czarował nad tymi dołkami, ale w końcu odsłonił swoje dzieło. Prymitywny, ale skuteczny piecyk.



Ułożył patyki przywiane przez wiatr, zeschłą trawę, troszkę szczap i hubkę, które podpalił krzesiwem. Potem dołożył trochę drewien, aby się chociaż tliły w oczekiwaniu na powrót patrolu z chrustem. Doświadczenia z błądzenia po terytorium Króla Kazadora na coś się przydały.

Krasnolud obszedł swoje dzieło z bliska i daleka, aby zobaczyć czy jego rozwiązanie się sprawdza. Dodał parę poprawek. Wolałby mieć do dyspozycji glinę i wodę, wtedy mógłby po prostu zrobić normalny piec, ale i tak to miało być rozwiązanie na jeden nocleg.
A to był dopiero początek roboty. Trzeba było jeszcze założyć potykacz, rozbić namioty, rozścielić posłania.
Galeb czuł się jak ryba w wodzie... tworzenie... było jego żywiołem.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 05-09-2018 o 21:53.
Stalowy jest offline