Gdy Raen'drel zastanawiał się, czy po cichu przyjrzeć się wyposażeniu pokoju w poszukiwaniu wskazówki, co do tożsamości i intencji tutejszych mieszkańców, Detlef walnął prosto z mostu.
Nieco zaskoczonemu tym elfowi nie pozostało nic innego, jak cofnąć się o krok i z ręką gotową do napięcia łuku i wypuszczenia strzały obserwować reakcję śpiącego. Miał jednak niejasne przeczucie, że ten może wymagać czegoś bardziej bezpośredniego, niż zwykłe przywitanie się. W końcu nie obudził go hałas czyniony przez służbę na parterze.