Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-09-2018, 11:14   #131
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Gustaw przysiadł na małym głaziku. Był zmęczony. Jakoś dzisiejszego dnia nie miał ochoty dalej wędrować i dobrze się złożyło, że i tak była pora postoju.
- Galebie. Dobrze prawisz i weź kogoś i działajcie.- Zgodził się z khazadem po czym zwrócił się do Olega, który już rozmawiał z kowalem.
- Zanim zaczniesz chlać czy palić idź i zrób jak prawisz. Tylko jak coś będzie nie tak to przyłaź tu a nie czaj się bez wieści dla nas.- Dorzucił rozkaz.
- Galebie czy z Detlefem zabezpieczycie ekwipunek i pomożecie w organizacji bezpieczeństwa obozu?- Wskazał na skrzynie na koniach.
- Diuk z Leo zajmijcie się wartami a Loftus niech sprawdzi czy nie grozi nam jakieś inne zagrożenie.- Sierżant wydał szereg poleceń Ostatnim i sam zajął się przygotowaniem obozowiska.
- Bert. Rozejrzysz się po okolicy czy nie ma ukrytych niespodzianek i zobaczy czy chrust znajdziesz. Weź Waltera do pomocy.- Wydał ostatni rozkaz i podszedł do klatek z gołębiami. Wyjął trochę ziarna i nakarmił je i napoił.
Następnie zaczął z reszta przygotowywać obozowisko.

Gdy usiedli przy posiłku Gustaw zaczął.
- Proponuję zostawić nieudolne ślady na wschód a sami przy rzece z zatartymi śladami. Do tego zadania Olega z Loftusem bym wyznaczył a Galeb z Bertem by zacierali nasze ślady.- Zaproponował i ugryzł kawałek chleba.
 

Ostatnio edytowane przez Hakon : 05-09-2018 o 11:36.
Hakon jest offline  
Stary 05-09-2018, 19:27   #132
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
- Oleg zdecydowanie lepiej sobie poradzi z tymi śladami. - przytaknął Galeb.

Runiarzowi została oddana w pewien sposób do dyspozycji kadra dowódcza. Sierżant nie powiedział co sam będzie robić, ale widząc, że zajmuje się gołębiami można było zakładać pomoc przy rozbijaniu obozowiska. Na Detlefie zaś po prostu można było polegać.

Krasnolud jeszcze podszedł do Berta zanim ten poszedł ze s i zapytał.

- Coś tam przebąkiwali, że byliście tu wcześniej i że łaziłeś po tych wzgórzach. - mruknął do niziołka - Widziałeś może jakieś dobre miejsce na postój w najbliższej okolicy? Zagłębienie, kawałek płaskiego terenu lub coś?

Zawsze warto było korzystać z wiedzy innych, lecz ostatecznie Galeb pozostawił kwestię wybrania miejsca swojemu osądowi, na podstawie tego co wiedział Bert i tego co widział w okolicy.

Ostatecznie wybrał wgłębienie we wzgórzu, dzięki któremu śpiący byliby osłonięci z trzech stron przed wiatrem i niepożądanym wzrokiem.

- Zaprowadzimy tam zwierzęta. - wskazał palcem miejsce - Zajmę się wykopaniem dołu, przygotowaniem paleniska i rozpaleniem ogniska. Detlef, Von Grunnenberg. Uprzątniecie teren obozowiska z badyli, kamulców i śmiecia, a potem rozładujcie bagaże ze zwierząt i je oporządźcie. Jakby z którymś były problemy, to niech sierżant się zmieni z Leo, widziałem, że sobie nieźle z nimi radzi.

- Ja tu dowodzę a jak pamiętam zostałeś oddelegowany pod moją komendę. Więc następnym razem zastanów się nim to uczynisz. - burknął Gustaw, ale nie bawił się w dalsze upominanie krasnoluda i robił swoje.

Krasnolud też nie miał zamiaru z dyskutować. Kilof który wyjął z juków tylko podkreślił jego stanowisko. Gdy sierżant i kapral omiatali teren i przerzucali pakunki on zaczął coś odmierzać. W końcu wbił kilof pod ścianą kotlinki. Rył w ziemi kopiąc dwa zagłębienia. Rył, dłubał, wybierał i czarował nad tymi dołkami, ale w końcu odsłonił swoje dzieło. Prymitywny, ale skuteczny piecyk.



Ułożył patyki przywiane przez wiatr, zeschłą trawę, troszkę szczap i hubkę, które podpalił krzesiwem. Potem dołożył trochę drewien, aby się chociaż tliły w oczekiwaniu na powrót patrolu z chrustem. Doświadczenia z błądzenia po terytorium Króla Kazadora na coś się przydały.

Krasnolud obszedł swoje dzieło z bliska i daleka, aby zobaczyć czy jego rozwiązanie się sprawdza. Dodał parę poprawek. Wolałby mieć do dyspozycji glinę i wodę, wtedy mógłby po prostu zrobić normalny piec, ale i tak to miało być rozwiązanie na jeden nocleg.
A to był dopiero początek roboty. Trzeba było jeszcze założyć potykacz, rozbić namioty, rozścielić posłania.
Galeb czuł się jak ryba w wodzie... tworzenie... było jego żywiołem.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 05-09-2018 o 21:53.
Stalowy jest offline  
Stary 06-09-2018, 00:45   #133
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Diuk zarzucił halabardę na ramię i spokojnym spacerowym tempem zaczął obchodzić teren obozowiska. Topher obserwował okolicę daleką i bliską. Nasłuchiwał dzwięków, sączył zapachy. Dla niewprawnego oka, wyglądał jak turysta na wycieczce, ale Karl cały czas był czujny. Graniczni, zombie, zwierzoludzie. Chuj jeden wie co czyha w krzakach.
 
__________________
Man-o'-War Część I
Baird jest offline  
Stary 06-09-2018, 01:08   #134
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Akolitka z zainteresowaniem oglądnęła szpilkę, którą natychmiast wpieła w szatę. Nie wiedziała dlaczego się modliła. Zapewne z tego samego powodu, z jakiego ludzie klękają przed Bogami w obliczu wielkich tragedii i przerażających wieści. Nie ma wtedy dla nich znaczenia do kogo się modlą i co dostaną. Ludzki odruch, nagrodzony łaską jak jej się wydawało.

Jak tylko przyzwyczaiła się do nowych warunków zaczęła dostrzegać, że o ile jej wiara i wiedza się rozwijają to jej droga zatoczyła koło. Była już tutaj. Estalijski mędrzec Heraklites mówił, że nie da się wejść dwa razy do tej samej rzeki. Leonor nie zwykła się sprzeczać z mędrcami, jeśli byli z Estalii, ale na własne oczy mogła stwierdzić, że czterokrotne wejście do różnych rzek może zaprowadzić cię na te same wzgórza. Było tego trochę za dużo i najpierw poczęstowała Gustawa pytaniem: “Dokąd właściwie my idziemy?”, a potem z właściwym sobie uporem maniaka domagała się pokazania mapy, albo chociaż narysowania wszystkiego na kawałku czystej ziemi.

Na koniec załamała ręce i uznała, że modlenie się za źle pogrzebanych zmarłych jest dobrym pomysłem, ale jeszcze lepszym byłoby modlenie się za nich samych. Tutaj Najwspanialsza mogłaby mieć wielkie pole do popisu. Planu nie mieli wszak żadnego, albo mieli ich tuzin.

Naburmuszona podążyła za resztą, a potem gdy tylko miała wolną chwilę przeszukała okolicę i rozłożyła na noc wnyki. Na koniec w najciemniejszym kącie obozowiska rozłożyła niewielki namiot i owinąwszy się ciepłym kocem ustaliła z Diukiem plan wart. Odbębniwszy swoją, nieustannie w złym humorze zasnęła.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 06-09-2018, 19:48   #135
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Bert był niepocieszony, ostatnio chyba podpadł dowódcy. Nie posłano go na przód, chociaż ostatnio prowadził zwiad w tej okolicy. Wszyscy też zapomnieli że jest młodszym sierżantem i traktowali ciut tylko lepiej niż szeregowca. Dopiero Galeb zainteresował się jego doświadczeniem, co poprawiło humor niziołkowi.
- Jest kilka takich miejsc tutaj, ale najbliższe będzie to - Bert wskazał palcem na dwa szeregi skał, była to trójkątna niecka.

Potem zgodnie z rozkazem Bert ruszył z Walterem na zbieranie chrustu. Dziwnie zainteresował się kamiennym kręgiem, który widać było z daleka, a nóż w tej okolicy znajdzie się kilka suchych gałęzi.
 
Komtur jest offline  
Stary 07-09-2018, 15:41   #136
 
Ismerus's Avatar
 
Reputacja: 1 Ismerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputację
-No już, stój spokojnie- powiedział Walter, zaprowadziwszy zwierzę we wskazane miejsce.
Później, po zostawieniu swego łuku w bazie, ruszył za Bertem na poszukiwanie chrustu. Co chwila schylał się, biorąc ze sobą kilka gałęzi. Szedł za niziołkiem, nie patrząc zbytnio w jakim idą kierunku...
 
Ismerus jest offline  
Stary 07-09-2018, 20:45   #137
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
W czasie marszu przez rejon, w którym toczyli wcześniej walki z Granicznymi, a teraz niepodzielnie panował trupi zaduch Detlef był bardziej milczący i ponury, niż zwykle. Zdawało się, że brodacz rozmyśla nad jakimś problemem i wyniki owych przemyśleń wcale a wcale mu się nie podobają. Krasnolud nie był jednak na tyle zamyślony, aby nie zauważyć, że część oddziału nie zniosła najlepiej świadomości, że gdzieś w pobliżu zalegają nie pochowane ciała kilku setek najemników z Księstw Granicznych i żołnierzy broniących Wissenlandu. Co poniektórym twarze naszły taką zielenią, że mało brakowało, a wrodzona niechęć kazałaby mu przywalić w łeb obuchem. A potem poprawić raz i drugi. Cóż poradzić, jak ma się alergię na wszystko, co zielone.

Nastroje pogorszyły się jeszcze bardziej, gdy moczymorda zaraportował ślady kanibali widoczne na ludzkich szczątkach. Co prawda Detlef wcale nie był pewien, czy słowa tego łapserdaka mają cokolwiek wspólnego z rzeczywistością, czy też przeżarty okowitą i oparami zielska łeb szeregowego Frietza podsuwa mu wizje będące odbiciem jego wyniszczonego nałogiem umysłu. Nie ulegało wątpliwości, że Oleg nagrabił sobie u brodacza, a ten, jak przystało na krasnoluda, nie miał w zwyczaju szybko zapominać o urazie.

Gdy dzień miał się ku końcowi zarządzono przygotowanie obozowska. Sierżant, jak zwykle swoim zwyczajem zaskakując rozmówcę tak, że ten nie wiedział nawet jak odpowiedzieć, zapytał Galeba, czy aby z Detlefem nie zabezpieczą ładunku i nie zadbają o bezpieczeństwo obozu, choć chwilę wcześniej zgodził się, aby kowal run ruszył ich śladem i pozacierał ślady. Nie zamierzał jednak dyskutować, więc podszedł do czworonożnych bydląt i rozwiązując sznury mocujące pakunki po kolei pozdejmował je z ich grzbietów. Być może nawet któryś zwierz był mu za to wdzięczny, ale Detlef głęboko w rzyci miał przyglądanie się wyszczerzonym i paskudnie żółtym końskim zębiskom, stąd dokończył robotę i czym prędzej oddalił się od śmierdzących stajnią poczwar.

Same toboły zostawił na ziemi - w końcu każdy znajdzie swój i się nim zajmie, a te wspólne mogą leżeć tam, gdzie leżą - przecież nigdzie sobie stąd nie pójdą, co nie?

W międzyczasie przez chwilę rozgorzała dyskusja o zacieraniu śladów, podrzucaniu fałszywych tropów i szukania miejsc dobrych do obrony. Tym razem, zgodnie z wcześniejszym postanowieniem, postanowił nie wtrącać się i nie sugerować, że nawet nie wiedzą, czy ktoś idzie ich śladem, a będą tracić czas na jego zacieranie. Na swój użytek wykoncypował, że jutro ruszą dalej i ponownie zostawią wyraźny ślad - przynajmniej tak sugerowały wypowiedzi tych, którzy wydawali znać się choć trochę na temacie. Natomiast pomysł dalszej drogi z ogonem maskującym ich ślady był doprawdy przedni - tempo marszu spadnie jeszcze o połowę, dogoni ich nawet grobi bez nóg i każdy większy ślimak, więc już lepiej byłoby po prostu wrócić do Nuln i dać się powiesić za niewykonanie rozkazu. Bliski był zaproponowania, że weźmie te pierdolone szkapy i poprowadzi gdzieś w pizdu na południe, a gdy ewentualna pogoń pójdzie za nim, to reszta będzie chociaż miała cień szansy na wykonanie zadania. Bez tej całej jebanej stajni i dorosłych chłopów obwieszonych ekwipunkiem niczym obwoźni handlarze starzyzną, stękających przy każdym pierdolonym kroku.

Thorvaldsson był bliski wybuchu, ale opanował narastające wzburzenie i poszedł poćwiczyć rzuty toporkami do celu. Dobrze naostrzone, wąskie i wyważone ostrza wchodziły w na wpół przegniły pniak zwalonego drzewa naprawdę głęboko, a zacięta mina brodacza odstraszała potencjalnych natrętów.

Gdy się zmęczył, wrócił bliżej paleniska, dopytał o plan wart, które mieli ustalić Leo z Diukiem, po czym rozbił namiot i wpełzł do niego nie gadając już z nikim. Zasypiał z głową na płaszczu przykrywającym jego skrzynkę z ładunkami, naładowanym samopałem i toporem gotowym do użycia. Miał też pod ręką dwie niespodzianki w postaci ładunku zapalającego i przeciwpiechotnego, tak na wszelki wypadek. Choć dotąd nie spotkali tutaj żadnego zagrożenia, spał w skórzni i w butach. Te ostatnie, wykonane naprawdę porządnie, były tak wygodne, że szybko zapomniał o żalu po swojej poprzedniej parze buciorów.

Wkurwiony na wszystko i wszystkich zasnął niemal od razu.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 08-09-2018, 14:09   #138
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
- Bez urazy, ale na co mnie czarodziej przy zacieraniu śladów? Będzie mi tylko przeszkadzał i jeszcze będę musiał po nim posprzątać na końcu. - Oleg starał się mówić na tyle cicho, by wspomniany czarodziej nie usłyszał jego słów. Nawet jeśli jako osoba nie wadziła Frietzowi to nadal był czarodziejem, a takim wie to każdy, nie wolno ufać bo to nie wiadomo co może się z nimi dziać.
Prawda jest taka, że Oleg pojęcie o magii miał żadne, ale wolał podziwiać magiczne sztuczki z pewnej odległości.

- Zatrę ślady do momentu w którym zbliżyliśmy się do rzeki i spróbuje je spreparować. Raczej nikt nie nabierze się, że ją przekroczyliśmy, ale może pomyśli, że w wodzie planowaliśmy zerwać trop za nami i się pogubi.
- Będę stukał w menażki jakbym już po ciemku musiał wracać. - Powiedział głośniej, by wszyscy słyszeli. - Nie podziurawcie mnie bełtami jeśli łaska, to może jak coś dobrego przyniosę to się podzielę.

Co prawda zapadał zmierzch, ale podczas zacierania tropu można wpaść przypadkiem, na dość obfite o tej porze roku, surowce. Oleg planował zebrać wszystko, co ma jakąkolwiek wartość zielarską lub kulinarną, ale nie skupiać się na poszukiwaniach. Posiadany zapas ziela dawał mu wewnętrzny spokój i pozwalał skupić się na ważniejszych rzeczach.
 

Ostatnio edytowane przez Morel : 08-09-2018 o 14:20.
Morel jest offline  
Stary 08-09-2018, 16:22   #139
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Loftus nie musiał zajmować się kucem i był z tego powodu względnie zadowolony. W przeciwieństwie do wcześniejszego dnia, nie narzekał też na ból nóg. W przeciwieństwie do reszty nie maszerował całego dnia, a jechał wierzchem na koniu utkanym z cieni. Rumak był niczym smoła, cały czarny. Choć nie chwila, w przypadku konia mówi się chyba, że jest kary. Tak czy inaczej Lofrus pozostał z tyłu i co jakiś czas oglądał się za siebie spoglądając przez lunetę.
Ostrzeżenie Olega było dość nieprzyjemne, ale Loftus nie skomentował tego w żaden sposób. Nawet bez wojennej zadymki zdążało się słyszeć o aktach kanibalizmu. Przy panujących okolicznościach nadal może nie jest to normalne, ale też nie całkiem zaskakujące. Choć czym innym jest słyszeć o takich rzeczach, a czym innym widzieć jej ślady. Mag zrobił się bardziej spięty i taki już pozostał aż do rozbicia obozowiska. Szczególnie, że pozostawili wyraźne ślady. Szary czarodziej dołączył do obozowiska, wysłuchał tam polecenia dowódcy i jak pierwszą część jeszcze zrozumiał, tak kolejnej nie załapał. Jakie nieudolne ślady na wschód? I co sami przy rzece. Może to jakiś sekretny język zwiadowców. W tej kwestii zdał się więc na Olega, jeśli go zawoła, to mu udzieli potrzebnego wsparcia. Sam chwilowo skupił się na obserwacji okolicy przez lunetę oraz skupił się na otaczających go wiatrach magii. Bał się, że jeśli zbyt długo będzie spoglądał wiedźmim wzrokiem, to potem nawiedzą go jakieś koszmary czy zwidy i inne wizje, ale nie czuł się tutaj komfortowo.
- Gustawie, pojedyncze warty to zbyt mało. Można by mnie też zbudzić przy zmianie wart. Zerknę wtedy na otaczające nas wiatry, wywołam w oddali złudzenie przypominające stukot kopyt, rżenie kucy, albo wycie wilka. Jeśli coś, ktoś będzie w okolicy, to może pójdzie za odgłosem, albo się spłoszy.

O ile Oleg nie zagadał go w kwestii wschodu, czy rzeki , to Ritter pomógł przy rozbijaniu obozowiska, posilił się i schronił w namiocie. Chwilowo chciał odpocząć od knucia, tworzenia raportów i rzucania czarów. Natomiast rankiem przed samym wyruszeniem w drogę zamierzał rzucić czar błędne ogniki. Punkty świetlne miały pojawić się jak najdalej od maga i ruszyć prostopadle w stosunku do ich planowanej drogi. Może ewentualny pościg pójdzie za ognikami, albo wzbudzi się jakieś dodatkowe plotki o wzgórzach.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline  
Stary 09-09-2018, 13:13   #140
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację

Dzień Pracy (Wallentag), 18 Nachgeheima 2522, przed świtem
Wzgórza nad Soll

Oleg zamienił się z Galebem i wrócił się po śladach by zatrzeć choć ich ostatni odcinek i znaleźć wodę i coś na ziołową herbatkę. To ostatnie nie sprawiło mu żadnego problemu - doliną między wzgórzami płynął strumień, a przy nim znalazł pewne zioło. Co prawda zapomniał nazwy, ale herbatka z niego była całkiem smaczna oraz, jak mu się wydawało, miała łagodnie pobudzające działanie.
Niestety, ślady zostawione przez dziewięciu ludzi i pięć zwierząt jucznych były zbyt głębokie by zdołał je zatrzeć na odcinku dłuższym niż kilkadziesiąt metrów przed zapadnięciem zmroku. Ot, akurat na tyle by zakryć te, które zrobili miedzy miejscem zatrzymania się, a miejscem na obóz znalezionym przez Galeba, który zajrzał w kierunku wskazanym przez Berta.

Galeb bowiem w tym czasie zorganizował miejsce na obóz. Kotlinka usadowiona była na południowym zboczu, a dostępu do niej broniły niemal pionowe skalne ściany. Jak stwierdził Bert, było to miejsce idealne do obrony, ale praktycznie uniemożliwiało ucieczkę. Może Walter dałby radę wspiąć się na górę w razie potrzeby. Ale inni potrzebowaliby liny, a i tak musieliby porzucić zwierzęta i część ekwipunku.

Prymitywny piecyk udał się znakomicie. Dając mało dymu pozwalał na zagotowanie wody... i niewiele więcej, jako że i tak mieli przy sobie tylko wojskowe suchary i peklowane ryby. Póki co, jedzenie takich rzeczy nie miało negatywnych objawów, ale delikatne podniebienia (i żołądki) Leonory i Gustawa pewnie za jakiś czas się zbuntują.

Sierżant wydał rozkazy, nakarmił gołębie i pomógł przy organizowaniu obozu. Nadal trzeba było rozłożyć namioty, potykacz i ustalić warty, ale z pewnością zdążą z wszystkim przed zmrokiem.

Leonora rozłożyła wnyki niedaleko obozowiska i owinąwszy się kocem, zasnęła. Obudziła się przed świtem ze złym przeczuciem.

Bert z Walterem wybrali się po chrust w pobliże zauważonego przez niziołka kamiennego kręgu. Choć nadgryzione zębem czasu kamienie były poprzechylane i gdzieniegdzie pokryte porostami, nadal dawało się zauważyć na nich jakieś, nieznane im, symbole. Walter jako bard znał opowieści o druidach, którzy budowali takie rzeczy jako miejsca krwawych rytuałów, słyszał też kiedyś, że czasem służyły też do mierzenia czasu lub obserwacji astronomicznych. Zapadający zmrok zmusił ich do powrotu.

Detlef rozładował juczne zwierzęta pozwalając im w końcu wypocząć, przygotował się na ewentualne niespodzianki trzymając pod ręką granaty gwarantujące że każdy kto obudzi go w nieprzyjemny sposób znajdzie się sam w nieprzyjemnym położeniu i choć wkurwiony, usnął niczym dziecko.

Loftus połapał się, że Oleg gada bzdury, ale nie odezwał się, pozwalając temu ostatniemu połazić po nocy w poszukiwaniu różnych ciekawych roślin. Niestety, nieobdarzony przez naturę widzeniem w ciemności zwiadowca musiał posiłkować się pochodnią, ciemną nocą dającą widoczny znak obecności z wieluset metrów. Obdarzony zmysłem wyczucia kierunku nawet nocą bez problemu potrafił wrócić do obozowiska, co prawda nic nie robiąc z tropem, ale znajdując roślinę, której liście po wysuszeniu można ewentualnie palić w fajce, wzmacniając aromat pozostałych składników których dzięki temu można było użyć mniej.

I rzeczywiście z wszystkim zdążyli - Diuk z Leo ustalił plan wart i razem z Bertem od razu zaczęli swoją, patrolując okolicę.
Minęła spokojnie, chyba żeby liczyć powrót walącego w menażkę Olega, który pobudził wszystkich niedługo po tym jak zasnęli. Podobnie minęły warty druga i trzecia. Z tą różnicą, że Oleg już nie hałasował tylko spał, jak inni.
Dopiero niedługo przed samym świtem Loftus zauważył zbliżającą się grupę istot. W jasnej, letniej nocy było widać tylko ich zarysy, ale nawet po sposobie poruszania łatwo było je zidentyfikować. Zombie. Przynajmniej setka. Magiczne sztuczki czarodzieja nie zmyliły wrogów. Wręcz przeciwnie. Wyglądało to tak, jak gdyby zombie dokładnie wiedzieli gdzie jest obóz.
Ale dzięki swojej czujności mag miał dość czasu by obudzić wszystkich i przygotować się na atak.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:22.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172