System Malastare, przestrzeń kosmiczna
Wyszli cicho z nadprzestrzeni i od razu uruchomiono skanery. Stygian był zbyt duży, żeby w całości pokryć go systemami wygłuszającymi, a jego potężne silniki zostawiały olbrzymi ślad termiczny. W takim wypadku szybkość poznania zastanej sytuacji była kluczowa.
Rohen w tym momencie odsunął się na drugi plan i dowództwo nad okrętem przejął siwy już wicekapitan Suzzeco, weteran Wojen Mandaloriańskich i Wojny Domowej Jedi. Po kilkunastu sekundach zaczęły spływać raporty na jego konsoletę. Każdemu z nich poświęcał raptem chwilę, wyłapując najważniejsze informacje. Wreszcie zebrał wszystko co było mu potrzebne, odwrócił się do Morlana i zdał raport:
- Skany systemu wskazują na niski ruch międzyplanetarny. Sześćdziesiąt siedem jednostek, w tym dwadzieścia osiem załogowych, z których dziewięć identyfikujemy jako bandyci o numerach 1-9 z uzbrojeniem na pokładzie. Wśród bandytów mogą się znajdować cztery jednostki obrony własnej rządu Malastare. Proszę o wydanie rozkazu.
Rohen wyprostował się, stojąc lekko w rozkroku z rękami trzymanymi za plecami.
- Eliminacja bandytów od 1-9. Wcześniej skan każdego z okrętów w celu wyszukania potencjalnych uprowadzonych cywilów - dodał zerkając na Jona.
- Przyjąłem - Suzzeco zasalutował przykładając pięść do siwej skroni i z powrotem odwrócił się do swojej konsolety.
- Cała naprzód w sektor PY2002-34. Eskadra myśliwców na stanowiska, uzbroić turbolasery i działa jonowe. W pogotowiu obie wiązki ściągające, rozkazy szczegółowe przesyłam bezpośrednio do dowódców każdej z jednostek…
- Zaczyna się - mruknął z zadowoleniem Rohen, wpatrując się w hologram układu, wycentrowany na najbliższych okolicach jego trzeciej planety.
Brentaal IV, Oradin, kosmoport, magazyn D223
Położona na przecięciu dwóch wyjątkowo ważnych szlaków nadprzestrzennych, Drogi Hydiańskiej i Perlemiańskiego Szlaku Handlowego planeta była najbardziej istotnym przystankiem w ruchu transportowym przez Światy Jądra. Co godzinę triliardy kredytów przepływały przez położone tutaj kosmoporty i magazyny.
Laurienn aż się wzdrygnęła na samą myśl, że ktoś wrogi Republice mógłby zaatakować i zdobyć tą planetę. Spowodowałoby to wręcz paraliż wszystkich Światów Jądra i praktyczny upadek Republiki. Dlatego też prawie cała flota domowa Republiki stacjonowała w obrębie dwóch dni lotu nadprzestrzennego stąd.
Flota Admirała Cartha Onasiego była w tym momencie rozproszona po Wewnętrznych Rubieżach, ale w każdej chwili gotowa do skoku by się skoncentrować i ruszyć na odsiecz Onderonowi i Mandalorianom.
Tymczasem Jedi czekała na przybycie ostatnich członków swojego oddziału szturmowego. Z Coruscant razem z nią zabrali się Kaylara Quest ze swoim oddziałem na który składali się Angus Ram i Muriel Photsu, oraz Aaron Martell. Tutaj dolecieć miał Cyrus Parkes i Goel Zozin, a razem z nimi czwórka Pustynnych - ostatni z oddziału najemników z Tatooine, który pomógł im w akcji wysadzenia dostawy broni dla Czerwonego Krayta.
Z Akademii Jedi na miejscu oprócz Laurienn były Mistrzynie Brianna i Yuthura, a także najstarsi i najbardziej doświadczeni padawani mający za sobą już samodzielne misje - zabrak Urdnet Grot, nautolianin Rav Mjalu, rodianin Menmen Ganh i czerwonoskóry twilek Derie’t.
Wielki Mistrz Mical miał dołączyć razem z flotą Republiki, a mistrz Rand ruszył od razu na Onderon by dopilnować spraw na miejscu. Z wszystkich pozostałych Laurienn miała utworzyć grupy uderzeniowe do zadań specjalnych.
Jeszcze przed wylotem na Brentaal Laurienn dostała krótką wiadomość od swojej siostry, która na szybko prosiła o kilka osób znających się na obsłudze blasterów. Zaznaczyła, że w tym temacie najbardziej istotny był czas, a niestety Jedi nie miała nikogo dostępnego, gdyż Emily operowała w tym momencie głęboko na obszarze kontrolowanym przez Czerwonego Krayta.
Wymiana wiadomości była krótka zakończona krótkim “szukam dalej”. Po tym zakończyła przekaz i nie odbierała kolejnych.
Dagobah
Żeby nie upaść oparł się dłonią o drzewo. Nadal kręciło mu się w głowie, powoli zbierało na wymioty. Wymęczony organizm przestawał reagować na stymulanty. Rana boku i barku wcale nie pomagały, środki przeciwbólowe były formą oszustwa, która ostatecznie zawsze wychodziła na jaw.
Minęły dwa dni od ich lądowania na planecie-dżungli. Torfowiska były pełne pożywienia - głównie wielkiego robactwa, jednak w ich sytuacji nie było mowy o wybrzydzaniu. Sol w swoim stanie nie nadawał się do wyjścia na polowanie, zresztą pozostali Mandolarianie wcale nie byli w lepszym stanie. Na szczęście udało im się znaleźć dostęp do wody, a jeden technik-amator przerobił okrętowy filtr i mogli wygospodarować siedem litrów pitnej wody.
Pomimo tego mieli dwa kolejne zgony. Pierwsza pomoc mogła pomóc tylko do pewnego momentu. Zhar-kan wiedział o tym aż zbyt dobrze.
Żeby nie było za prosto, pod koniec drugiego dnia, kiedy zapadała już ciemność, usłyszeli odgłos silników statku kosmicznego. Było zdecydowanie zbyt szybko na ratunek z Dxun, natomiast idealnie w czas by dopadł ich pościg Czerwonych…
System Malastare, przestrzeń kosmiczna
Rohen miał całkowitą rację. Statki czy też okręty należące do pirackiej floty Czerwonego Krayta, wracające z rajdów na szlakach Republiki nie stanowiły żadnego zagrożenia, a nawet wyzwania. Będące na resztkach paliwa nie miały jak uskoczyć w nadprzestrzeń, a stanięcie do walki z uzbrojonym po zęby okrętem wojennym klasy pancernika było czystym samobójstwem. Jednak na Stygian nie dotarły żadne informacje o poddaniu się.
Mirialanie wpadli pomiędzy manewrujące w unikach frachtowce jak wygłodniały katarn pomiędzy tłuste i powolne tachy.
Choć była to ich pierwsza bitwa, załoga Stygiana działała jak w zegarku. Najpierw działa jonowe usuwały osłony i uszkadzały systemy celu, następnie robotę kończyły turbolasery. Myśliwce trzymały się na obu flankach i ruszały dopiero wtedy gdy któryś z pirackich okrętów próbował uskoczyć w bok. W ciągu dziewięciu minut bitwy zestrzelono w ten sposób czterech bandytów, w tym jeden poszedł na konto pilotów myśliwców.
Wtedy jednak do walki włączyły się okręty obrony orbitalnej Malastare. Trzy lekkie okręty wsparcia krótkiego zasięgu:
[media]https://i.imgur.com/d0Sbh4T.jpg[/media]
Oraz jeden klasyczny Hammerhead, który zazwyczaj stanowił trzon floty Republiki.
[media]https://i.imgur.com/yPaAJvt.jpg[/media]
- Formacja stożkowa, cała moc tarcz na dziób - zarekomendował vicekapitan. - Skoncentrować działa na bandycie 7 - podał symbol wrogiego krążownika.
Myśliwce natychmiast wróciły w pobliże okrętu flagowego i schowały się za jego flankami, by znaleźć się w zasięgu jego tarcz dziobowych. Ich przeciwnicy ustawili się w podobnej formacji, ale okręty wsparcia krążyły dookoła krążownika chroniąc jego boki.
Rozpoczęła się nierówna wymiana ognia. Okręty wsparcia miała za słabe działa żeby choćby pomarzyć o przebiciu się przez tarcze Stygiana. Hammerhead mógłby się o to pokusić przy odpowiednio długiej wymianie ognia, ale… Musiałby być w stanie przetrwać tak długo, a na to nie było żadnej szansy. Działa dziobowe pancernika Mirialan wręcz dewastowały tarcze Hammerheada. Widząc nieuchronne zniszczenie ich okrętu flagowego, okręty wsparcia odbiły szeroko, każdy w inną stronę, by zaatakować chronione słabszymi tarczami burty Stygiana, ale właśnie wtedy zza niego wyleciały myśliwce, wiążąc je w walce po sześć na jednego.
Kilkanaście sekund później wrogi Hammerhead zaprzestał ostrzału i zaczął dawać sygnały świetlne.
- Panie kapitanie, bandyta 7 sygnalizuje poddanie się i prosi o zaprzestanie walki - zaraportował Suzzeco.
- To podstęp. Zresztą nie prowadzimy negocjacji z kimś to tak ochoczo przyłączył się do Czerwonego Krayta. Zniszczyć ich!
Nim Jon zdążył choćby zaprotestować turbolasery Stygiana strzeliły po raz ostatni i dziób wrogiego krążownika eksplodował wyrzucając w przestrzeń kosmiczną tysiące fragmentów i kilkadziesiąt ciał wyssanych przez próżnię.