Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2018, 10:26   #615
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
~***~

Po chwilach przyjemości oddali się jeszcze krótkiej drzemce. Z niej obudziło ich głośne burczenie w brzuchu maga. Venorze zrobiło się go szkoda i nawet zaproponowała, że przyniesie mu jedzenie do łóżka. Arlo z początku nawet wyglądał na przekonanego do tego pomysłu, ale gdy tylko panna Oakenfold zaczęła się ubierać, sam również w końcu wstał i zaczął zbierać swoją garderobę z podłogi.
Wspólnie więc wybrali się na stołówkę, gdzie bez problemów uprosili coś do jedzenia. Wieść o ich dokonaniach musiała się już rozejść po całym zamku, więc kucharki bardzo chętnie przygotowały im świeży posiłek. Venora swoim zwyczajem jedynie trochę podziubała jedzenia, tylko dla towarzystwa. Za to mag był głodny jak wilk. Czarnowłosa widząc jego apetyt zaproponowała mu swoją porcję przypominając, że sama nie potrzebuje. Nawet czarodziejowi ciężko było się przyzwyczaić, że komuś jedzenie nie było potrzebne do życia, ale w końcu się zdecydował i wziął jej talerz.
- Jedz jedz. Musisz mieć siłę na wieczór - skomentowała z rozbawieniem, przez co mag prawie się zakrztusił.

Para kochanków wróciła do swej izby, gdzie po raz kolejny oddali się błogiej rozkoszy smakowania własnych ciał, przeplatanego ze zwyczajnym odpoczynkiem i nie robieniem niczego. Pogoda nie była zbyt przychylna wyprawie Alusair i jej wojsk, lecz tylko słabi mogli się przejmować takimi rzeczami jak opady deszczu, czy zimny wicher. Na szczęście do przybycia regentki mieli jeszcze sporo czasu i Venora starała się cieszyć tymi intymnymi chwilami z ukochanym.
Arlo był całkiem wytrwały jak na czarodzieja. Ludzie jego pokroju nie wykazywali się tężyzną fizyczną, czy też muskulaturą, poświęcając każdą wolną chwilę na trening umysłu, woli i umiejętności magicznych. Arlo, nie był jednak byle czarokletą. Reprezentował barwy Bojowych Magów pod sztandarem cormyrskiej armii i od takich jak on wymagano nieco więcej. Arlo dobrze radził sobie z mieczem i nie dostawał zadyszki po całodniowych harcach w łóżku z Venorą.
Mężczyzna właśnie po raz kolejny złapał niespodziewanie ukochaną od tyłu za piersi, delikatnie je pieszcząc i zachęcając ukochaną by znów zrzuciła z siebie ubrania, ale w tej chwili w izbie rozległo się echo pukania do drzwi. Arlo przytknął wskazujący palec do ust dając Venorze do zrozumienia by była cicho, ale jej chłodne i karcące spojrzenie dało mu do zrozumienia, że nie przystoi im się tak zachowywać.

Paladynka podeszła do drzwi i otworzyła je wartko, a jej oczom ukazał się młody mężczyzna w eleganckim ubraniu. Osobnik natychmiast się pokłonił i wszedł do izby nieproszony.
-Lady Venoro…- kiwnął jej głową -Panie Arlo. Wybaczcie, że zakłócam wasz spokój, lecz przybywam z posłannictwa lorda Twierdzy Wysoki Róg, przynosząc wam specjalną przesyłkę.- rzekł, sięgając ręką pod pazuchę, skąd wyjął malutką szkatułkę. Mężczyzna wręczył pudełko z eleganckimi grawerami na wieczku Venorze.
-To dowód wdzięczności mego pana, za wszystko co dobrego dlań poczyniliście. Ten pierścień w przeszłości służył panu Krandonowi wiele razy. Markiz żywi głęboką nadzieję, że i tobie pani posłuży dobrze.- posłaniec podał rycerce pudełko, pokłonił się i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Sekundę później obok znalazł się Arlo, przyglądając się jak jego ukochana otwiera pudełko. Srebrny pierścień miał grube kształty i szeroki obwód. Na porysowanej nawierzchni osadzono zielony kamyk.
-To Ostatnia Szansa. Słyszałem o tych pierścieniach. Ponoć dają moc rozmowy ze zwłokami, o ile nie zaczęły już gnić. To zacny prezent.- skomentował zerkając z uznaniem na Venorę.
- Tak, to faktycznie może być bardzo przydatne... - zgodziła się w zamyśleniu. Uzyskanie informacji od poległej istoty niekiedy było jedynym rozwiązaniem, choć w swym wykonaniu niezwykle upiornym. Venora aż poczuła nieprzyjemne ciarki na samą myśl o efektach użycia tego przedmiotu.

Reszta dnia potoczyła się leniwie. Arlo stwierdził, że uda się do nadwornego czarodzieja tej twierdzy i przygotuje się na obiecane paladynce nauki jak używać magicznych przedmiotów. Venora w tym czasie udała się do stajni. Już odkąd dnia poprzedniego, dzieliła ją mila od twierdzy, czuła ekscytację swojego wierzchowca. Teraz całkowicie zastąpiła ją irytacja, że tyle czasu minęło, a ona jeszcze go nie odwiedziła. Dlatego też uzbrojona w szczotki rycerka skierowała swoje kroki do stajni.
Młot i pozostałe dwa ciężkie wierzchowce trzymane były w najdalszych boksach. Miały czysto i co jeść, ale czarny ogier nie wyglądał na zadowolonego. Widząc swojego jeźdźca zaczął rżeć ponaglająco.
- No przepraszam, nie miałam siły wczoraj - mruknęła pod nosem panna Oakenfold, przyspieszając kroku. Początkowo Młot próbował ją podszczypywać, ale wystarczyło, że klepnęła go kilka razy karcąco po pysku i w końcu się uspokoił. Czesanie go zawsze zajmowało sporo czasu i wymagało wiele gimnastyki przez to, że był tak wysokim zwierzęciem. Miała więc dość czasu na rozmyślanie. Wspominała moment jak pierwszy raz dosiadła Młota. Należał on do Albrechta, który pozwolił jej go pożyczyć na czas wyjazdu w rodzinne strony.

W trakcie tamtych wydarzeń, zupełnie niechcący, przywłaszczyła sobie wierzchowca, nawiązując z nim tą szczególną więź. Wspomnienie tego przywiodło jej smutne myśli.
- Więc ty i ten mag to tak na serio - usłyszała za sobą głos Gritty.
Venora aż wzdrygnęła się, bo nie spodziewała się, że ktoś może zajść ją od tyłu. Paladynka odwróciła się.
- Bo nie sądziłam, że wy już tak na poważnie - dodała elfka, najwyraźniej mając na myśli dzisiejsze spotkanie nagiego czarodzieja w komnacie przyjaciółki.
- Tak jakoś wyszło - odparła Venora, starając się nie zarumienić, co nie do końca jej się udało.
- Sądziłam, że ty... No wiesz - ciągnęła dalej Harfiarka, nie mogąc chyba znaleźć odpowiedniego słowa.
- Że co? - paladynka zmrużyła oczy, sądząc że chce nawiązać do uczuć jakie czuł do niej Albrecht.
- No, że jak przystało na paladyna będziesz działać zgodnie z zasadami i najpierw zaręczyny, ślub i dopiero delikwent może myśleć o zaciągnięciu ciebie do łóżka - Gritta roześmiała się, widząc zażenowaną minę panny Oakenfold, która ostentacyjnie wróciła do czesania swojego rumaka.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline