Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-09-2018, 20:56   #48
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację

Czas minął szybko na takich pogaduszkach i obie zeszły na dół powoli. Ich amant czekał na nie cierpliwie z wesołym uśmieszkiem na twarzy.
Zosia pomachała mu entuzjastycznie, trzymając pod ramię Jagodę.
- Udało ci się zdobyć jakieś kąpielówki? - Uśmiechnęła się niewinnie do chłopaka. - Poopalasz się z nami, prawda?
- Jasne… -odparł z uśmiechem Kamil.- Mam też koc oraz nieco miejscowych specjałów. Jeśli lubicie jałowcowe kiełbasy i jałowcową wódeczkę. Takie to miejscowe specjały.
- Ja mam wino. - Zosia mrugnęła do blondyna i odchyliła torbę by pokazać mu zawartość. - Ale myślę, że spokojnie możemy się napić najpierw jednego, potem drugiego.
- Zgoda…- stwierdził z uśmiechem Kamil.- To ruszamy?
- Jasne. - Zosia chwyciła mężczyznę pod ramię i ruszyła mając po jednej stronie Jagodę, a po drugiej Kamila. Zadbała o to by ramiona obojga ocierały się delikatnie o jej piersi. - Fajnie, że znalazłeś dla nas chwilkę.
- Mam akurat wolne… szczęściarz ze mnie.- Kamil oczywiście zezował co chwilę na biust obu dziewczyn, po drodze racząc ich “ciekawostkami” dotyczący wsi i jej mieszkańców. Głównie ploteczkami. Wkrótce dotarli na dość malowniczo położoną łąkę, a co najważniejsze, dobrze nasłonecznioną.
- No i ? Jak wam się podoba?- spytał rozkładając koc, gdy Jagoda wybąkała cicho.- Ładniu tu.
- Jest ślicznie. - Perka wydobyła z torby wino i kubeczki, które zgarnęła tuż przed wyjściem. - Dużo dziewczyn już tu przyprowadziłeś? - Mrugnęła do Kamila i rozsiadła się na rozłożonym kocu.
- Kilka…- odparł z uśmiechem Kamil gładko kłamiąc.- Wyłącznie koleżanki i przyjaciółki.-
Jagoda zaś stała z boku rozglądając się nerwowo, jakby z pobliskich lasków miały wyskoczyć tłumy paparazzi.
Perka poklepała miejsce obok siebie, dając jej znać by usiadła, a sama rozlała pierwszą porcję wina do kubeczków.
- Może i dobrze, szkoda by było gdyby pojawiało się tu więcej osób. - Perka także rozejrzała się z zainteresowaniem po okolicy. Jaka była szansa, że Kamil zaprosiłby tu kogoś więcej, na przykład by zrobił im zdjęcia?
- Większość woli biwak kilkanaście kilometrów stąd. Nad stawem.- wyjaśnił Kamil przysiadając się blisko Zosi. I nie mogąc oderwać oczu od jej ciała ledwie ukrywanego przez sukienkę.
Perka podała mu kubeczek z winem, nachylając się tak by mógł spojrzeć w jej dekolt.
- Teraz jest chyba jeszcze dosyć chłodno na pływanie.
- Staw jest romantyczny. - odparł Kamil zgadzając się jednak z nią.- Choć woda nie jest zbyt ciepła.
Spojrzał w niebo.- Marzec jest jednak dość ciepły jak na tę porę roku. Prawie jak kwiecień.
- To prawda. - Perka upiła łyk wina i zdjęła sukienkę.
Czuła na sobie łakome spojrzenia zarówno Jagody jak i samego Kamila. Ich wzrok wodził po jej krągłościach, pieścił każdy fragment jej nagiej skóry. Bądź co bąź, wyzywająco skąpy strój Zofii kusił do spoglądania na nią.
- Przyłączycie się? Czy też tylko mi brakuje witaminki D po zimie? - Mrugnęła do nich i upiła kolejny łyk wina. Mężczyzna pierwszy odsłonił klatkę piersiową ściągając koszulkę i odsłaniając muskulaturę, a potem… spodnie. Odsłaniając granatowe slipki i rosnącą w niej wypukłość.
Zosia przyjrzała się jej ukrywając uśmiech za kubkiem z winem. Sięgnęła dłonią do sukienki Jagody i pociągnęła za nią delikatnie.
- No już, odrobina słoneczka ci nie zaszkodzi. - Uśmiechnęła się do kochanki lubieżnie.
- Dobrze…- szepnęła cichutko i niewprawnie zabrała się za zdejmowanie sukienki wyraźnie speszona sytuacją.
- Jesteś całkiem wysportowany. Coś ćwiczysz? - Spróbowała skupić na sobie uwagę Kamila, dając Jagodzie chwilę wytchnienia.
- Trochę ciężarki…- mile połechtany amant zaprezentował muskuły prawego ramienia, prężąc go przed Zosią.
Perka przesunęła dłonią po ciele mężczyzny.
- Chyba nie tylko trochę. - Uśmiechnęła się i zerknęła na Jagodę.
- Cóż… może po prostu mam talent.- zaśmiał się Kamil, a Jagoda wreszcie zsunęła z siebie sukienkę prezentując swoje ciało w bikini.
Perka przyjrzała się jej z narastającym apetytem. Tak. Naprawdę miała ochotę dzisiaj sobie popatrzeć. Uniosła swój kubeczek z winem do góry.
- To za spotkanie?
- Za spotkanie! - Kamil i Jagoda rzekli z mniej lub bardziej szczerym entuzjazmem i cała trójka wypiła po kubeczku wina.
Perka zgarnęła kubeczki i zabrała się za nalewanie kolejnej porcji, wypinając się pupą w kierunku swoich towarzyszy.
- Teraz aż żałuję, że wyjeżdżamy jutro. Mogłybyśmy jeszcze pokorzystać z tego miejsca. - Zerknęła ponad ramieniem upewniając się, że spojrzenia dwójki skupione są na jej pośladkach i dolała kamilowi nieco wywaru.
- Ja też żałuję, ale ten dzień się jeszcze nie skończył, prawda?- zapytał retorycznie Kamil nie odwyrwając wzroku od owych kuszących krągłości, zresztą milcząca Jagoda również wpadła w tą pułapkę.
Kusiło… kusiło zbyt bardzo. Gdyby tylko miała wino babci i mogła je wlać Wildze. Następnym razem będzie musiała się lepiej przygotować. Obróciła się zastępując widok swojej pupy widokiem swoich piersi. Podała im odpowiednie kubki i wzięła swój.
Wpatrzony w biusty to Perki, to Wilgi mężczyzna pospiesznie wypił swój trunek bez chwili zastanowienia. Nie podejrzewał żadnego postępu.
- Czy będzie wam przeszkadzać gdy zdejmę coś jeszcze. - Uśmiechnęła się do nich niewinnie. - Nie chciałabym by paseczki mi się opaliły.
- Ja nie mam nic przeciwko.- odparł z uśmiechem Kamil uśmiechając się drapieżnie i nie zwracając uwagi na to, że jemu samemu zrobiło się ciasno.
Jagoda zaczerwieniona na policzkach zaprzeczyła ruchem głowy.
- Pomożesz? - Uśmiechnęła się do Jagody i przyklęknęła między nią, a Kamilem unosząc włosy i ukazując dwa supełki trzymające i tak skąpy stanik na jej piersiach. Spojrzała na znajdującego się przed sobą mężczyznę skupiając wzrok na rosnącej w jego slipkach męskości.
Jagoda drżącymi palcami zaczęła walczyć z oboma supełkami. Muskała przy okazji skórę dziewczyny, której biust był niczym magnes przyciągając spojrzenie mężczyzny i wywołując jego wyraźną reakcję w slipkach.
Zosia uniosła swoje piersi by ułatwić Wildze zadanie, odciążając odrobinę sznureczki.
- Wybacz, musiałam je zaplątać.
- Trochę… tak…- mruczała malarka, gdy Kamil przyglądał się biustowi i ciało Perki niemal z wilczym pożądaniem. Gdyby nie otoczka cywilizacji, rzuciłby się pewnie nagą dzika małpa.
Gdy pierwszy sznureczek ustąpił Perka odetchnęła i przytrzymała luźne już trójkąty osłaniające szczyty swoich piersi, gdy Jagoda zajęła się dolnym supełkiem.
- Cieszę się, że nie przeszkadzają ci takie widoki. - Uśmiechnęła się niewinnie do mężczyzny upewniając się czy wywar zaczął już działać.
- Nie przeszkadzają…- rzekł beznamiętnym głosem mężczyzna, nadal zamglonym spojrzeniem wpatrując się w biust Zosi.
Perka poczekała aż Wilga skończy i odłożyła swój stanik na bok, eksponując swoje piersi na promienie słońca.
- Teraz ty kochana. - Obejrzała się ponad ramieniem na Jagodę i uśmiechnęła się zalotnie.
- Co... ja?- odparła Jagoda cicho dotąd skupiona na odsłoniętym biuście rudowłosej.
Perka przylgnęła swoim ciałem do ciała Wilgi, ściskając ze sobą ich biusty. Pewnym ruchem sięgnęła do tasiemek bikini, które sama wiązała w hotelu.
- Już wspominałam… chcę patrzeć jak twój biust faluje gdy będziesz go dosiadać. - Szeptała wprost do ucha malarki, by na koniec kąsnąć je i jednym ruchem rozwiązać jej stanik.
- Nie jestem pewna… czy zdołam…- szepnęła zawstydzona Jagoda nie ruszając się z miejsca i patrząc na spokojnego już Kamila.
- Będę tuż obok. - Zosia rozwiązała drugą parę wstążeczek, uwalniając biust kochanki. - Zawsze możemy go poprosić by ci pomógł.
- No mógłby… się położyć.. czy coś…- wymruczała speszona Wilga.
Perka ujęła w dłonie biust Jagody i obejrzała się na Kamila.
- Zdejmij slipki i połóż się.
- Tak…. chyba tak zrobię.- Kamil wstał i zsunął przed nimi slipki prezentując w pełni swą gotowość do figli. Po czym położył na plecach spoglądając w niebo. A Wilga wtuliła w Perkę swoje czerwone jak burak oblicze.
- To jak moja piękna? Sprawisz mi nieco przyjemności? - Zosia pogładziła kochankę czule po włosach.
- Tak. - pisnęła cichutko malarka.
Perka odsunęła się lekko.
- Dosiądziesz go? - Uśmiechnęła się i na zachętę delikatnie uszczypnęła malarkę w pośladek.
- Dobrze…- Jagoda powoli wstała i zaczęła rozwiązywać ostrożnie i pedantycznie dół kostiumu. Całkiem naga podeszła do leżącego mężczyzny i stanąwszy nad nim okrakiem, powoli opuszczała się dół, dłonią kierując jego taran ku swojej bramie.
- Nie ...jestem w tym… tak zmysłowa jak ty…- mruknęła przepraszającym tonem.
Zosia także zdjęła majteczki i usiadła okrakiem na kocu, tak by Wilga mogła widzieć jej mokrą kobiecość.
- Mi się bardzo podoba. - Przygryzłą wargę nie mogąć oderwać wzroku od miejsca, w którym ciała kochanków miały się zaraz połączyć.
- Nie bardzo wiem co…- mruknęła malarka powoli łącząc się z kochankiem. Pisnęła cicho z zaskoczenia czując jak intruz pogrąża się w jej ciele, gdy opadała w dół. Aż oparła się dłońmi o jego tors łapiąc szybkie oddechy.
- Jesteś piękna i ten twój rumieniec. - Zosia sięgnęła do swojego kwiatuszka i zaczęła go delikatnie pieścić oglądając ten kameralny spektakl. - Spraw by zafalowały, proszę.
- Nie wiem...- jęknęła w odpowiedzi okularnica powoli poruszając biodrami.- ..nie wiem czy zdołam.
- Jeśli nie spróbujesz to się nie dowiesz. - Perka uśmiechnęła się czule do kochanki. - Jak będzie bardzo trudno pomogę, dobrze?
- Dddobrze..- pojękiwała dziewczyna przyspieszając niezgrabnie ruch i biodrami i niewprawnie “podskakując” na zamroczonowym mężczyźnie.
Zosia uśmiechając się dotykała swojego kwiatuszka. Wszystko w Wildze było tak cudownie dziewicze. Nawet seks wydawał się być na swój pokrętny sposób niewinny. W końcu, uznała że czas na odrobinę pomocy i usadawiając się tak by jej kwiatuszek znalazł się tuż przed ustami mężczyzny, sięgnęła do piersi kochanki.
- Cudownie, a teraz.. troszkę wolniej. - Chwyciła mocniej piersi kochanki i jakby sterując nimi zaczęła narzucać Wildze tempo zabawy.
- Dobrze…- Wilga poddawała się wskazówkom kochanki poruszając wolno i poddając się tempu i pieszczotom narzucanym przez Perkę. Coraz bardziej podniecała ją ta sytuacja i coraz bardziej poddawała się przyjemności płynącej z pieszczoty zarówno Zosi jak i mimowolnego kochanka.
- Powoli wyczuj co sprawia ci największą przyjemność… - Zosia wypatrywała u swojej kochanki znajomych dreszczy i gdy je ujrzała, zmusiła Wilgę by ta stopniowo zaczęła przyspieszać. - … a potem coraz szybciej, coraz mocniej. Poczuj jak cię wypełnia, jak twoje śliczne ciałko zaciska się na nim.
- Dobrze…- pojękiwała uczennica poruszając bioderkami na twardej męskości Kamila, który jako pomoc naukowa sprawował się bardzo dobrze. - Robi mi się.. gorąco.
- Wspaniale. - Perka puściła piersi kochanki i zerknęła na Kamila. - Poliż mój kwiatuszek kochany.
- Tak… mam na to ochotę…- mężczyzna pochwycił uda Zosi uniósł głowę.Jego język leniwie wodził i smakował intymny zakątek Perki w akompaniamencie coraz głośniejszych westchnień i jęków malarki.
- Żeby oni zawsze byli tacy grzeczni… - Perka zamruczała z zadowolenia i sięgnęła dłońmi do pośladków kochanki ściskając je mocno. - Szybciej moja piękna.
- Tak.. tak… tak…- szeptała płaczliwie malarka poruszając szybciej biodrami, aż nagle wygięła się w łuk dumnie (choć nieświadomie) prezentując swój biust przed Zosią i doszła z głośnym okrzykiem.
Perka przywarła ustami do wypiętych piersi, wsuwając jednocześnie paluszek w pupę Wilgi. Zaczęła ssać twardy karmelek, jednocześnie atakując tylni otworek kochanki i nie pozwalając jej zejść z męskości Kamila.
- Ccoo.. robisz?- jęknęła zaskoczona Jagoda drżąc jeszcze po niedawnych doznaniach i nadal z trudem łapiąc oddech.
Perka niechętnie oderwała się od jej piersi. We wnętrzu malarki potarła swoim palcem o męskość Kamila.
- Doprowadzam cię jeszcze raz. - Uśmiechnęła się i powróciła do przerwanej pieszczoty, ponownie mocno się przysysając do biustu kochanki.
- Dddobrze… ale może… bez pupy… co?- poddała się cicho dotykowi Perki, która sama czuła przyjemnie natrętny język kochanka między udami.
- Wolisz bym wsunęła swoje paluszki gdzie indziej? - Palec Zosi zaczął się przesuwać po męskości kochanka Wilgi.
- Mhmm.. - potwierdziła cicho Jagoda głaszcząc Zosię po rudych puklach włosów.
- Gdzie? - Perka nie przerywała swojej pieszczoty, sama zaczynając delikatnie drżeć. - Jesteś… taka ciepła w środku. Nie chcę go wyjmować.
- Nie wiem…- odparła płaczliwie malarka drżąc od doznań. I pojękując cicho.
Zosia przywarła ustami ponownie do jej piersi i kontynuując tortury napierała swoim własnym kwiatem na usta Kamila. Jagoda znów zaczęła pojękiwać cichutko i prężyć swe ciała rozpalana dotykiem kochanki. Ich mężczyzna leniwie i powoli smakował kobiecości Perki, miarowo sięgając coraz głębiej w nią.
W miarę jak podniecenie Zosi narastało jej ruchy stawały się też coraz gwałtowniejsze. Ssała i pieściła Jagodę coraz mocniej, wymuszając na niej ruch na palu mężczyzny.
Malarka znów dochodziła pieszczona przez kochankę i ujeżdżając kochanka. Sama Zosia miała odrobinę problemów ze skupieniem, gdy język Kamila sięgał władczo do jej kwiatuszka i mocnymi ruchami wybierał z niego nektar.
Ruchy Zosi stawały się coraz bardziej chaotyczne, aż w końcu dotarła na szczyt. Opadła biodrami na twarz Kamila i pociągnęła za sobą Wilgę, nasuwając ją do końca na oręż kochanka.
- Z...osiu..- pisnęła głośno Jagoda już coraz bliżej. Nagły”atak” kochanki sprawił, że Wilga znów zaczęła drżeć dochodząc po raz drugi.
Perka wtuliła się w ciało kochanki drżąc na całym ciele. Z trudem łapała oddech, przytulając twarz do rozpalonych piersi Wilgi.

- Jesteś cudowna. - Wyszeptała, wysuwając swój palec z pupy Jagody.
- Wcale… nie… to mój pierw… drugi raz…- odparła cicho malarka z bladym uśmiechem.
- Ja pamiętam nieco więcej naszych wspólnych razów. - Zosia mrugnęła do niej. - A jak się ma nasz kochanek?
- Drugi raz… z mężczyzną. - przypomniała jej cicho Jagoda i zerknęła w dół.- Nie wiem… oddycha, więc żyje.
Zosia zaśmiała się.
- Byłam ciekawa czy doszedł, czy też bawimy się dalej. - Perka pocałowała kochankę w usta.
- Chyba… doszedł.- uśmiechnęła się niemrawo Jagoda.- Mam wstać?
- Tak. Z chęcią bym go odprawiła i zajęła się tobą na osobności. - Zosia mrugnęła do Wilgi. - Co ty na to?
- Jeśli chcesz...- mruknęła cicho Jagoda wstając z wyraźnymi dowodami eksplozji kochaka spływającymi drobnymi strużkami po jej udach.
Perka pochwyciła ją i zlizała efekty ich igraszek z uda Wilgi.
- Zrobimy to co ty chcesz. - Uśmiechnęła się, nie ruszając się z ust Kamila. - Na co masz ochotę?
- Ja?- zdziwiła się Jagoda i speszyła opuszczając głowę.- Ja… nie jestem… za grzeczna w swoich fantazjach. Przywiązałam cię, pamiętasz? I planuję… ponownie… tyle że z Rutą. No i… nie radzę sobie ze spontanicznością, ani w życiu… ani w malowaniu.
- A masz teraz jakąś fantazję, którą byłabym w stanie zaspokoić? - Zosia kontynuowała zlizywanie strużek na udach kochanki.
- Ja?- mruknęła drżąc cicho i poglaskała nieśmiało kochankę po rudych puklach.- Chyba się domyślasz, co? Nie jestem pomysłowa… tak… spontanicznie.
- Jakoś ci nie wierzę. - Zosia mrugnęła do niej i przywarła ustami do kwiatuszka Jagody.
- Dla...czegoo..- ni to szepnęła ni to jęknęła artystka opierając się dłońmi na głowie kochanki, bowiem drżące nogi, były niepewną podporą.
Perka nie odpowiedziała zamiast tego sięgając językiem głęboko w kwiat kochanki, a nosem delikatnie drażniąc jej wrażliwy punkt.
- Nie… odpowie...działaś…- pojękiwała cicho okularnica starając się ustać na nogach, mimo że drżały jak ona cała.
Zosia odsunęła głowę, ale zastąpiła swój język dwoma palcami, które pewnym ruchem zanurzyły się w kochance.
- Widziałam co narysowałaś przez te kilka minut gdy weszłam po raz pierwszy do sklepu Jolanty.
- Aaaa… too…- pisnęła cicho zawstydzona poruszając lekko biodrami i dysząc głośno.- To twoja wina… i twojego uroku.
- Yhym… i teraz mój urok nie wywołuje żadnych fantazji? - Palce Perki przyspieszyły ruchy, a jej druga ręka delikatnie podparła kochankę.
- Ni...ni..nic… tak skom… plik...owa wa...nego…- wydyszała Jagoda dochodząc mocno i głośno.
Perka dała usiąść kochance i zwróciła się do leżącego na kocu mężczyzny.
- Ubierz się, zbierz swoje rzeczy i idź do domu. Powinieneś odespać nieco pracowite dni.
- Tak...czuję się nieco śpiący.- odparł beznamiętnym tonem Kamil i zabrał się za ubieranie.
- Ciekawe jak to zapamięta.- mruknęła cicho Jagoda nieco speszona jego dyndającą nagością, ze śladami ich wspólnej namiętności.
- Też jestem ciekawa. - Zosia przyglądała się mężczyźnie siedząc nago na trawie. - Ale chyba nie pofatyguję się by go o to spytać.
- Co teraz?- spytała artystka skulona i obejmująca swoje nogi ramionami. Spoglądała na Zosię. - Co będzie wieczorem?
- Jeśli nie masz jakichś fantazji do zaspokojenia, to możemy rzeczywiście skorzystać z tego miejsca i się poopalać. - Gdy Kamil ubrany ruszył w drogę powrotną, Perka opadła na trawę i przeciągnęła się na niej eksponując swoje ciało. - A wieczorem… pewnie spróbujemy z Joanną zamknąć ten czarny punkt. Jeśli pomogłabyś z tą mgłą, Ruta pomaga teraz Aśce zebrać odpowiednie zioła. Do rana powinno być z głowy i będziemy mogły ruszać dalej.
- Czy to… bardzo niebezpieczne?- spytała zaniepokojona Jagoda przyglądając się leżącej dziewczynie. Zanim Zosia zdążyła odpowiedzieć, malarka wstała i okrakiem uklękła nad Perką. Jej dłonie zacisnęły się na biuście Zofii i zaczęły go masować.
Zosia zamruczała z zadowolenia i sięgnęła do biustu Jagody odpowiadając na jej pieszczoty podobnymi.
- Niestety tak… podobno przy punkcie kręci się sporo upiorów. Dlatego zrobiłam to z Kusym… by nam z nimi pomógł.
- Przepraszam że nie mogę być bardziej użyteczna. - mruknęła Jagoda rozkoszując sprawianymi przez siebie jak i otrzymywanymi pieszczotami.
- Też nie chcemy by zbyt wiele z nas kręciło się po cmentarzu i lesie. Im mniej ściągniemy uwagi tym lepiej. - Perka pochwyciła karmelki piersi Jagody i pociągnęła za nie delikatnie.
- Auć…- westchnęła Jagoda dumnie prezentując biust po dotykiem kochanki. Po czym szepnęła. - A jak się zabezpieczycie?
- Jeszcze o tym nie myślałam. - Zosia pociągnęła za przytrzymywane karmelki, przyciągając kochankę do siebie.
- To naprawdę zaczyna boleć. - mruknęła cicho malarka potulnie osuwając się niżej. - Jak to… nie myślałaś o tym? A jak coś pójdzie nie tak jak powinno?
- To polegnę i wszystkie moje problemy nie będą istotne. - Zosia puściła karmelki kochanki, przywierając do jednego z nich ustami i objęła mocno Jagodę.
- Ale ja nie chcę byś poległa. - poskarżyła się Jagoda tonem małej obrażonej na świat dziewczynki. - No i wiesz, że dołączysz do upiornego orszaku… po śmierci.
- Yhym… - Perka possała mocniej karmelek Jagody.
- Ty mnie nie słuchasz… ani nie dajesz się… pobawić. - Wilga skarżyła się dalej, ale reakcje jej ciała świadczyły tylko o zadowoleniu.
Perka puściła ciało kochanki i opadła głową na trawę.
- Słucham ciebie. Ale jedyne co przychodzi mi do głowy to poprosić Mokosz o opiekę i liczyć na to, że się uda. - Wzruszyła ramionami, nie odrywając wzroku od piersi Wilgi.
- Trochę mało. Musisz się tak narażać? - spytała smutnym tonem Jagoda.
- A kto ma to zrobić? Powiedzmy sobie że strata mojej osoby dla świata czarownic i tak nie byłaby jakaś znacząca. - Zosia sięgnęła do twarzy Wilgi i pogładziła jej policzek. - Pomyślę… może uda mi się wymyślić coś jeszcze.
- A te eliksiry co je Ruta nawarzyła? Te lecznicze, co je na Leszego szykowałyśmy? Marylka je spakowała. - przypomniała sobie artystka.
- Możemy je wziąć, pytanie czy będzie chwila by ich użyć. - Perka nie była też pewna na ile eliksiry są w stanie pomóc na obrażenia zadane przez upiory, ale jakoś nie chciała dodatkowo denerwować Wilgi.
- Mhmmm… - nieco uspokojona już Wilga nachyliła się, by leniwie całować usta kochanki i ocierać się swoim biustem o jej.
- Jakby co zajmij się Duchem, dobrze? - Perka pogładziła włosy kochanki.
- Mhmmm… ty to umiesz psuć nastrój. - westchnęła cicho Wilga i kiwnęła głową. - Dobrze. Zajmę się.
- Umiem też budować nastrój wiesz? - Zosia przesunęła nogę tak by jej udo znalazło się tuż przy kwiatuszku Wilgi. - A to ty zaczęłaś dyskusję o najbliższej nocy.
- No bo…- Jagodzie zabrakło kontrargumentów, a zamyślona nie zauważyła niecnych działań kochanki.
- No bo? - Perka otarła się udem o kwiatuszek Wilgi i objęła ją mocno by ta nie mogła uciec.
- No bo się mar… co robisz? - jej wypowiedź zmieniła się w wymruczane zmysłowo pytanie. Absurdalne w sytuacji, w której to Jagoda dobrze wiedziała co jej kochanka wyczynia.
- Buduje nastrój. - Zosia pocałowała kochankę delikatnie w usta. - Dałam ci do tej pory jakieś powody do zmartwień?
- Bardziej ja. - szepnęła potulnie Wilga całując czule wargi Perki i ocierając się nagim ciałem o równie nagą wybrankę.
- Tak… tobą się martwię cały czas. - Zosia pocałowała kobietę delikatne. - Nie chcesz mi zdradzać swoich fantazji i nie wiem czemu.
- Już wspomniałam… o jednej z Rutą i tobą. - przypomniała wstydliwie ocierając się podbrzuszem o udo Perki.
- Yhym… i masz tylko jedną fantazję? - Perka sięgnęła jedną dłonią do kwiatuszka kochanki i zanurzyła w nim palce, dociskając je swoim własnym udem.
- No i z tobą w stroju pokojówki. - wyszeptała malarka cicho coraz bardziej pobudzonym głosem.
- Tylko dwie? - Palce Zosi rozszerzyły się rozpychając się w wilgotnym wnętrzu kochanki.
- Tyyy… masz więęcej? - pojękiwała Wilga próbując zmienić temat na fantazje Perki. Jej ciało instynktownie poruszało biodrami nabijając się na palce “uwięzionej” kochanki.
- Yhym… ciebie w stroju pokojówki… w samym gorsecie. Ciebie liżącą mój kwiatuszek gdy prowadzę auto. Ciebie przywiązaną do łóżka z pewnym wibrującym urządzonkiem… - Przy każdym pomyśle Zosia wsuwała i wysuwała palce z kwiatu kochanki. - Ciebie braną od tyłu przez jakiegoś przystojniaka. Spijanie wina z twojego pępka… mam kontynuować?
- Też bym chciała… cię zobaczyć między dwiema kobietami… namalować cię tak. - jęknęła okularnica głośno wyznając wstydliwie swoje fantazje.
- Jak dokładnie? Jak się przytulamy? Liżemy nawzajem? - Perka coraz intensywniej pracowała w kwiecie kochanki, delikatnie odsuwając swoje udo.
- I bawicie… zabawkami. Zniewolić cię i patrzeć jak liżesz mi stopy i uda… czekająąc aż pozwolę na więc. Dać się zniewolilić tobie. - szeptała Wilga gorączkowo pomiędzy zduszonymi jękami.
- Yhym skubałabym delikatnie ustami twój kwiatuszek, czekając aż zaczniesz błagać o więcej. - Perka wsunęła kolejny palec w kobiecość kochanki.
- Zzzaa dużo na raz na raz…- pisnęła cicho Jagoda prężąc i napinając ciało, całkowicie skoncentrowana na dotyku Perki. Słowa zaś chyba do niej nie dotarły.
- Ten chłopiec przed chwilą był podobnej wielkości. - Zosia spowolniła ruchy palców by kochanka się przyzwyczaiła. - A ja zabrałam z sobą pewne czarne dildo.
- No i tteżż było ci… cię… cię... żko przywwyknąć - skłamała malarka coraz bliżej szczytu.
- Do czego? - Perka naparła mocniej palcami na kwiat kochanki popychając ją tak by piersi WIlgi znów znalazły się w zasięgu jej ust i zachłannie przywarła do jednego z jej karmelków.
- Do jego...wiesz...czego...twardziela. - pisnęła głośno Jagoda już na skraju krawędzi.
- Czyjego? - Zosia zaczęła przyspieszać swoje ruchy widząc, że kochanka jest w stanie już rozmawiać.
- Jjeego! - wręcz krzyknęła głośno Jagoda intensywnie dochodząc.
Zosia pocałowała jeszcze delikatnie pierś kochanki.
- Wiesz, że nie miałam Kamila w sobie? - Uśmiechnęła się głaszcząc wolną dłonią kochankę po twarzy. - Nie musiałam się do niego przyzwyczajać.
- Nie wiem… czemu nie… teraz… przecież nie będziemy go szukać, prawda? - spytała Jagoda uspokajając oddech.
- Po co miałybyśmy go szukać? - Perka wzruszyła ramionami. - jestem bardzo zaspokojoną kobietą. - Pokazała Wildze swoje palce całe mokre od jej wilgoci i zabrała się za zlizywanie efektów swojej pracy.
- Raczej… zadowoloną. Zaspokojona to jestem ja.- zaśmiała się cicho Jagoda odpoczywając po niedawnych uniesieniach miłosnych.
- Sprawienie komuś przyjemności też mnie zaspokaja. - Perka objęła Wilgę i przymknęła oczy odpoczywając.
- To miłe…- zamruczała Jagoda i nagle zaczerwieniła się dodając.- Zosiu… jesteśmy nagie w szczerym polu, a jeśli ktoś… nas zobaczy?!
- To zobaczy dwie nagie, piękne kobiety, które postanowiły się poopalać. - Perka uśmiechnęła się nie otwierając oczu. - Pozwól mi chwilkę tak odpocząć.
- No dobrze… - mruknęła Jagoda, a jej ciało się odprężyło. Powoli osunęła się na lewo i położyła obok Perki w milczeniu.
Zosia ułożyła się na boku i zaczęła przesuwać dłonią po ciele kochanki.
- Chciałabym byśmy w końcu miały chwilę byś mogła mnie namalować. Jestem bardzo ciekawa jak to jest być twoją modelką.
- Jak każdą inną… trzeba cierpliwie pozować.- wyjaśniła z uśmiechem Jagoda poddając się pieszczocie Zosi.
- Najchętniej pozowałabym w jakiejś seksownej pozie czując na sobie twój głodny wzrok. - Perka zaczęła krążyć palcem wokół karmelka Jagody.
- To cały czas możesz pozować.- zaśmiała malarka się cicho zerkając na kochankę.- Cały czas jestem wygłodzona.
- Czyli mam ci nie wierzyć gdy mówisz, że już wystarczy? - Zosia przesunęła swoją dłoń w dół i oparła ją na łonie kochanki. - Gdy mówisz, że kolejny palec to za dużo?
- Heeej… nie to mi chodziło. Bo… wiesz… można na tobie oko zawiesić… bardziej… tobą się pobawić. Nie dajesz mi… tylko od razu.. łapki na mnie… kiedyś ci je znów zwiąże zobaczysz.- malarka zaczęła wyrzucać z siebie spanikowanym tonem kolejne słowa.
- Nic nie poradzę, że mnie kusisz. - Zosia cofnęła dłoń na podbrzusze Jagody i zaczęła je delikatnie gładzić. - To nie moja wina, że tak cudownie na mnie reagujesz.
- Tylko ja?- stwierdziła sceptycznie Jagoda.- Nie zauważyłam byś miała kiepskie powodzenie wśród obu płci.
- Czy przeszkadza ci moje powodzenie? - Perka uśmiechnęła się do Wilgi. Jak mogła powiedzieć, że to niewinność malarki była tak pociągająca?
- Nie… nie przeszkadza.- Jagoda usiadła i poprawiła okulary na nosie.- Tego nie powiedziałam. Po prostu… nie uważam moich reakcji za jakoś wyjątkowe.
- Niesłusznie. - Perka nie podnosząc się oparła głowę na dłoni nie odrywając wzroku od kochanki. - Niewiele spotkałam osób tak uroczych jak ty.
- Żebym ci kiedyś tych słów nie wypomniała.- odparła artystka czerwieniąc się niczym burak.
- Yhym i co się wtedy stanie? - Zosia uśmiechnęła się udając niewinną minę.
- Eeee… nie wiem. - speszyła się Wilga.
- Tak… jesteś przeurocza. - Perka posłała malarce całusa. - Chcesz się mną pobawić?
- Tak… stań i szeroko rozstaw nogi… ciekawe ile wytrzymasz…- uśmiechnęła się złowieszczo z łobuzerskimi błyskami w oczach.

- No.. no. - Perka podniosła z ziemi i otrzepała z trawy. Stanęła okrakiem cały czas uśmiechając się do kochanki. - Jestem na Pani łasce.
- Żebyś wiedziała… znam twoje słabości.- mruknęła złowieszczo Jagoda wspinając się dłońmi po udach kochanki. Języczkiem niczym mały zaskroniec muskała łono Perki, zahaczając o jej wrażliwy punkcik.
- Jesteś jedną z nich więc się nie dziwię. - Zosia przyglądała się rozpalonym wzrokiem swojej kochance.
- Pochlebstwa ci nie pomogą…- mruczała muskając wargami płatki jej kwiatu kobiecości, by po chwili znów wrócić językiem do znaleziona pączuszka wodząc po nim samym czubkiem języka.
- Możemy… sprawdzić. - Zosia sięgnęła do swoich piersi i ścisnęła je mocno. - Wiesz, że masz piękne włosy. Kusi by chwycić za te lejące się czarne pasma i docisnąć tą twoją uroczą twarzyczkę do mojego kwiatuszka.
- Jak mnie zniewolisz… jak będziesz… moją panią…- zamruczała cicho kąsając delikatnie udo Perki w ramach “kary”.- Wtedy będziesz mogła… ale teraz… to wbrew regułom.
Zosia zadrżała mocno od kąśnięcia i zaczęła miętosić swój biust.
- Ciebie w stroju pokojóweczki? Zwiąże te twoje zwinne rączki i przywiążę do łóżka… byś musiała stać z wypiętą pupą. - Perka pomrukiwała mówiąc rozpalonym glosem. - Już nie mogę.. się doczekać.. drażnienia twojego kwiatuszka.
- Ja pierwsza miałam wiązać. - palce Jagody zanurzyły się w kobiecości stojącej dziewczyny, jeden, drugi, trzeci… poruszały się leniwie.
- Tak… - Zosia jęknęła głośno czując w swoim ciele znajomą obecność. - Ale nadal mogę fantazjować prawda? O tych twoich… krągłych pośladkach… o tym jak wsuwam między nie paluszek… a potem kolejny… i kolejny.
- Po prostu przyznaj… że chcesz bym ja ci wsunęła tam paluszki. - ruchy jej palców w kobiecości Zosi przybrały szybszego tempa. A jej język lizała łono kochanki, niczym lodowy deser.
- Cz.. czemu? - Biodra Perki zaczęły się delikatnie poruszać, dodatkowo potęgując ataki kochanki. Ciało rudej czarownicy zaczęło mocno drżeć rozpalone zarówno dotykiem malarki jak i fantazjami Zosi. - Tak słodko reagujesz na … mój dotyk. Tak drżysz.. pojękujesz z bólu i… domagasz się więcej.
- Nieprawda…- skłamała zawstydzona Jagoda i przyssała się ustami do wrażliwego puntku na ciele kochanki, pocierając go do dodatkowo czubkiem języka.
- Uwielbiam jak walczysz… z sobą… i pękasz… krzyczysz… jęczysz w moich ramionach. - Zosia krzyknęła dochodząc i odrobinę zachwiała się na miękkich nogach.
- Mmm….mhmm.- odparła niewyraźnie Jagoda nie przerywając tortur kochanki. Pieściła z oddaniem ciało Zosi, której nogi zaczęły słabnąć.
Perka musiała puścić swój biust i odnaleźć oparcie w ramionach kochanki.
- Uwielbiam… gdy na mnie patrzysz… tym głodnym wzrokiem… gdy nie możesz… go oderwać. - Szeptała cicho, starając się złapać oddech.
Znowu odpowiedź była niewyraźnym pomrukiem wydobywającym się z pieszczących Perkę ust. Jagoda sięgnęła drugą dłonią pomiędzy pośladki kochanki, by dwoma palcami podbić drugą bramę rozkoszy i doprowadzić kochankę do szczytu… i upadku zarazem. Głośny okrzyk Zosi poniósł się po polach, a chwilę po nim kolejny gdy ponownie wylądowała na trawie. Ruda czarownica czuła jak jej głowa odpływa. Świat znów wypełniał przyjemność i tylko ona teraz się liczyła.
- W..więcej… mocniej. - Niemal błagała leżąc na ziemi. - Jeszcze.
Pomruki przekładające się na silnie muśnięcia języka, i ruchy palców… brutalne i mocne, pospiesznie. Również i Jagodę ogarnęła ta gorączka. Zosia pochwyciła za włosy głowę kochanki i zaczęła ją dociskać do swojego kwiatuszka. Jej ciało drżało mocno wijąc się po trawie.
- T..tak kochana… mocno. - Wzrok rudej czarownicy stał się zamglony gdy zbliżała się do kolejnego szczytu. Malarka nie oszczędzała Zofii z oddaniem i brutalną dzikością podbijając bramy jej ciała palcami, szybciej, mocniej, głębiej.
Perka doszła ponownie, znów nie szczędząc swojego głosu. Jej ciało wygięło się w łuk, a stopy mocno wbiły w ziemię gdy ciałem przeszedł kolejny, niemal bolesny dreszcz.
- Ja… Jagódko. - Wyszeptała błagalnym głosem, sama nie wiedząc czy domaga się ciągu dalszego czy przerwy.
- Wygrałam?- wymraczała cicho dziewczyna i spojrzała w niebo.- Ściemnia się.
Tak… zdecydowanie zbyt długo się “opalały”.
- Yhym… co chcesz w nagrodę? - Perka opadła na ziemię oddychając z trudem.
- Pomyślę… jak będziemy miały więcej czasu…- szepnęła cicho malarka uśmiechając się ciepło.
- Dobrze. Zbierajmy się. - Perka sięgnęła po porzucone stroje kąpielowe i wręczyła czarny Jagodzie, samej wciskając się w ciemno zielony. Trzeba było sprawnie wrócić do hotelu i przygotować się na nocny wypad.



Zebranie czwórki czarownic odbyło się przy stoliku podczas kolacji, Ruta chwaliła się znalezionymi ziółkami, speszona Jagoda kuliła się starając być jak najmniej widoczną, Świerga… przyglądała się im obu z niemym pytaniem widocznym w jej spojrzeniu: “ A co wyście robiły, gdy my szukałyśmy zielska?”
- Rozmawiałam z Wilgą i powiedziała, że mogłaby nam zapewnić nieco mgły na czas naszego wypadu. Byłoby to o tyle fajne, że zmniejszyłoby szanse, że ktoś nas zauważy. - Perka uśmiechnęła się do Joanny. Jakoś nie zdziwiłaby się, gdyby wilczyca już się domyślała, co ruda czarownica robiła w wolnym czasie.
- Pozostaje więc tylko dostać się na cmentarz i rozkopać grób. Potrzebujemy jednej kosteczki, więc dobrze by było ograniczyć szkody do minimum. - mruknęła Świerga bardzo cicho.
- Brzmi ekscytująco. Tajna misja. - rzekła entuzjastycznie Marylka.
- Wcale nie. - okularnica miała na ten temat odmienne zdanie.
- Brzmi jak szybka i brudna praca. - Perka także nie przejawiała co do planowanego zadania specjalnego entuzjazmu. - Czy mogłybyśmy zabrać z sobą maści, które przygotowałaś na potyczkę z Leszym?
- Oczywiście. Mam je ze sobą. - odparła z uśmiechem Marylka. - To jaki mamy plan na cmentarną wyprawę?
- Myślę, że pójdziemy we dwie z Asią. Nie chcę by biegało tam zbyt wiele osób. - Perka uśmiechnęła się do Marylki.
- Potrzebne będą dwie łopaty i czujka. - oceniła Aśka. - Chyba że znasz lepszy sposób na wydobycie kości z grobu?
- Skoro tak uważasz no to jasne. Nie jestem specem od takich wypraw. - Zosia wzruszyła ramionami. - Myślałam że najwyżej pokopiemy na zmianę.
- Im szybciej tym lepiej. Ruta będzie czuwała. I wszyscy będą zadowoleni. - oceniła sytuację Joanna.
- Dobrze. - Perka przytaknęła ruchem głowy. Byleby nie ciągnąc biednej Jagody, która pewnie i tak będzie miała wyrzuty sumienia. - Wyruszymy jakoś bliżej północy?
- Myślę że tak. Umówimy się koło jedenastej trzydzieści na parkingu. Z cmentarza ruszymy na miejsce rytuału. - zaproponowała Świerga i zerknęła na malarkę. - Dasz sobie radę sama i stąd?
- Chyba tak… mgła nie wymaga tyle poświęceń co wzywanie i kontrolowanie burzy. - oceniła cicho Jagoda. A Ruta dodała. - Ja też mogłabym wywołać mgłę, ale potrzebowałabym jeziora.-
- Jeśli chodzi o opar ten co ostatnio… to był zdecydowanie za mały. - oceniła blondynka.
- Zostawmy to Jagodzie i skupmy się na ogarnięciu reszty rzeczy. - Zosia uśmiechnęła się. - Samo zamknięcie też nie będzie łatwe… przychodzą wam do głowy jakieś sposoby, w które mogłybyśmy się zabezpieczyć. Wierzę, że kusy zrobi swoją część ale… pytanie czy poradzi sobie z upiorami.
- Nie poradzi za bardzo. To nie jego liga. - stwierdziła autorytarnie Świerga i podrapała się za uchem. - Może na chwilę szyi a byś ku uwagę. Szkoda że Liszki nie ma z nami. Skoro przesłała nam ściągę, to pewnie umie radzić sobie z upiorami. Ja tylko trochę… odgonić topielców i bagienne duszki zdołam, ale to… trochę za dużo dla mnie.
- Raczej nie wie o upiorach bo i ja o nich nie wiedziałam, gdy z nią rozmawiałam. - Perka westchnęła ciężko. - Mogę poprosić duchy lasu by nas strzegły… stworzyły barierę. Może utrzyma to upiory na tyle byśmy zakończyły rytuał.
- Może… życie jest zawsze w opozycji do śmierci. - zgodziła się z nią Ruta.
- Ale może lepiej nie prosić o pomoc tych samych duchów, co ostatnio? - zapytała zaczerwieniona na twarzy Świerga.
- Możemy poprosić drzewice, pewnie by sobie poradziły z wykonaniem zapory, ale wiesz…. może skończyć się tak samo albo i gorzej. - Perka też nie była przekonana czy chce być znów spijana, ale prawda była taka że to jej nie bolało, a spotkanie z córami lasu… będzie.
- Może poradzimy sobie same. Wystarczy że z Kusym paktowałyśmy. - stwierdziła Świerga stanowczo.
- Asiu… - Perka zawahała się wiedząc co ma ochotę powiedzieć. - ...wiesz, że mogę spróbować pogadać z nimi sama. Pytanie czy chcemy ryzykować brak osłony, albo słabą osłonę?
- Nie wiem. Możemy spróbować bez osłony.- zamyśliła się Świerga drapiąc po czuprynie. - Możemy skusić też zwykłym miodem i mlekiem?
- O co chodzi z tym miodem i mlekiem?- zapytała Ruta ciekawsko.
- Wątpię, choć nie szkodziłoby zaryzykować. - Perka zerknęła na Marylkę. - To dar, którego oczekują jedne z duchów.
- Ale jakie jest to niezwykłe mleko i miód?- dopytywała się Marylka, co zakończyło się pacnięciem dłoni Świergi o jej potylice.
- Odpuśćmy sobie ten temat. - stwierdziła blondynka.
- Jeśli będziesz chciała wyjaśnię, ale gdy będzie więcej czasu, dobrze? - Perka uśmiechnęła się życzliwie. - Mogę porozmawiać z drzewicami, zgarnę jedną z maści Ruty i jakoś powinnam to przeżyć.
- Są aż tak niebezpieczne ? - zaniepokoiła się Jagoda.
- Niektóre… tak. Jeśli pod jakimś drzewem składano krwawe ofiary… to zamieszkujący je duch zapewne rozsmakował się we krwi. - wyjaśniła Joanna.
- Najczęściej wystarcza im tylko trochę. Krew z rany… kilku ran. - Zosia przeczesała włosy, prawda była taka, że wolałaby nie być pocięta, ale toż nie byłby to pierwszy raz. - Raczej nikogo nie zabijają.
- Niemniej to i tak niebezpieczne. - oceniła blondynka i wzruszając ramionami dodała. - Ale co nie jest niebezpieczne w dzisiejszych czasach?
- Brzmi to jak wymówka.- mruknęła Jagoda wyraźnie niezadowolona z tych tłumaczeń.
- Przejdę się zaraz do lasu i spróbuję. Wygląda jakby było w nim sporo duchów. - Zosia poklepała pocieszająco Wilgę po ramieniu. - Wszystko będzie dobrze.
- Uważaj na siebie tam. - poprosiła malarka cicho.
- Będę. Zawsze uważam. - Perka dopiła kawę i wstała od stołu. - To trzymajcie kciuki kochane.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline