Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-09-2018, 11:02   #619
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Goście wieczerzy powoli zajmowali swoje miejsca, tłumnie przybywając do komnaty. Nawet Dundein założył swoje reprezentacyjne szaty kapłana Moradina, a brodę splótł w gruby warkocz zakończony srebrną klamrą.
Kilku grajków w umilało czas gościom grając spokojną melodię na skrzypcach, lutni i flecie, zajmując miejsce na jednym z kilku balkonów nad głowami wszystkich. Służba po raz kolejny dwoiła się i troiła przeciskając się pomiędzy stolikami i krzesłami, z których każde było przyozdobione specjalną matą ozdobną. Na stołach znalazła się szeroka gama różnorodnych dań: ryb, pieczystego, dziczyzny, oraz wołowiny. Były owoce z najlepszych sadów Cormyru oraz te sprowadzone z Lśniącego Południa. Uczta na cześć regentki opróżniła również piwnice Twierdzy Wysoki Róg z zapasów win i innego rodzaju trunków.
Venora, Arlo i Gritta dołączyli do Dundeina, który skrzętnie pilnował zajętych dla nich miejsc. Po drugiej stronie stołu siedziała Agness, która specjalnie na tę okazję założyła jedną z nielicznych sukni. Purpurowa (bo pasuje do klimatu uroczystości jak uznała ex kultystka) i przewiewna o bufoniastych rękawach nawet ładnie się prezentowała na wytatuowanym ciele Agness. Jej kształtne, duże piersi odznaczały się pomiędzy fałdami materiału, przyciągając wzrok kilku mężczyzn z otoczenia.


-A gdzie Segrid?- spytał Arlo, na co Dundein jedynie wzruszył ramionami.
-Stwierdziła, że takie bale nie są dla niej i że zostanie w izbie.- wyjaśnił Moradinita.
- Nawet ją rozumiem... - westchnęła paladynka, która nie mogła sobie pozwolić na nie pojawienie się na tej uroczystości. Ale sama przed sobą musiała przyznać, że już tak bardzo nie przeszkadzały jej te imprezy. Zapewne towarzystwo maga uczyniło je znacznie przyjemniejszymi dla niej. Zajęła miejsce przy stole i dopiero teraz zauważyła, że przez spieranie się z Grittą zapomniała założyć pas z mieczem. Odrobinę przez to czuła się niekomfortowo.
- Pamiętajcie pilnować się z piciem - pouczyła ich, patrząc przede wszystkim na Dundeina. - I zachowywać się godnie - te słowa już były głównie skierowane do Agness. - Przynajmniej w towarzystwie -dodała by akolitka Tempusa nie uznała, że Venora całkiem stoi jej na drodze do szczęścia. - Powiedziałabym, że od jutra dopiero zacznie się ciężka orka, ale po tym co przeszliśmy w ostatnich dniach... Miejmy nadzieję, że będzie nam już z górki - stwierdziła z optymizmem. Ogólnie przez ostatnie dni panna Oakenfold wykazywała się sporą dozą pozytywnego myślenia.

Czas płynął przyjemnie. Sąsiedzi ze stołów obok nie byli nachalni, ani męczący, a potrawy przygotowane na uroczystość bardzo smaczne. Kiedy większość gości zjadła główny posiłek, lord Marduck wzniósł toast za zdrowie króla i regentki oraz za pomyślność wyprawy. Każdy w komnacie podniósł puchar z winem czy też innym trunkiem i upił zawartość. Potem już było tylko lepiej. Goście ośmieleni alkoholem rozmawiali coraz głośniej, nie kryjąc dobrych nastrojów i bojowego nastawienia wobec hordy orków czekającej gdzieś w górach. Skromna orkiestra czując zmianę klimatu również zaczęła przygrywać coś bardziej skocznego i wyrazistego.
Ku zdziwieniu Venory, tego wieczoru wiele osób podeszło by pogratulować jej dobrej passy i wielu zwycięstw nad mrocznymi siłami. Kilku rycerzy skupiło uwagę na Dundeinie dyskutując z nim o zawziętości krasnoludów oraz braku zaangażowania elfów w walkę ze złem. No i oczywiście Agness, zalotnie uśmiechająca się do kilku młodych sierżantów, zerkających jej w dekolt podczas krótkich wymian zdań. Jedynie twarz Alusair Obarskyr pozostawała niezmienna i niewzruszona, jakby w ogóle jej tutaj nie było.
Venorze przyjemnie było słuchać pochwały i uznanie. Zasłużyła na nie wraz z towarzyszami, a kosztowało ich to tytaniczny wysiłek. Panna Oakenfold zerkała w kierunku władczyni, gdy akurat nikt jej nie zagadywał. Na tyle na ile udało jej się poznać Regentkę, widząc ją teraz taką zamyśloną, jakby chcącą być zupełnie w innym miejscu niż się znajdowała, Venora współczuła jej. Już jej wyznanie z samego początku, o fałszywych uśmiechach szlachciców i niewielu zaufanych osobach, dały rycerce dużo do myślenia o tym jak trudno było pełnić rolę władcy. Paladynkę korciło by podejść do niej i porozmawiać, spróbować poprawić jej nastrój. Ale chyba nie było sposobu by rozmową ulżyć ciężarowi odpowiedzialności jaki miała na barkach Alusair.

- Pewnie nie przystoi podejść do regentki na pogaduchy? - szepnęła Venora do Arla, gdy akurat nikt przy nich nie stał. Na tej uroczystości mag i paladynka nie kryli się z tym, że są parą, pozwalając sobie na publiczne okazywanie drobnych czułości.
-Cóż. Nie wiem, jaki ma nastrój. Ale podejrzewam, że jest znudzona i poirytowana, więc ewentualne pogaduchy mogą nie należeć do przyjemnych.- odrzekł Arlo, zerkając ukradkiem na Alusair.
- Fakt, to mogłoby być ryzykowne - przyznała mu rację, a jej zapał by to zrobił znacznie się ostudził. - Zdaje się, że już tylko wyczekuje jutra. Ciekawe czy dostaniemy zaproszenie na poranną naradę - zastanowiła się, obejmując mocniej ramię blondyna. - Chodź bardziej mnie ciekawi jaką rolę w nadchodzącej walce nam przypisze
-Venoro, moje miejsce jest wśród reszty bojowych magów…- zaczął delikatnie. -Wiem, że pewnie będziesz się martwić ale jeśli wyda rozkaz, to będziemy zmuszeni walczyć osobno.- Arlo uświadomił ukochaną.
Panna Oakenfold spojrzała na niego i na jej twarzy wyraźnie było widać, że dopiero teraz sobie to uświadomiła. Przez te tygodnie tak bardzo przywykła do jego obecności, że już za coś oczywistego zaczęła przyjmować to, że będzie przy niej.
- No tak... - mruknęła nie wiedząc jak inaczej to skomentować. - Może nawet tak będzie lepiej... - dodała bez przekonania. - W końcu walka w pierwszej linii nie jest dobra dla kogoś kto na bitwę ubiera sukienkę - stwierdziła w końcu, siląc się na żartobliwy ton.

Arlo spiorunował ją wzrokiem, uniósł brew i po chwili sam się uśmiechnął.
-Skoro kobieta nosi zbroję i miecz, na mnie spada obowiązek zakładania sukni.- syknął pod nosem. -Na szczęście będziesz miała przy sobie resztę kompanii.- dodał, zerkając kątem oka na Dundeina i Grittę, którzy coraz intensywniej kłócili się na temat Wojny o brodę.
-Po za tym będzie z tobą Segrid, a to chyba najpewniejszy element tej drużyny, poza tobą i facetem w sukni.- dodał z przekąsem.
- Ale bardzo dobrze leży na tobie ta sukienka - odparła rycerka pocieszającym tonem, wyszczerzając się w uśmiechu. - Z resztą... Jeszcze nic nie jest przesądzone. W końcu wyjątkowo dobrze szła nam współpraca - uznała, wracając do optymistycznego tonu. - Zastanawia mnie czy zdecydują się na uszkodzenie podstawy równiny i zawalenie jej - dodała. - Eh, cieszę się, że to nie do mnie należy decydowanie co robić
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline