Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2018, 12:22   #49
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Czas po odejściu braci

Abelard ujął pozbawiony zarostu podbródek w dłoń widocznie się zastanawiając nad odpowiedzią dla Kasztaniaka. Nie, żeby odpowiedź była trudna do wyrażenia. Problem leżał w odpowiednim dobraniu słów. Bądźmy szczerzy, dla młodego akolity nie stanowiło to problemu.

- Jeśli pierwsze piwo poświęcimy bogom w dziękczynnej ofierze za noc bez bratobójczego przelewu krwi i łaskę za daną nam możliwość dożycia kolejnego dnia... - uśmiechnął się nieznacznie - ...to nie widzę żadnego problemu. Zresztą, jak uczeni mawiają piwo zdrowsze od wody, lecz klucz leży w umiarze.

Spojrzał po swoich naprędce jakże niedawno temu zmontowanych towarzyszach. To była ciekawa grupa, musiał przyznać.

- Oczywiście, mam nadzieję, że wszyscy świętować będziemy. - orzekł i zawiesił oko na dwóch kobietach w ich drużynie - Prawda?

Obserwacje czwórki

Abelard myślał szybko. Tak, dał komendy do ukrycia się i zachowania ciszy, ale... zreflektował, że to był błąd. To nie była ścieżka Sigmara. Tu potrzebna była zgoła inna taktyka niż krycie się po krzakach jak jacych tchórze. Był w końcu Młotem Sigmara, Płomieniem Pośród Mroku... i tego również na swój sposób oczekiwał od współtowarzyszy, choć na tą chwilę.

Gwizdnął cicho niczym wiatr... co było dość komiczne, ale powinno zwrócić uwagę jego towarzyszy i na migi zaczął wydawać rozkazy.
Vermin i Drago mieli zajść ich z lewej flanki, Wolfgang i Rudolf z prawej, a dziewczyny od tyłu. Zadanie skonfrontowania "gości" wyznaczył sobie i Kasztaniakowi.

Może to nie byli bydłokradzi, ale mogli to być przemytnicy, czy inszy złodzieje lub banici wracający z łupem. Może tak, może nie. Tego nie wiedział, ale pod żadym pozorem nie miał zamiaru póścić ich płazem.

Kiwnięcie głowy dał znać krasnoludowi, że ruszają i z dobytym toporem... ruszył starając się lawirować między drzewami i zaroślami tak, by pozostać niezauważonym, skrytym i dyskretnie cichym.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 09-09-2018 o 05:54.
Dhratlach jest offline