Lady Diana, paladynka Tyra, półwampirzycą... Zoren dobrze rozumiał ironię tej sytuacji. Było to równie nietypowe, co ktoś o jego pochodzeniu zajmujący się czymś takim. Zastanawiał się, jak wyglądała jej przeszłość, co skłoniło ją do poświęceniu swego życia służbie bogu sprawiedliwości - wdzięczność, chęć odcięcia się od połowy swego dziedzictwa, próba oparcia się pokusom? A może wszystko po trochu? Dalsze rozmyślania przerwała mu wypowiedź Lei, domagającej się wyjawienia tajemnic wszystkich obecnych. Zarzucanie innym nieszczerości może i oburzyłoby alchemika, ale przez ostatnie tygodnie uodpornił się na dziwactwa tubylców. Pokiwał głową, słysząc rozsądną odpowiedź Tanisa, po czym sam się odezwał:
- Panienko Leo, zapewne każdy z nas posiada wiele sekretów, których prefererowałby nie ujawniać publicznie, z różnych powodów. Jeśli pragniesz szczerości, rozpocznij od siebie. Ja także mogę stwierdzić, iż znacie wszelkie me tajemnice - wszak zarówno moje pochodzenie, jak i profesja, są widoczne na pierwszy rzut oka. Poza tym, nie wzięłaś pod uwagę Zazy, która dopiero od niedawna jest z nami, ale powinna być wtajemniczona na równi.
***
Wyglądało na to, że los postanowił wciąż utrudniać im podróż. Smok, wilki, a teraz stado dzikich rothów! Zoren zdołał uniknąć obrażeń, czego nie można było powiedzieć o niektórych - Volf i Jace byli kolejnymi ofiarami tej misji. Kiedy zrobiło się już spokojnie, bez słowa pomógł przy uporządkowaniu sprzętu - był zbyt przygnębiony, by z kimkolwiek rozmawiać.
***
Alchemik podniósł głowę, słysząc pytanie Tanisa. Rozważał pomysł półelfa tylko przez krótką chwilę.
- W obecnej sytuacji popieram propozycję panny Zazy. Priorytetem powinno być dotarcie do Cytadeli i rozbicie tam większego obozu - skorzystamy z osłony, jaką da nam jej struktura. Dopiero będąc na miejscu, będziemy mogli poświęcić czas na sprawdzenie okolicy i czy poszukiwana grupa wciąż się w niej znajduje. Z dużym prawdopodobieństwem jednak dotarli do niej - pamiętaj Tanisie, iż ich wyprawa rozpoczęła się przed spadnięciem śniegu, który tak nas spowolnił.