06-09-2018, 10:36
|
#68 |
| Grisza wysforował się do przodu, zapadł między drzewa i szukał zagrożeń. Choć miejsc na zasadzkę wypatrzył co najmniej kilka po drodze, nikt nie czekał na nich z przykrą niespodzianką. Na trakcie, częściowo zarośniętym i mocno zaniedbanym, widział jakieś ślady rzadkiego użytkowania, koleiny po kołach wozu i odciśnięte w ziemi kopyta. Galina powoziła, trzymając mocno lejce i jednym tylko uchem słuchając gadającego o krasnoludzkich skarbach wieśniaka. Dymitr tymczasem trzymał w pogotowiu łuk, obserwując uważnie zarówno gadułę, jak i okolice.
Górska dolina, w którą wjechali, zrazu szeroka i z dość łagodnymi zboczami, szybko zaczęła się zwężać. Gdzieś między drzewami płynął wartko strumień, a po bokach coraz częściej widzieli skały, pionowe i wysokie. Szlak piął się w górę, aż w końcu zawiódł ich na skraj lasu. Czekał tam na nich Grisza. Przed nimi otwierała się duża polana, otoczona z trzech stromymi zboczami i skałami. Dróżka najwyraźniej kończyła się w tym miejscu. Szczurek wyciągniętym palcem pokazywał kamienną chatę. - Tam! O tam, tam mieszka szalony krasnolud! I nie ma go teraz, bestii też nie! Szybko, zgarnijcie skarby zanim wrócą z gór!
Starszy z Kislevitów kiwnął głową, potwierdzając że też nikogo nie zauważył.
__________________ Bajarz - Warhammerophil. |
| |